Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.
2025/10/01

Ukiyo-zōshi – książeczki „płynącego świata”. Najbliżej prawdziwego życia zwykłych ludzi w Japonii Edo

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.

 

Beznamiętnie i z czułością?

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.Znamy ukiyo-e – barwne drzeworyty, które uchwyciły urodę kurtyzan, aktorów i pejzaży Edo. Ale zanim powstały te obrazy „płynącego świata”, jego kronikarzem było słowo. Ukiyo-zōshi (浮世草子) – dosłownie „książeczki płynącego świata” – były literackim pierwowzorem tej samej miejskiej wyobraźni. „Ukiyo” wzięło się z buddyjskiej idei ulotności i cierpienia, a w Edo przewrotnie zamieniło się w pochwałę chwili i codziennych przyjemności. „Zōshi” znaczyło po prostu broszurkę, tanie wydanie w kilku zeszytach – i już ten format mówił, że mamy do czynienia z literaturą nie dla dworu, lecz dla ulicy.

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.W tych książkach pulsowało życie miejskie. Saikaku w „Życiu pewnego kobieciarza” potrafił skatalogować setki przygód bohatera niczym towary w księdze rachunkowej. Inne teksty podawały ceny sake, opisywały sposoby obsługi klienta w herbaciarni czy radziły, jak nie stracić fortuny na prezentach dla kurtyzany. Autorzy tworzyli całe listy i wyliczenia – fryzur, wzorów kimon, miejskich typów charakteru – tak jakby chcieli uchwycić ulotność rzeczywistości przez zapisanie jej szczegółów. A jednocześnie obok dialogów pełnych ulicznego dowcipu pojawiały się erudycyjne cytaty z klasyki, poezji i sutr. Ten kontrast budował ironiczny dystans i przypominał, że Edo to teatr – w literaturze i w życiu.

 

Styl ukiyo-zōshi był więc miniaturowym spektaklem miasta: epizody zamiast ciągłej narracji, dokumentalny detal zamiast metafizyki, narrator bliższy satyrykowi niż moralizatorowi. To literatura lekka, ale nie płytka – jej lekkość była raczej zgodą na przemijalność, filozofią chwili. Dlatego choć gatunek ten zgasł już w połowie okresu shogunatu Tokugawa, potrafi opowiedzieć nam w zadziwiających detalach, jakie było życie w Edo. A może właśnie w tym tkwi jej aktualność: w umiejętności dostrzegania sensu nie w wielkich systemach czy wzniosłych ideach, lecz w codziennym geście, spojrzeniu, słowie – które, choć ulotne, tworzą pejzaż naszego życia. Ukiyo-zōshi uczy nas je doceniać, a przy tym pozostaje całkowicie obojętne na tragedie ludzkie – śmierć, bankructwa, straty. Ta beznamiętna siła patrzenia na rzeczywistość bez upiększania, połączona z umiejętnością dostrzegania piękna w drobnych, przyziemnych chwilach – to spojrzenie, którego moim zdaniem warto się uczyć.Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.

 

Co znaczy ukiyo-zōshi ?

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.Słowo ukiyo-zōshi można odczytywać jak maleńką przypowieść o tym, czym była Japonia epoki Edo. Pierwszy człon – 浮世 (ukiyo) – ma swoje korzenie w buddyjskim pojęciu „świata unoszącego się”, nietrwałego i pełnego cierpienia. To klasyczne rozumienie wskazywało, że skoro życie jest krótkie i złudne, należy porzucić przywiązanie do ziemskich spraw i szukać wyzwolenia w praktykach duchowych.

 

Jednak mieszczanie Edo, kupcy i rzemieślnicy – chōnin – przewrotnie odwrócili sens tej idei. Zamiast uciekać od złudzeń, zaczęli je świadomie celebrować. Ukiyo stało się więc określeniem nie tyle marności, ile barwnej powierzchni świata: herbaty sączonej w domu gejszy, śmiechu na ulicy Yoshiwary, ulotnych romansów, chwilowej fortuny w handlu ryżem. Uczucie pogodnego smutku nasłuchując kropel deszczu pukających o dach. Iluzja księżyca odbitego w kałuży. Piękno mglistego paranka, gdzie ziemia wydaje się stapiać w bieli z niebem. Był to świat płynący, zmienny, lecz właśnie przez to cenny.

 

Drugi człon – 草子 (zōshi) – oznaczał dawniej broszurę, zeszycik, książeczkę. Lekka, łatwo dostępna forma druku, składana z arkuszy papieru, które mieściły się w dłoni. To nie były monumentalne zwoje ani ciężkie tomy uczonych w kanbun, lecz literatura dla ludzi żyjących szybko, ciekawych, głodnych opowieści. Już sam znak 草 (kusa, „trawa”) wprowadzał atmosferę czegoś zwyczajnego, codziennego, nietrwałego jak źdźbło poruszane wiatrem.

 

Ukiyo-zōshi to więc dosłownie „książeczki płynącego świata”. Zapisane były zazwyczaj prostym pismem kana, a więc językiem mówionym, zrozumiałym dla czytelnika spoza kręgów arystokracji i uczonych mnichów. W odróżnieniu od literatury wysokiej – opartej na chińskim kanonie – te opowieści przemawiały głosem miasta. To właśnie w nich po raz pierwszy w historii Japonii tak wyraźnie zabrzmiał język ulicy: jowialny, ironiczny, pełen zwrotów z codziennych rozmów.

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.Sam termin „ukiyo-zōshi” pojawił się dopiero około 1710 roku. Najpierw stosowano go do fikcji miłosnej, dawniej zwanej kōshokubon („księgi o miłości”), lecz z czasem nazwa rozciągnęła się na całą prozę miejską, opisującą życie mieszczan w całej jego różnorodności. Była to więc literatura, która narodziła się z nowej świadomości – świadomości Edo: świadomości chwili, która, choć przemija, pozostawia ślad w opowieści, w drzeworytniczym rysunku, w języku zapisanym na cienkim papierze.

 

Tak rozumiane ukiyo-zōshi stały się nie tylko nazwą gatunku, ale też wyrazem duchowej postawy: pogodzenia się z ulotnością życia poprzez cieszenie się jego pięknem. Właśnie ta lekkość, podszyta świadomością przemijania, nadaje im szczególny ton – zarazem błyskotliwy i melancholijny, lekki i mądry, jak wszystko, co płynie w świecie ukiyo.

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.

 

Skąd to się wzięło?

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.Zanim pojawiły się ukiyo-zōshi, w Japonii krążyły już inne lekkie książeczki – kana-zōshi. Były to popularne broszury drukowane prostym pismem sylabicznym, dzięki czemu mogły je czytać osoby bez wykształcenia w klasycznej chińszczyźnie. Sprzedawano je w zestawach po kilka cienkich zeszytów, łatwych do przenoszenia i czytania w podróży czy przy świetle lampy oliwnej. W kana-zōshi znajdowały się opowieści o cudach, anegdoty, fragmenty legend, czasem moralizujące komentarze – słowem literatura codzienna, kierowana nie do dworu czy klasztorów, lecz do rosnącego świata mieszczan.

 

Właśnie z tej gleby wyrósł nowy gatunek. Pierwszy silny impuls nadał mu Asai Ryōi, autor „Ukiyo monogatari” z lat 60. XVII wieku. To dzieło było jak manifest: zamiast pisać o przemijaniu i cierpieniu, Ryōi opisał „płynący świat” z humorem i przekorą. Jego bohater – mnich, który porzuca świątynne reguły i rzuca się w wir uciech – pokazał, że nawet w zabawie, w piciu sake i w miłości można znaleźć przebłysk oświecenia. To był moment, w którym dawny buddyjski termin ukiyo zmienił sens i stał się nazwą stylu życia (o jednym z takich mnichów przeczytasz tu: Ikkyū Sōjun mistrz zen, który znalazł oświecenie w domach uciech z butelką sake w dłoni).

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.Nowy gatunek nie narodził się jednak z samej idei, ale z bardzo konkretnych warunków epoki Edo. Japonia po długich wojnach domowych weszła w czas pokoju, w którym kupcy i rzemieślnicy zaczęli zdobywać majątek i wpływy. To właśnie chōnin – klasa miejska – byli głównymi odbiorcami tych książeczek. Choć nie mieli praw politycznych, stworzyli kulturę, która ukształtowała całe oblicze epoki: kabuki, haikai, dzielnice uciech jak Yoshiwara, modne mody i miejskie żarty. Tak – większość z tego, co znamy dziś jako japońskie nie pochodzi wcale od samurajów (więcej o tym tu: Honor nie należał tylko do samurajów - męstwo, odwaga i etos życia machi-shū).

 

Nie bez znaczenia był też boom wydawniczy. W Osace i Kyoto, zwanych razem Kamigata (上方, „górna strona”), działały liczne księgarnie i oficyny, które szybko odkryły, że na prozie dla mieszczan można dobrze zarobić. Standaryzacja formatów, rozwój technik drzeworytniczych i rosnąca alfabetyzacja sprawiły, że książka stała się dostępna jak nigdy wcześniej. Druk w Edo i Kamigacie zaczął przypominać nowoczesny rynek wydawniczy: powtarzano popularne tytuły, tworzono serie, konkurowano ilustracjami.

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.Tak więc ukiyo-zōshi to owoc nie tylko literackiej inwencji, lecz także całego pejzażu społecznego i kulturowego. To literatura, która narodziła się na przecięciu gwarnej ulicy, domu druku i herbaciarni w Yoshiwarze. Jej genealogia prowadzi od skromnych broszur kana-zōshi (o „gazetach” czasu shogunatu przeczytasz tu: „Samobójstwo w Yoshiwarze! Pożar w Honjō!” – Jakie „gazety” czytano w czasach shogunatu Tokugawa?), przez odważne gesty Asai Ryōiego, aż po olśniewające wizje Saikaku i jego następców. I choć książeczki te były lekkie i ulotne, uchwyciły w słowach całą energię nowego miejskiego świata, w którym każdy dzień mógł być świętem – właśnie dlatego, że tak szybko przemijał. To właśnie tu, w tym dokładnie czasie i miejscu, kończyła się dawna Japonia samurajów, a rodziła Japonia nowożytna, mieszczan.

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.

 

Pięć aktów trwania gatunku ukiyo-zōshi

 

Historia ukiyo-zōshi układa się niemal jak sztuka kabuki: ma swoje akty, kulminacje i powolne zejście ze sceny. Można wyróżnić pięć odsłon tego literackiego przedstawienia, które razem opowiadają historię narodzin, rozkwitu i przemiany gatunku.

 

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.Akt pierwszy: czas Saikaku (1682–1699)


Na scenę wkracza Ihara Saikaku, poeta haikai, który w 1682 roku publikuje Kōshoku ichidai otoko („Życie pewnego kobieciarza”). To jak wybuch fajerwerków nad Edo – nagle wszyscy mówią o nowym rodzaju książki. Saikaku, z niezwykłą przenikliwością i humorem, maluje świat mieszczan, kurtyzan, handlarzy i żebraków, ujawniając jego pasje, słabości i niuanse. Jego styl łączy energię ulicy z błyskotliwą obserwacją, a rytm prozy przypomina serię haikai – krótkich, błyskotliwych wierszy. Lata 80. i 90. XVII wieku to prawdziwy „złoty wiek” ukiyo-zōshi, w którym Saikaku wyznacza standardy i tematy: miłość, pieniądze, nietrwałość.

 

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.Akt drugi: fala Nishizawy Ippū i kontynuatorów (do 1711)


Po śmierci Saikaku pojawia się pokolenie pisarzy, które rozwija i rozprasza jego dziedzictwo. Nishizawa Ippū i inni autorzy próbują nowych tematów, tworzą parodie klasycznych tekstów, eksperymentują z humorem i groteską. Literatura ukiyo zaczyna żyć własnym życiem – mniej spójna, ale bardziej różnorodna. To czas, w którym czytelnicy chcą nie tylko przeżyć raz jeszcze emocje Saikaku, ale i zobaczyć świat oczami innych narracyjnych dowcipnisiów.

 

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.Akt trzeci: kolaboracja z teatrem (1711–1735)


W początkach XVIII wieku ukiyo-zōshi zaczyna silnie zbliżać się do teatru kabuki i lalkowego jōruri. Powstają adaptacje scenicznych opowieści, książki czerpią z teatralnych efektów, dialogi nabierają dramatycznego tempa. To także czas sporów – między autorami a księgarzami, o prawa, o wpływy, o popularność. Literatura staje się częścią większego widowiska kultury miejskiej, w której tekst, obraz i scena wzajemnie się odbijają.

 

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.Akt czwarty: era Hachimonjiya po śmierci Ejimy Kiseki (1736–1766)


Kiedy wielki autor Ejima Kiseki i jego wydawca Hachimonjiya Jishō odchodzą, ich dziedzictwo zostaje skomercjalizowane. Księgarnia Hachimonjiya wciąż produkuje nowe książki, ale są one coraz bardziej schematyczne – przewidywalne fabuły, znane typy postaci, powtarzane chwyty. To czas stabilizacji i rutyny: ukiyo-zōshi staje się produktem wydawniczym, który zaspokaja popyt, ale rzadko zaskakuje.

 

 

Akt piąty: późny okres (1767–ok. 1780–90)


Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.Jeszcze raz gatunek próbuje odzyskać blask. Ueda Akinari – autor późniejszych opowieści grozy – podejmuje się napisania ukiyo-zōshi, w których pojawia się głębsza refleksja i większa subtelność psychologiczna. Jednak jest to już epilog. Czytelnicy szukają świeżości w nowych formach: sharebon (opowieściach o salonach rozrywki), yomihon (dłuższej, quasi-historycznej prozie), obrazkowych kibyōshi i sentymentalnych ninjōbon. Ukiyo-zōshi stopniowo rozpływa się w morzu literackich innowacji, jak fala, która spełniła swoją rolę i ustępuje miejsca następnej.

 

Pięć aktów gatunku to pięć momentów wrażliwości Edo. Od eksplozji Saikaku po subtelne próby Akinariego, ukiyo-zōshi opowiadało o świecie, który żył szybko, zmieniał się gwałtownie i wciąż potrzebował nowych form wyrazu. To nie tylko historia literatury, ale i mapa nastrojów miasta, które samo było jak teatr – scena, na której rozgrywał się spektakl „płynącego świata”.

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.

 

Podgatunki ukiyo-zōshi

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.Kiedy myślimy o ukiyo-zōshi, natychmiast wracamy do Ihary Saikaku (1642–1693) – poety haikai, który odważył się przenieść zwięzłość i konceptualny błysk poezji do prozy. Jego dzieła nie miały być piękną iluzją ani moralną przypowieścią. Były raczej jak uliczne zwierciadło: zimne, błyszczące, pełne odbić, które nie upiększają, ale ukazują rzeczy takimi, jakie są. W opowieściach Saikaku śmiech miesza się z goryczą, a tragiczne finały pozbawione są sentymentalizmu. To właśnie ten chłodny, ironiczny dystans uczynił go ojcem gatunku.

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.Już pierwsze jego dzieło, „Kōshoku ichidai otoko” (Życie jednego kobieciarza, 1682), otworzyło nową erę literatury. Historia Yonosuke, który od dzieciństwa do późnej starości poświęca całe życie miłosnym podbojom, była z jednej strony farsą, a z drugiej – metaforą ludzkiego pragnienia, które nigdy nie znajduje nasycenia. Kilka lat później w „Kōshoku ichidai onna” („Życie jednej kobiety oddanej namiętnościom”, 1686) Saikaku ukazał żeńską wersję tej samej obsesji, znów z ironiczną puentą, która nie zostawia złudzeń co do trwałości namiętności.

 

Inne utwory pogłębiały temat codzienności: w „Nihon eitaigura” („Nowy skarbiec Japonii na wieki”, 1688) znajdziemy katalogi historii kupców – ich wzlotów i spektakularnych bankructw. W „Seken munasanyō” („Zmartwienia i troski świata”, 1692) Saikaku zebrał z kolei paradoksy i absurdy życia mieszczan, nie oszczędzając nikogo. W tych książkach powracają ulubione przez niego środki – rytm epizodów, wyliczenia, listy, zestawienia, które przypominają dziennikarski zapis lub zbiory anegdot. To literatura „na żywo”, migotliwa jak haikai, ale złożona w długą prozę.

 

Saikaku ustanowił cztery główne podgatunki ukiyo-zōshi, które przez następne dekady rozwinęli jego następcy:

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.   -   Kōshoku-mono (好色物) – opowieści o miłości i rozkoszy, niemal zawsze związane z dzielnicami uciech. To tu rodzi się barwna topika Yoshiwary: kurtyzany, klienci, iluzja i rozczarowanie.

   -   Chōnin-mono (町人物) – historie o mieszczanach, ich interesach, długach, sieciach kredytowych. Zyski i bankructwa stają się równoważnym tematem literackim obok romansu.

   -   Setsuwa-mono (説話物) – anegdoty, miejskie legendy, osobliwości życia codziennego. Często podszyte ironią, jakby miejskie plotki przeradzały się w literaturę.

   -   Buke-mono (武家物) – opowieści o samurajach, widzianych jednak nie z perspektywy etosu wojownika, lecz oczami rynku i teatru – jako bohaterów opowieści, towaru wyobraźni.

 

Wszystkie te nurty łączy jeden mianownik: „intensywny realizm”, bezlitosny wobec iluzji i idealizacji. Ukiyo-zōshi nie udawało, że świat jest piękniejszy, niż jest. A jednak to właśnie w tej surowej, miejskiej szczerości znajdziemy lekkość – pogodną akceptację nietrwałości, która była duchem całego „płynącego świata”.

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.

 

Księgarze, formaty, ilustracje — jak wyglądały ukiyo-zōshi?

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.Ukiyo-zōshi były nie tylko opowieściami – były także przedmiotami kultury materialnej. To, jak wyglądały, jak je drukowano i sprzedawano, miało ogromny wpływ na ich odbiór. W epoce Edo książka była produktem wizualnym, niemal gadżetem: przedmiotem, który miało się ochotę kupić, dotknąć, pokazać znajomym.

 

 

Format i edycje


Typowy ukiyo-zōshi ukazywał się w zestawach liczących pięć lub sześć cienkich zeszytów, drukowanych w formacie hanshibon (około 165 × 235 mm). Były to niewielkie, poręczne książeczki, które można było np. zabrać w podróż. Każdy zeszyt miał miękką okładkę z barwionego papieru, często w kolorze szaroniebieskim, z prostym tytułem wpisanym w pionową ramkę. Zeszyty wiązano techniką sznurowania (fukurotoji) – charakterystycznymi szwami widocznymi z boku. Kupując komplet, otrzymywało się nie tylko opowieść, ale także serię małych, estetycznych przedmiotów, których wygląd sygnalizował gatunek i styl.

 

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.Tekst i czcionka


Wnętrze drukowano z drewnianych klocków (xilografia), dzięki czemu każda strona miała charakter odręcznej kaligrafii. Litery były zazwyczaj dość duże i wyraźne, zapisane kursywną kana, co odróżniało ukiyo-zōshi od uczonych tekstów w kanbun. To miała być literatura popularna, dostępna dla mieszczan – język codzienny, zapisany w możliwie prosty i przyjazny sposób. Strona dzielona była na kwadratowe „okienka” tekstu, z wyraźnymi marginesami, tak by całość była przejrzysta i rytmiczna w odbiorze.

 

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.Ilustracje i ich rola


Integralną częścią książek były ilustracje. Bez nich ukiyo-zōshi nie miałyby tego samego uroku. Często pojawiały się pełnostronicowe ryciny lub mniejsze winiety rozmieszczone w tekście. Tworzyli je artyści wywodzący się ze świata ukiyo-e: Hishikawa Moronobu, prekursor gatunku, który nadał mu pierwsze wyraziste ramy wizualne; Yoshida Hambei, jeden z pionierów książkowej ilustracji; Nishikawa Sukenobu, znany z subtelnych scen obyczajowych i pełnych wdzięku postaci kobiecych. Obraz nie był tylko ozdobą – prowadził narrację równolegle z tekstem, wzmacniał jego rytm, akcentował kluczowe sceny. Ilustracje ukazywały sceny w domach uciech, codzienność kupców, sytuacje groteskowe – wszystko to, co budowało „płynny świat” Edo.

 

 

Ekosystem wydawniczy


Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.Za tym wszystkim stali księgarze i wydawcy, którzy tworzyli cały literacki ekosystem. Najsłynniejsza była księgarnia Hachimonjiya z Osaki, która wydała większość dzieł Saikaku i przez dekady wyznaczała standardy gatunku. Jej publikacje zyskały nawet własną nazwę – hachimonjiyabon – i stały się rozpoznawalną marką. Księgarze nie byli jedynie technicznymi wydawcami – to oni kształtowali gusta publiczności, decydowali, które dzieła trafią do czytelników, a nawet ingerowali w treść i układ książek (podobnie, jak hanmoto w biznesie ukiyo-e – więcej tu: Biznes ukiyo-e: jak hanmoto balansowali między cenzurą shogunatu a trendami na rynku sztuki w Edo). W ten sposób literacki rynek Edo działał podobnie jak teatr czy świat ukiyo-e: jako współpraca autorów, artystów i przedsiębiorców, którzy razem produkowali kulturę masową.

 

Książki te łączyły w sobie literaturę, grafikę i rzemiosło, stając się namacalnym świadectwem miejskiej wrażliwości: lekkiej, barwnej, a zarazem stąpającej twardo po ziemi.

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.

 

Styl i techniki narracyjne

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.Ukiyo-zōshi nie były jednolitą prozą z początkiem, rozwinięciem i końcem. To raczej montaż epizodów – krótkich scenek, anegdot i obrazków z życia, które razem składały się na kalejdoskop codzienności Edo. Saikaku i jego następcy tworzyli opowieści jakby z fragmentów rozmów zasłyszanych w herbaciarni, plotek z Yoshiwary, notatek księgowych i miejskich anegdot. W jednym rozdziale bohater płynie łodzią do dzielnicy uciech, w kolejnym traci fortunę w hazardzie, w jeszcze innym wdaje się w bójkę z konkurentem – a wszystko to spięte jest lekko ironicznym komentarzem narratora.

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.Bardzo charakterystyczne były katalogi i listy. Autorzy uwielbiali wyliczenia: kolejnych kobiet odwiedzonych przez bohatera, kwot zapisanych w księgach długów, czy też modnych fryzur i wzorów kimon. Czytając takie fragmenty, ma się wrażenie obcowania z dokumentem – tyle że dokumentem przefiltrowanym przez oko satyryka. Saikaku w „Życiu pewnego kobieciarza” potrafił opisać setki miłosnych przygód bohatera w rytmie szybkiego spisu, tak jakby tworzył katalog dóbr konsumpcyjnych. W innych dziełach przedstawiał zestawienia cen w domach uciech, procedury obsługi klienta, a nawet porady, jak uniknąć strat finansowych podczas randek z kurtyzanami.

 

Ten „dokumentalny detal” był znakiem firmowym gatunku. Autorzy nie bali się schodzić do poziomu liczb i praktycznych wskazówek. W literaturze pojawiały się notatki o kursach srebra i złota, o zasadach udzielania kredytu, a także fragmenty stylizowane na poradniki: jak wybrać dobrą kurtyzanę, jak czytać gesty obsługi w herbaciarni, jak nie dać się oszukać przy kupnie prezentu. Czytelnik miał wrażenie, że uczestniczy w realistycznym „case study” postaci z ulicy – kupca, rzemieślnika, utracjusza czy kurtyzany.

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.Ogromną rolę odgrywało mieszanie rejestrów językowych. Dialogi bohaterów oddawały potoczny rytm ulicy – szybki, skrótowy, nasycony dowcipem. Obok tego pojawiały się erudycyjne aluzje do klasyki chińskiej czy japońskiej, cytaty z poezji, fragmenty sutr. Kontrast między tymi rejestrami tworzył efekt humoru, ale i ironicznego dystansu: bohaterowie próbują mówić językiem literatury dworskiej, lecz rzeczywistość sprowadza ich do ulicznych realiów.

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.Narrator często przypominał przewodnika po dzielnicy uciech – objaśniał czytelnikowi, jak wygląda topografia Yoshiwary, gdzie znajduje się dana herbaciarnia, co warto zobaczyć w teatrze kabuki, a co omijać szerokim łukiem. Czasem ton przybierał niemal formę didaskaliów – suchych wskazówek w rodzaju „tu skręca się w lewo”, „ten lokal znany jest z najlepszej sake”. W ten sposób fikcja mieszała się z turystycznym poradnikiem, a czytelnik, siedząc w Osace czy Kyoto, mógł poczuć, że wędruje ulicami Edo.

Styl ukiyo-zōshi był więc swoistym teatrem literackim: epizody zamiast ciągłej narracji, dokumentalny detal zamiast wzniosłych metafor, ironiczny narrator zamiast poważnego moralisty. To proza, która chciała być jak samo Edo – gęsta, chaotyczna, pełna głosów i kontrastów, a jednocześnie fascynująco żywa.

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.

 

Przykłady lektur

 

Aby uchwycić ducha gatunku, warto sięgnąć po kilka utworów, które stały się jego kamieniami milowymi (dla Czytelników władających językiem angielskim, albo oczywiście japońskim). Każdy z nich odsłania inny wymiar „płynnego świata”: od namiętności i ekonomii po miejskie typy i literackie eksperymenty.

 

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.„Kōshoku ichidai otoko” (1682) – Życie pewnego kobieciarza


Początek wszystkiego. Saikaku, dawniej poeta haikai, zbudował opowieść o Yonosuke – mężczyźnie, który od młodości do późnej starości nie zna innego celu niż miłość, a raczej jej cielesne odmiany. Nie jest to jednak romans idealistyczny, lecz katalog doświadczeń: kurtyzany, nieletnie gejsze (maiko), przelotne spotkania na łodziach, noclegi w tanich zajazdach. Saikaku pokazuje świat jak księgę rachunkową – ile kosztuje noc z damą wysokiego szczebla, a ile z dziewczyną z zaplecza herbaciarni. Ekonomia przyjemności jest tu równie ważna jak sama namiętność, a czytelnik otrzymuje coś na kształt przewodnika po obyczajach, cenach i regułach gry w Yoshiwarze.

 

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.„Kōshoku ichidai onna” (1686) – „Życie jednej pewnej kochliwej kobiety”


Cztery lata później Saikaku odwraca perspektywę. Tym razem bohaterką jest kobieta, której los ukazuje ciemniejszą stronę kōshoku. To nie jest już wesoła rachunkowość przyjemności, lecz dramat wpisany w życie kurtyzany – uwodzenia, zdrady, upadki, cierpienia. Opowieść prowadzi od młodości pełnej namiętności aż po starość spędzoną w samotności i biedzie. Saikaku nie stosuje jednak sentymentalizmu: pisze chłodno, rzeczowo, jakby opisywał kolejny bilans. Właśnie ta surowość czyni tekst przejmującym – to historia bez złudzeń o kobiecie, która była towarem w świecie zdominowanym przez mężczyzn i rynek pożądania (jak to działało? Zobacz tu: Urodzone w piekle, pochowane w Jōkanji – co uczyniono tysiącom kobiet Yoshiwary?).

 

 

Ejima Kiseki, „Keisei iro-jamisen” (1701) i katagimono


Na początku XVIII wieku pałeczkę przejmuje Ejima Kiseki, autor związany z wydawnictwem Hachimonjiya. Jego Keisei iro-jamisen („Kurtyzana i kolorowy shamisen”) wprowadza nową wrażliwość: portrety „typów” miejskich – synów kupieckich rodzin, córek z dobrych domów, lekarzy, aktorów kabuki, sklepikarzy. Tak zwane katagimono („książki o charakterach”) stają się galerią postaci, które czytelnik Edo mógł łatwo rozpoznać w swoim otoczeniu. Kiseki łączy tu prozę z duchem kabuki i jōruri: typy są przerysowane, scenki dynamiczne, a język nasycony teatralnym humorem. Lektura przypomina wędrówkę po scenie – barwną, trochę farsową, ale też pełną satyry na miejskie maniery i przywary.

 

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.Ueda Akinari, „Seken tekake katagi” (1766)


Kiedy gatunek chylił się ku schyłkowi, Ueda Akinari – późniejszy autor słynnych „Ugetsu monogatari” – zaproponował jeszcze jedną odsłonę literatury miejskich typów. W „Seken tekake katagi” („Charaktery kobiet prowadzących domy publiczne”) stworzył portrety kobiet, które zarządzają światem uciech – właścicielek domów kurtyzan, pośredniczek, handlarek ciałem. To galeria charakterów pisanych ostrą kreską, gdzie ironia miesza się z moralnym namysłem. Akinari pokazuje, że świat przyjemności ma swoje kulisy, pełne chłodnych kalkulacji, nieustannych intryg i kobiecej przedsiębiorczości. Jest to późny wariant katagimono, już bardziej refleksyjny i nasycony goryczą, zapowiadający literaturę dojrzalszą, jaką Akinari miał stworzyć w swoich opowieściach grozy.

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.

 

Myśl ukiyo-zoshi: komiczny hedonizm czy filozofia egzystencjonalna?

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.W sercu ukiyo-zōshi bije paradoks: słowo ukiyo (浮世), które w buddyjskim dyskursie oznaczało „świat cierpienia, złudzeń i przemijania”, w Edo zostało odczytane przewrotnie – jako „świat chwili, ulotnej przyjemności”. Zamiast uciekać od złudnego świata ku oświeceniu, mieszkańcy miast zaczęli dostrzegać w samej ulotności źródło sensu. Jak pisał Asai Ryōi w Ukiyo monogatari: „Żyj dziś, baw się dziś – jutro i tak jest niepewne”. To była filozofia lekkości, która jednak nie znaczyła płytkości. Raczej – głęboką zgodę na nietrwałość wszystkiego.

 

Tu rodzi się to, co można by nazwać „wesołą melancholią Edo”. Saikaku kończył swoje historie często tragicznie: bohater bankrutuje, kurtyzana umiera, kochankowie zostają rozdzieleni. A jednak ton narracji nie był rozdzierający, tylko pogodny, nawet żartobliwy. Czytelnik nie miał wrażenia moralnego potępienia czy gorzkiej przestrogi. Odczuwał raczej świadomość, że tak po prostu działa świat – nietrwałość, przemiana, cykl wzlotów i upadków. To bliskie filozofii haikai: uśmiech przez łzy, lekkość, która niesie w sobie powagę. Takiej etyki codzienności potrzebowali mieszczanie Edo, którzy żyli w świecie dynamicznej gospodarki, wiecznych kredytów i nagłych bankructw.

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.

Można powiedzieć, że ukiyo-zōshi uczyło, jak zachować równowagę między hedonizmem a akceptacją nietrwałości. Przyjemność była tu afirmowana, ale bez złudzeń co do jej końca. To jak hanami – radość kwitnienia wiśni, choć wiadomo, że za kilka dni płatki opadną (o sakurze tu: Zrozumieć kanji „sakura” (櫻) – kwiat wiśni, jako sposób patrzenia na świat).

 

 

Cenzura, moralność, dydaktyka

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.Naturalnie, świat „płynących” przyjemności nie mógł rozwijać się w Edo zupełnie swobodnie. Władza shogunatu Tokugawa stosowała cenzurę obyczajową i polityczną – książki nie mogły jawnie podważać hierarchii społecznej ani propagować rozwiązłości. Autorzy i wydawcy nauczyli się więc sztuki omijania granic. W wielu tekstach obok opisu miłosnych przygód pojawiał się morał albo dydaktyczna pointa. Tak powstały takie dzieła jak „Nihon eitaigura”, gdzie za fasadą opowieści o kupcach kryła się pochwała oszczędności i pracowitości.

 

Kiedy mówiono o kurtyzanach czy aktorach, podkreślano nie tylko barwną codzienność, ale też zagrożenia, które czekają na zbyt lekkomyślnych. Katagimono – książki o „typach charakterów” – bywały reklamowane jako swoiste „leczenie” obyczajów, ponieważ ukazywały wady społeczne w krzywym zwierciadle. To dydaktyka nienachalna: czytelnik śmiał się z cudzych błędów, a jednocześnie uczył się, jak ich unikać.

 

 

Czytelnicy i czytelniczki

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.Kto właściwie kupował ukiyo-zōshi? Przede wszystkim mieszczanie (chōnin) – kupcy, rzemieślnicy, sklepikarze, aktorzy. Były to teksty pisane prostym językiem kana, łatwo dostępne dzięki tanim wydawnictwom w Kamigacie i Edo. Ale czytelniczki też odgrywały ważną rolę: kobiety – od córek kupieckich po same kurtyzany – znajdowały w tych książkach zarówno rozrywkę, jak i wzory zachowań. Współczesne relacje wspominają o kurtyzanach uczących się odpowiednich zwrotów i póz właśnie z książek Saikaku (nie wiem, czy to prawda, ale między wierszami można coś takiego wyczytać w późniejszych sharebon - np. „江戸生艶気蒲焼” „Pikantne grillowanie urodzonego w Edo kobieciarza” Santō Kyōdena).

 

Dla jednych były to „przewodniki po świecie rozrywek” – katalogi cen, lokali i obyczajów. Dla innych – literackie zwierciadła ich własnego życia. Jeszcze dla innych – po prostu rozrywka na wieczór, coś, co można czytać przy lampie oliwnej tak, jak dziś przegląda się gazetę czy ogląda serial. I to właśnie ta uniwersalność – połączenie instrukcji, satyry, dokumentu i literatury – sprawiła, że ukiyo-zōshi na kilkadziesiąt lat stały się najbardziej żywym głosem miejskiej Japonii.Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.

 

Dalsze losy gatunku

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.Ukiyo-zōshi, jak samo ukiyo, nie mogło trwać wiecznie. Gatunek wyczerpał się po nieco ponad stu latach – nie dlatego, że stracił czytelników, lecz dlatego, że jego formuła stała się zbyt przewidywalna. Epizody, katalogi, miejskie typy – to, co w czasach Saikaku było błyskotliwą nowością, w połowie XVIII wieku zaczęło brzmieć jak wariacja na jeden i ten sam temat. Zmieniała się także moda literacka: czytelnicy Edo pragnęli nowych formatów, bardziej satyrycznych (sharebon), bardziej fabularnych (yomihon), bardziej graficznych (kibyōshi), a w końcu – bardziej sentymentalnych (ninjōbon). Ukiyo-zōshi rozproszyło się więc w wiele nurtów, jak rzeka, która rozpada się na liczne kanały.

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.A jednak to rozproszenie było też formą dziedzictwa. Bez Saikaku i jego następców nie byłoby Kyōdena ani Ikku, nie byłoby „Hizakurige” (patrz tu: Yaji i Kita na szlaku Tōkaidō – Japonia czasów samurajów oczami dwóch miejskich cwaniaczków w tarapatach na prowincji) ani sharebon pełnych ironii. Gatunek przygotował grunt pod całą epokę gesaku – swobodnej, miejskiej prozy późnego Edo. Co więcej, ukiyo-zōshi miało swoje graficzne siostry – ilustracje, które współtworzyli mistrzowie ukiyo-e. Z tej fuzji tekstu i obrazu narodziła się późniejsza kultura wizualno-tekstowa Edo, gdzie książka była nie tylko treścią, lecz także przedmiotem estetycznym, pełnym rytmu, obrazów i znaków. W ten sposób ukiyo-zōshi stało się mostem między pierwszą eksplozją mieszczańskiej literatury a późniejszym rozkwitem druku obrazkowego – a potem? Manga i w końcu anime.

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.Jak jednak czytać te książki dziś, w XXI wieku, gdy Yoshiwara dawno nie istnieje, a ceny sake i kimona wyrażane w mon nic nam nie mówią? Może właśnie uważnie: nie tyle szukając spójnej fabuły, ile delektując się rytmem epizodów. Warto patrzeć na katalogi – co autor zestawia obok siebie i dlaczego. Warto śledzić szczegóły ekonomii: ceny posiłków, wysokość długu, warunki umowy. Warto wsłuchiwać się w grę słów, wskrzeszającą ducha haikai, i patrzeć na ilustracje, które często niosą dodatkowe znaczenia. To lektura nieśpieszna, raczej spacer niż maraton, jak przechadzka po Edo, gdzie za każdym rogiem kryje się anegdota.

 

Na szczęście nie jesteśmy dziś całkiem odcięci. Saikaku został przetłumaczony na angielski w wielu edycjach (np. „The Life of an Amorous Man”, tłum. Ivan Morris; “Five Women Who Loved Love”, tłum. Wm. Theodore de Bary), a w języku polskim fragmenty można znaleźć w antologiach literatury japońskiej. W sieci dostępne są też skany oryginałów z Waseda University Library czy na archive.org, gdzie zobaczyć można nie tylko tekst, lecz i ilustracje, okładki, charakterystyczne czcionki. Dlatego może najpiękniejszym sposobem na spotkanie z ukiyo-zōshi jest właśnie takie połączenie – czytanie i oglądanie jednocześnie, pozwalające zobaczyć w tych broszurach to, czym były w Edo: literaturą lekką i mądrą zarazem, kroniką ulotności i radości, pogodną lekcją o świecie, który, choć dawno minął, wciąż do nas mówi.

 

Ukiyo-zōshi, książeczki ‘płynącego świata’, były najbliższą codzienności formą literatury Japonii Edo. Opowiadały o życiu mieszczan, ich miłościach, pieniądzach i ulotnych chwilach – z humorem, ironią i dokumentalnym detalem, którego próżno szukać w innych źródłach epoki.

  1. pl
  2. en
Postaw mi kawę na buycoffee.to
Książka o historii kobiet w dawnej Japonii - "Silne kobiety Japonii" autorstwa Michała Sobieraj - twórcy ukiyo-japan.pl
Albumy refleksji o japońskiej sztuce ukiyo-e opatrzone esejami z analizą i interpretacją
Logo Ikigai Manga Dive - strony o Japonii, historii i kulturze japońskiej, mandze i anime

  

    未開    ソビエライ

Postaw mi kawę na buycoffee.to

  Mike Soray

   (Michał Sobieraj)

Zdjęcie Mike Soray (aka Michał Sobieraj)
Logo Soray Apps - appdev, aplikacja na Androida, apki edukacyjne
Logo Ikigai Manga Dive - strony o Japonii, historii i kulturze japońskiej, mandze i anime
Logo Gain Skill Plus - serii aplikacji na Androida, których celem jest budowanie wiedzy i umiejętności na rózne tematy.

  

   

 

 

未開    ソビエライ

 

 Pasjonat kultury azjatyckiej z głębokim uznaniem dla różnorodnych filozofii świata. Z wykształcenia psycholog i filolog - koreanista. W sercu programista (gł. na Androida) i gorący entuzjasta technologii, a także praktyk zen i mono no aware. W chwilach spokoju hołduje zdyscyplinowanemu stylowi życia, głęboko wierząc, że wytrwałość, nieustający rozwój osobisty i oddanie się swoim pasjom to mądra droga życia. Autor książki "Silne kobiety Japonii" (>>zobacz)

 

Osobiste motto:

"Najpotężniejszą siłą we wszechświecie jest procent składany.- Albert Einstein (prawdopodobnie)

Mike Soray

(aka Michał Sobieraj)

Zdjęcie Mike Soray (aka Michał Sobieraj)

Napisz do nas...

Przeczytaj więcej

o nas...

Twój e-mail:
Twoja wiadomość:
WYŚLIJ
WYŚLIJ
Twoja wiadomość została wysłana - dzięki!
Uzupełnij wszystkie obowiązkowe pola!

Ciechanów, Polska

dr.imyon@gmail.com

___________________

inari.smart

Chcesz się podzielić swoimi przemyśleniami czy uwagami o stronie lub apce? Zostaw nam wiadomość, odpowiemy szybko. Zależy nam na poznaniu Twojej perspektywy!