山霧を重ね重ねて隠れ里
- Ōsaki Natsumi, 2011, Ugetsu (雨月)




Kanji 隠 wywodzi się z piktogramu przedstawiającego człowieka (⼈) schowanego za zasłoną lub w cieniu budowli — obraz ukrycia przed wzrokiem innych, ale i przed światłem. Jest to kanji o głębokim znaczeniu kulturowym, kojarzone z niedostępnością, tajemnicą, a czasem z odosobnieniem duchowym. Z kolei znak 里 przedstawia pole ryżowe otoczone murem — symbolizuje nie tylko osadę, lecz i wspólnotę, miejsce, gdzie ludzie wspólnie żyją, pracują i czczą lokalne bóstwa. Gdy więc te dwa znaki połączą się w jedno, otrzymujemy nie tylko nazwę lokalizacji, ale też ideę: skrytą wspólnotę, oddaloną od świata, zatopioną w innym rytmie istnienia.
W tekstach japońskich termin kakurezato pojawia się przede wszystkim w kontekście folkloru i mitologii. Jeden z najstarszych znanych zapisów tej idei pojawia się już w średniowiecznych opowieściach ochiudo densetsu (落人伝説) — legendach o „wojownikach, którzy upadli” (czyli przegranych) i którzy, uciekając przed zemstą wrogów, zakładali ukryte wioski w trudno dostępnych regionach Japonii. Jednak jeszcze wcześniejszą duchową warstwą tego słowa jest wpływ myśli buddyjskiej — zwłaszcza szkoły Jōdo (Czystej Krainy), która opisywała świat wolny od cierpienia jako fizycznie istniejącą, ukrytą gdzieś na ziemi krainę — swoistą kakurezato, gdzie dusze mogły znaleźć pokój (więcej o mnichach – wojoniwkach wyznających tę wiarę znajdziesz tu: Mnich z naginatą: militarne oblicze buddyzmu w Japonii Kamakury). Zanim Japonia w pełni przyswoiła buddyjskie wyobrażenia o zaświatach, istniała już rodzima koncepcja Tokoyo no kuni (常世の国) — „Krainy Wieczności”, która miała znajdować się za morzem lub w głębi ziemi, gdzie czas płynął inaczej, a życie było wieczne.

W języku japońskim funkcjonują też synonimy i warianty określenia kakurezato:

– Kakuritsu (隠立) – „ukryta enklawa” lub „samodzielne, skryte życie”, pojawiające się w źródłach zen-buddyjskich.
– Heike-dani (平家谷) – „dolina Heike”, czyli folklorystyczna nazwa wielu górskich osad rzekomo założonych przez ocalałych z klanu Taira (Heike) po ich klęsce w wojnie Gempei (1180–1185).
Kakurezato nie jest więc tylko określeniem geograficznym. To słowo, które zawiera w sobie mit, historię, melancholię i pragnienie. Jego fonetyka — kakure, z miękkim, ledwie wymawianym „ka”, i zato, z ciepłym, nostalgicznym „to” na końcu — brzmi jak opowieść opowiadana przy ognisku. A jednocześnie w jego zapisie kryją się wieki duchowej i społecznej historii Japonii: od ucieczki przed przegraną, przez tęsknotę za utopią, aż po poetycką wizję świata poza światem.



Na terenach wyżynnych, jak w prefekturach Nagano, Mie, Shiga czy Gifu, wiele z tych wiosek miało też formę prawdziwych enklaw historycznych. Według legend, powstały one po upadku klanu Taira w 1185 roku, kiedy to po przegranej w wojnie Gempei jego niedobitki — wojownicy, damy dworu, mnisi i służący — uciekli w góry, tworząc Heike-dani (doliny Heike). W tych miejscach czas miał płynąć inaczej. W jednym z podań z prefektury Iwate, mężczyzna spędza noc w tajemniczym domostwie i wraca po kilku dniach tylko po to, by odkryć, że na świecie minęły trzy lata, a jego rodzina odprawiła już nawet rytuały pogrzebowe.


Wyjątkowe znaczenie przypisywano także przejściom i progom — torii porośniętym mchem (więcej o bramach torii znajdziesz tu: Torii – japońska brama przemiany), zawalonym mostom, zarośniętym schodom, za którymi miał rozciągać się inny świat. Nieprzypadkowo w buddyjskiej symbolice Japonii wiele takich miejsc traktowano jako punkty graniczne — monzen — prowadzące ze „świata kłopotów” (shaba) do krainy oświecenia (gokuraku). W tym sensie, kakurezato stawało się fizyczną emanacją duchowej tęsknoty – utopią nie w zaświatach, lecz tu, pośród mgieł górskich Japonii.


Jednak na prowincji szeptano co innego. Że Antoku przeżył. Że jakiś mnich, sługa lub wierny wasal zdołał go uratować. Że został ukryty. I właśnie tam, w głębokich dolinach, daleko od dróg, klęska przeobraziła się w legendę. Tak zrodziły się opowieści o Heike-dani (平家谷) — dolinach Heike.

Motyw miseczki symbolizuje wiele: obecność ludzi tam, gdzie miało być pusto, gest gościnności, ale też cichy apel o zrozumienie — nie zdradzajcie nas światu. W jednej z legend z Hidy (dzisiejsza prefektura Gifu), miska nie tylko spłynęła z gór — była pełna gotowanego ryżu, który nie kończył się nigdy. Dla okolicznych rolników był to znak: ci ludzie żyją inaczej, w innym czasie, z przedziwnymi błogosławieństwami.
Legendy o Heike-dani mają rozległą geografię. Ich gęste skupisko znajduje się na wyspie Shikoku, szczególnie w jej górskich regionach. W jednej z wiosek mieszkańcy jeszcze w latach 60. XX wieku uważali się za potomków Heike i opowiadali, że to właśnie oni ocalili Antoku, który miał dożyć starości w ukryciu. Ich dialekt zawierał archaiczne słowa, a ich tradycyjne stroje i rytuały różniły się od sąsiednich wiosek (mowa o Miyako (都町) w Ehime na Shikoku – patrz: Francis L. K. Hsu, „Iemoto: The Heart of Japan”, 1975). Podobne opowieści pochodzą z regionów Hida, Kiso, Nagano, Kyūshū, a nawet Okinawy. Na wyspie Amami utrzymywano, że ród Taira dotarł tam łodzią i założył dynastię kupiecką, która przetrwała aż do kontaktu z Chinami w XIV wieku.

Ciekawym przypadkiem jest też Nagano: w jednej z górskich wsi ludzie mieli przez wieki nosić latem jedynie przepaski biodrowe, a zimą płaszcze ze splecionej trawy (bata). Naukowcy sądzili, że to izolacja kulturowa — ludzie sami mówili, że to „zwyczaje przodków z Heike”.

Jak pisze Barbara Arnn, te legendy nie powstawały w pustce. Choć nie pokrywają się z literackim przekazem Heike monogatari, który kończy się śmiercią Antoku i ostateczną klęską Taira, to funkcjonują jako alternatywna historia — ludowa, regionalna, zakorzeniona w krajobrazie i pamięci. I to właśnie w tych legendach przegrani stają się ocalałymi, a odosobnienie – drogą ku odkupieniu.
Wyobraźmy sobie wieś ukrytą między lasami kryptomerii i modrzewi, gdzie ścieżki porasta mech, a dym z palenisk unosi się leniwie nad doliną jeszcze przed świtem. Kakurezato nie było miejscem ludzi ambitnych, wojennych czy chciwych — to przestrzeń wyobrażona jako odwrócenie świata zewnętrznego. Świata, który w okresie późnego Heian i Kamakura pogrążony był w chaosie, w bratobójczych wojnach, w walce o ziemię, prestiż i cesarskie tytuły. Kakurezato stanowiło utopijną antytezę tego wszystkiego.




Wielu mieszkańców ukrytych wiosek trudniło się także tkactwem. Przędzono włókna morwy lub konopi, a nawet hodowano jedwabniki w systemie rodzinnym. Ubrania były proste, lecz trwałe — w niektórych podaniach z Hidy i Shinano mężczyźni nosili latem jedynie biodrowe przepaski (fundoshi), a zimą splecione z trawy płaszcze (bata) — technika przypominająca odzież z epoki Yayoi (o tej epoce więcej przeczytasz tu: Spacer po pradawnym japońskim grodzie Yoshinogari – jak wyglądało życie w Japonii okresu Yayoi?).
Co istotne, wiele takich osad unikało kontaktu z zewnętrznymi kupcami. Wymiana towarowa — jeśli istniała — odbywała się potajemnie i często w nocy. W przekazach z Shikoku i Kyūshū wspomina się, że mieszkańcy ukrytych wiosek przychodzili tylko raz do roku do sąsiednich wsi, by wymienić suszone mięso, olej, miski, węgiel lub narzędzia — ale nigdy nie rozmawiali i nie podawali swoich imion.

Z czasem, zwłaszcza od XIII wieku, pojawia się buddyzm Czystej Krainy (Jōdo-shinshū). W Gokanoshō i kilku innych regionach odnaleziono ruiny świątyń tej szkoły – prawdopodobnie z XIV–XV wieku. Wierzenia tej sekty — głoszące, że wystarczy zawierzyć Amida Butsu i recytować nembutsu, by odrodzić się w raju — trafiały w potrzeby ludzi ukrywających się, ubogich, pozbawionych oparcia. Świątynie były skromne, często budowane z drewna, lecz z misternie rzeźbionymi belkami. W wielu legendach wspomina się, że przybysze słyszeli dźwięk dzwonu (kane) dobiegający z lasu — i szli za nim do świątyni, której rano już nie było.
Ciekawym elementem duchowości była także wiara w „czystość przestrzeni” (seichi) — wiele kakurezato opisywano jako miejsca, gdzie nie dochodziły złe duchy, choroby ani wojny. Z tego powodu często pojawia się motyw zdrowia i długowieczności mieszkańców: w niektórych wersjach opowieści wszyscy żyli ponad sto lat, nie znając gorączki, głodu czy wściekłości.

Jednym z najbardziej sugestywnych przykładów jest Nagase-yakata (長瀬館) – niegdysiejsza rezydencja rodu Nagase w prowincji Shinano (dzisiejsze Nagano). Nagase Hangana był wasalem tragicznie zmarłego Kiso Yoshinaki, kuzyna Minamoto no Yoritomo, który poległ w 1184 roku w bitwie pod Awazu. Po tej klęsce pozostała rodzina Nagase ukryła się w głębokiej dolinie nad rzeką Narai, gdzie założyła niewielką osadę — autentyczne kakurezato.

Zachowały się tam ślady ramp ziemnych (dorui), charakterystycznych dla wiejskich warowni końca epoki Heian, a także hokora — małe chramy przy drodze, służące lokalnemu kultowi. Woda doprowadzana była za pomocą kamiennych kanałów do pól ryżowych i stawów. Tereny te były naturalnie chronione przez zalesione zbocza, a najwyżej położony punkt wioski mógł służyć jako punkt obserwacyjny lub ostatni bastion – górna część wału dawała wgląd na przeciwległe zbocza doliny.

Podobnych miejsc w Japonii jest więcej: Gokanoshō w Kumamoto, uznawane za kakurezato wojowników Heike; Kyōmaru w Hamamatsu, gdzie przez wieki uważano, że potomkowie upadłego klanu żyją w odcięciu od świata; doliny w Shinano, Shikoku, Iwate, Miyazaki, gdzie legendarne osady miały ukrywać nie tylko ludzi, ale idee, wartości i pamięć. W każdej z tych dolin topografia, architektura, a nawet pozostałości gospodarcze zdają się potwierdzać jedno: tu żyli ci, którzy nie chcieli być znalezieni.
Motyw kakurezato – ukrytej, odciętej od świata enklawy – powraca w japońskiej wyobraźni nieprzerwanie od epoki średniowiecza aż po XXI wiek, zachowując swoje symboliczne znaczenie: to przestrzeń alternatywna, czasem błogosławiona, czasem przeklęta, zawsze oddzielona od „tego świata” cienką zasłoną mgły, ciszy lub niepamięci.
Echa biwa-hōshi: Heike monogatari
Najstarsze echa kakurezato w kulturze pisanej i mówionej Japonii odnajdujemy w epickim eposie „Heike monogatari” (平家物語) – opowieści o upadku rodu Taira, powstałej już w XIII wieku. Epos ten był nie tylko czytany, lecz przede wszystkim intonowany przez ślepych mnichów-opowiadaczy zwanych biwa-hōshi (琵琶法師). Posługiwali się oni instrumentem biwa – lutnią o czterech strunach – i wędrowali po Japonii, opowiadając tragiczną historię przegranych.
To właśnie oni rozsiali ziarno legend o przetrwaniu Heike w górach, o ukrytych dolinach i o żyjących potomkach Antoku. Choć w „Heike monogatari” Antoku ginie, to przekaz ustny żył własnym życiem – jako „literatura wokalna” (kōshō bungaku), jak nazwała to badaczka Barbara Ruch, oddzielna od „literatury tekstualnej” i karmiona emocjami słuchaczy.
„Tōno Monogatari” – zapis wiejskiej wyobraźni
W XX wieku to Kunio Yanagita – ojciec japońskiej folklorystyki – zebrał jedne z najpełniejszych przykładów kakurezato w klasycznym zbiorze „Tōno Monogatari” (遠野物語), opublikowanym w 1910 roku. To zbiór opowieści z górskiej prowincji Iwate, pełen spotkań z niewidzialnymi wioskami, znikającymi pałacami i dolinami, z których płynęły czerwone miseczki.
W jednej z najbardziej znanych historii kobieta idzie wzdłuż strumienia, zbierając dzikie warzywa (fuki), gubi drogę i trafia do wspaniałego pałacu, gdzie nie spotyka żadnych ludzi, ale czuje obecność bytu. Przerażona, ucieka. Kilka dni później z potoku zaczynają spływać czerwone miseczki. Kakurezato w tej wersji jest przestrzenią liminalną, pomiędzy życiem a snem, między światami, znaną tylko tym, którzy „nie szukają, ale znajdują”.
Naruto i ukryte wioski ninja
Współczesna popkultura sięgnęła po kakurezato z niespotykaną siłą – a najlepszym tego przykładem jest „Naruto” autorstwa Masashiego Kishimoto. Już sama nazwa głównego miejsca akcji – Konohagakure no Sato (木ノ葉隠れの里), czyli „Ukryta wioska Liścia” – to bezpośredni nawiązanie do idei kakurezato.
W świecie Naruto funkcjonuje pięć wielkich ukrytych wiosek ninja (gokage no sato), z których każda ukryta jest w naturalnym środowisku – piasku, mgle, wodzie, chmurach i liściach. Ich lokalizacja jest tajemnicą strategiczną, a społeczeństwa są zorganizowane hierarchicznie, samowystarczalnie, z własnymi rytuałami i kodeksami. Motyw kakurezato łączy się tu z militarnym systemem kastowym i nostalgią za wyidealizowaną przeszłością shinobi.
W Naruto kakurezato przestaje być tylko miejscem ukrycia — staje się społeczeństwem odrębnym, zamkniętym, o wewnętrznych sprzecznościach. Pokój jest ulotny, a ukrycie nie zawsze chroni przed konfliktem. To reinterpretacja dawnych legend przez pryzmat wojennego świata fantasy.
GeGeGe no Kitarō i enklawy yōkai
W serii „GeGeGe no Kitarō” autorstwa Shigeru Mizukiego, klasycznym już dziele o japońskich potworach (yōkai), pojawiają się wątki wiosek zamieszkanych przez istoty nadprzyrodzone, do których człowiek może trafić przypadkiem lub po śmierci. W odcinkach takich jak „Ukryta wioska shinigami” czy „Miejsce, gdzie czas nie płynie”, przestrzeń kakurezato zamienia się w wymiar równoległy, rządzony przez inne prawa czasu, biologii i emocji. To reminiscencja dawnych opowieści o czasie płynącym inaczej – jak w Urashima Tarō – i o miejscach, gdzie ludzkie prawa nie obowiązują.
Spirited Away, Princess Mononoke, The Boy and the Heron
Studio Ghibli, mistrzowie subtelnych światów równoległych, również czerpią z tej tradycji. W „Spirited Away” (Sen to Chihiro no Kamikakushi) tytułowe kamikakushi (dosł. „porwana przez boga”) nawiązuje do wierzeń o ludziach „zaginionych” w ukrytych krainach bóstw – typowych kakurezato. Również w „Princess Mononoke” lasy są miejscem, gdzie przebywają duchy i ludzie wykluczeni – przeklęci lub chronieni przez naturę (patrz tu: Dzika San: Kim tak naprawdę jest księżniczka Mononoke?).
Najnowsze dzieło Hayao Miyazakiego – „The Boy and the Heron” – ukazuje kakurezato jako świat metafizyczny, poza logiką rzeczywistości, gdzie przebywają duchy przodków, umarli i wspomnienia – echo przedbuddyjskich wyobrażeń o Tokoyo i Yomi.

– W serii „Nioh” i „Sekiro: Shadows Die Twice” odnajdziemy ukryte wioski, zamieszkane przez ochiudo (zbiegłych samurajów), mnichów lub istoty nadnaturalne.
– W „Okami” bohaterka trafia do zaklętej wioski, gdzie czas się zatrzymał – klasyczne kakurezato z wątkiem zatrzymania czasu i duchowego wyzwolenia.
– W „Ghost of Tsushima” pojawiają się odosobnione, zrujnowane wioski w górach i lasach – nie nazwane kakurezato, ale utrzymane w tym duchu.
Kakurezato przetrwało w kulturze nie jako muzealny relikt, ale jako żywy archetyp: enklawy inności, przestrzeni moralnej alternatywy, duchowego azylu albo... złudnej ucieczki. I choć zmienia formy – od miseczek w potoku po osady ninja – idea pozostaje ta sama: gdzieś, poza zasięgiem wzroku, toczy się inne życie. A może nawet — lepsze.


Ale kakurezato nie znika całkiem. Przetrwało w krajobrazie – w nazwach miejsc. W cmentarzach na stoku, gdzie nagrobki porosły mchem, lecz nadal widać wyryte nazwiska Heike, Fujiwara, Akechi. Na starych mapach – tych sprzed reform Meiji – można jeszcze odnaleźć doliny, których dziś nie ma na GPS-ie.

I może właśnie na tym polega najgłębsza prawda kakurezato – nie było ono ucieczką od rzeczywistości, lecz formą jej ocalenia.
Sprawdź podobne artykuły:
Kumano Kodo: szlakiem cesarzy, mistyków i band rōninów japońskiego Camino de Santiago
Rōnin w Dolinie Piekieł – Noboribetsu na Hokkaido miejscem oczyszczenia dla upadłych samurajów
„53 Stacje Tōkaidō” Hiroshige - Podróż to nie cel, tylko to, co mijamy po drodze
Sugisawa – nocna masakra wymazała wioskę z mapy Japonii
未開 ソビエライ
未開 ソビエライ
Pasjonat kultury azjatyckiej z głębokim uznaniem dla różnorodnych filozofii świata. Z wykształcenia psycholog i filolog - koreanista. W sercu programista (gł. na Androida) i gorący entuzjasta technologii, a także praktyk zen i mono no aware. W chwilach spokoju hołduje zdyscyplinowanemu stylowi życia, głęboko wierząc, że wytrwałość, nieustający rozwój osobisty i oddanie się swoim pasjom to mądra droga życia. Autor książki "Silne kobiety Japonii" (>>zobacz)
"Najpotężniejszą siłą we wszechświecie jest procent składany." - Albert Einstein (prawdopodobnie)
___________________
Chcesz się podzielić swoimi przemyśleniami czy uwagami o stronie lub apce? Zostaw nam wiadomość, odpowiemy szybko. Zależy nam na poznaniu Twojej perspektywy!