Esej mniej poważny o motywach piekła w japońskiej sztuce ukiyo-e, oraz jak wykorzystywano ten motyw w Japonii Edo.
2025/06/05

Japońskie piekło jigoku w kolorach ukiyo-e: groza, gotowane języki, lęk przed kobietami i porządna demoniczna administracja

Esej mniej poważny o motywach piekła w japońskiej sztuce ukiyo-e, oraz jak wykorzystywano ten motyw w Japonii Edo.

 

Jigoku - tam, gdzie demony w pasiastych gaciach pastwią się nad złymi kaligrafami

 

Esej mniej poważny o motywach piekła w japońskiej sztuce ukiyo-e, oraz jak wykorzystywano ten motyw w Japonii Edo.Jeśli już iść do piekła, to najlepiej do Japonii, tam przynajmniej jest wybór. Do Jigoku trafimy, jeśli przeskrobaliśmy coś w buddyjskim cyklu karmicznym; do Yomi, jeśli preferujemy tradycję shinto i lubimy mitologię, np. o Izanami i Izanagim, a jeśli zawędrujemy aż na Hokkaido, to w piekielnych źródłach Beppu można się będzie i zrelaksować. Piekło w Japonii to nie jedno miejsce, lecz cały pakiet doświadczeń – religijnych, estetycznych i geograficznych. W zależności od epoki, regionu i urodzenia, potępienie wyglądało trochę inaczej: raz była to ciemna jaskinia z cieniem własnych win, raz wrzący kocioł pełen demonów z żelaznymi kolcami. Czasem piekło to po prostu… kobieta w ciąży (tak twierdzili niektórzy buddyjscy mnisi, ale o tym za chwilę).

 

Esej mniej poważny o motywach piekła w japońskiej sztuce ukiyo-e, oraz jak wykorzystywano ten motyw w Japonii Edo.Japonia przyjęła buddyjską koncepcję naraki (czyli piekieł) z Indii przez Chiny i Koreę, dodając do niej własne przyprawy: lokalne demony (oni), staruchy z piekła rodem (Datsueba), a nawet świętych biurokratów przebranych za buddów. Gdzieś między VIII a XVIII wiekiem koncepcja potępienia zaczęła się demokratyzować. Wcześniej piekło było tematem dla duchownych i literatów, ale wraz z rozwojem drzeworytu i miejskiej klasy średniej w epoce Edo, zaczęło trafiać pod strzechy – a raczej na ściany, wachlarze i książeczki obrazkowe. To właśnie wtedy piekło stało się barwne, graficzne i zaskakująco... rozrywkowe.

 

Bo japońskie piekło z epoki Edo to nie tylko eschatologiczna groza, lecz także spektakl. W sztuce ukiyo-e można zobaczyć królów piekła z urzędniczym zapałem wydających wyroki, dzieci przeciągane za języki, dusze odmierzane na wadze, a nawet tkaniny z „piekielnym wzorem” używane jako artystyczne rekwizyty. Tortury stają się tam niemalże rytuałem wizualnym – pełnym symboli, ironii i społecznych komentarzy. W świecie, w którym każdy znał swoje miejsce, a ulica była pełna sprzeczności – od obwoźnych mnichów po wędrownych kuglarzy – piekło było zarazem straszakiem i lustrem. A jako, że w historii ludzkości mężczyźni bali się najbardziej jednego - w tym lustrze, jak się przekonamy, najczęściej odbijały się... kobiety.

 

Esej mniej poważny o motywach piekła w japońskiej sztuce ukiyo-e, oraz jak wykorzystywano ten motyw w Japonii Edo.

 

Buddyjskie piekło Jigoku

czyli jak zorganizować potępienie z japońską precyzją

 

Esej mniej poważny o motywach piekła w japońskiej sztuce ukiyo-e, oraz jak wykorzystywano ten motyw w Japonii Edo.Jeśli piekło komuś kojarzy się z jednolitym kotłem wrzącej smoły i szatanem z widłami, to buddyzm ma dla ofertę znacznie bardziej zróżnicowaną. W tradycyjnej kosmologii japońskiego buddyzmu (który oczywiście w dużej mierze czerpie z pierwowzoru, czyli indyjskiej tradycji, ale dodaje „smaczki” japońskie) każdy byt, w zależności od karmy, może odrodzić się w jednym z roku-dō, czyli sześciu światów cyklu samsary: jako niebiański bóg (ten), człowiek (ningen), wojowniczy asura, głodny duch (gaki), zwierzę (chikushō) lub właśnie – potępieniec w piekle (jigoku). Ten ostatni świat to nie wieczność, ale etap – bolesny, upokarzający, ale tymczasowy. Zły uczynek, nieodżałowane grzechy, brak modlitw od bliskich – i cyk, lądujesz w piekle. Ale nie w jakimkolwiek piekle – tylko w takim, które precyzyjnie dopasowano do twoich przewin. Japonia, jak wiadomo, słynie z dbałości o detale.

 

W klasycznej wersji wyróżnia się osiem wielkich piekieł (hachi dai jigoku) i do nich przypisane osiem mniejszych (shō jigoku) – razem szesnaście stopni cierpienia, zróżnicowanych pod względem temperatury, pomysłowości tortur i przewin, za które trafia się do danej sekcji. Najłagodniejsze z nich to np. Tōkatsu Jigoku – Piekło Wiecznego Odradzania (等活地獄 – dosł. „piekło żyć równorzędnych”), gdzie dusze zabijają się nawzajem, tylko po to, by zaraz się odrodzić i powtórzyć całą zabawę od nowa (skojarzenia ze współczesnymi grami video lub filmami?). Nieco gorzej mają mieszkańcy Kokujō Jigoku – Piekła Czarnych Linii (黒縄地獄), gdzie ciała są cięte według wcześniej narysowanych linii. W Shugō Jigoku – Piekle Zmiażdżenia – grzesznicy są gnieceni pomiędzy górami żelaza, a ich rozczłonkowane ciała zjadane przez demony. A jeśli ktoś jest szczególnie wszechstronnie grzeszny – np. popełnił liczne morderstwa, kradzieże, zdrady i jeszcze wypił cudze sake – może trafić do Mugen Jigoku, czyli Piekła Niekończącego się Cierpienia. Tam upadek w otchłań trwa przez dwa tysiące lat i nikt nie ma pewności, czy kiedykolwiek się z niego wychodzi.

 

Esej mniej poważny o motywach piekła w japońskiej sztuce ukiyo-e, oraz jak wykorzystywano ten motyw w Japonii Edo.W tej precyzyjnie działającej administracji piekielnej potrzebni są oczywiście odpowiedni funkcjonariusze. Oni, czyli demony japońskiego folkloru, pełnią rolę piekielnych urzędników do spraw tortur – jedni rozciągają języki, inni nabijają na pale, jeszcze inni rozgrzewają olbrzymie patelnie. W sztuce ukiyo-e z epoki Edo przedstawiani są z buławami, rogatymi hełmami, często w barwnych przepaskach biodrowych (bo nawet tortury trzeba wykonywać w dobrym stylu). W zależności od regionu i epoki oni bywają brutalni, głupi, żałośni lub nawet... komiczni. Ich wizerunek ewoluował – od bezlitosnych oprawców w piekielnych zwojach z XIII wieku, po groteskowe postaci z drzeworytów Utagawy Kuniyoshiego, gdzie demon w pasiastych gaciach wygląda bardziej jak ofiara złego gustu niż budząca grozę istota.

 

Esej mniej poważny o motywach piekła w japońskiej sztuce ukiyo-e, oraz jak wykorzystywano ten motyw w Japonii Edo.Jigoku to nie tylko system kar – to także wizualny spektakl, który przez wieki kształtował wyobrażenia o grzechu, karze i moralności. W Japonii piekło nie było wyłącznie sprawą metafizyki – było obecne na obrazach, w teatrze, w ludowych opowieściach i świątynnych rytuałach. Oczywiście najlepiej było tam nie trafiać, ale jeśli już, to przynajmniej wiedziano, za co i na jak długo. Cierpienie miało strukturę, hierarchię i grafik zmian. W świecie pod rządami shogunów Tokugawa dobra organizacja i jasna hierarchia stanowiła podstawę wszystkich społeczności – nawet piekielnych.

 

Esej mniej poważny o motywach piekła w japońskiej sztuce ukiyo-e, oraz jak wykorzystywano ten motyw w Japonii Edo.

 

Sąd Ostateczny po japońsku: Emma-ō i biurokracja pośmiertna

 

Esej mniej poważny o motywach piekła w japońskiej sztuce ukiyo-e, oraz jak wykorzystywano ten motyw w Japonii Edo.W buddyjskiej wersji życia po życiu nie trafiamy od razu do raju albo piekła – najpierw trzeba przejść przez biurokrację. I to nie byle jaką, bo z pieczęciami, rozprawami, a nawet dokładnym przeglądem życiorysu. Na czele tej pośmiertnej machiny stoi Emma-ō (閻魔王) – japońska wersja indyjskiego Yamy, władcy zmarłych, który z czasem przyjął szaty chińskiego urzędnika, nabył zamiłowania do japońskiej kaligrafii i… wyrywania języków. Dosłownie – kłamcy i oszczercy mają języki brutalnie wyciągane przez piekielnych urzędników. Ale zanim zapadnie wyrok wiecznego grillowania w jednym z gorących piekieł, dusza przechodzi przez ciąg sądów rozciągniętych na lata: po 100 dniach, roku, dwóch, sześciu i dwunastu. A jeśli naprawdę komuś się naraziłeś – to i po 32 latach może cię jeszcze dopaść zaległy wyrok.

 

Ten wieloetapowy system sądowy nie wziął się znikąd – to efekt synkretyzmu buddyzmu japońskiego z chińskimi wierzeniami, zwłaszcza z koncepcją dziesięciu królów piekła (十王, jūō), którzy pełnią funkcje sędziów karmicznych na różnych etapach pośmiertnej wędrówki. Każdy z nich reprezentuje innego bodhisattwę albo buddę i prowadzi dusze przez stopniowe oczyszczanie (albo pogłębianie win). Te sądy przypominają bardziej urząd skarbowy niż mistyczny sąd boży: protokoły, przesłuchania, księgi uczynków i specjalistyczni pomocnicy (jak demony z notesami i waga grzechów). Ale wszystko to wpisane jest w głęboką filozofię karmy – nie ma tu mowy o boskim kaprysie. Cierpienie ma przyczynę. A każde złe słowo może mieć przypisaną konkretną karę.

 

Esej mniej poważny o motywach piekła w japońskiej sztuce ukiyo-e, oraz jak wykorzystywano ten motyw w Japonii Edo.Na szczęście – nawet zza grobu można dostać… pomoc prawną. Żyjący krewni mogą złagodzić los zmarłego, odprawiając odpowiednie rytuały, ofiarowując modlitwy i czytając sutry. To buddyjska wersja zmiłowania po apelacji. Dusze mogą zostać uratowane z piekła dzięki rytuałom, wspomnieniom, a nawet odpowiednio odczytanej Sutrze Lotosu. Ogólnie, im więcej modlitw, tym większa szansa na wcześniejsze wyjście z piekła. Taka forma zbiorowej odpowiedzialności była też świetnym narzędziem do wzmacniania więzi rodzinnych i społecznych – nie mówiąc już o tym, że dawała mnichom zajęcie i ofiary w ryżu.

 

Esej mniej poważny o motywach piekła w japońskiej sztuce ukiyo-e, oraz jak wykorzystywano ten motyw w Japonii Edo.

 

Piekło kobiet: krew, wina i Sutra Krwawej Misy

 

Esej mniej poważny o motywach piekła w japońskiej sztuce ukiyo-e, oraz jak wykorzystywano ten motyw w Japonii Edo.Gdyby piekło miało osobne wejście dla kobiet, w Japonii prowadziłoby ono prosto do Piekła Stawu Krwi (血の池地獄, chi no ike jigoku). Nie chodzi tu jednak o metaforę ani malowniczy krajobraz z gorącymi źródłami. To dosłowne piekło stworzone dla kobiet, których główną winą była… biologia. W tradycyjnym japońskim buddyzmie krew menstruacyjna i poporodowa była uznawana za głęboko „nieczystą”, a kobiece ciało – za siedlisko grzechu (nie jest to skądinąd szczególnie szokujące dla ludzi z kręgu kultury europejskiej. Ani muzułmańskiej. Ani afrykańskiej). Bernard Faure, autor znakomitej książki „The Power of Denial: Buddhism, Purity, and Gender”, nazywa to wprost: religijny seksizm wpisany w system filozoficzny, który z jednej strony marginalizował kobiety, a z drugiej oferował im „warunkowe” zbawienie – o ile spełniły określone rytuały pokutne i miały kogoś, kto pomodli się za nie po śmierci.

 

Według Sutry Krwawej Misy (Ketsubonkyō), popularnej w Japonii od okresu Heian, kobieta – tylko dlatego, że menstruuje, rodzi dzieci i „wypuszcza krew” – musi po śmierci wpaść do krwawego piekła. Uwięziona tam w gorejącej cieczy, cierpi, dopóki ktoś nie odprawi odpowiednich ceremonii i nie przeczyta sutry w jej imieniu. Co więcej, każdy poród, choć w życiu doczesnym bywa błogosławieństwem (i koszmarnym bólem), w zaświatach liczony był jako obciążenie karmiczne – tyleż dla matki, co i dla duszy dziecka (szczególnie, jeśli umarło podczas porodu). Dlatego w Japonii powstała potrzeba duchowego ratunku: rytuałów, opiekunów i pomników, które dawały kobietom nadzieję na zbawienie mimo „naturalnej nieczystości”.

 

Esej mniej poważny o motywach piekła w japońskiej sztuce ukiyo-e, oraz jak wykorzystywano ten motyw w Japonii Edo.Tu na scenę wkracza Jizō Bosatsu (地蔵菩薩) – jeden z najbardziej kochanych i „ludzkich” bodhisattwów w japońskim panteonie. Zamiast medytować na lotosie, Jizō schodzi do piekła i pomaga tym, którzy cierpią – szczególnie dzieciom, kobietom i duszom zagubionym w międzyświecie. W Japonii pełno jest jego posążków: w świątyniach, przy drogach, nad rzekami, przy cmentarzach. W wierzeniach ludowych to właśnie Jizō chroni dusze dzieci zmarłych przed narodzinami lub w młodym wieku – tzw. mizuko, które według legend muszą układać kamienie na brzegu rzeki Sanzu, by odkupić karmiczne winy. Jizō je ratuje – i daje kobietom iskierkę nadziei, że nawet po krwawym piekle może czekać coś więcej niż tylko kara.

 

Esej mniej poważny o motywach piekła w japońskiej sztuce ukiyo-e, oraz jak wykorzystywano ten motyw w Japonii Edo.Ten dziwny mariaż litości i potępienia, piekła i zbawienia, opresji i ulgi, pokazuje, jak głęboko tradycyjny buddyzm japoński wpisywał się w patriarchalną kulturę, oferując kobiecie nie tyle miejsce w raju, co warunkowe ułaskawienie z definicji przypisanej winy. A że społeczeństwo Edo kochało dramatyczne obrazy – te wizje piekła kobiet zyskały popularność nie tylko w świątyniach, ale też w sztuce ukiyo-e, gdzie Staw Krwi i kobiece męki stawały się często gwoździem programu.

 

Esej mniej poważny o motywach piekła w japońskiej sztuce ukiyo-e, oraz jak wykorzystywano ten motyw w Japonii Edo.

 

Twarze hańby: ikony japońskiego piekła w ukiyo-e

 

Esej mniej poważny o motywach piekła w japońskiej sztuce ukiyo-e, oraz jak wykorzystywano ten motyw w Japonii Edo.W piekle japońskim nawet najdrobniejsze przewinienie ma swoją twarz – a czasem też pazury, bulwiasty nos lub inne, dziwniejsze jeszcze atrybuty. Dzięki mistrzom ukiyo-e, jak Utagawa Kuniyoshi czy Tsukioka Yoshitoshi, piekło w sztuce Edo przestało być wyłącznie abstrakcyjnym miejscem potępienia, a zaczęło żyć własnym, dramatycznym i niezwykle barwnym życiem – pełnym ikon, alegorii i teatralnego horroru. Jedną z najczęściej przedstawianych postaci była Datsueba (奪衣婆) – starucha z piekła rodem, dosłownie. Jej imię znaczy „Stara Kobieta Zdzierająca Ubrania” i dokładnie to robi: czeka nad rzeką Sanzu, gdzie dusze muszą zapłacić za przeprawę, zdzierając z nich ich odzienie – metaforę ziemskich przywiązań. W niektórych wersjach historii Datsueba nie poprzestaje na ubraniu: zdziera także skórę, a przewinienia waży na gałęzi drzewa lub oddaje do analizy swojemu piekielnemu koledze – Ken’ei, starcowi, który mierzy mokre szaty duszy, by ocenić ciężar win.

 

Esej mniej poważny o motywach piekła w japońskiej sztuce ukiyo-e, oraz jak wykorzystywano ten motyw w Japonii Edo.W drzeworytach ukiyo-e Datsueba najczęściej ukazywana jest jako zgrzybiała wiedźma z wykrzywioną twarzą, długimi pazurami i dzikim spojrzeniem, ubrana w łachmany i siedząca nad brzegiem czarnej rzeki. W serii „Ilustrowane opowieści o piekle” (Jigoku zōshi e-maki) czy w dziełach artystów szkoły Utagawy, można ją zobaczyć w scenach przypominających groteskowy teatr cieni: dusze wiją się u jej stóp, a Datsueba spokojnie wykonuje swą urzędową pracę – jakby ważenie sumienia było tylko codziennym obowiązkiem. Bo w sumie dla niej właśnie tym jest.

 

Równie symboliczne są Mirume (見目) i Kaguhana (嗅鼻) – piekielne głowy bez ciała, które wykonują kontrolę moralną. Imiona oznaczają dosłownie: „Widzące Oczy” i „Węszący Nos”. W sztuce przedstawiane są często jako groteskowe, lewitujące głowy: jedna o wytrzeszczonych oczach, które widzą każdą winę (nawet w myślach), druga o nosie długim jak trąba, zdolnym wywąchać najmniejszy ślad hańby. Ich obecność w piekle to manifestacja przenikliwości karmy – nic się nie ukryje, nie pomoże ani makijaż, ani dobre maniery. Dusza staje naga wobec prawa przyczyny i skutku.

 

Esej mniej poważny o motywach piekła w japońskiej sztuce ukiyo-e, oraz jak wykorzystywano ten motyw w Japonii Edo.A nad tym wszystkim czuwa Emma-ō (閻魔王) – władca piekieł, japońska wersja hinduskiego Yamy, który zasiada na tronie jako surowy sędzia i nie ma litości dla oszustów. Jego ikonografia w ukiyo-e jest wyjątkowo ekspresyjna: Utagawa Kuniyoshi przedstawia go z głową w płomieniach, oczami wielkimi jak talerze, otoczonym przez oni, którzy trzymają w rękach narzędzia tortur i zwoje z imionami zmarłych. W jednej ze scen wyciąga język z ust duszy – klasyczna kara dla kłamców. Tsukioka Yoshitoshi, melancholijny i refleksyjny, tworzy portret Emma-ō bardziej psychologiczny niż groźny. W jego serii „Nowe formy trzydziestu sześciu duchów” (Shinkei Sanjūrokkaisen, 1889) czy „Stulecie widm” (Hyakki Hyakumonogatari), władca piekieł jest często mniej demoniczny, a bardziej urzędowy – to biurokrata metafizyki, który wydaje wyroki z beznamiętną logiką kosmicznego rachunku sumienia.

 

Styl Kuniyoshiego to teatralna ekspresja i horror w stylu kabuki – postacie są dynamiczne, ujęcia dramatyczne, perspektywy skośne, a emocje przerysowane. Yoshitoshi natomiast operuje delikatniejszym światłocieniem, większą głębią psychologiczną i symboliką, pokazując piekło bardziej jako stan umysłu niż tylko scenę kaźni.

 

Piekło w ukiyo-e to nie tylko narzędzie religijne. To także społeczny komentarz, forma edukacji moralnej, a czasem rozrywka z dreszczykiem. Dzięki nim piekło nie tylko straszyło – ono uczyło, bawiło, intrygowało i dawało powody do zadumy. Bo w końcu, jeśli grzeszyć, to warto wiedzieć, kto i jak nas później weźmie za to na celownik.

 

Esej mniej poważny o motywach piekła w japońskiej sztuce ukiyo-e, oraz jak wykorzystywano ten motyw w Japonii Edo.

 

Piekło z przymrużeniem oka: groteska, dowcip i piekielne tkaniny

 

Esej mniej poważny o motywach piekła w japońskiej sztuce ukiyo-e, oraz jak wykorzystywano ten motyw w Japonii Edo.Choć japońskie piekło bywało miejscem przerażających tortur, pokut i niekończącego się bólu, w sztuce ukiyo-e często pojawiało się z zaskakującym... humorem. W epoce Edo (1603–1868) artyści i wydawcy doskonale wyczuli apetyt mieszczan na wszystko, co makabryczne, ale zarazem zabawne. Tak narodziła się osobna kategoria drzeworytów, które moglibyśmy nazwać „wakacje w piekle” – pełne groteski, komizmu sytuacyjnego i przewrotnej dydaktyki. W tych pracach demon uśmiecha się spod maski oni, a piekielne męki stają się – z odpowiednim dystansem – spektaklem równie teatralnym, co pouczającym.

 

Esej mniej poważny o motywach piekła w japońskiej sztuce ukiyo-e, oraz jak wykorzystywano ten motyw w Japonii Edo.Jednym z najbardziej kreatywnych i autoironicznych artystów był Utagawa Kuniyoshi, znany ze swojej słabości do zabawy formą i przekory. W jednej z jego słynnych prac pojawia się on sam – ubrany w szatę ozdobioną wzorem przedstawiającym jigoku (piekło). To nie tylko ozdobny motyw – ale wręcz meta-komentarz. Jego kimono jest pokryte miniaturowymi scenami kary dusz, wijących się w ogniu, bitych przez oni i ważonych na sądowych wagach. Postać artysty spogląda z przekąsem na widza.

 

Humor w japońskich piekielnych drzeworytach objawia się także w formie satyry społecznej. Piekło staje się lustrzanym odbiciem ziemskich przywar – karane są tam nie tylko klasyczne przewiny, ale też lenistwo urzędników, chciwość kupców, gadatliwość kobiet, nadużycia mnichów i nieudolność rzemieślników. W popularnych e-maki (zwojach obrazkowych) z okresu późnego Edo można znaleźć sceny, gdzie dusze cierpią nie za krwawe zbrodnie, ale np. za… złe pisanie kaligrafii albo brak wdzięczności wobec nauczycieli.

 

Esej mniej poważny o motywach piekła w japońskiej sztuce ukiyo-e, oraz jak wykorzystywano ten motyw w Japonii Edo.Z tego piekielnego karnawału wyłania się coś więcej niż tylko śmiech. Japońska sztuka o piekle staje się narzędziem dydaktycznym – ale nie przez strach, lecz przez karykaturę. Odbiorca śmieje się, a zarazem rozumie, że śmiech ten jest podszyty przestrogą. To dydaktyka bliska moralitetom europejskim, ale opowiedziana zupełnie innym językiem – bardziej barwnym, przewrotnym, a przez to łatwiej przyswajalnym.

 

Nieprzypadkowo też piekielne motywy zaczęły pojawiać się na tkaninach, wachlarzach i naczyniach – nie tylko jako ozdoby, ale jako rozmowy prowadzone z osbiorcą. Ubrania z piekielnym wzorem stawały się modnym gadżetem dla miejskiej klasy średniej – kimono ze scenami tortur noszone na festiwalu może oznaczać zarówno wyrafinowane poczucie humoru, jak i subtelną deklarację moralną: „znam swoje winy – i potrafię się z nich śmiać”.

Esej mniej poważny o motywach piekła w japońskiej sztuce ukiyo-e, oraz jak wykorzystywano ten motyw w Japonii Edo.

Tak więc piekło w japońskiej sztuce to nie tylko miejsce potępienia, ale także scena – i to scena komedii z elementami moralitetu. A najciekawsze w tym wszystkim jest to, że dusze cierpią, demony się krzątają, a my – śmiejemy się, wiedząc dobrze, że z tego spotkania ze sztuką nikt tak całkowicie niewinny nie wyjdzie.

 

Esej mniej poważny o motywach piekła w japońskiej sztuce ukiyo-e, oraz jak wykorzystywano ten motyw w Japonii Edo.

 

Piekło lustrem naszego zwykłego piekiełka

 

Esej mniej poważny o motywach piekła w japońskiej sztuce ukiyo-e, oraz jak wykorzystywano ten motyw w Japonii Edo.Gdy patrzymy w japońskie piekło, nie widzimy jedynie demonów z maczugami czy wrzących kotłów – widzimy społeczeństwo w miniaturze. Każda kara, każda groteskowa scena i każda pomarszczona twarz Datsueby odbijają lęki i normy epoki, która je stworzyła. Hierarchie społeczne były utrwalane nawet po śmierci – urzędnik miał swoje zasłużone przesłuchanie, kobieta musiała pokutować za swoje ciało, a dziecko liczyło na łaskę bosatsu w czerwonym futrze. Piekło było nie tylko miejscem potępienia, ale też uporządkowaną strukturą, która mówiła: „zachowuj się, bo ktoś cię obserwuje – być może nawet po drugiej stronie”.

 

Esej mniej poważny o motywach piekła w japońskiej sztuce ukiyo-e, oraz jak wykorzystywano ten motyw w Japonii Edo.Te obrazy piekieł miały funkcję kontrolną, ale nie tylko. Ich popularność w epoce Edo wynikała także z estetycznego głodu – drzeworyty pełne demonów, eksplodujących głów i piekielnych sądów były przecież efektowne, szokujące, przyciągające wzrok (na tej samej zasadzie, dlaczego w ostatnich dekadach popularny jest np. Mortal Kombat). Można je było studiować z fascynacją podobną do tej, z jaką dziś ogląda się horrory – z mieszaniną grozy, podziwu i niezdrowej ciekawości. Jednocześnie działały jak katharsis – pozwalały wyrazić gniew wobec niesprawiedliwości (np. wizerunki piekła dla skorumpowanych mnichów czy okrutnych mężów) i oswoić własne lęki przed śmiercią. Były też polem do żartów, satyry, autoironii – bo jeśli nawet czeka nas wieczne smażenie, to przynajmniej można to sobie wyobrazić z odrobiną teatralnej przesady.

 

Czy zatem japońskie piekło naprawdę straszy? Z dzisiejszej perspektywy – być może mniej niż jego europejskie odpowiedniki. Brak tu wiecznego potępienia bez apelacji – nawet najgorszy grzesznik może liczyć na rytuał, sutrę lub pomoc Jizō. Piekło nie było zamkniętą celą, lecz dynamiczną sceną, na której rozgrywały się moralne spektakle. Bywało również w wykonaniu drzeworytników Edo przezabawne.

 

Esej mniej poważny o motywach piekła w japońskiej sztuce ukiyo-e, oraz jak wykorzystywano ten motyw w Japonii Edo.

Zobacz >>

"Silne kobiety Japonii" - zobacz książkę autora strony

  1. pl
  2. en
Książka o historii kobiet w dawnej Japonii - "Silne kobiety Japonii" autorstwa Michała Sobieraj - twórcy ukiyo-japan.pl
Logo Ikigai Manga Dive - strony o Japonii, historii i kulturze japońskiej, mandze i anime

  

    未開    ソビエライ

 

  Mike Soray

   (Michał Sobieraj)

Zdjęcie Mike Soray (aka Michał Sobieraj)
Logo Soray Apps - appdev, aplikacja na Androida, apki edukacyjne
Logo Ikigai Manga Dive - strony o Japonii, historii i kulturze japońskiej, mandze i anime
Logo Gain Skill Plus - serii aplikacji na Androida, których celem jest budowanie wiedzy i umiejętności na rózne tematy.

  

   

 

 

未開    ソビエライ

 

 Pasjonat kultury azjatyckiej z głębokim uznaniem dla różnorodnych filozofii świata. Z wykształcenia psycholog i filolog - koreanista. W sercu programista (gł. na Androida) i gorący entuzjasta technologii, a także praktyk zen i mono no aware. W chwilach spokoju hołduje zdyscyplinowanemu stylowi życia, głęboko wierząc, że wytrwałość, nieustający rozwój osobisty i oddanie się swoim pasjom to mądra droga życia. Autor książki "Silne kobiety Japonii" (>>zobacz)

 

Osobiste motto:

"Najpotężniejszą siłą we wszechświecie jest procent składany.- Albert Einstein (prawdopodobnie)

Mike Soray

(aka Michał Sobieraj)

Zdjęcie Mike Soray (aka Michał Sobieraj)

Napisz do nas...

Przeczytaj więcej

o nas...

Twój e-mail:
Twoja wiadomość:
WYŚLIJ
WYŚLIJ
Twoja wiadomość została wysłana - dzięki!
Uzupełnij wszystkie obowiązkowe pola!

Ciechanów, Polska

dr.imyon@gmail.com

___________________

inari.smart

Chcesz się podzielić swoimi przemyśleniami czy uwagami o stronie lub apce? Zostaw nam wiadomość, odpowiemy szybko. Zależy nam na poznaniu Twojej perspektywy!