

Bo Hizakurige to także fenomenalna kronika życia codziennego w epoce Edo: podręcznik kulturowy, przewodnik po dialektach, katalog dziwactw prowincji oglądanych oczami bywalców z Edo, czyli edokko. To satyra na społeczny porządek – z przytykami w stronę samurajów, mnichów, bogaczy i wieśniaków. To też językowy koktajl pełen przysłów, kalamburów, nieprzyzwoitych sugestii i cytatów z klasyki. W tym artykule poznamy przygody Yaji i Kity przez pryzmat samej powieści oraz najciekawszych ilustracji z epoki – ukiyo-e, które nie tylko dopowiadają historię, ale stają się jej niezależną, wizualną formą opowieści. Zapnij sandały, złap za butelkę sake i ruszaj z nami na szlak Tōkaidō. Będzie śmiesznie, będzie dziwnie, będzie bardzo w stylu edo-mae!

Kita z kolei to jego młodszy towarzysz, z przeszłością nieco bardziej zawiłą — był niegdyś pomocnikiem w sklepie, ale po nieudanych zalotach do pani domu i sprzeniewierzeniu kilku monet, skończył jako bezdomny, którego Yaji przygarnął. Ich przyjaźń to mieszanka złośliwości, solidarności i wspólnego zamiłowania do sake, dobrego jedzenia oraz wszelkich możliwych rozrywek. Wyruszają razem na pielgrzymkę do Ise, ale — jak nietrudno zgadnąć — ich duchowa podróż szybko zamienia się w pasmo gagów, gaf i gonitw za kobietami.


Wszystko to nie byłoby tak smakowite, gdyby nie szczególna cecha Yajiego i Kity: patrzą oni na świat z perspektywy edokko, mieszkańców Edo (dzisiejszego Tokyo), którzy uważają się za kulturalnych, błyskotliwych i przebiegłych, w przeciwieństwie do „wieśniaków” ze wszystkich innych regionów. To poczucie wyższości — często przesadzone i obnażane przez autora — pozwala Jippenshy Ikku nie tylko bawić czytelnika, ale też komentować społeczne napięcia między centrum a prowincją, między tradycją a miejskim cwaniactwem. W epoce Edo, gdy podróżowanie po kraju stawało się coraz popularniejsze, Hizakurige oferowało rozrywkę, ale i satyryczny przewodnik po Japonii — pełen miejsc, zwyczajów, dań i dialektów.
Dziś Yaji i Kita są ikonami literackimi, ale także postaciami uwiecznionymi w niezliczonych ilustracjach ukiyo-e — zawsze z lekkim uśmiechem, w trakcie awantury lub na granicy kolejnej kompromitacji.

W przenośni to sposób mówienia o wędrówce z humorem, z przymrużeniem oka, bez nadęcia i zbędnej godności. Idealnie pasuje do formy literackiej, w której powstało dzieło – kokkeibon (滑稽本), czyli „książki śmieszne”, pełne gagów, dowcipnych dialogów i ironicznego komentarza do codzienności. Hizakurige nie było jedynym takim tekstem, ale to właśnie ono stało się niekwestionowanym królem tego gatunku - po raz pierwszy połączyło rubaszny humor z przewodnikiem turystycznym.
Za tym sukcesem stoi człowiek równie barwny, co jego bohaterowie – Jippensha Ikku (十返舎一九). Urodził się w 1765 roku, a jego prawdziwe imię brzmiało Shigeta Sadakazu. Mieszkał w Edo i próbował różnych zawodów, od urzędnika po ilustratora, aż wreszcie znalazł swoje powołanie jako pisarz. Jego pseudonim dosłownie znaczy „Dziewiętnasty, który wraca dziesięć razy” – a zatem ktoś, kto nigdy nie idzie prosto, zawsze zawraca, gubi drogę… Ikku zasłynął nie tylko jako autor, ale także jako rysownik – wiele ilustracji w pierwszych wydaniach Hizakurige wyszło spod jego ręki, co czyni go jednym z nielicznych twórców Edo, którzy pisali i rysowali swoje książki samodzielnie.


Ale to nie tylko śmiech dla śmiechu. Hizakurige pełniło także funkcję edukacyjną – podręczny przewodnik po szlaku Tōkaidō, z opisami zajazdów, potraw, lokalnych dziwactw i charakterystycznych postaci. To również kronika obyczajowa Japonii: język potoczny, gwary regionalne, miejskie powiedzonka, a nawet erotyczne podteksty – wszystko tam jest, tak, jak w życiu. W tle pobrzmiewa satyra społeczna: szyderstwo z hierarchii, karykatury samurajów, daimyō, mnichów i handlarzy. Język Hizakurige to barwny koktajl – trochę klasycznej poezji, trochę ulicznej gadki, trochę pijackiego bełkotu. I choć dziś czyta się to niełatwo w oryginale, dzięki ilustracjom ukiyo-e i licznym adaptacjom duch tej opowieści wciąż żyje – nie tylko w literaturze, ale i w japońskiej świadomości kulturowej. Istnieje też sporo wersji bardziej przystępnych współczesnemu czytelnikowi, o czym jeszcze napiszemy.



Futakawa (przestraszeni przez „ducha”)
二川
– Utagawa Hiroshige, ok. 1845–1846, Edo, seria: Tōkaidō gojūsan tsui (東海道五十三対 – „Pięćdziesiąt trzy pary stacji Tōkaidō”)
W tej pełnej humoru i teatralnej ekspresji scenie Hiroshige przedstawia dwóch podróżnych — Yaji i Kitę — którzy w popłochu przewracają się na siebie, przerażeni tajemniczym kształtem unoszącym się przy drodze. Twarze obu postaci są zdeformowane przez strach, ich pozy chaotyczne, dynamicznie zmierzające do wywrotki. To zwykłe kimono ich przestraszyło - materiał powiewający na bambusowym wieszaku, który przybrało przypadkowo upiorną sylwetkę ducha. Całość kompozycji oparta jest na dynamicznym kontraście: z jednej strony – nagła panika i przerysowana emocjonalność bohaterów, z drugiej – banalna przyczyna całego zamieszania. To scena nie tylko zabawna, ale też doskonale komentująca ludzką skłonność do ulegania wyobraźni, szczególnie po zmroku i w odosobnieniu.
Drzeworyt ten ilustruje odcinek powieści Hizakurige, w której Yaji i Kita uciekają w przekonaniu, że natknęli się na yūrei – japońskiego ducha. Dopiero po chwili orientują się, że straszydło to jedynie suszące się kimono. Hiroshige w znakomity sposób uchwycił ten moment przejścia od grozy do śmiechu — ulotną granicę między lękiem a komizmem. Ilustracja nie tylko uzupełnia literacki pierwowzór, ale go reinterpretuje: podkreśla, że duchy mogą być efektem mokrego prania i zbyt bujnej wyobraźni.
Hamamatsu – duch, wersja #2
浜松
– Utagawa Hiroshige, ok. 1845–1849, Edo, seria: Hizakurige Dōchū Suzume (膝栗毛道中すゞめ – „Wróble z miasta w podróży szlakiem Hizakurige”)
W tej niezwykle rzadkiej i enigmatycznej ilustracji Hiroshige ukazuje moment grozy – a raczej omyłkowego przerażenia – jaki przeżywają Yaji i Kita, bohaterowie powieści Hizakurige. Na werandzie zajazdu w Hamamatsu, podczas nocnego postoju, zauważają powiewający na wietrze biały materiał – kimono suszące się na drewnianej poręczy. Przekonani, że mają do czynienia z duchem (yūrei), wpadają w panikę. Ich zdezorientowane, przerażone pozy ukazują teatralną ekspresję, typową dla ukiyo-e i komediowego stylu oryginalnej powieści. To klasyczny przykład japońskiego humoru z epoki Edo, opartego na lęku przed nadprzyrodzonym oraz zderzeniu wiejskich zabobonów z codzienną rutyną podróży.
Scena z Hamamatsu to przykład przewrotnego żartu: bohaterowie, znani z bujnej wyobraźni i skłonności do przesady, widzą zjawę tam, gdzie jest tylko pranie. Jest to, jak widzimy, wariacja na podobny temat, który omawialiśmy przy poprzednim obrazie. Jak widać, w Edo musiały bardzo silnie oddziaływać strach przed nad przyrodzonym – dlatego, by strach oswoić – nieracjonalny i smieszny strach stawały się bardzo często tematem zarówno ukiyo-e i powieści, jak i teatru, czy poezji senryu (takich zabawnych żartów formalnie w formacie haiku – więcej o tym tu: Poezja przy sake – mistrz Senryū i jego radośnie złośliwa przenikliwość).
Okitsu – przeprawa
興津
– Utagawa Hiroshige i Utagawa Kuniyoshi, ok. 1845–1846, Edo, seria: Tōkaidō gojūsan tsui (東海道五十三対 – „Pięćdziesiąt trzy pary stacji Tōkaidō”)
Na tej wyjątkowo barwnej i pełnej ruchu scenie z przystanku Okitsu widzimy moment typowy dla komicznych perypetii Yajiego i Kity. Akcja toczy się nad brzegiem rzeki, gdzie tragarze oferują podróżnym przenosiny przez wodę. W centrum obrazu jeden z bohaterów —Kita — siedzi wygodnie w lektyce i z wyższością rozmawia z tłumem, podczas gdy drugi —Yaji — ląduje na barkach tragarza z miną pełną niezadowolenia. Kompozycja pełna jest ekspresyjnych gestów: jeden tragarz krzyczy, inny wskazuje ręką, wszyscy są w ruchu. W tle widać inne postacie wchodzące do wody oraz malownicze wzgórza. To klasyczna scena z Hizakurige, gdzie codzienne sytuacje podróży zamieniają się w błazeńskie nieporozumienia.
Ukiyo-e to nie tylko ilustracja, ale i komentarz społeczny. Obraz wyśmiewa absurdy hierarchii i rozmaitych opłat związanych z podróżowaniem w epoce Edo. Tragarze traktowani są z lekceważeniem, ale to oni noszą los podróżnych dosłownie „na swoich plecach”. Scena w Okitsu pokazuje też charakterystyczny dla Hizakurige kontrast między wyobrażeniem o podróży a rzeczywistością pełną błota, zmęczenia i ludzkich charakterków. Hiroshige, mistrz detalu i ruchu, uchwycili moment, który bawi, ale i daje do myślenia — nie tylko o dawnej Japonii, ale i o podróży – tej realnej, od-idealizowanej.
Miya – wyścig pielgrzymów przez torii
宮
– Utagawa Hiroshige, ok. 1840–1842, Edo, seria: Kyōka Tōkaidō (狂歌東海道 – „Tōkaidō z żartobliwym komentarzem”)
W tej dynamicznej kompozycji Hiroshige ukazuje widowiskową scenę z festiwalu odbywającego się przy słynnej świątyni Atsuta Jingū w Miya. Dwie drużyny (czerwona i niebieska) biegną z koniem na linach. To uczestnicy tradycyjnego wyścigu konnego zwanego umaoi lub kiba-no-gyōji, który łączył elementy sportowe, rytualne i widowiskowe. Biegną w rytmie, z okrzykami, mijając potężną bramę torii – znak, że znajdują się na terenie świętym, ale działają tu siły bardzo ludzkie: rywalizacja, pot i radość z udziału.
Obraz pokazuje społeczeństwo Edo nie jako biernych uczestników religii, lecz jako wspólnotę, która celebruje swoje święta żywiołowo, z energią i humorem. To scena zarówno duchowa, jak i fizyczna – konie, symboliczne zwierzęta ofiarne, są tu prowadzone nie przez arystokratów, lecz przez półnagich, śmiejących się robotników. Hiroshige z mistrzowską precyzją uchwycił ten kontrast: między sacrum a profanum, między ciszą torii a wrzawą tłumu.

Już w XIX wieku Hizakurige trafiło na deski teatru – zarówno w formie kabuki, jak i rakugo, czyli jednoosobowych opowieści komediowych. Jedną z bardziej znanych wersji była sztuka kabuki z 1928 roku autorstwa Kimury Kinka, zatytułowana po prostu Tōkaidōchū Hizakurige, w której parodia spotkania z daimyō czy spirytystyczna scena z czarownicami otrzymały nową, bardziej teatralną formę. W XXI wieku Yaji i Kita znów zawitali na scenę: w sierpniu 2016 roku w Kabuki-za w Tokio wystawiono spektakl „Tōkaidōchū Hizakurige – YJKT”, a kontynuacja pojawiła się rok później jako Kabukiza Torimono-chō. W obu przypadkach postacie były grane przez znanych aktorów kabuki z rodu Ichikawa, a widowiska łączyły tradycyjne środki wyrazu z nowoczesną inscenizacją i humorem.

Współcześnie Yaji i Kita trafili także do mangi, anime i filmu. Szczególną popularnością cieszy się komediowa manga Shin Yajikita Dōchū, luźno inspirowana oryginałem, w której dwóch bohaterów przemieszcza się po Japonii, rozwiązując zagadki i wpadając w kłopoty. Pojawiają się też w postaci parodystycznych epizodów w anime, jako archetypowi „komiczni włóczędzy” z epoki Edo – trochę jak japońscy Flip i Flap z misją jedzenia, picia i uciekania przed rachunkiem. W 2005 roku powstał też znany film Yaji and Kita: The Midnight Pilgrims (reż. Kankurō Kudō), łączący podróż, surrealizm, muzykę i homoerotyczny podtekst – dowód na to, że Yaji i Kita potrafią przetrwać każdą transformację.
Z czasem stali się nie tylko bohaterami komedii, ale wręcz symbolem japońskiego „błazna na drodze” – tej figury, która zamiast naprawiać świat, śmieje się z jego absurdów, myli tropy, psuje rytuały i zawsze, ale to zawsze, kończy z pustą miską i rachunkiem w ręce i niejasnym wspomnieniem, co właściwie chciała osiągnąć. W świecie pełnym powagi, Yaji i Kita to cisi buntownicy Edo – rozgadani, głodni i wiecznie w ruchu.
未開 ソビエライ
未開 ソビエライ
Pasjonat kultury azjatyckiej z głębokim uznaniem dla różnorodnych filozofii świata. Z wykształcenia psycholog i filolog - koreanista. W sercu programista (gł. na Androida) i gorący entuzjasta technologii, a także praktyk zen i mono no aware. W chwilach spokoju hołduje zdyscyplinowanemu stylowi życia, głęboko wierząc, że wytrwałość, nieustający rozwój osobisty i oddanie się swoim pasjom to mądra droga życia. Autor książki "Silne kobiety Japonii" (>>zobacz)
"Najpotężniejszą siłą we wszechświecie jest procent składany." - Albert Einstein (prawdopodobnie)
___________________
Chcesz się podzielić swoimi przemyśleniami czy uwagami o stronie lub apce? Zostaw nam wiadomość, odpowiemy szybko. Zależy nam na poznaniu Twojej perspektywy!