Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.
2025/10/23

Zemsta braci Soga – surowy „honor” i bezlitosne giri pierwszych samurajów Japonii

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.

 

Zemsta to obowiązek, nie uczucie

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.Opuszczamy na chwilę świat współczesny. Zostawiamy za sobą świetliste Tokyo, Edo z jego poezją i zgiełkiem, mijamy nawet epokę Sengoku, gdy proch po raz pierwszy zawitał na pola bitew Japonii. Schodzimy głębiej — tam, gdzie historia tętni jeszcze surową krwią w żyłach nowo narodzonego świata samurajów. Gdy Japonia dopiero wstawała z popiołów pożogi bratobójczej wojny Genpei i dramatycznego upadku świata japońskiej arystokracji. Tu rodził się pierwszy shōgunat — bakufu Kamakury. Świat ten był inny niż znana nam Japonia: bez miękkiego światła buddyjskich ogrodów, bez ceremonialnych manier Edo. Tu prawo wykuwało się mieczem, śmierć była warta więcej niż życie, a pojęcie honoru (名 – „na”, czyli „imię”) – brzmiało zupełnie inaczej, niż moglibyśmy sobie wyobrazić dziś, czy choćby nawet w Edo.

 

W tym świecie, u stóp góry Fuji, dorastało dwóch chłopców — Jūrō Sukenari i Gorō Tokimune o rodowym nazwisku Soga. Ich matka, Mitsue Gozen, nie uczyła ich poezji, lecz pamięci o krwi. Od najmłodszych lat wiedzieli, że wolno im będzie umrzeć dopiero wtedy, gdy zabiją człowieka, który zgładził ich ojca. Każdy dzień ich młodości był krokiem ku tej jednej nocy, gdy zrealizują swoje giri — obowiązek, którego nie można było odrzucić. Nie nienawiść ich prowadziła, lecz coś starszego i cięższego: echo porządku świata, który domagał się krwawej równowagi. Gdy przyszła pora, obaj wiedzieli, że ich życie skończy się tak, jak musi — cięciem, nie słowem.

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.Dziś poznamy ich historię — pierwszą wielką legendę Japonii o samurajskiej zemście. Opowieść sprzed ośmiuset lat, gdy słowo bushi oznaczało jeszcze człowieka dzikiego, surowego, nieujarzmionego przez kodeksy bushidō, gdy lojalność była pierwotnym instynktem, a śmierć — czystym narzędziem oczyszczenia. Poznamy świat, w którym adauchi — zemsta — nie była aktem gniewu, lecz rytuałem przywrócenia kosmicznego porządku. A wraz z historią braci Soga spróbujemy zajrzeć w duszę człowieka z tamtych czasów — zimną, wierną, niepojęcie daleką od naszej. Duszę, dla której przebaczenie było odrażającą hańbą wobec siebie i własnych przodków, a śmierć – upragnionym końcem wypełnionego obowiązku giri.

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.

 

Japonia końca epoki Heian i narodziny samurajskiego świata

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.U schyłku XII wieku Japonia była krajem stojącym na krawędzi przemiany – z jednej strony wciąż rządzonym przez subtelny, arystokratyczny dwór cesarski w Heian-kyo (dzisiejsze Kyoto), z drugiej już wstrząsanym przez zbrojne fale nowego świata wojowników. To był czas, gdy elegancja kaligrafii, zapachu kadzidła i poezji waka zaczynała ustępować miejsca stukotowi końskich kopyt i błyskowi stali.

 

W stolicy pełnej wytwornych dam, mniszek, urzędników i poetów – żyło się w rytmie rytuałów, ceremonii i estetyki. Cesarz i jego arystokracja, potomkowie rodu Fujiwara, żyli w świecie symboli i hierarchii, gdzie nawet barwa szat czy zapach włosów miały znaczenie. Ale daleko na wschodzie, w prowincjach Izu, Suruga i Sagami, narastała nowa siła – klany wojowników, którzy z ziemi, potu i krwi budowali swoje dziedzictwo.

 

Tam, w dolinach, gdzie mgły wczesnego poranka spowijały pola ryżowe, a świątynne dzwony mieszały się z pianiem kogutów, rodziła się kasta, która miała na zawsze odmienić Japonię: bushi, wojownicy. Ich życie nie miało w sobie nic z poetyckiej miękkości Kyoto – toczyło się w rytmie pór roku, rytuałów shintō, obowiązku wobec pana i surowego prawa krwi.

 

 

Świat rozdzielony między klany

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.Na wschodzie kraju panował chaos. Potężne klany walczyły o ziemie, wpływy i lojalność lokalnych rodów. Minamoto (源氏, Genji) – potomkowie cesarskiej krwi, ale już dawno odcięci od stołecznego przepychu – walczyli z Taira (平氏, Heike), którzy zdominowali Kyoto i kontrolowali dwór. To właśnie ta rywalizacja doprowadziła do krwawej wojny Genpei (1180–1185), której echa wciąż dudniły w pamięci ludzi, gdy rozgrywała się tragedia braci Soga.

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.W prowincjach Izu i Suruga, położonych między oceanem a potężną sylwetką góry Fuji, panowały mniejsze, ale równie dumne rody: Hōjō, Itō, Kudō, Soga. Wszyscy byli spokrewnieni przez małżeństwa i sojusze, lecz wystarczyło jedno słowo, niepoprawny gest, jedna obraza lub spór o dziedziczenie, by te więzi zmieniły się w przysięgi krwi. Ziemia była najcenniejszym dobrem – źródłem bogactwa, władzy i przetrwania. Kto tracił ziemię, tracił imię.

 

Właśnie taki spór – między Kudō Suketsune a Kawazu Saburō Sukeyasu – stał się początkiem jednej z najbardziej znanych vendett w historii Japonii. Ale zanim miecze braci Soga zabłysły w świetle pochodni u stóp Fuji, trwały dziesięciolecia przemian, w których cały kraj uczył się nowego porządku: rządów wojowników.

 

 

Narodziny świata samurajów

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.W roku 1185 ród Taira został ostatecznie zniszczony w bitwie pod Dan-no-ura. Wraz z tym zwycięstwem Minamoto no Yoritomo – chłodny, zdystansowany strateg – założył pierwsze w dziejach Japonii wojskowe rządy, bakufu w Kamakurze (więcej o historii shogunów tutaj: Co naprawdę znaczy „Shōgun”? Jedno słowo, które wykuło Japonię samurajów w stali i krwi). Była to głęboka rewolucja: stolica cesarza pozostała w Kyoto, lecz realna władza przeszła w ręce wojowników, pozostawiając w rękach cesarza… poezję i rytuały.

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.Kamakura była przeciwieństwem Kyoto – nie miastem ogrodów i pałaców, lecz fortecą otoczoną lasami bambusowymi, wzgórzami i błotnistymi drogami. Powietrze pachniało końskim potem i dymem palonego drewna, a w bramach stali strażnicy z mieczami przy boku. Na targach sprzedawano suszone ryby, miso i tkaniny, a po zmierzchu jedynym światłem były lampiony oliwne.

 

To w tym świecie narodziła się koncepcja gokenin (御家人, dosł. „sługa domu rodzinnego”) – wasali bezpośrednio służących shōgunowi. W zamian za ziemię i przywileje, składali mu przysięgę lojalności aż po śmierć. Lojalność, honor, obowiązek – te trzy słowa stały się nowym moralnym kręgosłupem Japonii. Ale wraz z nimi narodził się też cień: prawo zemsty.

 

 

Świat zwykłych ludzi – życie w cieniu wielkich klanów

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.Życie zwykłych ludzi w tych czasach toczyło się w rytmie natury. Chłopi pracowali na polach ryżowych, korzystając z systemu irygacyjnego opartego na kanałach i groblach. Używali sierpów z brązu, nosili ubrania z konopnego płótna i modlili się do lokalnych kami, bóstw opiekuńczych pól i rzek. Zimą ogrzewali się przy paleniskach irori, a ich chaty pachniały dymem i słomą.

 

Wędrowni mnisi głosili sutry i sprzedawali amulety. Kobiety nosiły krótsze kimona przepasane pasem z tkaniny, włosy wiązały w prosty węzeł. Na prowincji rzadko słyszano o poezji waka – tam śpiewano imayō i ludowe pieśni o duchach i wojnach.

 

Śmierć była obecna wszędzie: w chorobach, w klęskach urodzaju, w bitwach. Ludzie wierzyli, że dusze zmarłych błąkają się wśród lasów i że każdy czyn – dobry lub zły – przynosi konsekwencje w kolejnych wcieleniach. W tym świecie każde życie miało wagę rytuału – i każde słowo wypowiedziane wobec przodków stawało się przysięgą.

 

 

Przemiana etosu – od poezji do miecza

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.Wielcy wojownicy Kamakury nie porzucili całkowicie ideałów dawnych czasów – przekształcili je. Z pojęcia arystokratycznej elegancji (miyabi) narodziło się nowe pojęcie piękna: surowe, proste, oparte na czynie i lojalności.


Tam, gdzie dawniej liczyła się gra słów, teraz liczył się honor, a miarą człowieka stała się jego zdolność do poświęcenia siebie w imię pana lub ojca.

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.W tym świecie narodziła się też idea adauchi (仇討ち) – świętej zemsty. Nie była to prywatna wendeta, jak w kulturach zachodnich, lecz obowiązek wobec przodków, moralny akt przywrócenia równowagi w świecie, który został skalany niesprawiedliwością. Kto nie pomścił krzywdy ojca, ten zhańbił ród. Kto pomścił – nawet jeśli zginął – wykonał swój obowiązek.

 

W tych czasach doszło do wydarzeń, które miały na zawsze pozostać w świadomości Japończyków – historia braci, którzy postawili obowiązek ponad życie, uczucie ponad rozum, i miecz ponad słowo.


Ich imiona brzmiały: Soga Jūrō Sukenari i Soga Gorō Tokimune.

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.

Opowieść braci Soga

 

Początek sporu

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.Na południowym krańcu prowincji Izu, gdzie strome wzgórza schodziły ku oceanowi, a wąskie ścieżki wiły się między polami ryżu, znajdowały się ziemie rodu Kawazu (河津, bocznej linii klanu Itō, 伊東氏). Z ich kamiennego dworu rozciągał się widok na zatokę Suruga – w pogodny dzień można było dostrzec sylwetkę góry Fuji, jej ośnieżony szczyt wyglądający jak czuwające bóstwo. Tam żył Kawazu Saburō Sukeyasu, człowiek prawy, znany z łagodności i hojności wobec swoich wasali. Jego dom był otwarty dla podróżnych mnichów i wędrownych kuglarzy, a pośród pól wznosiła się mała świątynia shintō, gdzie jego żona składała ofiary z ryżu i sake duchowi ziemi – kami-no-ta-no-ue, strażnikowi urodzaju.

 

Jednak spokój Izu był tylko pozorny. W czasach, gdy cały kraj dopiero co dźwignął się z wojny, ziemia była wszystkim – znakiem przynależności, symbolem przodków, podstawą istnienia. Granice między posiadłościami rodów rzadko były wyraźne, a dokumenty dziedziczenia – sōzoku-shō – mogły być kwestionowane nawet po latach. Tak było w przypadku sporu, który miał zmienić losy rodu Kawazu i dać początek jednej z najbardziej znanych, krwawych vendett w historii Japonii.

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.Na północ od ziem Kawazu, w rejonie Itō, władzę sprawował Itō Sukechika, surowy, ale wpływowy pan. Miał córkę, piękną młodą kobietę, której rękę oddał Kudō Suketsune, zaufanemu wojownikowi. Suketsune był człowiekiem o ciętym języku i ambicjach większych niż jego majątek. Pochodził z rodu Kudō z prowincji Izu – bocznej linii wielkiego klanu Itō – i uważał, że część ziem po jego przodkach niesłusznie przeszła w ręce Sukechiki.

 

Kiedy więc doszło do konfliktu o granice pól w rejonie Kawazu, Suketsune zażądał ich zwrotu, powołując się na dawne dokumenty. Sukechika, który cenił autorytet i dumę rodu, odprawił go chłodno:


– „Ziemia, którą uprawiają moi ludzie, należy do moich przodków. Jeśli masz odwagę, pokaż mi swój dowód przed kami i przysięgą przodków.

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.Słowa te były jak policzek. W ówczesnej Japonii zniewaga miała wagę przekleństwa. Suketsune opuścił dwór Itō z twarzą bladą jak śnieg na Fuji. Wkrótce potem jego małżeństwo z córką Sukechiki rozpadło się. Duma wojownika została domagała się krwi.

 

Minęło kilka miesięcy. Był to trzeci miesiąc roku 1176, wiosna w pełni. W dolinach zakwitały śliwy, a wiatr niósł zapach morza. Suketsune, owładnięty gniewem, zorganizował zasadzkę. Chciał zabić Sukechikę podczas polowania w rejonie Itō, wierząc, że tylko krew oczyści jego imię.

 

Wraz z grupą zaufanych ludzi ukrył się za skałami nad ścieżką prowadzącą do wioski. Jednak los – lub może duchy przodków – zadrwił z niego. Przez mgłę i wiatr nie rozpoznał celu. Gdy usłyszał tętent koni, wypuścił strzałę...


Chwilę później rozległ się krzyk.


Nie zginął Itō Sukechika, lecz jego zięć – Kawazu Saburō Sukeyasu, człowiek, który nie miał nic wspólnego ze sporem, a jechał tamtą drogą przypadkiem, odwiedzając teścia.

 

Kiedy upadł z konia, krew rozlała się na mokre liście. Jego koń pędził jeszcze chwilę dalej, nim runął w rów. Wśród ludzi Suketsune zapadła cisza. W Japonii XII wieku śmierć niewinnego, zwłaszcza członka szanowanego rodu, była nie tylko zbrodnią – była splamieniem duszy, które ściągało przekleństwo na cały ród.

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.Kawazu zginął, pozostawiając młodą żonę i dwóch maleńkich synów. Mówiono, że w noc po pogrzebie w ogrodzie jego domu pojawił się biały lis – posłaniec z zaświatów – i zawył ku górze Fuji, jakby wzywał bogów na świadków. Wdowa, Mitsue Gozen, przysięgła wychować synów tak, by pomścili ojca.

 

W ówczesnym świecie nie istniało pojęcie „państwowego prawa” w zachodnim sensie. Każdy ród odpowiadał przed sobą, przed swoim panem i przed przodkami. Gdy ktoś zabił, to obowiązkiem rodziny było dokonać adauchi (仇討ち) – zemsty. Nie była to w oczach ówczesnych ludzi brutalna vendetta, lecz rytuał przywrócenia równowagi, obowiązek wobec duchów przodków, którzy inaczej nie zaznali spokoju.

 

Wierzono, że jeśli dusza zmarłego pozostanie niepomszczona, stanie się onryō – duchem zemsty, sprowadzającym choroby, pożary i klęski. W takich czasach nawet niewidzialne było częścią prawa.

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.

 

 

Dzieciństwo braci Soga

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.Prowincja Izu była surowa, dzika i piękna. Wioski ciągnęły się wzdłuż wybrzeża, gdzie rybacy łowili makrele i tuńczyki w sieci z włókna konopnego. Ich żony suszyły ryby na bambusowych stojakach, a dzieci biegały po mokrym piasku, zbierając muszle. W głębi lądu rosły bambusowe zagajniki i sosny, a ścieżki prowadziły do małych świątyń buddyjskich, w których mnisi czytali sutry za dusze poległych.

 

Każdego ranka ludzie składali ofiary lokalnym kami: wieszali na gałęziach papierowe paski shide, nalewali sake do małych czarek, a w czasie żniw palili wonne zioła, by dym wzniósł się ku duchom pól. Wierzono, że wszystko, co żyje – kamień, drzewo, źródło – ma w sobie ducha, który należy szanować.

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.W takim świecie żyły dzieci, które nie znały miłości ojca. Soga Jūrō Sukenari i Soga Gorō Tokimune dorastali, słysząc od matki nie bajki, lecz historię o strzale, która zabrała im ojca, i o hańbie, którą mogą zmyć tylko krwią. Ich dzieciństwo upływało w cieniu gór i dźwięku bębnów z klasztoru, w którym mnisi odmawiali modlitwy za Kawazu Saburō.

 

A góra Fuji, widoczna z ich wioski, każdego dnia wznosiła się nad horyzontem jak milczący świadek ludzkich przysiąg i przekleństw. Była wyrzutem i obietnicą, za każdym razem, gdy młodzi bracia podnosili nań wzrok.

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.Kobieta, która straciła męża, nie mogła długo żyć bez protektora. W społeczeństwie końca epoki Heian, kobiety arystokratycznego lub samurajskiego pochodzenia miały ograniczone możliwości samodzielnego utrzymania majątku – szczególnie w prowincjach, gdzie prawo dziedziczenia (sōzoku) często ustępowało sile miecza. Mitsue Gozen, kierując się rozsądkiem i bezpieczeństwem dzieci, przyjęła oświadczyny możnego wojownika z sąsiedztwa – Sogi Sukenobu (曾我祐信).

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.To małżeństwo odmieniło los jej synów. Z wdowich dzieci Kawazu stali się braćmi Soga – Soga Jūrō Sukenari i Soga Gorō Tokimune.


Nazwisko nowego ojczyma nie było tylko oznaczeniem przynależności – w tamtym świecie „imię rodu” (uji no na) stanowiło duchową kotwicę, symbol więzi między żywymi a przodkami.


Sukenobu, człowiek uczciwy i honorowy, traktował chłopców jak własnych synów i od najmłodszych lat wprowadzał ich w świat wojowników.

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.

 

Chłopięce lata – szkoła życia samuraja

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.Życie młodego samuraja w epoce Kamakura zaczynało się wcześnie. Zanim chłopiec nauczył się pisać, uczył się siodłać konia. Codziennie o świcie, gdy poranna rosa asatsuyu (朝露 – więcej tu: Słownik zachwytów – 15 japońskich słów na drobne chwile, które warto zapamiętać) błyszczała na źdźbłach ryżu, chłopcy biegli na plac ćwiczebny za świątynią Sannō. Tam starszy wojownik – bajutsushi (馬術師 - mistrz jazdy konnej) – uczył ich, jak utrzymać równowagę w pełnym galopie, jak trzymać łuk yumi o długim, asymetrycznym kształcie i jak wciągać powietrze, zanim wypuszczą strzałę.

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.„Nie spiesz się, Jūrō. Strzała, która zbyt mocno pragnie celu, nie dosięgnie go”. – mawiał stary instruktor.
„A jeśli wróg już biegnie?” – odpowiadał impulsywnie młodszy Tokimune, ściskając łuk tak, że aż skrzypiał.
„Wtedy uratuje cię tylko spokojny oddech”.

 

Ich dni wypełniała dyscyplina: poranne modlitwy przy domowym ołtarzu kamidana, trening, posiłek z gotowanego ryżu i miso, potem lekcje kaligrafii i etykiety (reihō).
Wieczorami Mitsue Gozen, kochająca matka, która jednak nie zapomniała o swoim dawnym mężu, zapalała lampkę oliwną i opowiadała im o ojcu – o tym, jak jego koń pędził jak wiatr z Surugi, jak był sprawiedliwy i jak zginął z rąk zdrajcy.


Nie mówiła o zemście wprost, ale jej oczy – spokojne, a zarazem płonące – zdradzały, że całe wychowanie synów zmierza ku jednemu celowi.

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.Dwa oblicza jednej duszy

 

Z czasem między braćmi zaczęły się ujawniać różnice, które mieszkańcy wioski tłumaczyli pojęciem mitama – duchowej natury człowieka.


Starszy, Soga Jūrō Sukenari, był spokojny, uważny, o łagodnym spojrzeniu. Nazywano go nigi-mitama (和御魂) – „łagodną duszą”, tą częścią ducha, która przynosi spokój i równowagę. Jego ruchy były wyważone, a decyzje – przemyślane.

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.
Młodszy, Soga Gorō Tokimune, był jego przeciwieństwem. Zawsze pierwszy do walki, skory do gniewu, ale też do szczerego śmiechu. W nim tliła się ara-mitama (荒御魂) – „dzika, burzliwa dusza”, symbol energii i odwagi.

Gdy Jūrō medytował przed świątynią, Tokimune ćwiczył cięcia mieczem tachi, aż dłonie miał poranione do krwi.


„Bracie, twoja dusza jest jak ogień. Ale pamiętaj – ogień, który płonie zbyt jasno, gaśnie szybciej.”
„A twoja jak woda, Jūrō – spokojna. I nudna jak mnisie modlitwy”.

 

Różnice jednak nie dzieliły braci – czyniły ich całością. Jak dwie siły, które według dawnych mnichów tworzą równowagę wszechświata.

 

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.

 

W cieniu shōguna

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.W miarę jak dorastali, świat wokół nich się zmieniał. W Kamakurze umacniał się rząd bakufu Minamoto no Yoritomo, a w regionie Sagami coraz większe wpływy zyskiwał ród Hōjō.


Ich przywódca, Hōjō Tokimasa, był człowiekiem przenikliwym i ambitnym. Gdy usłyszał o młodych braciach Soga – synach poległego wojownika z rodu Kawazu – zaprosił ich na swój dwór w Kamakurze.

 

Tam, w cieniu bambusowych gajów i bębnów treningowych, Tokimasa dostrzegł w nich nie tylko zdolnych wojowników, lecz także narzędzie polityczne. Dał im protekcję, konie i nauczycieli.


Pod jego okiem uczyli się nie tylko walki, ale też strategii i prawa – shikimoku (式目), zbioru zasad, które rządziły wasalami shōguna. W zamian za opiekę mieli być gotowi służyć Yoritomo, gdy nadejdzie czas. A ten czas nadszedł szybciej, niż myśleli.

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.

 

Przysięga krwi przy ołtarzu ojca

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.Pewnego wieczoru, w piątym miesiącu czwartego roku ery Kenkyū (po europejsku: 1193 r. n. e.), bracia powrócili do rodzinnej wioski. Księżyc w pełni odbijał się w wodach irygacyjnego kanału, a świerszcze grały jak niewidzialna orkiestra.


W ogrodzie, przy kamiennym ołtarzu z wyrytym imieniem ojca - Kawazu Saburō Sukeyasu, klęknęli obok siebie. Mitsue Gozen stała za nimi w białym płaszczu wdowy, trzymając w dłoniach czarkę sake.

 

「父上の御霊、卑しき身にして不肖の子の言の葉をお聞きくださるや。」
(Chichiue no mitama, iyashiki mi ni shite fushō no ko no kotonohawo okiki kudasaru ya).

- „Czy duch ojca raczy wysłuchać słów tego tu niskiego człowieka i niegodnego syna?” – powiedział Jūrō spokojnie, kładąc dłonie na chłodnym kamieniu.

 

「父上の御霊にかしこみて誓ひ申す、敵の血、地に滴るまで武を置かず、安らぎを知らず。もし仇討ち成さずして討ち果てるならば、その死は家の面目を失ひ、恥辱となるべし。」

(Chichiue no mitama ni kashikomite chikai mōsu, teki no chi, chi ni shitataru made bu o okazu, yasuragi o shirazu. Moshi adauchi nasazu shite uchihateru naraba, sono shi wa ie no menmoku o ushinai, chijoku to narubeshi.)

 -  „Przysięgamy przed tobą, czcigodny ojcze: dopóki krew zdrajcy nie spłynie na ziemię, nie odłożymy broni ani nie zaznamy spokoju; a jeśli zginiemy, nie dokonawszy zemsty — niechaj śmierć nasza będzie hańbą i przekleństwem człowieka niegodnego”. – mówili bracia razem – powoli, z namaszczeniem i z przekonaniem tak ostrym i ponurym, że nawet matkę przeszły dreszcze.

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.

Złożyli ofiarę z sake i kilku kropel własnej krwi. Według starego zwyczaju chikai no chi (誓いの血 – dosł. „przysięga krwi”), przysięga stawała się ważna dopiero, gdy krew związała słowa z ciałem. Gdy wznosili czarki, wiatr poruszył liście drzew, jakby sam duch ojca skinął na znak zgody.

 

Od tej nocy w ich oczach pojawił się inny blask – cichy płomień, który płonął aż do samego końca.

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.

 

Wielkie polowanie

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.Świt wznosił się nad równiną Susono u stóp świętej góry Fuji. Był to piąty miesiąc czwartego roku ery Kenkyū  (1193)– gdy shōgun Minamoto no Yoritomo zwołał swe legiony na Fuji no Makigari, „Wielkie Polowanie pod Fuji”. Nigdy wcześniej w Kamakurze nie widziano zgromadzenia równie dostojnego: zjechali wszyscy gokeninowie – wasale shōguna, którzy złożyli mu przysięgę miecza i krwi. Na rozległych łąkach wokół wulkanu rozbito setki namiotów z jedwabnymi zasłonami, a z drzew i pali powiewały chorągwie rodowe – białe mony Minamoto, czerwone Tairy, błękitne z herbem Kudō i żółte Itō. Gdy wiatr niósł ich szelest, wyglądało to jak morze kolorów pod niebem rozświetlonym dymem ognisk.

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.Z oddali dolatywał głuchy rytm bębnów taiko, mieszał się z tętentem koni i z metalicznym brzękiem uzbrojenia. Shōgun Yoritomo, siedzący w purpurowym namiocie z herbem sasanek, spoglądał na swoje wojska z dumą. Fuji górowała nad wszystkim jak zimne bóstwo – góra bogini Konohanasakuya-hime, której imię znaczy „Ta, która sprawia, że kwiaty rozkwitają” (więcej o nazwie Fuji tu: Co naprawdę oznacza „Fuji” – jakie tajemnice skrywa ta japońska święta góra i językoznawczy sfinks? oraz o jej duchach tu: Chodźmy razem na świętą górę Fuji – wyprawa wśród kami, yōkaiów, demonów i pradawnych opowieści). Dla wojowników Kamakury była to jednak bogini losu, mogąca zarówno błogosławić, jak i pochłonąć w ogniu.

 

Na tej równinie, pośród tysięcy wojowników, znajdowali się także dwaj mężczyźni z rodu Soga – Jūrō Sukenari i Gorō Tokimune. Mieli twarze spokojne, niemal obojętne, jakby byli zwykłymi uczestnikami łowieckiego święta. Nikt nie wiedział, że pod ich pancerzami biją serca od kilkunastu lat wypełnione żarem nienawiści. Dla świata byli lojalnymi wasalami, dla siebie – narzędziami zemsty.

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.Wieczorem, gdy zgasły ogniska i tylko świerszcze śpiewały w trawie, bracia siedzieli przy niewielkim palenisku. Ogień drżał na ich twarzach, w których, kto pamiętał, dostrzegłby rysy ojca – Kawazu Saburō. Obok nich czekali dwaj wierni towarzysze – Danzaburō i Oniō – chłopi, którzy wychowani w ich domu służyli im od dzieciństwa. Wokół panowała cisza, słychać było jedynie skrzypienie koni uwiązanych w ciemności i szelest pancerzy, jakby las szeptał o zbliżającym się losie.

 

Danzaburō — powiedział spokojnie Jūrō, spoglądając w płomień. — Jutro, gdy bębny dadzą znak… nas już może nie być. Weź te listy i wróć do Soga. Oddaj je naszej matce.

 

Chłop zbladł.
— Panie... jeśli idziecie ku śmierci, niech i nasza krew spłynie razem z waszą!

 

Tokimune uśmiechnął się krzywo. — Nie czas na głupie słowa. Wasze życie jest dziś cięższe od miecza ponieważ macie obowiązek do wypełnienia. Macie przekazać pamiątki i spalić te listy po przeczytaniu. To rozkaz. – uciął.

 

Potem wyjął z rękawa małą sakiewkę z amuletem omamori, otrzymanym od matki, i wcisnął ją w dłoń Danzaburō. — Oddaj jej to. Powiedz, że jej synowie dotrzymali słowa.

 

Tokimune dorzucił do ognia garść ryżowych łupin, które syknęły jak deszcz. — A gdy nadejdzie ranek, Fuji będzie świadkiem sprawiedliwości.

 

Gdy to mówił, gdzieś w oddali zaszczekał pies, a z lasu spłynął chłodny wiatr, niosąc zapach popiołu i mokrej trawy. Wtedy nawet Danzaburō zrozumiał, że bracia Soga już nie należą do świata żywych. Jeszcze chodzą i mówią, jak żywi – ale już przekroczyli granicę…Poznaj ciekawe historie i przemyślenia o japońskiej kulturze, historii, filozofii w audio-esejach (mp3) na ukiyo-japan.pl

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.

 

Noc zemsty

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.Była to dwudziesta ósma noc piątego miesiąca czwartego roku ery Kenkyū — wedle europejskiego rachunku: 28 czerwca 1193 roku. Nad równiną u stóp góry Fuji snuły się ciężkie chmury, a wiatr przynosił z gór zimny oddech wulkanu. Noc była gęsta jak atrament. Pochodnie przy wejściach do obozów trzaskały w porywach wiatru, gasły i znów się zapalały od iskier z krzesiwa. Słychać było ciche, niepokojące dźwięki — chrzęst uprzęży, rżenie koni, szelest bambusowych namiotów, jakby sama ziemia wstrzymywała oddech.

 

W głębi cienia, za obozem Kudō Suketsune, dwóch wojowników czekało w milczeniu. Jūrō i Tokimune, bracia Soga, patrzyli po sobie bez słów. Z ich twarzy nie biła już nienawiść, tylko absolutny spokój człowieka, który wie, że los został już zapisany.

 

Jūrō skinął głową. Zsunęli się z koni, unieśli pochodnię i cicho rozsunęli wejście do pawilonu. W środku panował półmrok; na niskim łożu spał Suketsune, człowiek, którego imię od osiemnastu lat było dla nich przekleństwem. Bracia zbliżyli się powoli.

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.Tokimune uśmiechnął się gorzko. — „Panie Kudō... śpisz spokojnie, czekając na swoich wrogów?”

 

Suketsune otworzył oczy. Błyskawicznie ocenił sytuację i spróbował zerwać się, by sięgnąć po miecz, lecz było już za późno. Jūrō ciął jednym, czystym ruchem — issatsu ittō, „jedno cięcie, jedna śmierć” (一殺一刀). Krew rozlała się po tatami jak czerwona nić karmy.

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.Krzyk z sąsiedniego namiotu poderwał straże. W ciągu chwil cały obóz shōguna pogrążył się w chaosie. Bębny alarmowe tsuzumi uderzyły gwałtownie, słychać było nawoływania: „Zdrajcy! Obronę wznieść!” Wojownicy, jeszcze półnadzy, chwytali za łuki i miecze. Wśród zamętu bracia Soga walczyli jak wcielenia boga wojny Hachimana.

 

Tokimune, młodszy, dziki jak ogień, siał panikę wśród napastników. W starych kronikach zapisano, że tego ranka zabił dziesięciu ludzi własnoręcznie — stąd nazwa jūbangiri („cięcie dziesięciu”). Gdy przeciwnicy padali pod jego ostrzem, każdy cios był jak wyładowanie skumulowanego przez lata gniewu.

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.Jūrō Sukenari, starszy, walczył z chłodną precyzją — jego ruchy były ciche i czyste, jak modlitwa. Lecz i jego dogonił w końcu los. W zamieszaniu uderzył go wojownik Nitta Shirō Tadatsune. Obaj padli na ziemię, a gdy Sukenari dostał śmiertelny cios w bok, wyszeptał słowa, które później powtarzano w świątyniach:


「命は尽くれど、名は残る」
(Inochi wa tsukuredo, na wa nokoru)

„Życie przemija, lecz imię pozostaje.”

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.Tokimune widział, jak brat osuwa się na ziemię. Krzyknął jego imię, lecz dźwięk utonął w zgiełku. Wtedy zrzucił z siebie pancerz, wydał wściekły krzyk, wziął miecz oburącz i runął przed siebie w szale — ku namiotowi shōguna. Mówiono, że biegł jak demon, z włosami rozwianymi, z oczami jak płonące węgle. Straże próbowały go zatrzymać, ale żaden nie odważył się stanąć naprzeciw. Tokimune przecinał szeregi ludzi, jakby sam los rozstępował się przed jego ostrzem.

 

Już widział purpurowe chorągwie Yoritomo, gdy nagle z boku wyskoczył mężczyzna przebrany w kobiecy strój dworski — Gosho no Gorōmaru. Udawał służkę, niosącą posłanie, ale w dłoni skrywał łańcuch. Rzucił się na Tokimune, owijając go wokół ramion. Obaj upadli w błoto. Walczyli chwilę, lecz siła Tokimune gasła. Gdy zdołał unieść głowę, ujrzał nad sobą gwiazdy. Wtedy przestał się szarpać.

 

「兄、笑みて曰く、今こそ本望なり。」
Ani, emite iwaku, ima koso honmō nari.

„Nareszcie… wolno mi umrzeć… bracie, idę do ciebie…”Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.

 

Przesłuchanie i śmierć Tokimune

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.Nie ścięto jednak Tokimune od razu na miejscu. Skuty został w łańcuchy. Shōgun chciał poznać, kim ów szaleniec był. Świt był zimny. Nad równiną unosił się zapach popiołu, mokrej ziemi i krwi. Tokimune siedział na kolanach przed namiotem shōguna, związany, lecz dumny. Jego twarz była spokojna, jakby już dawno pożegnał się z życiem.

 

Yoritomo wszedł w towarzystwie gokeninów. Na jego zbroi połyskiwało złoto, ale oczy miał zmęczone. Usiadł na podwyższeniu i spojrzał na młodego mężczyznę.

 

— „Czy wiesz, kogo zabiłeś?” — zapytał chłodno.

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.— „Wiem, panie — tego, który splamił honor mojego domu. Uczyniłem to nie z nienawiści, lecz z giri — obowiązku wobec ojca. Krew syna zmyła hańbę przodków. Nie żałuję.”

 

Jego głos był pewny, choć dłonie krwawiły od więzów. Wśród wojowników zapanowała cisza. Nawet Yoritomo przez chwilę milczał. Potem powiedział cicho:


— „Twoja odwaga jest większa niż rozsądek. Zemsta bywa obowiązkiem. Ale jeśli darowałbym ci życie, otworzył bym bramę nieszczęść w kraju.”

 

Tokimune skłonił głowę. — „Nie proszę o życie.”

 

Wtedy z boku rozległ się głos dziecka — to był syn Suketsune, ledwie ośmioletni. Podszedł do pojmanego wojownika i uderzył go wachlarzem po twarzy. Wszyscy wstrzymali oddech. Tokimune uśmiechnął się smutno.

 

— „Koło się zamyka...” — powiedział.

 

Shōgun wstał.

 

- „Ściąć go. Z honorem.”

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.Tokimune wyprostował się. Poprosił o wodę, obmył usta i popatrzył na wschodzące słońce nad Fuji. Potem rzekł:


— „Zemsta dokonała się. Teraz jestem pusty jak góra.”

 

Uśmiechnął się lekko i pochylił głowę. Którą mu następnie ścięto.

 

W tamtej chwili nad równiną przeleciało stado dzikich gęsi — mówi się, że ich krzyk był żałobną pieśnią dla dwóch braci, których los stał się symbolem samurajskiego ducha: nienawiści przemienionej w obowiązek, a obowiązku — w wieczną legendę.

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.

 

Znaczenie i przesłanie – jak myślano o zemście

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.W świecie wczesnej Kamakury, gdy wojownik stawał się nowym fundamentem porządku, zemsta nie była zbrodnią — była porządkiem świata. Adauchi (仇討ち) oznaczała nie tyle akt gniewu, ile przywrócenie równowagi, którą zaburzyła przelana krew. Popełni błąd ten, kto będzie dopatrywał się w tym myśleniu zbyt wielu analogii do naszego, europejskiego, indywidualistycznego i jednak bardziej emocjonalnego podejścia do zemsty.

 

Dla braci Soga, jak dla wielu ludzi tamtych czasów, śmierć ojca nie była tylko stratą; była pęknięciem w strukturze rzeczywistości, a obowiązkiem syna było tę szczelinę wypełnić własną krwią. Człowiek, który nie pomścił krzywdy rodu, nie mógł spojrzeć przodkom w oczy. W tym sensie adauchi nie była osobistą zemstą, lecz rytuałem kosmicznego przywrócenia porządku.

 

W Japonii przełomu XII i XIII wieku nie istniało pojęcie „przebaczenia” w naszym sensie. Nie przebacza się naturze, gdy ta sprowadza burzę. Nie przebacza się obowiązkowi, który wywodzi się z samej natury bytu. Wojownik (bushi)z Kamakury nie był „człowiekiem” w znaczeniu jednostki posiadającej wolną wolę — był węzłem zobowiązań (giri), długów czci (on), i przysiąg złożonych przed duchami zmarłych. Dopóki te więzi nie zostały dopełnione, jego dusza pozostawała nieczysta.

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.Adauchi mogło więc być zarówno giri, jak i tatari — obowiązkiem i przekleństwem zarazem. W legendzie o braciach Soga widać ten podwójny cień: z jednej strony czysty heroizm synów oddających życie za honor ojca, z drugiej — gorzkie echo karmicznego błędu. W ich czynach widać coś, co w buddyjskim rozumieniu oznacza nieprzerwany krąg przyczyn i skutków. Zabijając w imię sprawiedliwości, umacniają koło cierpienia, które zrodziło ich własny los.

 

W przeciwieństwie do Chūshingura, historii czterdziestu siedmiu roninów z okresu Edo, tu nie ma wspólnoty ani ceremonii zbiorowego katharsis. Zemsta braci Soga jest samotna, dzika, pierwotna — pozbawiona politycznej racjonalności i dworskiej retoryki lojalności wobec pana. Jest ara-mitama, dziką stroną duszy, której nie ujarzmiły jeszcze kodeksy bushidō późniejszych epok. To gniew czysty i zimny jak stal, która nie zna pojęcia winy, bo została stworzona do cięcia.

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.A jednak, w tym szaleństwie jest jakiś rodzaj porządku — inny niż nasz. Dla samuraja z Kamakury życie nie miało wartości samo w sobie. Istniało tylko jako narzędzie realizacji obowiązku, a śmierć była jego logicznym zwieńczeniem. „Życie przemija, lecz imię pozostaje” — ta maksyma, przypisywana braciom Soga, streszcza całą esencję epoki. Istotne nie było, czy żyjesz, lecz jak umrzesz.

 

Dla ludzi tamtych czasów honor nie był abstrakcją ani społecznym konwenansem, lecz fizycznym ciężarem, noszonym niczym miecz przy pasie. Zhańbiony wojownik czuł się dosłownie nieczysty, jakby jego ciało przeniknęła choroba. W świecie bez jednego, głównego i opiekuńczego boga, lecz pełnym duchów, oczyszczenie mogło przyjść tylko przez czyn — często ostateczny.

 

Dlatego historia Soga Jūrō i Gorō Tokimune nie jest tylko opowieścią o zemście, lecz o duchowej konieczności. Ich los to echo samego początku japońskiego etosu wojownika — jeszcze nie przekształconego w kody i ceremonie, lecz pierwotnego, dzikiego, szczerego. W ich przysiędze, ich śmierci i w ciszy, jaka po nich zapadła, odbija się dusza Japonii: surowa, wierna, tragiczna. Dusza, która nie zna przebaczenia, lecz zna spokój po wypełnieniu obowiązku.Ukiyo-japan.pl - Michał Sobieraj, notka od autora

 

Tam, gdzie śmierć była obowiązkiem, a przebaczenie – hańbą. Zemsta braci Soga i surowa dusza samurajskiej Japonii.

  1. pl
  2. en
Postaw mi kawę na buycoffee.to
Książka o historii kobiet w dawnej Japonii - "Silne kobiety Japonii" autorstwa Michała Sobieraj - twórcy ukiyo-japan.pl
Albumy refleksji o japońskiej sztuce ukiyo-e opatrzone esejami z analizą i interpretacją
Logo Ikigai Manga Dive - strony o Japonii, historii i kulturze japońskiej, mandze i anime

  

    未開    ソビエライ

Postaw mi kawę na buycoffee.to

  Mike Soray

   (Michał Sobieraj)

Zdjęcie Mike Soray (aka Michał Sobieraj)
Logo Soray Apps - appdev, aplikacja na Androida, apki edukacyjne
Logo Ikigai Manga Dive - strony o Japonii, historii i kulturze japońskiej, mandze i anime
Logo Gain Skill Plus - serii aplikacji na Androida, których celem jest budowanie wiedzy i umiejętności na rózne tematy.

  

   

 

 

未開    ソビエライ

 

 Pasjonat kultury azjatyckiej z głębokim uznaniem dla różnorodnych filozofii świata. Z wykształcenia psycholog i filolog - koreanista. W sercu programista (gł. na Androida) i gorący entuzjasta technologii, a także praktyk zen i mono no aware. W chwilach spokoju hołduje zdyscyplinowanemu stylowi życia, głęboko wierząc, że wytrwałość, nieustający rozwój osobisty i oddanie się swoim pasjom to mądra droga życia. Autor książki "Silne kobiety Japonii" (>>zobacz)

 

Osobiste motto:

"Najpotężniejszą siłą we wszechświecie jest procent składany.- Albert Einstein (prawdopodobnie)

Mike Soray

(aka Michał Sobieraj)

Zdjęcie Mike Soray (aka Michał Sobieraj)

Napisz do nas...

Przeczytaj więcej

o nas...

Twój e-mail:
Twoja wiadomość:
WYŚLIJ
WYŚLIJ
Twoja wiadomość została wysłana - dzięki!
Uzupełnij wszystkie obowiązkowe pola!

Ciechanów, Polska

dr.imyon@gmail.com

___________________

inari.smart

Chcesz się podzielić swoimi przemyśleniami czy uwagami o stronie lub apce? Zostaw nam wiadomość, odpowiemy szybko. Zależy nam na poznaniu Twojej perspektywy!