Jeszcze 20 lat temu w japońskich biurach codziennie spotykało się ludzi w miarę młodych– 30-, 40-latków. Dziś, jeśli w pracy spotkasz kogokolwiek poniżej czterdziestki, to niemal cud. Większość pracowników to osoby po sześćdziesiątce, a emeryci coraz częściej pełnią rolę tymczasowych pracowników, by podtrzymać podstawowe funkcjonowanie przedsiębiorstw. Wskaźniki urodzeń w Japonii od dekad znajdują się poniżej poziomu zastępowalności pokoleń, zaledwie 1.26–1.33 dziecka na kobietę. W 2023 roku urodziło się tylko 758 tysięcy dzieci – to o ponad 5% mniej niż rok wcześniej, przy liczbie zgonów przekraczającej dwa miliony. Prognozy przewidują, że do 2060 roku liczba mieszkańców Japonii spadnie do 88 milionów, a cztery na dziesięć osób będą miały ponad 65 lat (jeszcze raz: prawie pół narodu powyżej 65 roku życia). Ponad 85% gmin w Japonii doświadcza drastycznej depopulacji – niektóre miejscowości są już na skraju całkowitego wymarcia.
Na północy Hokkaido, w kotlinie otoczonej surowymi wzgórzami, leży Yūbari – miasto szczególne. Opuszczone budynki, rdzawe ruiny kopalnianych struktur i puste ulice przypominają scenerię z filmu postapokaliptycznego. Szyby kopalni dawno zniknęły, a tam, gdzie niegdyś tętniło życie górników i ich rodzin, teraz przemykają dzikie sarny. Ale Yūbari to nie kolejne genkai shūraku, czy „ghost town”, będące symbolem przeszłości. Wręcz przeciwnie – Yūbari to symbol PRZYSZŁOŚCI; obraz tego, jak może wyglądać cała Japonia za kilka dekad. Średnia wieku mieszkańców wynosi tu ponad 70 lat (średnia!), a na każde narodziny przypada aż dwanaście zgonów. Miasto jest ponurym eksperymentem, gdzie mieszkańcy i władze uczą się, jak umierać z godnością – procesem, który może czekać setki innych japońskich gmin.
Yūbari zmierza do nieuniknionego, a wraz z nim być może cała Japonia. Miasto wyludnia się w zastraszającym tempie. Władze próbują stabilizować sytuację, proponując ulgi mieszkaniowe dla młodszych i inwestując w poprawę życia dla najstarszych mieszkańców. Jednak coraz bardziej pustoszejące domy i brak młodych ludzi to widmo, które wisi nad całym krajem. W tym cichym zakątku Hokkaido przyszłość Japonii powoli, lecz nieubłaganie wyziera spod ruin przeszłości, zadając pytanie – czy to właśnie taki los czeka cały kraj?
Na północy wyspy Hokkaido, w kotlinie otoczonej surowymi, zalesionymi wzgórzami, leży Yūbari – miasto jak z opowieści o końcu świata. Natura nie jest tu łagodna: zimy przynoszą potężne opady śniegu, które potrafią odciąć miasto od świata, a średnia roczna temperatura ledwo przekracza 6°C. Przez wiele miesięcy ulice są skąpane w bieli, a ciszę zakłócają jedynie skrzypiące pod butami zmarznięte chodniki i wiatr zawodzący między ruinami dawnych zabudowań. Mimo to w połowie XX wieku Yūbari było symbolem siły gospodarczej Japonii – górniczą stolicą wyspy, miejscem, gdzie czarne złoto napędzało marzenia tysięcy rodzin.
Yūbari osiągnęło szczyt swej świetności w latach 60. XX wieku, gdy niemal 120 tysięcy mieszkańców żyło tu z wydobycia węgla. To był czas prosperity – górnicy mieli dobrze płatną pracę, a miasto tętniło życiem. Powstawały nowe szkoły, sklepy, teatry i kina. Węgiel z Yūbari zasilał elektrownie i fabryki całej wyspy, będąc jednym z filarów japońskiego cudu gospodarczego. Jednak los miasta był nierozerwalnie związany z losem węgla. Gdy Japonia w latach 70. przestawiła się na importowaną ropę naftową, kopalnie zaczęły upadać jedna po drugiej. Ostatnia zamknęła się w 1990 roku, a miasto straciło swoje źródło życia. Ludzie masowo wyjeżdżali w poszukiwaniu pracy, a populacja zmniejszyła się o ponad 80%.
W 2007 roku Yūbari oficjalnie zbankrutowało. To był szok, choć nie dla tych, którzy znali rzeczywistość pustoszejącego miasta. Górnicze osiedla, niegdyś pełne śmiechu dzieci, zostały wyburzone lub zarosły lasem. Dzikie sarny i lisy coraz częściej przechadzają się ulicami, jakby sprawdzając, czy ludzie na dobre opuścili ich terytorium. Pozostało tylko kilka symboli dawnej świetności – wieża zegarowa z parku tematycznego Coal History Village, teraz rozlatująca się w pastelowych barwach, oraz charakterystyczne melony Yūbari, jedyny towar, który wciąż budzi zainteresowanie zewnętrznego świata. Sprzedawane na aukcjach za absurdalne sumy, sięgające 20 tysięcy dolarów za parę, są jednocześnie symbolem luksusu i upadku – metaforą tego, czym stało się miasto.
Dziś Yūbari to nie tylko widmo przeszłości, ale ponura wizja przyszłości. Jest lekcją, która mówi, co się stanie, gdy miasto – a może nawet cały kraj – zestarzeje się i przestanie rodzić nowe życie. Czy ten scenariusz można jeszcze zmienić, czy też Yūbari już teraz daje odpowiedź na to pytanie, cicho przygotowując się do ostatniego aktu swojej historii?
Yūbari to prawdopodobnie najstarsze miasto na świecie –pod względem demografii. Średnia wieku jego mieszkańców przekracza 65 lat, a na ulicach spotkanie osoby poniżej czterdziestki graniczy z cudem. Więcej mieszkańców ma tu ponad 85 lat niż poniżej 40, co sprawia, że Yūbari jest pierwszym miastem w historii, w którym większość populacji to emeryci. Statystyki pokazują, jak dramatyczna jest sytuacja: na każde dziecko, które się tu urodzi, przypada aż dwanaście zgonów. Miasto umiera w sposób niemal dosłowny – rok po roku kolejni mieszkańcy odchodzą, a liczba ludności topnieje w zastraszającym tempie.
W 1960 roku Yūbari liczyło niemal 120 tysięcy osób, ale już w 1990 roku, po zamknięciu ostatniej kopalni węgla, populacja spadła do 21 tysięcy. Dziś miasto zamieszkuje około 8,600 ludzi, a prognozy przewidują, że do 2040 roku liczba ta zmniejszy się o kolejne 60–70%. To oznacza, że na przełomie dwóch dekad może tu zostać mniej niż 3 tysiące osób. Nie jest to kwestia wyłącznie lokalna – Yūbari staje się ponurym symbolem tego, co czeka wiele innych miejscowości w Japonii. Według raportu z 2021 roku ponad połowa japońskich gmin znajduje się "w strefie ryzyka wymarcia" z powodu drastycznego spadku liczby kobiet w wieku rozrodczym.
Yūbari nazywane jest „kanarkiem w kopalni” japońskiej demografii, ponieważ jego sytuacja ostrzega przed tym, co może spotkać setki innych miejscowości w kraju. Podobnie jak kanarki, które w dawnych czasach górnicy zabierali pod ziemię, aby wykryć niebezpieczne gazy, Yūbari jest wczesnym sygnałem zbliżającej się katastrofy społecznej – masowego starzenia się i depopulacji. To miasto pokazuje, jak drastyczne skutki może mieć wyludnienie: załamanie lokalnej gospodarki, utrata młodych pokoleń i powolna śmierć społeczności, której mieszkańcy pozostają bez nadziei na odrodzenie.
W XX wieku miasto kwitło, będąc ważnym ośrodkiem przemysłowym, lecz teraz przypomina Dorian Graya – obraz ukazujący przyszłość całego kraju. Japonia, jako pierwszy rozwinięty kraj na świecie, zmaga się z nieodwracalnym procesem starzenia i depopulacji. Yūbari osiągnęło demograficzny punkt, w którym nie ma już odwrotu ponad dekadę temu, oferując brutalne spojrzenie na przyszłość Japonii.
Upadek przemysłu węglowego w Yūbari był początkiem gospodarczego koszmaru, który osiągnął swoje apogeum w 2007 roku, kiedy miasto oficjalnie ogłosiło bankructwo. Po zamknięciu ostatniej kopalni w 1990 roku dochody z podatków dramatycznie spadły, a kolejne projekty turystyczne, takie jak park tematyczny Coal History Village, pogrążyły miasto w długach. Władze lokalne, próbując utrzymać miasto na powierzchni, zaciągały coraz więcej pożyczek od rządu centralnego, co doprowadziło do sytuacji, w której zadłużenie przekroczyło możliwości spłaty. Na skutek tego Yūbari uzyskało smutny tytuł pierwszego zbankrutowanego miasta w Japonii.
Sytuacja finansowa miasta zmusiła do drastycznych oszczędności. Wynagrodzenie burmistrza spadło do zaledwie 10 tysięcy dolarów rocznie, a pracownicy administracji miejskiej zarabiali jedne z najniższych pensji w kraju. Cięcia dotknęły także infrastruktury i usług publicznych, choć niektóre z nich, jak poczty czy straż pożarna, wciąż funkcjonują na zaskakująco dobrym poziomie. Pod koniec lat 2000. Yūbari miało najgorszą sytuację finansową spośród wszystkich japońskich gmin.
Jednym z pierwszych działań naprawczych była konsolidacja placówek edukacyjnych – zamknięto większość szkół, pozostawiając po jednej podstawowej, gimnazjalnej i średniej. Miasto zainwestowało także w budowę nowych mieszkań socjalnych, dostosowanych do potrzeb starzejącej się populacji. Lokale te, choć kosztowne w budowie (około 100 tysięcy dolarów za jednostkę), są wynajmowane za symboliczną opłatę – często nie przekraczającą 40 dolarów miesięcznie.
Yūbari starało się również ożywić lokalną gospodarkę, wykorzystując swoje unikalne zasoby, jak uprawa słynnych melonów Yūbari. Melony te, symbol luksusu w Japonii, osiągają na aukcjach niebotyczne ceny, dochodzące nawet do 20 tysięcy dolarów za parę. Choć produkcja melonów zapewnia pewne dochody, nie jest ona wystarczająca, by uratować gospodarkę miasta. Inne inicjatywy obejmowały przyciągnięcie inwestorów, takich jak chińska fabryka leków ziołowych, która stworzyła kilka nowych miejsc pracy.
W ramach bardziej kompleksowego planu rozwoju w 2020 roku otwarto RISUTA Center, nowoczesny punkt usługowo-komunikacyjny, którego nazwa pochodzi od angielskiego słowa „restart”. Centrum to łączy w sobie różnorodne usługi dla mieszkańców, takie jak transport, przestrzeń wielofunkcyjną oraz bibliotekę. Inicjatywy te mają na celu poprawę jakości życia, ale również przyciągnięcie tzw. „zaangażowanej populacji” – osób, które nie mieszkają w Yūbari na stałe, lecz utrzymują z miastem więzi społeczne i finansowe.
Mimo tych wysiłków, Yūbari nadal zmaga się z powolnym wymieraniem, choć udowadnia, że nawet miasta skazane na wyludnienie mogą próbować tworzyć warunki do godnego życia dla swoich ostatnich mieszkańców.
W obliczu zamknięcia ostatniej kopalni w 1990 roku władze Yūbari postanowiły przekształcić miasto w atrakcję turystyczną. Narodziła się wtedy ambitna strategia „od kopalni do turystyki” (炭鉱から観光へ, tanko kara kankō he), której głównym elementem było otwarcie ogromnego parku tematycznego – Coal History Village. Park ten miał nawiązywać do górniczej przeszłości miasta i przyciągać turystów z całego kraju. Na początku lat 80. uruchomiono liczne atrakcje, w tym kolejkę górską Adventure Slider Kilimanjaro, gigantyczne diabelskie koło oraz nietypowe obiekty jak Dom Wypchanych Zwierząt Świata (World Stuffed Animal House). Mimo ogromnych nakładów finansowych i wsparcia ze strony rządu centralnego, park nigdy nie osiągnął oczekiwanego sukcesu. Zamykanie kolejnych atrakcji rozpoczęło się już w latach 90., a w 2006 roku park ostatecznie splajtował, zostawiając po sobie ruiny i niespłacone długi.
Miasto próbowało swoich sił również w organizacji wydarzeń kulturalnych, takich jak Yūbari International Fantastic Film Festival, zainaugurowany w 1990 roku. Festiwal, choć początkowo cieszył się pewnym zainteresowaniem, wkrótce zmagał się z problemami finansowymi, podobnie jak inne przedsięwzięcia turystyczne. Gdy turystyka zawiodła, Yūbari postawiło na swój najcenniejszy naturalny produkt – melony Yūbari King. Melony te, znane ze swojej słodyczy i doskonałej jakości, szybko zdobyły renomę luksusowego przysmaku, cenionego w całej Japonii. Co roku pierwsza para melonów sezonu jest sprzedawana na aukcji za zawrotne sumy, które w rekordowych przypadkach dochodzą do 20 tysięcy dolarów (około 2,5 miliona jenów). Uprawa melonów stała się wizytówką miasta, a choć przynosi zyski, nie jest wystarczającym źródłem dochodu, by uratować Yūbari przed dalszym upadkiem.
W 2011 roku miasto próbowało ożywić turystykę za pomocą nowej, kontrowersyjnej maskotki – Melon Bear (Meron Kuma). Postać ta, będąca połączeniem groźnie wyglądającego niedźwiedzia z gigantyczną głową przypominającą melon, miała być elementem lokalnego marketingu w stylu japońskiego fenomenu „kawaii”. Jednak Melon Bear nie zdobył większej popularności – jego przerażający wygląd i bulgoczące żyły na ciele bardziej odstraszały niż przyciągały turystów. Mimo ograniczonego sukcesu maskotka zyskała jednak pewien rozgłos dzięki występowi w programie z udziałem członków popularnego zespołu SMAP, gdzie scenka spotkania Melon Bear z jego opiekunką o imieniu Nacchan stała się obiektem humorystycznych komentarzy. Dziś Melon Bear pozostaje raczej lokalnym kuriozum niż skutecznym narzędziem promocyjnym.
W Yūbari natura powoli odzyskuje to, co zabrała jej industrializacja. Opuszczone budynki, niegdyś pełne życia, teraz przypominają ruiny z innego świata. Dachy kopalnianych osiedli zapadły się pod ciężarem śniegu, a rdzawe barwy porzuconych konstrukcji stapiają się z zielenią otaczających wzgórz. Tam, gdzie kiedyś tętniło życie górników, przemykają teraz sarny i lisy, a zarośnięte ulice stają się ścieżkami dla dzikich zwierząt. Nad miastem rozbrzmiewa śpiew ptaków, które zajęły dawne budynki jako swoje nowe schronienia. W dolinie rzeki, gdzie niegdyś znajdowały się kopalniane hałdy, teraz rosną młode lasy, a krystalicznie czysta woda przyciąga żaby, ważki i inne stworzenia.
Miasto dostrzegło ten powrót natury i zaczęło go wykorzystywać jako atut. W jednej z dawnych szkół podstawowych otworzono Akademię Przyrody, która organizuje zajęcia dla dzieci z dużych miast, takich jak Sapporo czy nawet odległe Tokyo. Pod okiem instruktorów mogą tu odkrywać świat dzikich zwierząt, łowić stagony (olbrzymie chrząszcze rogate) oraz spływać kajakami po nieskażonych już rzekach. To doświadczenie ma łączyć młode pokolenie z przyrodą i wzbudzać w nich świadomość ekologiczną, której brakuje w metropoliach.
Co ciekawe, mimo drastycznego spadku liczby mieszkańców, infrastruktura publiczna w Yūbari pozostaje w świetnym stanie. Straż pożarna wciąż odbywa swoje regularne ćwiczenia, choć małe, pojedyncze pożary zdarzają się raz na kilka miesięcy. Na ulicach nie ma wandalizmu ani graffiti, a policyjne statystyki pokazują, że zdarza się tu mniej niż jedno wykroczenie tygodniowo. Publiczne telefony – rzadko spotykane w innych częściach kraju – lśnią czystością, a w małych urzędach wciąż pracują urzędnicy, choć mają coraz mniej interesantów. Niewielka społeczność Yūbari, choć zmniejsza się z każdym rokiem, żyje w harmonii ze swoim otoczeniem, jakby powoli godząc się z losem miasta, które odchodzi w zapomnienie w towarzystwie powracającej natury.
Yūbari to przestroga wyryta w opustoszałych ulicach i zniszczonych budynkach – nie tylko dla Japonii, ale dla całego rozwiniętego świata. Starzenie się społeczeństwa i drastyczny spadek liczby ludności to proces, którego skutki miasto odczuwa już od dziesięcioleci, a teraz rozprzestrzenia się on na kolejne regiony Japonii. Ponad połowa japońskich gmin jest zagrożona demograficznym wygasaniem, a wyludnienie dotyczy nie tylko odległych wsi, ale także miast oddalonych od głównych metropolii. Bez nowych narodzin i napływu młodych ludzi Yūbari oraz inne podobne miejsca stają się pustynnymi wyspami, na których dominują emeryci – osoby pozbawione wsparcia młodszych pokoleń.
Przypadek Yūbari przywołuje na myśl inne miejsca na świecie, które doświadczyły upadku – choćby Detroit w Stanach Zjednoczonych, które po bankructwie w 2013 roku zmaga się z powolnym procesem odbudowy. Tam również, podobnie jak w Yūbari, wyludnienie i gospodarcza zapaść pozostawiły blizny w postaci porzuconych dzielnic i infrastruktury. Podobieństwo do Detroit wskazuje, że problem ten ma charakter globalny. W Niemczech wiele dawnych miast przemysłowych w regionie Ruhry zmaga się z podobnymi zjawiskami, a w Chinach zaczyna się pojawiać problem starzenia się społeczeństwa, mimo niedawnego zniesienia polityki jednego dziecka.
Depopulacja staje się poważnym wyzwaniem dla coraz większej liczby krajów, które dotychczas funkcjonowały w oparciu o nieustanny wzrost liczby ludności. Obecnie ponad 60 państw, w tym wielkie gospodarki, takie jak Japonia, Niemcy czy Włochy, odnotowuje spadek populacji. Eksperci ostrzegają, że w ciągu najbliższych dekad wiele z tych krajów będzie musiało zmierzyć się z kryzysem demograficznym, który zagrozi systemom emerytalnym, rynkom pracy i lokalnym społecznościom.
Czy Japonia zdoła odnaleźć sposób na zarządzanie "powolnym umieraniem" swoich miast? Dotychczasowe próby walki z wyludnieniem – prorodzinne polityki, zachęty finansowe czy inwestycje w turystykę – przyniosły jedynie ograniczone efekty. Yūbari pokazuje, że tradycyjne podejście oparte na dążeniu do wzrostu nie sprawdza się w świecie, gdzie liczba ludności nieuchronnie maleje. Być może przyszłość leży w redefinicji sukcesu – zamiast rywalizacji o wzrost, priorytetem staje się stabilizacja i poprawa jakości życia dla tych, którzy pozostają. Japonia stoi przed koniecznością przeprowadzenia tej trudnej, ale niezbędnej zmiany, aby nie dopuścić do tego, by Yūbari stało się normą, a nie wyjątkiem.
Przypadek Yūbari zadaje trudne pytanie: czy strategia „utrzymania” zamiast „wzrostu” może być skuteczną odpowiedzią na demograficzne wyzwania? Dotychczasowa filozofia rozwoju miast zakładała nieustanną ekspansję – większe populacje, nowe inwestycje, wzrost gospodarczy. Jednak Yūbari, a także inne małe miejscowości w Japonii, pokazują, że kiedy wzrost przestaje być możliwy, konieczne staje się przedefiniowanie priorytetów. Miasta takie jak Suzu (prefektura Ishikawa) i Manazuru (prefektura Kanagawa) zaczynają inwestować nie w liczby, ale w jakość życia mieszkańców. Suzu koncentruje się na zrównoważonym rozwoju w oparciu o tradycyjne rolnictwo i dziedzictwo kulturowe, a Manazuru, blisko położone Tokyo, oferuje specyficzną możliwość "workation" – przedłużonych pobytów połączonych z pracą zdalną.
Polityka prorodzinna, choć kluczowa, okazuje się mieć ograniczony wpływ na wskaźniki urodzeń. Nawet tam, gdzie wprowadzono hojne ulgi i programy wsparcia, jak w miasteczku Nagi (prefektura Okayama), wskaźniki urodzeń wzrosły tylko lokalnie i tymczasowo. Japonia, podobnie jak wiele innych krajów, zmaga się z poważnymi zmianami społecznymi – rosnącym wiekiem zawierania małżeństw, niższym zainteresowaniem zakładaniem rodzin i niechęcią do osiedlania się w małych miejscowościach.
Problemy te nie są obce również Polsce. Coraz więcej mniejszych miejscowości w kraju zmaga się z odpływem ludności do dużych miast, takich jak Warszawa, Kraków czy Wrocław. Na przykład w wielu regionach Polski wschodniej wyludnienie postępuje szybciej niż przewidywano. Według prognoz Głównego Urzędu Statystycznego do 2050 roku populacja Polski może spaść poniżej 33 milionów, a struktura demograficzna będzie przypominać dzisiejsze wyzwania Japonii. Czy znajdziemy sposób na zatrzymanie młodych ludzi w mniejszych miejscowościach, zapewniając im lepsze warunki życia i pracy? A może, podobnie jak Japonia, będziemy musieli przygotować się na nową rzeczywistość – rzeczywistość stabilizacji, a nie nieustannego wzrostu?
Yūbari to ostrzeżenie, ale także lekcja – o tym, jak trudne, ale niezbędne są decyzje dotyczące przyszłości miast w świecie, który nie rośnie już w takim tempie jak dawniej. Być może w tej lekcji znajduje się również klucz do naszej własnej przyszłości.
未開 ソビエライ
Pasjonat kultury azjatyckiej z głębokim uznaniem dla różnorodnych filozofii świata. Z wykształcenia psycholog i filolog - koreanista. W sercu programista (gł. na Androida) i gorący entuzjasta technologii, a także praktyk zen i mono no aware. W chwilach spokoju hołduje zdyscyplinowanemu stylowi życia, głęboko wierząc, że wytrwałość, nieustający rozwój osobisty i oddanie się swoim pasjom to mądra droga życia. Autor książki "Silne kobiety Japonii" (>>zobacz)
Osobiste motto:
"Najpotężniejszą siłą we wszechświecie jest procent składany." - Albert Einstein (prawdopodobnie)
未開 ソビエライ
Pasjonat kultury azjatyckiej z głębokim uznaniem dla różnorodnych filozofii świata. Z wykształcenia psycholog i filolog - koreanista. W sercu programista (gł. na Androida) i gorący entuzjasta technologii, a także praktyk zen i mono no aware. W chwilach spokoju hołduje zdyscyplinowanemu stylowi życia, głęboko wierząc, że wytrwałość, nieustający rozwój osobisty i oddanie się swoim pasjom to mądra droga życia. Autor książki "Silne kobiety Japonii" (>>zobacz)
"Najpotężniejszą siłą we wszechświecie jest procent składany." - Albert Einstein (prawdopodobnie)
___________________
Chcesz się podzielić swoimi przemyśleniami czy uwagami o stronie lub apce? Zostaw nam wiadomość, odpowiemy szybko. Zależy nam na poznaniu Twojej perspektywy!