Są takie chwile w roku, które nie mają nazw w kalendarzu, ale zostają z nami na całe życie. Głosy cykady lub koników polnych tuż przed zmianami, kiedy lato jeszcze oddycha, lecz już się żegna. Szron na szybie, gdy pierwszy raz tej zimy milknie wiatr. Niespodziewany zapach dymu i wilgotnego drewna, które dziwnie przynoszą nam wspomnienia jesieni minionych dekad. To właśnie te bezimienne momenty nosimy w sobie najdłużej — jakby czas naprawdę zapisany był nie w miesiącach, lecz w ulotnych niuansach. I właśnie temu służy stary japoński kalendarz shichijūni kō — system 72 mikro pór roku, w którym każda zmiana, choćby najdelikatniejsza, dostaje swoje imię, swój sens, swoją uwagę. W zeszłym tygodniu przybliżyliśmy jego historię, filozofię oraz pierwsze 36 mikro pór – od przedwiosennych podmuchów wiatru po pełne brzęczenia i soczystości dni lata. Jeśli jeszcze nie miałaś/eś okazji ich poznać, warto od tego zacząć — bo ta opowieść najlepiej brzmi, gdy toczy się w naturalnym cyklu (zobacz -> 72 japońskie pory roku cz. 1 – wiosna i lato w kalendarzu subtelnej uważności).
Dziś kontynuujemy tę podróż przez drugą połowę roku — jesień i zimę. To okres, w którym natura zaczyna mówić ciszej, ale jej głos staje się tym samym bardziej przejmujący. Pojawiają się słowa takie jak: „gęsta mgła opada”, „cykady milkną”, „niedźwiedzie zaszywają się w legowiskach”, „pod śniegiem wyrasta młody jęczmień”. Mikro pory nie są tu tylko kalendarzem zmian meteorologicznych — są także rejestrem emocji, opowieścią o wycofaniu, skupieniu, refleksji. Japońska kultura od wieków uczy, że zanik, pustka i cisza mogą być równie znaczące jak pełnia, zgiełk i rozkwit. Jesień i zima w tym ujęciu to nie koniec, lecz moment, w którym można znów usłyszeć siebie.
W świecie kultu natychmiastowości, mikro pory roku są zaproszeniem do innego rodzaju obecności. Zamiast „mieć czas”, uczą nas, jak być w czasie. Zamiast uciekać od sezonowych przemian lub je ignorować, uczą, jak się w nich „wygodnie rozsiąść”. Kto zaczyna żyć mikroporami, ten z czasem odkrywa, że rzeczy najważniejsze — te, które naprawdę zabierzemy ze sobą do grobu — nie dzieją się w wielkich datach, lecz w „chwilach bez imienia”. Wiele z tych chwil bez nazw często wraca do nas, zauważamy je, może się uśmiechniemy pod nosem, albo powiemy coś do siebie, ale nigdy się nimi nie zdążymy z nikim podzielić. Są prawdziwie nasze.
JESIEŃ
大暑 Taisho – wielki upał
(23 lipca – 7 sierpnia)
„Drzewa paulowni zawiązują nasiona”
(23 – 28 lipca)
W koronach wysokich paulowni, które jeszcze niedawno szumiały lekkim cieniem nad drogami, dojrzewają zawiązki przyszłości — drobne, twarde owoce pełne obietnicy. Choć kwiaty już dawno opadły, życie trwa dalej — skryte, ciche, uparte. W kulturze japońskiej paulownia (kiri) to drzewo cesarskie, symbol odrodzenia i siły — jej nasiona to niemal niewidoczne dziedzictwo lata. To czas, kiedy świat nie kwitnie już na pokaz, lecz pracuje bezgłośnie i w skupieniu, przygotowując się do długiej drogi przez mrok i chłód zimy.
„Ziemia wilgotna, powietrze duszne”
(29 lipca – 2 sierpnia)
Natura oddycha ciężko. Ziemia nasiąknięta deszczami paruje, a powietrze staje się lepkie i gęste — jakby świat otulił się ciepłym ręcznikiem. Człowiek spowalnia ruchy, owady bzyczą ospale, a dzień toczy się w bezdechu i zawieszeniu. To mikropora pełna napięcia — między wodą a ogniem, między potrzebą odpoczynku a niepokojem przed burzą. W tej duszności zawarte jest wszystko: zmęczenie i sensualność, niepokój i przeczucie zmiany.
„Wielkie deszcze czasem padają”
(3 – 7 sierpnia)
Gdy duszność sięga zenitu, z nieba spadają nagłe, obfite ulewy. Czasem trwają chwilę, czasem godzinę, ale zawsze przynoszą katharsis — dźwięk deszczu na dachach, zapach mokrej ziemi, błysk rozładowanego napięcia. To pora, gdy natura sama reguluje swoją równowagę, gwałtownie, ale mądrze. Woda nie niszczy — ona oczyszcza. To moment, w którym świat bierze głęboki, mokry oddech.
立秋 Risshū – początek jesieni
(8 – 22 sierpnia)
„Nadchodzą chłodne wiatry”
(8 – 12 sierpnia)
Po dusznych dniach wielkiego upału, nadchodzi pierwszy oddech ulgi — chłodniejszy powiew, początkowo niemal niezauważalny, lecz odczuwany przez skórę i serce. To nie jeszcze prawdziwa jesień, ale jej przeczucie, jak szelest za plecami w spokojnym pokoju. Wiatry te nie są zimne, lecz przynoszą świeżość i klarowność, jakby świat na chwilę wyprostował ramiona. To moment, gdy lato zaczyna ustępować z godnością, bez walki, oddając miejsce refleksji.
„Zimne cykady śpiewają”
(13 – 17 sierpnia)
Cichy lament higurashi — wieczornych cykad — niesie się ponad polami i lasami, jak dźwięk tęsknoty utkanej z ciepła i przemijania. Ich głos nie jest radosny, lecz melancholijny — jakby owady same wiedziały, że czas ich pieśni dobiega końca. To jedna z najbardziej symbolicznych mikropór japońskiej estetyki mono no aware: chwila piękna, która boli właśnie dlatego, że jest tak krucha. Kto raz usłyszy higurashi o zmierzchu, ten zawsze już będzie nosił ten dźwięk w pamięci.
„Gęste mgły wznoszą się i opadają”
(18 – 22 sierpnia)
Świat staje się sennym pejzażem — doliny, drogi i pola spowija gruba, mleczna mgła. To nie mgła poranna, ale mgła zawieszenia: między dniem a nocą, między latem a jesienią, między światłem a cieniem. Mgła łagodzi kontury, uspokaja zmysły. W tej mikroporze przyroda zdaje się przemawiać ciszej, szeptem — jakby chciała nas przygotować na nadchodzący czas skupienia.
処暑 Shosho – ustępujący upał
(23 sierpnia – 7 września)
„Kwiaty bawełny otwierają kielichy”
(23 – 27 sierpnia)
Na polach zaczyna kwitnąć bawełna — delikatne, białe puchy, jakby natura szeptała o miękkości i cieple, które nadejdzie w chłodniejszych dniach. Ten widok, subtelny i niemal cichy, niesie ze sobą poczucie przejścia: od zewnętrznego rozkwitu ku wewnętrznemu dojrzewaniu. Kwiat bawełny nie błyszczy, nie przyciąga wzroku jak sakura — ale trwa, pracuje w ciszy. To mikropora domowego ciepła, prostoty i łagodności.
„Niebo i ziemia zaczynają się ochładzać”
(28 sierpnia – 1 września)
Powietrze wyraźnie się zmienia — poranki stają się bardziej rześkie, a wieczory łagodnie chłodne. Zmiana ta nie przychodzi nagle, lecz jakby z namysłem — niebo już nie oślepia, lecz uspokaja, a ziemia nie parzy stóp, lecz zaprasza do spaceru. To czas, gdy świat obniża głos. Przestrzeń nabiera równowagi, jakby sama natura głęboko westchnęła po intensywności lata.
„Dojrzewają zboża”
(2 – 7 września)
Na polach ryżowych łany przybierają barwę złota, a łodygi ciężko pochylają się pod ciężarem ziarna. To jeden z najważniejszych momentów w tradycyjnym japońskim roku — chwila wdzięczności, pracy i nadziei. Zapach dojrzałego ryżu miesza się z pierwszym chłodnym wiatrem jesieni. To mikropora, która uczy pokory wobec cykli natury — tego, że każda pełnia rodzi się z cierpliwości.
白露 Hakuro – biała rosa
(8 – 22 września)
„Rosa na trawie bieleje”
(8 – 12 września)
Poranne światło ukazuje to, co noc zostawiła w ciszy — krople rosy na źdźbłach trawy, lśniące jak perły w pierwszym chłodzie dnia. To nie deszcz, nie mgła, lecz cicha obecność – znak, że lato już ustępuje, a świat przygotowuje się do powolnego zanikania. W kulturze japońskiej rosa (tsuyu) to symbol nietrwałości, piękna, które znika zanim zdążymy je uchwycić. Ta mikropora to hymn dla rzeczy, które pojawiają się tylko na chwilę.
„Pliszki śpiewają”
(13 – 17 września)
Z brzegu strumieni i wiejskich ścieżek rozlega się krótki, wysoki śpiew pliszki siwej (sekirei) — ptaka o delikatnym ciele i żywym ogonie, którym nieustannie porusza. Jej głos jest jak dźwięk biegnącego czasu — nie natarczywy, ale pewny. W japońskiej mitologii pliszki pojawiają się jako ptaki, które uczyły bogów współżycia* — symbol rytmu i harmonii. To mikropora lekkiego kroku i pogodnego rytuału dnia.
*
Nie mogę zostawić tego bez komentarza, a ciekawa to historia niezmiernie. Choć brzmi zaskakująco bowiem, pliszki (jap. sekirei, 鶺鴒) mają swoje miejsce w japońskiej mitologii, zwłaszcza w najstarszych tekstach, takich jak "Kojiki" i "Nihon shoki".
W Kojiki, gdy para bóstw stwórczych Izanagi i Izanami miała po raz pierwszy odbyć akt małżeński, nie wiedzieli jeszcze, jak to zrobić. Wtedy właśnie — według tekstu — pojawiła się pliszka, która poprzez swój charakterystyczny ruch ogona (shiri furi, czyli „poruszanie zadkiem”) zainspirowała i nauczyła ich „sztuki zbliżenia”. To oczywiście mit w duchu shintō — bardzo cielesny i symboliczny, odwołujący się do obserwacji zwierząt jako wzorców naturalnych zachowań.
„Jaskółki odlatują”
(18 – 22 września)
Jaskółki, które jeszcze niedawno krążyły nad polami i dziedzińcami, znikają z nieba — odlatują na południe, zostawiając po sobie tylko pustkę błękitu. Ich odejście jest głęboko odczuwalne, jak utrata starego przyjaciela. To mikropora pożegnania — łagodnego, ale nie bez wzruszenia. W kulturze japońskiej jaskółki były zawsze znakiem cykliczności, lojalności i domowego ogniska. Gdy odlatują, dom pozostaje dziwnie cichy.
秋分 Shūbun – równonoc jesienna
(23 września – 7 października)
„Grzmoty milkną”
(23 – 27 września)
Ostatnie echa letnich burz cichną gdzieś za horyzontem. Niebo, które jeszcze niedawno rozdzierały błyski i pomruki, teraz staje się spokojne — jakby żywioły ustąpiły przed melancholijnym porządkiem jesieni. To mikropora, w której świat przestaje głośno przemawiać. Cisza nie jest pustką, lecz dojrzałością — jak po kłótni, gdy zostaje tylko prawdziwe znaczenie słów.
„Owady skrywają się i zamykają drzwi”
(28 września – 2 października)
Drobne stworzenia – świerszcze, koniki, chrząszcze – znikają z naszego pola widzenia. Chowają się głęboko pod liśćmi, w szczelinach ziemi, pod kamieniami, zamykając przed światem niewidzialne drzwi. Ich zniknięcie to nie ucieczka, lecz akt zaufania wobec cykliczności — wiedzą, że czas ich pieśni tego roku dobiegł końca. To mikropora wycofania, zamilknięcia, rozpoczęcia przygotowań do zimowego snu.
„Woda znika z ryżowisk”
(3 – 7 października)
Woda, która przez całe lato karmiła pola ryżowe, zaczyna znikać. Rolnicy otwierają kanały odpływowe — woda powoli ustępuje, zostawiając odsłoniętą, ciemną glebę. To znak zbliżających się zbiorów i końca pracy, która dojrzewała w słońcu i deszczu. Mikropora ta to chwila przejścia: od pielęgnowania ku wdzięczności, od mokrego ku suchemu, od pracy ku odpoczynkowi.
寒露 Kanro – zimna rosa
(8 – 22 października)
„Przylatują dzikie gęsi”
(8 – 12 października)
Na niebie pojawiają się długie linie — dzikie gęsi wracają z północy, ich klangor przecina jesienne powietrze jak starożytna pieśń. Lecą wysoko, ale ich obecność odczuwalna jest aż do kości — znak, że chłód będzie już tylko narastał. Ich migracja to cykliczna modlitwa w ruchu — przypomnienie, że wszystko w świecie ma swoje miejsce i czas.
„Chryzantemy rozkwitają”
(13 – 17 października)
W chłodnym powietrzu, które zniechęca inne kwiaty, chryzantema zakwita z godnością. To królowa jesieni – spokojna, wytrzymała, o płatkach ułożonych jak myśli starego poety. W Japonii kiku to symbol długowieczności, lojalności, elegancji, ale i samotności. Więcej o znaczeniu tego i innych kwiatów przeczytasz tu: Japoński słownik kwiatów – 15 niezwykłych kwiatów i ich symbolika w japońskiej kulturze).
„Świerszcze grają przy drzwiach”
(18 – 22 października)
Gdy wieczór zapada szybciej, a dom staje się schronieniem, tuż przy progu zaczyna grać świerszcz. Jego pieśń nie jest głośna — to raczej szept czasu, przypomnienie o życiu toczącym się tuż obok, w szczelinach i cieniu. W japońskiej tradycji kirigirisu to głos jesiennej ciszy – nie melancholii, lecz skupienia. To pora, gdy natura gra cicho – dla tych, którzy chcą słuchać.
霜降 Sōkō – powstaje szron
(23 października – 6 listopada)
„Pierwszy szron się pojawia”
(23 – 27 października)
Rankiem trawa iskrzy się bielą – jakby noc posypała ziemię zmrożonym światłem. Pierwszy szron to nie tylko chłód, ale dotyk ciszy, który obejmuje wszystko: dachy, liście, stopnie przed domem. W tej mikroporze świat zdaje się lekko wstrzymywać oddech – jeszcze nie zima, ale już nie jesień. To czas kruchości, gdy każdy krok może zostawić ślad w lodowym pyle.
„Czasem spadają przelotne, chłodne deszcze”
(28 października – 1 listopada)
Krople deszczu pojawiają się i znikają, jak myśli, które nie chcą się zatrzymać. Krótki deszcz – kosame – nie sprawia, że świat staje się mokry, lecz go naznacza atmosferą zbliżającej się zimy. Wilgotne powietrze niesie ze sobą zapach mokrego drewna, opadłych liści i zaszytych w mroku wspomnień. To kolejna mikropora, która bardzo często w poezji łączy się z symboliką ulotności – rzeczy, które są tylko na chwilę, ale zostają w pamięci.
„Liście klonu i bluszczu żółkną”
(2 – 6 listopada)
Klonowe korony zaczynają płowieć – czerwień ustępuje złocie, zieleń zamienia się w ciepłe barwy ziemi. Wspina się po murach bluszcz, którego liście żółkną jak stare strony książki. Kolory nie wybuchają, lecz gasną z godnością. To mikropora powolnego odchodzenia, które nie boli – raczej zaprasza do pogodzenia się z tym, co było.
ZIMA
立冬 Rittō – początek zimy
(7 – 21 listopada)
„Kamelie zaczynają kwitnąć”
(7 – 11 listopada)
W chłodnym, cichym ogrodzie pojawia się pierwszy kwiat kamelii – ciężki, matowy, o barwie jakby wydobytej z głębi czasu. Tsubaki nie kwitnie dla świata – nie pachnie, nie błyszczy – a jednak przyciąga spojrzenie swoją powściągliwą elegancją. W Japonii to kwiat zimowej siły: spokojnej, niewzruszonej, nie potrzebującej fanfar. Ta mikropora to hołd dla tego, co trwa mimo chłodu.
„Ziemia zaczyna zamarzać”
(12 – 16 listopada)
Kroki stają się twardsze, echo pod butami głębsze – ziemia, dotąd wilgotna i miękka, zaczyna twardnieć. Nie widać jeszcze śniegu, ale nocny chłód zatrzymuje wodę w kałużach, rysując na nich pierwsze pęknięcia. To mikropora, w której świat zaczyna wycofywać się w siebie. Zamarzanie to nie śmierć – to przygotowanie do przetrwania.
„Kwitną narcyzy”
(17 – 21 listopada)
Wśród nagich gałęzi i bladoniebieskiego nieba, z ziemi wynurzają się delikatne kielichy narcyzów. Ich zapach – świeży, chłodny, niemal przezroczysty – przeczy powszechnej wizji zimy jako bezbarwnej. W kulturze japońskiej narcyz (kinsenka) to znak subtelnej odwagi i niespodziewanego piękna. To mikropora ukrytej nadziei – tej, która nie krzyczy, ale czeka.
小雪 Shōsetsu – mały śnieg
(22 listopada – 6 grudnia)
„Tęcze znikają”
(22 – 26 listopada)
Na niebie nie ma już miejsca na barwy – wilgoć, chłód i ołów szarości przesłaniają światło. Tęcze, które jeszcze niedawno pojawiały się po letnich burzach, znikają bez pożegnania. To mikropora utraty – ale nie dramatycznej, tylko cichej i naturalnej. Tak jak znika uśmiech z twarzy zasłuchanej w zadumę.
„Północny wiatr zmiata liście”
(27 listopada – 1 grudnia)
Z drzew spadają ostatnie liście – nie jeden po drugim, lecz całymi garściami, porwane przez surowy wiatr z północy. To nie jest już jesienny zefir, ale lodowaty głos zimy, który bezlitośnie oczyszcza gałęzie. Mikropora ta nie przynosi smutku, lecz przejrzystość – jakby świat upraszczał się do tego, co konieczne. Wszystko zbędne zostaje odrzucone.
„Liście tachibany zaczynają żółknąć”
(2 – 6 grudnia)
Na drzewkach tachibany – wiecznie zielonej, pachnącej cytrusami roślinie – pojawiają się pierwsze oznaki przemiany. Żółknięcie ich liści to subtelny znak, że nawet to, co zdaje się niezmienne, ulega czasowi. W Japonii tachibana symbolizuje długowieczność, ale też wewnętrzne dojrzewanie. To mikropora mądrości – cichego przyjęcia przemijania bez oporu.
大雪 Taisetsu – wielki śnieg
(7 – 21 grudnia)
„Zimno ogarnia niebo – nadchodzi zima”
(7 – 11 grudnia)
Powietrze staje się twarde jak szkło, a horyzont zamyka się w szarościach. To chwila, gdy zima przestaje być zapowiedzią, a staje się rzeczywistością – wszechobecną i bezdyskusyjną. Niebo zastyga, jakby przestało oddychać. Mikropora ta nie przynosi nagłych zmian, lecz nieodwracalność – zimowy świat się zamyka wokół całego życia.
„Niedźwiedzie zaszywają się w swoich legowiskach”
(12 – 16 grudnia)
Gdzieś głęboko, w leśnych jaskiniach, wielkie ciała niedźwiedzi zapadają w sen. Ich zniknięcie jest jak ostatni akt teatralny natury – wszystko, co silne i dzikie, również musi odpocząć. To mikropora schronienia – nie z powodu słabości, lecz z mądrości. W ciszy jaskiń rodzi się siła na wiosnę.
„Łososie gromadzą się i płyną pod prąd”
(17 – 21 grudnia)
W lodowatych rzekach zaczyna się ostateczna podróż – łososie wracają do źródeł, by zakończyć swój cykl. Ich srebrne ciała przecinają nurt wbrew jego sile, niosąc w sobie pradawną pamięć miejsca, z którego pochodzą. Mikropora ta mówi o powrocie – nie sentymentalnym, lecz głęboko wpisanym w porządek życia. W środku zimy wciąż istnieje ruch – pełen celu i znaczenia.
冬至 Tōji – przesilenie zimowe
(22 grudnia – 4 stycznia)
„Wyrasta zimowa trawa” (czyścieć lekarski wypuszcza pędy)
(22 – 26 grudnia)
Choć świat tkwi w zimowej martwocie, w cieniu i pod lodem zaczyna się coś dziwnego – roślina znana jako natsukarekusa (dosł. „trawa, która usycha latem”) wypuszcza zielone kiełki. To czyściec lekarski – skromne zioło o właściwościach leczniczych – rosnące wbrew wszystkiemu, wbrew porze, wbrew oczekiwaniom. Ta mikropora to symbol nadziei nieoczywistej: siły, która rodzi się nie z ciepła, lecz z wytrwałości. Początek nie zaczyna się od hałasu – tylko od drżenia korzeni.
„Jeleń traci poroże”
(27 – 31 grudnia)
W głębi lasów coś się dzieje – widać ślady opadającego poroża starych jeleni. W japońskiej tradycji jelenie są posłańcami bogów, a ich cykl życia odbiciem rytmu świata. Utrata poroża to akt naturalny, a zarazem pełen symboliki – czasem, by coś mogło się odrodzić, co innego musi obumrzeć. Ta mikropora przypomina, że godność tkwi nie tylko w sile, lecz także w akceptacji przemian.
„Pod śniegiem wyrasta młody jęczmień”
(1 – 4 stycznia)
Pod białą warstwą, niewidoczny dla oka, z ziemi wychyla się młody kiełek zbóż. To jedno z najcichszych, a zarazem najważniejszych wydarzeń zimy – zwiastun przyszłych plonów, obietnica życia zawarta w niewidzialnym geście. Śnieg nie tłumi życia – czasem właśnie jego początki dojrzewają pod nim w spokoju. Mikropora ta jest niczym szept Nowego Roku: początek zaczyna się od niewidzialnego impulsu.
小寒 Shōkan – mały chłód
(5 – 19 stycznia)
„Rzeżucha wodna bujnie rośnie”
(5 – 9 stycznia)
W zamarzniętym świecie, gdzie życie wydaje się uśpione, nad brzegami zimnych strumieni zaczyna zielenić się seri – dzika rzeżucha wodna. To jedna z siedmiu wiosennych ziół (nanakusa), którą spożywa się 7 stycznia, by przywrócić równowagę po zimowym obżarstwie. Jej pojawienie się to nie cicha obietnica odnowy. Mikropora ta przypomina, że nawet wśród chłodu życie wciąż potrafi znaleźć miejsce dla siebie.
„Źródła zaczynają drgać ciepłem”
(10 – 14 stycznia)
Z głębi ziemi dobiega coś, czego nie da się zobaczyć – delikatne poruszenie wód podziemnych, pierwsze ślady ciepła. Źródła, przez długi czas zamrożone i ciche, zaczynają pulsować – nie gwałtownie, lecz konsekwentnie. Mikropora ta symbolizuje życie ukryte pod powierzchnią – cierpliwe, silne, niemal duchowe. Zima zaczyna tracić władzę – najpierw pod ziemią.
„Bażant zaczyna wołać”
(15 – 19 stycznia)
Na tle bezlistnych drzew rozlega się nagły, ostry dźwięk – to samiec bażanta ogłasza swą obecność. Choć luty jeszcze daleko, przyroda budzi się przez głos – nie przez kolor, nie przez ruch, lecz przez dźwięk. W japońskiej symbolice bażant to ptak czujności, męstwa i ochrony, a jego okrzyk zwiastuje odrodzenie. Mikropora ta uczy, że pierwszy znak zmiany nie musi być widzialny – czasem wystarczy, że go usłyszymy.
大寒 Daikan – wielki chłód
(20 stycznia – 3 lutego)
„Kwiaty lepiężnika zakwitają”
(20 – 24 stycznia)
Spośród śniegu i zmarzniętej gleby, zanim pojawią się liście, wynurzają się pierwsze pąki lepiężnika japońskiego (fuki) – delikatne, lecz wytrwałe. To jeden z najwcześniej kwitnących dzikich kwiatów w Japonii, zwiastun życia tam, gdzie zdawało się jest już tylko milczenie. Mikropora ta uczy, że początki bywają ukryte, skromne, niepozorne – a jednak znaczące. Zima pozwala, by zakwitło to, co wytrwało.
„Strumienie skute lodem aż do dna”
(25 – 29 stycznia)
Lód nie tylko ścina powierzchnię – w tej mikroporze zamarzają już całe strumienie, aż po samo dno. Wszystko staje się nieruchome, zatrzymane, jakby czas przestał płynąć razem z wodą. To najgłębszy moment zimowego bezruchu – pełen powagi, ale i skupienia. Natura wstrzymuje oddech tuż przed przełomem.
„Kury zaczynają znosić jaja”
(30 stycznia – 3 lutego)
Pośród chłodu, w kurnikach i wiejskich obejściach, pojawiają się pierwsze jaja – subtelny znak, że cykl życia rusza na nowo. W kulturze ludowej Japonii jajko w środku zimy to cud i symbol – pierwotne źródło, obietnica, że świat nie zamarł na zawsze. Mikropora ta zamyka rok kalendarzowy nie śmiercią, lecz początkiem. Największy chłód ustępuje miejsca najcichszej nadziei.
Zamykając zimowe sekki – Shōkan i Daikan – domykamy jednocześnie drugą połowę kalendarza siedemdziesięciu dwóch mikro pór roku, który prowadził nas przez całą drugą połowę japońskiego roku: od pierwszego zwiędłego kwiatu paulowni w największym letnim upale aż po jajo złożone przez kurę w samym środku zimowej ciszy. To nie tylko cykl zmian klimatycznych, ale subtelna opowieść o przejściach – od bujności do zamarcia, od dźwięku do milczenia, od żaru do oddechu z głębi ziemi. Każda z mikropór jest jak strofa wielkiego poematu, który natura recytuje bez słów, a który Japończycy od wieków starali się usłyszeć i zrozumieć.
Cykl się nie kończy – od 4 lutego, wraz z nadejściem Risshunu (立春), czyli początku wiosny, cały zegar zaczyna swój cichy obrót od nowa. Dlatego Nowy Rok według dawnych miar przypadał właśnie wtedy – nie 1 stycznia, lecz z pierwszym oddechem ciepłego wiatru, z pierwszym znakiem odrodzenia. Współczesny świat mierzy czas w cyfrach i terminach, ale kalendarz 72 mikropór uczy nas czegoś innego: że warto żyć uważnie, dostrzegając nawet najdrobniejszy znak zmiany, że każde żółknięcie liścia, każde milczenie cykady, każda rosa o świcie – to czas, który może mieć sens.
Jesień i zima w japońskim kalendarzu 72 mikropór roku to czas stopniowego zanikania, osuwania się świata w ciszę, a zarazem najgłębszego piękna. To właśnie wtedy ujawnia się pełna siła estetyki sabi – nie dającej się łatwo przetłumaczyć, ale silnie oddziałującej – nawet na nas oddlonych od dawnej Japonii o pół globu i setki lat później. Sabi to patyna starości, samotność bez goryczy, melancholia bez dramatyzmu. To czarka do herbaty z popękanym szkliwem, którą trzyma się z większym szacunkiem niż lśniący porcelanowy komplet. To świadomość, że przemijanie jest nie tylko nieuchronne, ale też niezbędne dla głębi – jak wiersz, który działa właśnie dlatego, że dobiega końca.
W mikroporach takich jak „jaskółki odlatują” (玄鳥去, Tsubame saru) czy „gęsta mgła opada” (蒙霧升降, Fukaki kiri matō) odnajdujemy nie znużenie jesienią, lecz jej esencję – powolny taniec świata ku zamarciu, w którym mieści się zarówno smutek, jak i kontemplacja.
Japońska kultura od wieków splatała rytm przyrody z rytmem ducha. Zimowa kaligrafia, pisana pędzlem namoczonym w atramencie o zapachu dymu, staje się aktem medytacji, nie ekspresji. Herbata parzona w samotności, w ciszy, w czarce z niedoskonałym rantem – to rytuał obecności, nie luksus. Ogród kamienny pod śniegiem nie potrzebuje barw – wystarczy mu linia, cień, przestrzeń. To właśnie estetyka zredukowana: cienki ślad stóp na mroźnym ściegu, krótkie haiku o dźwięku wiatru w bambusie, para uchodząca z czarki. W tym tkwi niezwykła zgodność z europejską melancholią i stoickim spokojem – nie uciekać od tego, co nieuniknione, lecz odnaleźć w tym sens.
Choć dziś 72 mikropory roku (kō) budzą zachwyt przede wszystkim jako poetycki fenomen, dawniej miały bardzo praktyczne zastosowanie. Przez wieki stanowiły one narzędzie organizujące życie rolników, rzemieślników i kapłanów. W świecie bez nowoczesnej meteorologii, obserwacja zjawisk naturalnych – śpiewu pliszki, pojawienia się mglistej rosy, zamilknięcia cykad – była sposobem mierzenia czasu i planowania prac. Kiedy mikro-sekki „ryż dojrzewa” (Kokumono sunawachi minoru) pojawiała się we wrześniu, oznaczała początek przygotowań do żniw. Gdy „niedźwiedzie zaszywają się w legowiskach” (Kuma ana ni komoru), w górach rozpoczynano zbiór drewna opałowego. Nawet rytuały sintoistyczne były planowane zgodnie z rytmem mikropór – świątynie miały przypisane konkretne daty oczyszczeń, procesji i ofiar, które harmonizowały z naturalnym ruchem świata.
W codzienności ludzi Edo i wcześniejszych epok kō dyktowały także rytm kuchni i domowych zwyczajów. Wczesną jesienią pojawiały się na straganach kasztany (kuri) i grzyby matsutake, uważane za rarytasy zarezerwowane dla klas wyższych, a z czasem także dla mieszczaństwa. W zimowych mikroporach szczególne miejsce zajmował yuzu – cytrus o silnym aromacie – którego plasterki dodawano do gorącej kąpieli podczas przesilenia zimowego (Tōji no yuzu-yu), wierząc, że chroni przed przeziębieniem i przynosi szczęście. W kuchni pojawiały się daikon – białe rzodkwie duszone na wolnym ogniu – oraz dania nabe, czyli jednogarnkowe potrawy gotowane wspólnie przy stole. Domy przystosowywały się do chłodu poprzez rozstawianie kotatsu – stołów z grzejnikiem pod spodem i kocem – które stawały się centrum rodzinnego życia. Mikropory nie tylko informowały, kiedy coś robić, ale uczyły jak żyć – w zgodzie z rytmem otoczenia.
Jesienne i zimowe kō wpływały również na święta i rytuały. Tsukimi i Otsukimi, czyli jesienne podziwianie księżyca, przypadające w okolicach wrześniowej pełni, wywodziły się z dawnych chińskich obrzędów, ale w Japonii zyskały silny związek z obserwacją przyrody – stawiano ołtarzyki z pampasowej trawy, przygotowywano ryżowe kluski tsukimi dango, dziękując księżycowi za plony.
W grudniu obchodzono Oseibo – zwyczaj wręczania darów osobom, którym jest się coś winien, np. nauczycielom, lekarzom czy przełożonym – a jego data była często zbieżna z konkretną mikroporą, jak „lekkie deszcze czasem padają” (Kosame tokidoki furu), symbolizującą łagodność i przemijanie.
Ostatnią noc roku – Toshikoshi – spędzano nie tylko na czuwaniu i słuchaniu dzwonów Joya no kane, ale również w refleksji nad tym, jak minęło 72 mikroetapy życia i natury. Kō uczyły więc nie tylko harmonii z otoczeniem, lecz również pokory wobec czasu i wdzięczności wobec zmienności – lekcji, której nie straciły na aktualności.
Kiedy patrzymy na japoński kalendarz 72 mikro pór roku, uderza nas nie tylko jego precyzja, lecz także intymność. Każda mikropora jest niczym notatka z osobistego dziennika świata: „gdy pliszki zaczynają śpiewać”, „gdy rosa jest biała”, „gdy cykady milkną” – to nie pomiary temperatury, ale momenty obecności. Dlatego być może najważniejsze pytanie brzmi dziś: czy my sami możemy stworzyć nasz własny kalendarz kō? Czy nie warto zapisywać chwil, które powracają do nas samych, gdy nikt inny nie patrz. Chwil, o których nigdy z nikim nie rozmawialiśmy, tylko z samym sobą – „gdy wrony brzmią jak deszcz o świcie”, „gdy brzozy gubią ostatni liść na kostkę brukową”, „gdy zapach dymu miesza się z zimnym powietrzem”? Każdy z nas żyje w krajobrazie, który przemienia się dzień po dniu. Mikrosezony mogą być mostem do uważności, rytuałem codziennego kontaktu z czasem nieodczuwalnym na zegarku, ale wyraźnym w duszy.
W rzeczywistości – byłby to rodzaj pełnoprawnej praktyki mindfulness - własna praktyka nadawania nazw mikro-pór roku. Można prowadzić prosty dziennik: jedno zdanie dziennie o tym, co się zmienia w dźwiękach, zapachach, świetle. Z czasem z tych pojedynczych obserwacji wyłoni się kalendarz unikatowy, zakorzeniony w naszym własnym miejscu, uwadze, osobowości. To nie spektakl natury, lecz jej półcienie. Półcienie własnego, osobistego życia – te krótkie chwile uważności, którymi z nikim się nie podzielimy nigdy i które zabierzemy do grobu.
Sprawdź podobne artykuły:
72 japońskie pory roku cz. 1 – wiosna i lato w kalendarzu subtelnej uważności
Czas się zatrzymał, gdy spojrzałem na „Wieczorny śnieg we wiosce Kanbara” Hiroshige
Yukiguni – jakie lekcje życia płyną z japońskiej krainy śniegu?
Zima szepcząca sny: 10 imion śniegu w języku japońskim
Cisza bezkresnej bieli – zimowe haiku lustrem duszy
未開 ソビエライ
未開 ソビエライ
Pasjonat kultury azjatyckiej z głębokim uznaniem dla różnorodnych filozofii świata. Z wykształcenia psycholog i filolog - koreanista. W sercu programista (gł. na Androida) i gorący entuzjasta technologii, a także praktyk zen i mono no aware. W chwilach spokoju hołduje zdyscyplinowanemu stylowi życia, głęboko wierząc, że wytrwałość, nieustający rozwój osobisty i oddanie się swoim pasjom to mądra droga życia. Autor książki "Silne kobiety Japonii" (>>zobacz)
"Najpotężniejszą siłą we wszechświecie jest procent składany." - Albert Einstein (prawdopodobnie)
___________________
Chcesz się podzielić swoimi przemyśleniami czy uwagami o stronie lub apce? Zostaw nam wiadomość, odpowiemy szybko. Zależy nam na poznaniu Twojej perspektywy!