
Od wieków lubimy proste opowieści. Lubi mówić: „piękna kurtyzana zakochała się w młodym samuraju; los ich rozdzielił; serca pękły; rzeka stała się świadkiem tragedii”. Lubimy też prostych winnych. On — okrutny. Ona — niewinna. A potem kabuki dopisuje złoto w wykup równe wadze jej ciała, ciężkie żelazo wszyte w rękawy, krzyk na rzece Mitsumata i ostrze błyszczące w zimnym powietrzu. Ta historia krążyła przez stulecia, karmiąc się łzami widzów i szeptami widowni, aż stała się tak głośna, że prawda ledwie jeszcze mogła w niej oddychać.

Dziś opowiemy jeszcze raz historię o upartej Takao II, która w Japonii pod rządami shogunatu Tokugawa w XVII wieku odrzuciła zaloty młodego daimyō Date Tsunamune. Opowiadając jednak, zedrzemy piękne warstwy wzruszające legendy i zajrzymy pod spód – prosto w stalowo zimne oczy okrutnej historii.

Takao siedziała w swojej izbie na piętrze Miura-ya, opierając łokieć o parapet i patrząc na ulicę. Ktoś z zewnątrz mógłby pomyśleć, że to widok piękny: latarnie, jedwabne zasłony, elegancko ubrane dziewczęta przechodzące w drodze na nocną służbę. Lecz dla niej było to zawsze to samo — niezmienne, jakby powtarzało się w nieskończonej pętli. Ruch, który nigdzie nie prowadził. Ludzie, którzy przychodzili i odchodzili, lecz nic nie zmieniali. Świat jak teatr, tyle że kulisy były zbyt dobrze widoczne.

Przyzwyczaiła się do bycia oglądaną, ocenianą, pożądaną. Do rozmów o poezji, gdzie każde słowo miało być lekkie, i o muzyce, gdzie każda nuta miała brzmieć naturalnie, choć wymagała godzin ćwiczeń. Do tego, że mężczyźni pragnęli jej, ale nikt nie pytał, czego pragnie ona. Była tayū, najwyższej rangi. To brzmiało jak zaszczyt, wielki honor i szczęście, ale było tylko inną nazwą długu — bardzo drogiego długu.
Schody zaskrzypiały. Nie drgnęła. Wiedziała, kto wejdzie.
Date Tsunamune wchodził zawsze jak ktoś, kto nie jest przyzwyczajony, by mu czegokolwiek miano odmówić. Usiadł obok niej, spoglądając nie na widok za oknem, lecz na nią, jakby szukał w jej twarzy odbicia własnego pragnienia. Ona milczała jeszcze chwilę, pozwalając, by cisza wybrzmiała.
— Odpowiedź nadal jest ta sama? — zapytał.
— Tak — odparła spokojnie. — Nie odejdę z tobą do Sendai.

— Zapłacę — powiedział. — Za twój kontrakt, za wszystko. Mam środki. Mam…
— Wiem — przerwała miękko. — Ale mój kontrakt to nie tylko pieniądze. To imię. To historia domu, który mnie wystawił. To kamuro, które patrzą na mnie i wierzą, że warto rosnąć na mój wzór. To sprawy, w których my, kobiety w tym domu, nie mamy głosu.
Nie patrzyła na niego. Patrzyła w dół na ulicę, gdzie dziewczynki zamiatały drobiny złotego papieru z dziennej parady. W ich ruchu było coś pilnego, jakby chciały je zabrać, zanim ktoś dostrzeże, że to tylko papier, nie prawdziwe złoto.

Tsunamune spojrzał na nią jak człowiek, który nie rozumie, dlaczego coś, co uważa za dar, jest dla kogoś ciężarem. W jego życiu rzeczy miały właścicieli. Ludzie mieli panów. Nawet uczucia miały swoje ceny.
Takao natomiast wiedziała coś, czego on nie wiedział: że niewola nie zawsze ma postać kajdan. Czasem pachnie agarowym dymem i ma twarz kogoś, kto mówi, że kocha.
Na ulicy ktoś zaśpiewał przeciągle, jak śpiewa się tylko o świcie albo tuż przed nim. Powietrze było ciężkie, jakby lada moment miało spaść kilka pierwszych kropli deszczu.
— W Yoshiwarze — powiedziała jeszcze — nawet rosa jest uwięziona. Osiada na dachach, na włosach, na skórze… ale nigdy nie spada na ziemię. Znika, zanim zdąży spaść.
To była prawda o rosie, o Takao, o wszystkim tutaj.
A on nie umiał jej zrozumieć.
(jeśli chcesz poznać nieco lepiej najpierw ogólny los kobiet Yoshiwary, polecam nasz artykuł poniżej – nada on ton i pozwoli lepiej zrozumieć sama historię Takao II:
Urodzone w piekle, pochowane w Jōkanji – co uczyniono tysiącom kobiet Yoshiwary?).


W rankach Yoshiwary wysoka pozycja nie oznaczała władzy, lecz wyższy poziom zobowiązań. Tayū nie wychodziła na ulice bez całej procesji: małych kamuro (dziewczynki w wieku 7-13 lat) niosących wachlarze, uczennic shinzō (dziewczynki w wieku 13-17 lat), które dopiero uczyły się rzemiosła, służących i asystentek. Jej obecność miała być widowiskiem — pokazem elegancji, niedostępności i wartości. Gość musiał najpierw spędzić czas w herbaciarniach, opłacić liczne pośrednie spotkania i rekomendacje, zanim mógł w ogóle zbliżyć się do tayū. Paradoks polegał na tym, że to, co wyglądało na luksus i wolność wyboru, było w rzeczywistości precyzyjnie zaplanowanym mechanizmem kontroli. Im większa była sława kurtyzany, tym większe były koszty jej utrzymania, a więc także wysokość jej długu — długu, którego często nie sposób było spłacić nawet przez całe życie.

Jej imię przetrwało, ale jej człowieczeństwo zostało zastąpione rolą. Współczesny czytelnik może znać jej tragiczną historię, jej związek z Date Tsunamune, jej śmierć — ale prawie nic o jej śmiechu, jej głosie, jej zmęczeniu, o tym, jak wyglądały jej poranki, jej ulubione melodie, jej drobne lęki czy pragnienia.
I to być może jest najbardziej przejmujące: system nie tylko kontrolował jej ciało i życie, lecz także jej pamięć. To, że dziś widzimy ją przez zasłonę legendy, nie jest przypadkiem. Tak działał świat, który potrafił zamienić żywą osobę w obraz — a obraz w towar.




Dlatego ta historia przetrwała. Nie przez uczucie, lecz przez wyłamanie z systemu, które późniejsza kultura musiała albo przekształcić, albo osłabić, by nie naruszać narracji o społecznej harmonii.
Historia Takao II
二代目高尾太夫

Gdy rodzina miała długi, a urodziła się dziewczynka, często pojawiał się zegen (女衒) — ktoś między kupcem, maklerem, a handlarzem żywym towarem. Obiecywał rodzicom, że dziewczynka trafi do miasta, będzie miała jedzenie, dach nad głową, naukę. I rzeczywiście — trafiała tam, gdzie to wszystko miało miejsce: do Yoshiwary, zamkniętej dzielnicy uciech w Edo, gdzie ciało było towarem, a wyrafinowanie i elegancja były częścią ceny.

Kiedy dziecko zaczynało dojrzewać, zostawało shinzō (新造), młodą towarzyszką kurtyzan, przygotowywaną do zawodu. Uczyła się muzyki, tańca, kaligrafii, kompozycji poezji na podstawie klasyków ery Heian. Uczono ją, jak prowadzić rozmowę z samurajem, kupcem lub poetą tak, by każdy z nich poczuł się ważny. W Yoshiwarze umiejętność rozmowy była bronią cenniejszą niż uroda — piękno mogło tylko przyciągnąć uwagę, a rozmowa potrafiła ją zatrzymać. Trudno jednak zakładać, że szkolenie przyszłych kurtyzan polegało tylko na treningu technik rozmowy.


Gdy Tsunamune zobaczył Takao II (to było jej imię artystyczne, jej prawdziwego imienia nie znamy, nie jestem pewny, czy ona je znała nawet), miał przed sobą nie „piękną kobietę”, lecz symbol prestiżu. Jeśli zdobywa się najdroższą tayū, oznacza to, że jest się kimś, kto może sobie na to pozwolić. Mężczyzna z jego świata był wychowywany w przekonaniu, że wszystko ma swoją cenę. Ziemia ma cenę, ryż ma cenę, uczucie ma cenę. Dlatego naturalne było dla niego założyć, że kobieta również ma cenę, i że jeśli ją zapłaci, to posiada ją w pełni.

Prawdopodobnie Takao zrozumiała, że przyjęcie propozycji młodego pana oznaczałoby wejście w konflikt rodzinny, który nie ma nic wspólnego z nią, ale który mógłby ją całkowicie zniszczyć. Przeciwnicy Tsunamune wykorzystaliby to jako skandal, by obalić jego dominację, a przy okazji, niejako „rykoszetem”, zniszczona by została Takao, której życie i tak nie stanowiło absolutnie żadnej wartości w oczach samurajskiego rodu Date. Ani żadnego innego rodu, czy człowieka.
Tsunamune nie był potworem. Był produktem swojego stanu. Nie potrafił zrozumieć, że ktoś może mu odmówić nie dlatego, że go nienawidzi, ale dlatego, że chce po prostu, najzwyklej na świecie przetrwać.

Cóż, jak to zazwyczaj ma miejsce – prawda bywa straszniejsza, zimniejsza, bardziej bezlitosna nawet od najbardziej krwawych i tragicznych fikcji.

Dlatego wokół Takao widzimy jedynie fragmenty jej życia: opisy urody, jej prezencji podczas oiran dōchū (miejskich spacerów), jej korespondencji, anegdot o jej niedostępności. Tylko to było „ważne”, bo tylko to przekładało się na pieniądz. To, co prywatne, intymne, ludzkie – zostało starte, tak jak ściera się pozłotę na starych pałacowych drzwiach. W dokumentach nie zostały emocje, zostały rachunki.

Młody pan Sendai, podejrzewany przez własnych krewnych o brak dyscypliny i politycznej powagi, stał się wygodnym celem. Jego wizyty w Yoshiwarze mogły być i prawdziwe, i rozdmuchane, i wykorzystane propagandowo – ale najważniejsze jest to, że nie mógł pozwolić sobie na skandal. Zabicie tayū, wbrew temu, co opowiada legenda, oznaczałoby katastrofę polityczną, a jego przeciwnicy z pewnością wykorzystali by to natychmiast. Oczywiście – to trzeba jasno zrozumieć – skandal nie polegał by na tym, że z powodu własnej chuci zabił kobietę. Nikogo ta kobieta nie obchodziła, za pewne nikt nigdy nie zapytał wówczas, jak miała na imię Takao. Nie – tu chodzi o coś innego.

Zresztą, mimo, że udało się zapobiec skandalowi - i tak został odsunięty od władzy, ale nie z powodu miłości czy zazdrości, tylko dlatego, że jego ród tego potrzebował. Skoro ród potrzebował – na pewno znaleźli jakiegoś „haka”. Nie Takao, to coś innego.
Takao tymczasem pozostała w Miura-ya, a kiedy jej zdrowie zaczęło słabnąć, zaczęła znikać także jej wartość. Gruźlica w Edo nie była krwawym i romantycznym finałem, jakiego byśmy chcieli w tragicznej, wzruszającej historii. Była ciężkim, stopniowym gaśnięciem. Tayū, które nie mogły już występować, stawały się ciężarem. Gdy choroba postępowała, ich obecność ukrywano, by nie psuć wizerunku domu. Dla kobiet Yoshiwary choroba była równoznaczna z niewidzialnością. Krótką, bo zazwyczaj śmierć nadchodziła szybko.

Tak właśnie kończyła się historia dziewczyny, którą Edo nazywało „najwspanialszą”. Nie w blasku pochodni, lecz w ciemności. Nie w dramatycznym geście, lecz w powolnym znikaniu. Prawdziwa śmierć była zbyt cicha, zbyt powszednia, zbyt systemowa, by można było ją opowiedzieć. Tę smutną historię bez barwnego finału trzeba było opowiedzieć na nowo – i tak powstała legenda Takao II i niespełnionej miłości Date Tsunamune.

W tej teatralnej wersji po raz pierwszy pojawia się motyw kupienia jej „na wagę złota”. To scena idealna dla kabuki: przerysowana, symboliczna, dramatyczna. Ci, którzy oglądali przedstawienie, nie musieli nawet wiedzieć, czym jest dług kontraktowy w Yoshiwarze. Wystarczył gest: bogaty pan wnosi na scenę skrzynie złota, a kurtyzana unosi rękawy ciężkie jak los. Spektakl.
W wariantach utrwalonych w późniejszych „librettach” bunraku dodano szczegół żelaznych obciążników wszytych w rękawy kimona, by zwiększyć jej „wartość”. Ten motyw jest szczególnie interesujący, bo odwraca strukturę Yoshiwary: w rzeczywistości dom publiczny dbał o to, by inwestycja była jak najbardziej opłacalna, zaś w mitologii opowieści kurtyzana sama staje się narzędziem oporu — jej ciało zostaje zamienione w coś, co nie daje się sprzedać.
Kolejna wersja, spopularyzowana w opowieściach ludowych drukowanych w formie tanich broszur kusazōshi, przedstawia scenę na łodzi w Mitsumata, przy rozwidleniu rzeki Sumidy. Takao próbuje rzucić się do wody, korzystając z ciężaru własnego jedwabiu. Date Tsunamune łapie ją za rękaw, ale w przypływie gniewu dobywa miecza i zabija. Jest tu dramat, jest decyzja, jest moment kulminacyjny, który można namalować na drzeworycie ukiyo-e — i rzeczywiście, malowano go wielokrotnie, m.in. przez Utagawę Toyokuniego i Kunisadę.
W najbardziej brutalnej odmianie, której korzenie znajdują się w późniejszych opowieściach ery Edo, pojawia się motyw łamania palców. Codziennie jeden, przez dziesięć dni, aż zostanie złamana jej wola. Taki obraz funkcjonował jako przypowieść o karze za dumę i niesubordynację kobiety wobec mężczyzny władzy. Taki przekaz podobał się moralistom — potwierdzał „naturalny porządek”. Nic dziwnego, że właśnie ta wersja pojawia się w podrzędnych kodeksach obyczajowych i opowieściach kaznodziejów o „nieposłusznych kobietach”.
W każdej z tych wersji występują trzy stałe elementy: dramat, przemoc i sceniczność. To znaczy — efekt. I to efekt, który nie mógłby mieć miejsca w rzeczywistej Yoshiwarze bez natychmiastowej reakcji władz shogunatu i finansowej katastrofy dla Miura-ya. Ale scena nie zna kompromisów: potrzebuje krwi albo płaczu.

To zderzenie dwóch obrazów — spektakularnej tragedii i banalnej śmierci — jest sednem całej opowieści o Takao. Teatr potrzebował miłości większej niż życie. Historia zostawiła dziewiętnastoletnią dziewczynę, która po prostu przestała oddychać.
W świecie, który sprzedawał kobiety, sprzedano także pamięć o nich.
Dziś zakończenia nie będzie. A raczej – będzie, ale o napisanie go chciałbym poprosić Czytelnika. Przypomnij sobie proszę jedną, czy dwie znane polskie legendy, za którą kryje się czyjeś prawdziwe życie. Co zostaje, gdy zdejmiemy blask legendy dopowiedzianej po latach? Jaka była prawdziwa historia? Prawdziwy człowiek?
Sprawdź podobne artykuły:
Kobieta niewidzialna – życie żony samuraja
„Lis na niej przysiadł” – opętania kitsune-tsuki kobiet na japońskiej prowincji
Ama – kobiety morza w Japonii. Nurkują w głębinach, gdy mężczyźni czekają na brzegu
Kobiece ciało jako pole walki – mroczne eroguro i tradycyjne nihonga w obrazach Fuyuko Matsui
未開 ソビエライ
未開 ソビエライ
Pasjonat kultury azjatyckiej z głębokim uznaniem dla różnorodnych filozofii świata. Z wykształcenia psycholog i filolog - koreanista. W sercu programista (gł. na Androida) i gorący entuzjasta technologii, a także praktyk zen i mono no aware. W chwilach spokoju hołduje zdyscyplinowanemu stylowi życia, głęboko wierząc, że wytrwałość, nieustający rozwój osobisty i oddanie się swoim pasjom to mądra droga życia. Autor książki "Silne kobiety Japonii" (>>zobacz)
"Najpotężniejszą siłą we wszechświecie jest procent składany." - Albert Einstein (prawdopodobnie)
___________________
Chcesz się podzielić swoimi przemyśleniami czy uwagami o stronie lub apce? Zostaw nam wiadomość, odpowiemy szybko. Zależy nam na poznaniu Twojej perspektywy!