Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.
2025/11/10

Polując na czas. Jesienne spacery momijigari jako lekcja japońskiej uważności.

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.

 

Lekcja śmierci i lekcja życia

 

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.Mamy połowę listopada. W Japonii to czas, gdy w porannych wiadomościach NHK obok temperatur pojawia się mapa kōyō zensen — „frontu jesiennego koloru”. Prezenter mówi, gdzie liście osiągnęły 見頃 (migoro), czyli najpiękniejszy moment barwy, a gdzie dopiero 色づき始め (irodzuki hajime) — początek przebarwiania. W aplikacjach jak tenki.jp czy Yahoo 天気 codziennie aktualizowane są komunikaty 紅葉情報 (kōyō jōhō), według których planuje się weekendy: termos z genmaichą, bento z dworcowych ekiben-ya, pociąg w góry i powolny spacer. To nie sezonowa ciekawostka — to rytuał uważnego patrzenia i odczuwania czasu, który mija.

 

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.Momijigari nie zawsze było jednak tak łagodne. W epoce Heian jesień była tłem poezji i melancholii, lecz wraz z nadejściem epoki samurajów — Kamakura i Muromachi — patrzenie na liście stało się surową lekcją śmierci. W klasztorach Rinzai Zen (Kenchō-ji, Engaku-ji) uczono młodych wojowników siedzieć pod klonem i czekać na moment, gdy pierwszy liść opadnie — bez ruchu, bez słowa. Nie chodziło o piękno, lecz o przygotowanie na własny koniec. W kronice „Taiheiki” zapisano słowa Kusunoki Masashige:


「散る花の心知られぬ人こそなけれ」

„Nie ma człowieka, który nie zna losu opadającego liścia.”


To nie tylko ładna metafora. To fundament kultury, w której życie ma wartość nie wtedy, gdy trwa, lecz gdy jest oddane. Samurajski kult śmierci. Momijigari było tu tresurą na brak lęku przed własnym końcem — drogą do osiągnięcia 不動心 (fudōshin), „serca niewzruszonego”.

 

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.A dziś? Momijigari wraca do miękkiego światła. Ludzie przyjeżdżają pierwszym pociągiem, z niewielkim plecakiem i termosami. Spacerują cicho, odwiedzają chramy, zbierają pieczęcie w shuinchō. Wieczorem zaczyna się kōyō no raito appu — iluminacja, która wydobywa piękno liści podświetleniem od dołu drzewa. Zdjęcie robi się dopiero po chwili patrzenia. Nie od razu. Bo nie po zdjęcia się tu przychodzi. Dziecko może dotknąć liścia, ale nie wolno go zabrać. Bo gari — „polowanie” — nie oznacza tu zdobywania. I poluje się nie na liście, tylko czas. Chodzi o uchwycenie chwili, która znika w tej samej sekundzie, w której się ją zauważy. Momijigari to polowanie na czas. Na to jedno „teraz”, które już odchodzi. Jak kiedyś w treningu samurajów – tylko z większym naciskiem na życie, mniejszym na umieranie. Poznajmy dziś bliżej ten ciekawy zwyczaj.

 

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.

 

Spacer

 

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.W dolinie Arashiyama listopad jest wyjątkowo piękny. Powietrze jest chłodne, lecz nie zimne – ten rodzaj jesiennego chłodu, który nie odpycha, ale jakby zaprasza do wzięcia głębszego oddechu. Słońce wisi nisko, rzucając długie, miękkie cienie na kamienną ścieżkę prowadzącą ku mostowi Togetsukyō. Rzeka Katsura płynie powoli, jakby chciała się dostosować do kontemplacyjnego tempa.

 

Na moście przesuwa się powolny strumień ludzi, ale nie jest to tłum – raczej pochód kroków, trochę taniec, trochę powolny chaos. Nikt się nie spieszy. W Japonii jesień nie jest sezonem, jest wydarzeniem – czymś, na co czeka się jak na spotkanie z kimś bliskim. I dzisiaj spotkanie właśnie się odbywa.

 

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.Na poboczu ścieżki zatrzymała się starsza para. Kobieta, drobna, z płaszczem w kolorze wypłowiałej ochry, trzyma lekko dłoń mężczyzny, zapewne męża. On niesie pod pachą mały składany stołeczek – taki, jaki sprzedawano kiedyś na targach rzemiosła przy świątyniach. Przystają co kilka kroków. Nie dlatego, że są zmęczeni – choć może są – ale dlatego, że każde drzewo, każdy chłodny podmuch wiatru, każde drgnięcie czerwonego liścia niesie ze sobą coś znajomego. Jak rozmowę, której nie dokończyli rok wcześniej. Kobieta czasem szeptała coś niewyraźnie – może nazwę miejsca, może imię. Mężczyzna jedynie kiwał głową, jak ktoś, kto również pamięta.

 

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.Niedaleko, pod drzewem, czwórka studentów siedziała na ławce, owijając dłonie wokół papierowych kubków z gorącą herbatą. Mieli ze sobą paczkę pieczonego słodkiego ziemniaka yaki-imo, kupionego chwilę wcześniej w małym sklepiku z czerwonym lampionem, który pachniał cukrem, starym drewnem i parą z gotowanej fasoli. Jeden z chłopaków próbował uchwycić idealny kadr – przesunął palcem po ekranie telefonu, szukał właściwego kąta, ustawiał jesienne gałęzie tak, by wyglądały „naturalnie”, choć naturalne przecież były. Jego koleżanka, pewnie partnerka, z udawanym wyrzutem szturchnęła go łokciem w łagodnym upomnieniu. Opuścił rękę i schował telefon do kieszeni. Jakby zrozumiał, że zdjęcie nie będzie dowodem przeżycia – tylko jego cieniem. I wtedy po prostu patrzył. Siedzieli tak dość długo, bez słów.

 

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.Tuż obok, na miękkim dywanie żółtych i czerwonych liści, kucała dziewczynka, może siedmioletnia. W jednej dłoni trzymała termos owinięty sznureczkiem, a do sznurka przypięta była mała, pluszowa zawieszka Mayumaro — biała, okrągła postać o zaskakująco wyrozumiałym wyrazie twarzy, lokalny yuru-kyara Kyoto, którego można spotkać na pocztówkach, brelokach i festynach jesiennych. Zapach herbaty genmaicha, prażonego ryżu i zielonych liści, unosił się wokół niej jak ciepły obłok. Drugą ręką zbierała liście iroha-momiji – te drobne, delikatnie segmentowane, jak maleńkie dłonie. Układała je starannie między stronami notesu, dociskając je z powagą kogoś, kto wie, że robi coś ważnego. Nie zbierała ich, „bo sa ładne”. Zbierała je tak, jak ktoś zbiera wspomnienia, których nie wolno zgubić.

 

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.Nie było fajerwerków. Nie było muzyki, sztucznego światła, zachwytów na głos. A jednak wszystko było niezwykłe. Piękno działo się w spojrzeniu. W tym, jak ktoś zatrzyma krok, jak uniesie brodę, jak pozwoli światłu odbić się w źrenicy. W ciszy, która nie była brakiem słów, lecz wolnym wyborem ich nieużywania.

 

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.Liście klonów płonęły intensywną czerwienią, tak czystą, że wyglądała jak prześwietlony papier washi, jakby światło nie odbijało się od nich, lecz przez nie przechodziło. Gdy wiatr poruszył jedną z gałęzi, nie słychać było szelestu – słychać westchnienie.

 

Na listopadowym spacerze wśród drzew i innych przechodniów - Japończyków łatwiej mi, jako Europejczykowi, pojąć, dlaczego momijigari nie oznacza „oglądania liści”. Bo przecież powinno znaczyć „oglądanie liści” – wszak tym właśnie zdaje się być. Ale nie. Momijigari to: „紅葉狩り”  (liść + polowanie) - oznacza „polowanie”.

Eseje o związkach Polski i Japonii na przestrzeni wieków

Ale tak naprawdę nie na liść. Na moment.

 

Na tę jedną sekundę, kiedy widzisz piękno i wiesz, że w następnej już go nie będzie.
Nie próbujesz zatrzymać. Nie próbujesz zachować. Pozwalasz odejść. Momijigari jest sztuką pozwalania, a nie posiadania. Ćwiczeniem obecności na długo zanim zachodni świat wymyślił słowo „mindfulness”. Jest patrzeniem na przemijanie bez strachu, bez desperacji, bez kurczowego chwytania.

 

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.

 

Co oznacza momijigari?

 

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.Słowo momijigari zapisuje się jako 紅葉狩り i już sam jego zapis prowadzi nas w świat japońskiego myślenia o naturze. Pierwsza część, 紅葉, czytana jest dwojako: jako kōyō oraz jako momiji. Oba te odczytania dotyczą jesiennych liści, ale w języku pełnią różne funkcje i oddają różne poziomy doświadczenia. Kōyō to termin bardziej opisowy – odnosi się do samego zjawiska zmiany barwy liści na drzewach, szczególnie klonów, ginkgo czy dębów. To słowo, które spotkamy w prognozach sezonowych, na tablicach w parkach, w przewodnikach turystycznych. Oznacza „jesienne zabarwienie”. Momiji natomiast to słowo nacechowane emocjonalnie – oznacza symboliczny obraz czerwieni jesieni, a więc nie tyle liście same w sobie, ile stan nastroju, pewną czułość wobec przemijania. W literaturze i sztuce momiji staje się skrótem myślowym na melancholijne piękno jesieni: blask, który jest najintensywniejszy tuż przed zniknięciem.

 

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.Warto przyjrzeć się budowie samych znaków. Pierwszy z nich, 紅 (beni), oznacza czerwień – ale nie jakąkolwiek. Czerwień głęboką, odrobinę przytłumioną, kojarzoną z barwnikami pozyskiwanymi z krokosza barwierskiego (benibana). W okresie Heian barwnik ten był wykorzystywany w luksusowych tkaninach i kosmetykach dworskich. Jego pozyskiwanie było żmudne i wymagało wielokrotnego płukania, uciskania i suszenia płatków. W efekcie otrzymywano barwę, która nigdy nie była jednolita – zawsze lekko drżąca, organiczna, jakby sama w sobie zawierała ślad wysiłku, czasu i zanikania. To dokładnie ta jakość czerwieni, którą widzimy w jesiennych liściach.

 

Drugi znak, 葉 (ha / yō), oznacza liść. W języku japońskim liść jest nie tylko elementem rośliny, ale również symbolem cyklu wzrastania i zanikania. W klasycznej poezji często pojawia się jako metafora chwilowości życia ludzkiego: młodość rozkwita gwałtownie jak świeży liść, dojrzałość to głęboka zieleń w pełnym słońcu, a jesień – kiedy liść zmienia barwę i powraca do ziemi – jest obrazem przejścia, ale nie tragedii, raczej spokojnego domknięcia kręgu.

 

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.Drugi człon słowa, 狩り (kari / -gari), może być zaskoczeniem - oznacza polowanie. W swojej najstarszej formie odnosił się do polowania na zwierzęta, ale z czasem zaczął obejmować również wyprawy mające na celu poszukiwanie jakiegoś zjawiska lub doświadczenia. Stąd w języku japońskim bardzo naturalne są wyrażenia takie jak kinoko-gari (zbieranie grzybów w górach) czy shiohigari (zbieranie małży podczas odpływu). W każdym z tych przypadków chodzi o szukanie czegoś, co występuje tylko w określonym momencie, co nie daje się w pełni zaplanować, ponieważ zależy od pogody, pory roku, stanu natury i odrobiny szczęścika. Zatem momijigari oznacza wyprawę w poszukiwaniu chwili, w której jesień objawia swoje piękno. Jest w tym delikatne napięcie, taki trochę rytuał uważności: trzeba wiedzieć, kiedy wyruszyć, gdzie się zatrzymać i jak patrzeć.

 

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.Sama etymologia słowa momiji wywodzi się z czasowników momiizu / momidasu, oznaczających „wyciskać, wydobywać kolor”. Odnosiło się to pierwotnie do procesu pozyskiwania barwników z krokosza, ale z czasem zostało przeniesione na zjawisko jesieni. Tak jak w farbiarstwie trzeba ostrożnie i cierpliwie wydobyć pigment z płatków, tak jesień „wydobywa” kolor z liści. Nie nakłada go z zewnątrz – raczej ujawnia to, co było w nich ukryte przez cały rok. Jesienna czerwień nie jest więc czymś dodanym, lecz prawdziwym kolorem drzewa, którego nie widać w lecie.

 

W ten sposób cały zwrot 紅葉狩り niesie w sobie prostą, ale bardzo japońską refleksję: piękno jest tym intensywniejsze, im bardziej jest nietrwałe – i nie jest nam po prostu dane – trzeba je sobie „upolować” poprzez bycie uważnym. To, co przychodzi i odchodzi szybko, domaga się pełnej obecności. Dlatego momijigari nie jest zwykłym spacerem. Jest praktyką patrzenia — powolnego, cichego i uważnego — na rzeczy, które trwają tylko chwilę.

 

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.

 

Historia „polowania na jesienne liście”

 

Jeżeli w samym słowie momijigari zapisana jest filozofia przemijającego piękna, to jego historia pozwala zobaczyć, jak ta wrażliwość rodziła się w praktyce życia ludzi, w sposobie patrzenia i przeżywania jesieni. Jego początków należy szukać w świecie arystokracji epoki Heian (794–1185), czyli w czasie, w którym dwór cesarski w Kyoto był centrum kultury, literatury i subtelnych form emocjonalnego wyrazu.

 

 

Epoka Heian

 

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.

 

Dwór Heian stanowił społeczność, która wydawała się żyć po to, by patrzeć — patrzeć na zmieniające się światło dnia, na odcienie jedwabnych szat, na sposób, w jaki wiatr porusza gałązkami śliwy lub klonu. Tak przynajmniej ich poznaliśmy z poezji. Arystokraci tego okresu byli ludźmi głęboko osadzonymi w świecie rytuałów i estetycznych gestów. Ich życie wyrażało się nie tyle w czynach politycznych, ile w pisaniu poezji i czytaniu krajobrazu. Spacerowano do ogrodów i pawilonów przeznaczonych specjalnie do oglądania sezonowej zmiany — wczesną wiosną kwitnienia śliw, jesienią przebarwień liści.

 

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.Właśnie w tym kontekście pojawia się momijigari jako praktyka kontemplacji. Nie chodziło o wędrówkę czy rekreację, lecz o spotkanie z jesienią jako momentem szczególnego wzruszenia światem. Liść stawał się wydarzeniem. Gdy arystokratka podnosiła z ziemi czerwoną klonową gwiazdę, mogła opisać ją jednym wersem poezji waka, a ten wiersz stawał się częścią wymiany uczuć, subtelnego dialogu z innymi dworzanami. Pełnego wzruszeń i filozoficznej refleksji, ale też – oczywiście – aluzji, przytyków, krytyki, humoru i złośliwości. Niemniej to raczej szczególny rodzaj melancholii zdecydowanie królował.

Eseje audio o ludzie Ainu z Hokkaido i jego związkach z Polską

Ślady takich chwil znajdujemy w najważniejszych dziełach literatury epoki. W „Genji Monogatari” Murasaki Shikibu. opisy jesienne pojawiają się jako momenty najgłębszej tkliwości. Jesień jest tam czasem, kiedy pamięć, tęsknota i świadomość upływu czasu przenikają się bez słów. Z kolei w antologii „Kokinshū” obrazy czerwonych liści i mgieł o poranku zostają uchwycone w krótkich, precyzyjnych fragmentach — tak skondensowanych, że pojedynczy szczegół (jak liść zatrzymany na falach rzeki Kamo) potrafił unieść ciężar całego uczucia.

 

嵐山や
もみじの錦
水くぐる
鴨の河瀬の
秋の夕暮

 

(Arashiyama ya / momiji no nishiki / mizu kuguru / Kamo no kawase no / aki no yūgure)

 

"Arashiyama —
brokat klonów spływa do wody,
w płytkich nurtach Kamo
unoszony i rozwiewany
zmierzchem jesieni."

 

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.To właśnie tutaj w pełni kształtuje się pojęcie mono no aware — trudna do przetłumaczenia japońska kategoria estetyczna, określana często jako tkliwość wobec przemijania. Nie jest to żal ani rozpacz, lecz raczej łagodne wzruszenie, świadomość, że piękno jest nierozerwalnie złączone z nietrwałością. Gdy liść staje się czerwony, jest najbliżej upadku. Gdy chwila jest najdoskonalsza, właśnie się kończy.

 

Momijigari w epoce Heian nie było więc tylko zwyczajem spacerowania po ogrodach. Było treningiem percepcji — uważnym patrzeniem, w którym świat zewnętrzny i wewnętrzny nakładają się na siebie. To wówczas jesień stała się w Japonii sezonem introspekcji, zatrzymania, cichego pogodzenia się z biegiem czasu. Ten sposób myślenia nie zniknął — to właśnie on uczynił z momijigari coś znacznie więcej niż sezonową atrakcję. Uczynił z niego gest duchowy.

 

 

Kamakura i Muromachi — momijigari jako praktyka samurajów

 

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.

 

Jeśli w okresie Heian jesień była wzruszeniem, to wraz z nadejściem rządów wojowników w Kamakurze (1185–1333) i ich pełnym dojrzewaniem w Muromachi (1336–1573) stała się surową lekcją. Arystokraci pisali poezję o liściach, które spadają jak wspomnienia — samurajowie patrzyli na te same liście, aby nauczyć się obojętności wobec własnego losu.
 

To już nie była melancholia. To była twarda pedagogika przemijania.

 

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.W klasztorach związanych z nurtem Zen Rinzai, gdzie kształcono elity wojskowe (Kenchō-ji, Engaku-ji w Kamakurze, Nanzen-ji w Kyoto), jesień traktowano jak dojo.  Mistrzowie Zen prowadzili wojowników w góry, nie po to, by śpiewać o pięknie klonów, lecz aby w milczeniu obserwowali ich obumieranie.

 

Zapisy z „Kamakura Gongoroku” opisują ćwiczenie, w którym młody samuraj miał usiąść pod drzewem klonu iroha-momiji i obserwować liście aż do pierwszego opadnięcia. Nie wolno było poprawiać pozycji, otrzeć potu, ani odwrócić wzroku.
Cała lekcja mogła trwać godziny.

 

Nie chodziło o poezję. Chodziło o przygotowanie na moment, w którym własne życie zacznie opadać jak liść. Samuraj miał przyjąć swoją śmierć tak samo spokojnie, jak klon zrzuca liście — bez oporu, naturalnie, bez słowa.


Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.Momijigari było treningiem psychologicznym. Zdolność patrzenia na rozpad bez drżenia wewnętrznego należała do sedna postawy samuraja gotowego na śmierć w każdej chwili. Ale, żeby trening obserwacji piękna przemijającego liścia miał sens – należy umieć najpierw docenić estetykę tego zjawiska. Dlatego kultura samurajów może wydawać nam się paradoksalna – uczy niebywałej wrażliwości na delikatne piękno, by potem szkolić w tym, by dostrzegając je – pozostawać obojętnym. Celem było osiągnięcia stanu fudōshin (不動心) – „niewzruszonego serca”.

 

Ciekawe jest to, że momijigari pojawia się również w etosie śmierci na polu bitwy. W kronikach „Taiheiki” opisujących konflikty okresu Nanboku-chō (XIV w.) znajdujemy taki zapis o wojowniku Kusunoki Masashige:

 

Eseje audio o samurajach - kim na prawdę byli?「散る花の心知られぬ人こそなけれ」

„Nie ma człowieka, który nie zna losu opadającego liścia.”

 

To nie jest ornament literacki. To jest szkielet kultury śmierci, w której:

- miłość jest nieistotna,

- jednostka jest pyłkiem wobec klanu i pana,

- życie ma wartość tylko, jeśli zostanie oddane we właściwy sposób.

 

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.Momijigari w tym kontekście nie jest kontemplacją, ale tresurą — przygotowaniem do własnego upadku, tak samo naturalnego jak opad liści.

 

W Muromachi ten zwyczaj przeszedł kolejną przemianę: stał się także elementem rytuału parzenia herbaty. Murata Jukō, prekursor chanoyu, wspominał, że najlepszy czas na herbatę to „kiedy ostatnie liście trzymają się jeszcze gałęzi”. To była sztuka bycia na krawędzi zaniku.

 

Samuraj miał: patrzeć na liść, przyjąć, że zaraz spadnie i i nie drgnąć.

 

Momijigari w okresie Kamakura i Muromachi to nie sentyment, ale hartowanie duszy.
To nauka umierania zawczasu — aby w chwili próby przyjąć śmiertelny cios bez cienia strachu, ani żalu.

 

 

Edo — momijigari mieszczan

 

Dawna Japonia to nie tylko wojownicy, klasztory zen i groźna cisza nad polem bitwy. Gdy w XVII wieku rozpoczął się okres Edo, kraj wszedł w czas długotrwałego pokoju, który zmienił zarówno rytm życia, jak i sposób odczuwania świata. Zniknęła konieczność ciągłej gotowości na śmierć, a w jej miejsce pojawiła się możliwość uważnego, codziennego życia. To właśnie wtedy momijigari wyszło poza cesarskie ogrody i samurajskie pustelnie, stając się doświadczeniem całego społeczeństwa — od aktorów kabuki, przez kupców, po zwykłych mieszkańców miasta.

 

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.Miasto Edo, późniejsze Tokyo, było jednym z największych ośrodków miejskich świata. Ludzie podróżowali, choć z reguły w obrębie własnych prowincji, odwiedzając świątynie, źródła termalne i słynne miejsca widokowe. Drogi takie jak Tōkaidō czy Nakasendō stały się nie tylko trasami handlowymi, lecz także przestrzeniami kulturowych wędrówek (więcej o Tōkaidō oczami Hiroshige tu: „53 Stacje Tōkaidō” Hiroshige - Podróż to nie cel, tylko to, co mijamy po drodze). Wzdłuż nich wyrastały małe herbaciarnie, pensjonaty i kaplice, a każda z nich miała swój „najlepszy widok jesieni” — klon, który zapalał się czerwienią, most odbijający barwy liści w wodzie, zbocze lasu, które zmieniało kolor jak rozwijający się zwój malarski.

 

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.Właśnie taki obraz jesieni utrwalił Utagawa Hiroshige w swojej serii „Sto słynnych widoków Edo”, gdzie momijigari jest zarówno wielkim wydarzeniem, jak i cichą przerwą w codziennym życiu. Jesień w Edo nie była podniosła — była bliska, miejska, refleksyjna.

 

W tym okresie motyw klonowych liści zaczął przenikać w niemal każdy aspekt kultury materialnej. Wzory momiji pojawiały się na kimono noszonych przez mieszczanki i kobiety w dzielnicy Yoshiwara. W ceramice Kiyomizu-yaki i Kutani-yaki wprowadzano szkliwa w odcieniach głębokiej czerwieni, które miały odtwarzać kolor beni — barwnika uzyskiwanego z krokosza. W pracowniach lakierniczych mistrzowie maki-e nanosili drobne złote płatki w formie rozsypanych liści na czarne, lśniące powierzchnie pudełek na kadzidła, wachlarzy i pudełek na pudry.

 

Jesień stawała się nie tylko doświadczeniem zmysłów, ale również stylem — sposobem noszenia się, świętowania, jedzenia. W herbaciarniach w okolicach Ueno czy Meguro podawano ryż z kasztanami, grillowaną jesienną makrelę i słodkie ziemniaki pieczone w glinianych piecach, których zapach unosił się nad targowiskami jak symbol początku chłodnych dni.

 

Momijigari w epoce Edo można opisać jednym zdaniem: to sztuka życia na tyle uważnego, by zdążyć zauważyć piękno, zanim odejdzie. A zauważenie to już forma wdzięczności.

 

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.

 

Momijigari dziś

 

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.Współczesne momijigari nie jest odtworzeniem dawnych zwyczajów, ale ich naturalnym trwaniem w innym rytmie. Nie ma tu patosu, nie ma inscenizowania tradycji; jest codzienność, w której prosty spacer staje się formą uważności. Jesienią, od końca września na Hokkaidō aż do grudnia na Kyūshū, Japonia zaczyna „powoli płonąć” — i cały kraj wie, że warto choć raz wyjść z domu, by ten ogień zobaczyć.

 

Najwcześniej zmieniają się liście na Hokkaidō, zwłaszcza w Daisetsuzan, gdzie szerokie doliny świerkowe przecinają rozległe strefy klonów. Potem fala koloru schodzi ku Honshū: Nikkō, Hakone, Kamakura, Nagano, aż po Arashiyamę i Kiyomizu-dera w Kyoto, gdzie jesień osiąga niemal teatralną intensywność (to stamtąd pochodzą najsłynniejsze zdjęcia japońskiej jesieni). W Tokyo momijigari odbywa się nie w górach, lecz w miejscach codziennych: Shinjuku Gyoen, Koishikawa Kōrakuen, Rikugien, wzdłuż rzeki Kanda i nawet na osiedlowych skwerach, gdzie dzieci zbierają liście do zeszytów z przyrody.

 

To, co najważniejsze: nie ma tu pośpiechu. Momijigari można wręcz definiować powolnym tempem.

 

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.Ludzie przyjeżdżają wcześnie rano, często pierwszym pociągiem. Na stacjach pojawiają się tymczasowe mapki z zaznaczonym „szczytem koloru” (kōyō no pīku), przewidywanym na podstawie temperatury i opadów. Niektórzy sprawdzają specjalne prognozy „kōyō zensen” — frontu jesieni, który w telewizji pokazuje się niemal tak samo jak wiosenną linię kwitnienia sakur.

 

W plecakach jest niewiele: termos z genmaichą lub hōjichą, mała bento z czymś prostym — słodki ziemniak pieczony yaki-imo, kilka kawałków tamagoyaki, może onigiri zawinięte w folię pachnące nori. Starsze pary często biorą małe składane stołeczki (są całe linie ultralekkich „ogrodowych” stołeczków w Daiso i w sklepach w stylu Muji, zaprojektowanych specjalnie pod jesienne spacery).Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.

 

W lasach widać niekiedy shuinchō — notesy na pieczęcie świątynne. Podczas jesiennych wędrówek ludzie często odwiedzają okoliczne chramy. Kapłani oczyszczają szczotką liście z bram torii, ale nie zbierają ich wszystkich — wiedzą, że dywan jesieni ma swój sakralny wymiar.

 

Momijigari to też zmysły: zapach wilgotnego mchu, w którym liście są jeszcze ciepłe od dnia; dźwięk kroków na suchych brzegach rzek; cienka mgła, która pojawia się między godziną 15 a 16, gdy słońce cofa się za góry.

 

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.A potem zapada wieczór. I wtedy w wielu miejscach zaczyna się kōyō no raito appu — iluminacja jesienna. To nie jest jarmarczny blask, ale miękkie, ciepłe światło ukryte nisko, często skierowane od dołu, tak by podświetlić „żyły” liści. W Eikan-dō w Kyoto widać wtedy drzewa odbite w stawie, podświetlone tak, że wydają się nieprawdziwe — jak pejzaż z sutry namalowanej na jedwabiu. W Rikugien w Tokyo oświetla się wyłącznie wybrane partie koron, tworząc kompozycję światła jak w teatrze nō.

 

Niektórzy robią zdjęcia — ale dopiero po chwili patrzenia. To bardzo charakterystyczne: najpierw spojrzenie, dopiero potem ekran. Często ktoś robi dwa, może trzy zdjęcia, po czym chowa telefon. Rodzice podnoszą dzieci na ramiona, żeby mogły dotknąć liścia, ale „nie urwać” — tu ważne jest nieposiadanie, tylko spojrzenie.

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.

W sklepach z pamiątkami (zwłaszcza tych starych, przyświątynnych) sprzedaje się zakładki do książek z prawdziwymi suszonymi liśćmi, zalanymi w cienkiej warstwwie żywicy. W herbaciarniach jesienią pojawiają się wagashi w kształcie klonowych liści: nerikiri barwione naturalnym barwnikiem z krokosza, albo ciastka momiji manju w Hiroshimie — miękkie, ciepłe ciastko w kształcie liścia, nadziewane pastą z czerwonej fasoli.

 

Momijigari dziś nie jest festiwalem. Nie jest turystycznym „punktem programu”. Jest czymś zaskakująco prostym — jest wyjściem w świat, żeby go po prostu zobaczyć, zanim się zmieni. Idzie się upolować chwilę, która już zaczyna odchodzić.

 

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.

 

„Front jesiennego koloru”

 

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.

 

Współczesne momijigari nie jest improwizacją. W Japonii jesień ma swój rytm. Tak jak wiosną śledzi się kwitnienie sakury, tak jesienią obserwuje się kōyō zensen (紅葉前線) — „front jesiennego koloru”. To pojęcie funkcjonuje w prognozach pogody, w gazetach, w aplikacjach i telewizji.

 

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.W telewizji NHK poranne wiadomości klimatyczne mają specjalny moduł poświęcony jesiennym liściom. Na ekranie pojawia się mapa Japonii, na której regiony barwią się stopniowo na odcienie żółci, pomarańczu, karminu i głębokiego burgundu. Dziennikarz pogodowy mówi nie tylko o temperaturze, ale i o „postępie koloryzacji liści” w poszczególnych świątyniach, parkach i górach. To nie jest ozdobnik — dla wielu ludzi to podstawa planowania tygodnia w tym okresie.

 

W aplikacjach pogodowych takich jak tenki.jp, Yahoo! 天気, czy oficjalne aplikacje JR (Japan Railways), dostępne są codziennie aktualizowane mapy oznaczone hasłem 紅葉情報 (kōyō jōhō — „informacja o jesiennym kolorze”). Pokazują stan liści nie ogólnie, lecz w konkretnych miejscach: np. rzeka Kiyotaki w Arashiyamie, droga do świątyni Takao, ogród Rikugien, ścieżka do Ise, zatoka Miyajima, Aizuwakamatsu, jezioro Towada.

 

 

 

Słowo 見頃 (migoro) jest dla wielu Japończyków sygnałem, że „to jest ten dzień”. Nie wczoraj. Nie jutro. Dziś. Bo jeśli poczekasz choć chwilę za długo, wiatr zdejmie kolory z drzew, a krajobraz przejdzie z ognia w ciszę. Momijigari jest więc nie tylko spacerem, ale szukaniem właściwego momentu w czasie — tak jakby człowiek chciał zsynchronizować własny oddech z ruchem pór roku.

 

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.W sklepach z pamiątkami i w księgarniach pojawiają się nawet drukowane mapki momijigari — format A6, wkładane do portfela. Na nich każda świątynia ma ikonę liścia z numerem wskazującym etap koloru. W stacjach JR Kyoto, Arashiyama, Nikko i Miyajima wiszą plakaty z prognozą na najbliższy tydzień. Na niektórych widać nawet zdjęcia z tego konkretnego dnia: ogród Shisen-dō w lekkiej mgiełce, odbicia klonów w stawie w Tōfuku-ji, czerwone tunele liści na górze Takao.

 

Te mapy — cyfrowe i papierowe — mówią jedno:

„Jesień jest tutaj tylko chwilę. Jeśli chcesz ją zobaczyć, musisz być uważny”.

 

Ukiyo-japan.pl - Michał Sobieraj, notka od autoraI to właśnie jest sedno współczesnego momijigari: nie chodzi o to, żeby zobaczyć liście. Chodzi o to, żeby trafić w moment, w którym świat jest dokładnie taki, jaki może być tylko teraz.

 

Jesień w Japonii nie jest kolorem. Jest terminem. Jest czasem, który trzeba umieć zauważyć i przyjąć. To wymaga uważności — tej samej, którą tysiąc lat temu ćwiczono w ogrodach cesarskiego Heian, a potem na polach bitew samurajów. Momijigari trwa dalej, ale dzisiaj — wspierane przez mapy w smartfonie. Technologia nie zawsze szkodzi. Japończycy mają dziwną umiejętność wykorzystywania nowych wynalazków do rzeczy naprawdę ważnych w życiu.

 

Momijigari to jesienne spacery wśród barwnych klonów, łączące tradycję, uważność i świadomość przemijania. O japońskim „polowaniu na czas”.

  1. pl
  2. en
Postaw mi kawę na buycoffee.to
Książka o historii kobiet w dawnej Japonii - "Silne kobiety Japonii" autorstwa Michała Sobieraj - twórcy ukiyo-japan.pl
Albumy refleksji o japońskiej sztuce ukiyo-e opatrzone esejami z analizą i interpretacją
Logo Ikigai Manga Dive - strony o Japonii, historii i kulturze japońskiej, mandze i anime

  

    未開    ソビエライ

Postaw mi kawę na buycoffee.to

  Mike Soray

   (Michał Sobieraj)

Zdjęcie Mike Soray (aka Michał Sobieraj)
Logo Soray Apps - appdev, aplikacja na Androida, apki edukacyjne
Logo Ikigai Manga Dive - strony o Japonii, historii i kulturze japońskiej, mandze i anime
Logo Gain Skill Plus - serii aplikacji na Androida, których celem jest budowanie wiedzy i umiejętności na rózne tematy.

  

   

 

 

未開    ソビエライ

 

 Pasjonat kultury azjatyckiej z głębokim uznaniem dla różnorodnych filozofii świata. Z wykształcenia psycholog i filolog - koreanista. W sercu programista (gł. na Androida) i gorący entuzjasta technologii, a także praktyk zen i mono no aware. W chwilach spokoju hołduje zdyscyplinowanemu stylowi życia, głęboko wierząc, że wytrwałość, nieustający rozwój osobisty i oddanie się swoim pasjom to mądra droga życia. Autor książki "Silne kobiety Japonii" (>>zobacz)

 

Osobiste motto:

"Najpotężniejszą siłą we wszechświecie jest procent składany.- Albert Einstein (prawdopodobnie)

Mike Soray

(aka Michał Sobieraj)

Zdjęcie Mike Soray (aka Michał Sobieraj)

Napisz do nas...

Przeczytaj więcej

o nas...

Twój e-mail:
Twoja wiadomość:
WYŚLIJ
WYŚLIJ
Twoja wiadomość została wysłana - dzięki!
Uzupełnij wszystkie obowiązkowe pola!

Ciechanów, Polska

dr.imyon@gmail.com

___________________

inari.smart

Chcesz się podzielić swoimi przemyśleniami czy uwagami o stronie lub apce? Zostaw nam wiadomość, odpowiemy szybko. Zależy nam na poznaniu Twojej perspektywy!