

Współczesne miasta, mimo betonu i świateł, nadal potrafią szeptać w tym języku. Stara ruina dawnego kiosku wciśnięta między wieżowce, zaułek kończący się nagle ścianą, księżyc przecinający neonowy blask — wszystko to są mikro-scenariusze yūgen. To doświadczenie nie jest ucieczką w melancholię, lecz nauką subtelnej czujności: wrażliwości na granice, przejścia, oddechy świata. Yūgen – prawie nic nie widać, nie słychać – a jednak – czujesz? Budzi te dziwne uczucia… czego? Tęsknoty? Tajemnicy? Głębi? Onieśmielający zachwyt, podziw, lęk? Czy może istnieć coś takiego, jak „czuły lęk”? Przyjrzyjmy się dziś jednemu z najważniejszych motywów japońskiej estetyki – zarówno współczesnej, jak i średniowiecznej. Yūgen bowiem nigdy nie opuściło japońskiego spojrzenia na świat.
幽
(yū)

Graficznie znak 幽 zbudowany jest z dwóch powtarzających się elementów 幺 umieszczonych nad 山. Ten dolny znak, 山, to góra – stary piktogram, który pierwotnie przedstawiał trzy szczyty o różnej wysokości. Nad nim pojawia się 幺, znak oznaczający „krótką nić”, „coś drobnego, cienkiego, subtelnego”. Gdy umieścimy dwie takie nici nad górą, powstaje wizualna metafora: mgła lub cienie osiadające w górskich dolinach, światło przechodzące w półmrok, subtelność, która tłumi i wygasza wyrazistość form. To, co pierwotnie było jasne i twarde jak skała, zostaje spowite w coś miękkiego i delikatnego.


Znak 幽 (yū) niesie więc w sobie potężne napięcie między byciem a zanikaniem. Nie jest ciemnością absolutną, lecz raczej półmrokiem, gdzie forma jeszcze istnieje, ale już nie w pełni się odsłania. Można powiedzieć, że 幽 (yū) symbolizuje sposób działania rzeczy, które nie rzucają światła wprost, lecz działają przez osłabienie, przez wycofanie się. Właśnie w tym „osłabieniu natężenia” kryje się głęboka japońska intuicja piękna: to, co ciche i subtelne, jest często bardziej obecne niż to, co głośne i wyraziste.
W tym sensie 幽 (yū) nie jest po prostu „ciemne” – jest miękkie, rozproszone, oddychające. W malarstwie tuszowym, w poezji haiku, w teatrze nō to właśnie ten typ cienia, ta sfera półwidzialna, tworzy emocjonalny rdzeń piękna. To przestrzeń, w której wyobraźnia widza lub czytelnika staje się współtwórcą. 幽 (yū) mówi: nie pokazuj wszystkiego, pozwól, by znaczenie się tliło w półmroku. (więcej o znaczeniu cienia w kulturze japońskiej tu: „Pochwała cienia” Tanizakiego – dotknijmy japońskiego piękna półmroku, tak odmiennego od zachodniej estetyki światła).

Jeśli przyjrzymy się 幽 (yū) jako ideogramowi symbolicznemu, można w nim dostrzec trzy poziomy sensu:
- Fizyczny – mgła, cień, cisza, miejsce ukryte w górach, dolina, dźwięk z nieokreślonej oddali.
- Psychologiczny – uczucie wewnętrznego skupienia, melancholii, kontemplacji; stan duszy „w półmroku”, z dala od zgiełku.
- Metafizyczny – przestrzeń pomiędzy życiem a śmiercią, obecnością a nieobecnością; świat duchów, ale także świat poezji i snu.
W tym wszystkim 幽 (yū) pozostaje znakiem granicznym – nie przynależy w pełni ani do światła, ani do ciemności. W jego budowie zawarta jest zasada „zanikania przez istnienie”: dwie nici nad górą to metafora rzeczy, które powoli rozpraszają się w przestrzeni, jak dym, jak echo, jak wspomnienie.
玄
(gen)

Graficznie 玄 (gen) składa się z dwóch elementów: u góry 亠 (pokrywa, daszek, element symbolizujący „nakrycie” lub „coś ponad”), a pod nim 幺 (nić, coś cienkiego i subtelnego). W dawnych chińskich komentarzach etymologicznych tłumaczono ten układ jako „nić ukryta pod pokrywą” lub „proces farbowania nici na ciemny kolor”. W starożytnych warsztatach tkackich jedwabną przędzę zanurzano w barwniku wielokrotnie, aż uzyskała głęboki, prawie czarny odcień — i właśnie to zjawisko, zanik światła w głębi koloru, stało się dla dawnych Chińczyków metaforą tajemnicy, głębi i niewypowiedzianego sensu.

Warto tu zwrócić uwagę, że w starożytnych Chinach kolor czarny (玄色) nie kojarzył się negatywnie tak, jak w Europie. Wręcz przeciwnie — był kolorem pierwotnym, związanym z początkiem i potencjałem. W taoistycznej kosmologii oznaczał początkowy chaos (混沌), „ciemność przed światłem”, w której rodzi się wszystko. Nieprzypadkowo jedno z dawnych określeń Nieba brzmiało 玄天, „Ciemne Niebo”, a boski patron północy i zimy to 玄武, „Czarny Wojownik”.
W literaturze filozoficznej, zwłaszcza w tekstach taoistycznych, 玄 (gen) nabrał wymiaru metafizycznego. W Dao De Jing Laozi mówi:
「玄之又玄,衆妙之門。」
„Ciemność ponad ciemnościami — oto brama do wszelkich tajemnic.”

W japońszczyźnie 玄 (gen) zachował wszystkie te znaczenia, ale jego ton stał się łagodniejszy i bardziej estetyczny. Znak pojawia się w słowach związanych z kolorem i głębią:
- 玄人 (kurouto) – „mistrz, profesjonalista”, dosłownie „człowiek głębi”, ktoś, kto sięga poza powierzchnię.
- 玄関 (genkan) – „wejście”, dosłownie „tajemna brama” – próg między światem zewnętrznym a wnętrzem domu, miejsce przejścia z profanum do sfery intymnej.
- 玄米 (genmai) – „niełuskany ryż”, czyli ten, który zachował pierwotną, naturalną głębię.

Ciekawym tropem jest także to, że 玄 stał się w języku klasycznym przeciwieństwem znaku 白 (biały, jasny, jawny). To zestawienie 玄–白 odpowiada polaryzacji „ukryte–jawne”, „głębokie–powierzchniowe”, „tajemne–oczywiste”. W tym sensie 玄 nie jest po prostu ciemnością, lecz głębią, która ukrywa sens, by go ochronić przed spłyceniem.
W kulturze japońskiej, zwłaszcza w poetyce waka i nō, znak ten zyskał wyjątkową wagę. Oznaczał stan „subtelnego poruszenia”, coś, co przekracza emocję, ale jeszcze nie staje się ideą. Zeami Motokiyo, twórca teatru nō, pisał, że „to, co najpiękniejsze, jest jak cień, który nie znika nawet po zmroku” – i właśnie ten cień to gen: głębia bez dna, w której forma przestaje być formą, a dźwięk – dźwiękiem (więcej o teatrze nō i jego niejednoznaczności tutaj: Chimeryczne maski teatru Noh – forma prawdziwsza od treści).
幽玄
(yūgen)

幽玄 (yū gen) to więc „ukryta głębia”, „ciemność pełna sensu”, świat istniejący na granicy percepcji — ani całkiem widzialny, ani całkiem niewidzialny. To nie noc, lecz zmierzch; nie cisza, lecz echo; nie pełna obecność, lecz subtelne przeczucie. W tym połączeniu tkwi zasada, która stała się sercem japońskiej estetyki: piękno rodzi się tam, gdzie rzeczy nie są wyraźne, lecz domyślne.
Jeśli spojrzymy na to językowo, znak 幽 wprowadza nas w stan osłabienia bodźca — ucisza zmysły, spowalnia ruch, rozprasza światło. Następnie 玄 pogłębia to doświadczenie, prowadząc w głąb — nie w ciemność, lecz w niepojętość. To ruch w dwóch fazach: zgaszenie – zanurzenie. Najpierw coś się wycofuje, potem otwiera przestrzeń, w której może zaistnieć głębia.
W praktyce artystycznej Japonii to zestawienie stało się niemal modelem postrzegania: widzieć nie wprost, słyszeć to, co milczy, rozumieć przez to, co niedopowiedziane. Yūgen nie odnosi się więc do jakiejś innej, tajemniczej rzeczywistości – przeciwnie: to wysubtelnienie tej rzeczywistości, którą mamy przed oczami, uważne spojrzenie, które nie zatrzymuje się na powierzchni.
Tak jak 幽 uczy nas, że warto ściszyć świat, by coś usłyszeć, tak 玄 pokazuje, że to, co naprawdę istotne, zawsze znajduje się pod warstwą pozorów. Razem tworzą językową metaforę percepcji — sztukę widzenia poprzez zasłonę.
To właśnie dlatego yūgen nie da się przetłumaczyć jednym słowem. Zawiera w sobie i ciszę, i głębię; przygaszenie i zachwyt; melancholię i poznanie. To nie kategoria intelektualna, ale metoda istnienia w świecie półtonów, gdzie nic nie jest oczywiste, a wszystko – potencjalnie nieskończone.

Najprościej można by powiedzieć, że yūgen to jakość doświadczenia, w której granica widzialnego lub słyszalnego odsłania więcej właśnie przez to, że ukazuje mniej. To stan emocji i poznania na samym progu zanikania — gdy coś dopiero się oddala, rozpływa, blednie. Chwilowy półmrok świata, w którym kontury nie znikają całkiem, ale się rozmywają, dając miejsce czemuś głębszemu. Gdy gaśnie światło, wyobraźnia zapala się mocniej.

Ta niedostępność nie jest jednak brakiem, ale formą obecności. To, co się ukrywa, zyskuje głębię. To, co nie jest powiedziane, zostaje w nas dłużej, bo musimy dopowiedzieć je sami. Właśnie dlatego yūgen nie znosi nadmiaru szczegółów. W japońskiej estetyce zrozumiano dawno temu, że zbyt dokładne objaśnienie zabija sens — nie dlatego, że odbiera mu tajemniczość, lecz dlatego, że odbiera nam przestrzeń do współuczestnictwa. W doświadczeniu yūgen istotna jest właśnie ta szczelina między obrazem a jego zrozumieniem, między dźwiękiem a jego echem.

W naszej cywilizacji domagamy się ostrości i natychmiastowego sensu, yūgen – działa odwrotnie. Uczy cierpliwego widzenia — nie przez pryzmat tego, co widać, lecz tego, co jeszcze się kryje. Uczy, że pełne zrozumienie nie przychodzi wtedy, gdy mamy wszystkie dane, ale wtedy, gdy potrafimy pozostać w stanie zawieszenia, z otwartym umysłem i spokojnym sercem.

W tym krótkim błysku zrozumienia, zanim zgaśnie, zawiera się cały sens yūgen: coś znika, ale w tym znikaniu ujawnia się głębia.
„Hagoromo” i „Atsumori”
- Zeami Motokiyo (ok. 1400~1420, teatr nō)


Z kolei w „Atsumori” duch młodego wojownika wraca, by spotkać mnicha, który go zabił — i znów maska oraz półprofil ciała tworzą dystans: przebaczenie nie jest zagrane, tylko pojawia się w szczelinie między słowem a milczeniem. Muzyczny refren o flecie Atsumoriego działa jak widmowy przedmiot: nie słyszymy go wprost, ale czujemy jego pogłos, który spaja pamięć, żal i ukojenie. U Zeamiego yūgen pojawia się dokładnie tam, gdzie dramat usuwa się o krok, a zostaje gest, cień i pogłos.
(Shōrin-zu byōbu)
„Parawan z przedstawieniem sosnowego lasu”
- Hasegawa Tōhaku (ok. 1595)
Dwa sześcioskrzydłowe parawany, tusz na papierze, monumentalne sosny wynurzające się z mgły — i ogrom „niepomalowanej” przestrzeni. Brak tła nie jest pustką: to materia niewidzialnego, która pozwala drzewom pojawić się jak wspomnienie, nie jak rzecz.
Kontur igieł i kory jest miejscami świadomie „ułamany”, a plamy tuszu rozrzedzone; wzrok nie może się „zaczepić” o detal, więc dopowiada całość z pamięci spacerów i zapachów. Tōhaku maluje mgłę nie pędzlem, tylko zaniechaniem malowania: oszczędza pociągnięcia, by papier stał się powietrzem. Głębia nie wynika z perspektywy linearnej, lecz z gradacji obecności — najpierw niemal nic, potem półcień, wreszcie pień, który znowu niknie. Parawany „grają” także przerwą między skrzydłami; ten rytm szczelin zmusza do czytania całości jak muzyki, z taktami ciszy. To yūgen w czystej postaci.

(Sekkei sansui-zu)
„Zimowy pejzaż”
- Sesshū Tōyō (ok. 1470~1480)
Tutaj chłód nie jest tematem — jest techniką. Skała rozpięta po przekątnej przez kompozycję tnie kadr jak podmuch północnego wiatru; pociągnięcia pędzla są chropawe, „suche”, a rozmycia tuszu budują „hie” (冷え) — wyczuwalny niemal fizycznie chłód dystansu i samotności.
Śnieg nie został namalowany; to nienamalowane obszary papieru, które bolą bielą. Maleńkie ludzkie znaki — ścieżka, mostek, chatka — są ledwie sugerowane i dlatego bardziej prawdziwe; trwają jak ślady w zaspie, nim zasypie je następny podmuch.
Sesshū biegle przełącza tryby: od gwałtownych, szorstkich linii skały do mgławicowego przenikania planów — oko nie ma pewności, czy patrzy na mgłę, czy na „błąd” pędzla, i w tej niepewności otwiera się głębia. To pejzaż, który się oddala, gdy na niego patrzymy: im uważniej śledzimy plamę tuszu, tym wyraźniej czujemy chłód przestrzeni poza obrazem. Yūgen ujawnia się jako dystans zaprojektowany: pejzaż nie dopuszcza nas do siebie, byśmy mocniej go pragnęli.
枯朶に(Kare eda ni / karasu no tomarikeri / aki no kure)
„Na uschłej gałęzi
kruk przysiadł —
jesienny zmierzch.”
- Matsuo Bashō (ok. 1680)
W trzech obrazach (gałąź, kruk, pora dnia) nie ma żadnego przymiotnika; wszystkie „emocje” przenosi sceneria zanikającego światła. Kruk nie symbolizuje — waży kadr; „zmierzch” robi to, co robi zawsze: zaciera kontury, wywołuje pamięć końca. Wiersz kończy się ciszą, którą każdy słyszy inaczej — to „dziura semantyczna”, dzięki której my czytamy wiersz, a wiersz czyta nas.
(Tōkyō Monogatari)
Tokyo Story
- Ozu Yasujirō (1953)
U Ozu yūgen przyjmuje formę filmowych progów. Drzwi shōji przymykane do połowy, korytarze prowadzące donikąd, płaskie ujęcia z wysokości tatami — wszystko to zatrzymuje nas przed wydarzeniem. Najważniejsze gesty (pożegnania, śmierci, zerwania) często dzieją się poza kadrem; dostajemy zamiast tego czajnik na kuchence, pusty korytarz, obłoki nad kominami — tak zwane „kadry poduszkowe”, które uspokajają rytm i dają czas na pojawienie się sensu.
Przejścia między wnętrzem a ulicą to współczesny odpowiednik genkan: fizyczne miejsca transformacji, gdzie „ukryte” staje się odczuwalne, zanim stanie się widzialne. Dźwięk u Ozu — zbyt głośny tramwaj, oddech miasta — wypełnia pauzy dialogów, jakby mówił za bohaterów to, czego nie powiedzą. Kamera nie szuka kulminacji; treść rodzi się w zaniku: po wejściu, po spojrzeniu, po zamknięciu drzwi. To kino, w którym pusta przestrzeń jest równorzędnym aktorem — i właśnie w tej pustce mieszka yūgen.




Nie chodzi o to, by szukać nastroju. Chodzi o moment, w którym gadatliwy umysł milknie, przestaje interpretować i po prostu słucha zmysłów. To właśnie w tych chwilach — na progu, w przejściu, między dźwiękiem a ciszą — yūgen daje się naprawdę „usłyszeć”.



W tym właśnie tkwi współczesne znaczenie yūgen: nie jako nostalgii za dawnym pięknem, lecz jako metody bycia w świecie. To umiejętność zatrzymania się na progu, by zobaczyć głębię w tym, co subtelne, niedopowiedziane, chwilowe. Yūgen nie wymaga świątyni ani sceny nō — wystarczy półcień, echo kroku, ruch zasłony. W tej lekkości, w tym cichym drganiu rzeczy, Japonia wciąż mówi swoim najstarszym, najłagodniejszym głosem.
Sprawdź podobne artykuły:
Fūryū. Słuchać, jak wieje świat.
Znak 気 (ki) - czego możemy się nauczyć z japońskiej idei energii relacji międzyludzkich?
Kan’nen – jak wstrząsająco obce nam jest samurajskie spojrzenie na życie?
Tradycja kōanów w Japonii – praktyka zen, która nie daje odpowiedzi, tylko je zabiera
未開 ソビエライ
未開 ソビエライ
Pasjonat kultury azjatyckiej z głębokim uznaniem dla różnorodnych filozofii świata. Z wykształcenia psycholog i filolog - koreanista. W sercu programista (gł. na Androida) i gorący entuzjasta technologii, a także praktyk zen i mono no aware. W chwilach spokoju hołduje zdyscyplinowanemu stylowi życia, głęboko wierząc, że wytrwałość, nieustający rozwój osobisty i oddanie się swoim pasjom to mądra droga życia. Autor książki "Silne kobiety Japonii" (>>zobacz)
"Najpotężniejszą siłą we wszechświecie jest procent składany." - Albert Einstein (prawdopodobnie)
___________________
Chcesz się podzielić swoimi przemyśleniami czy uwagami o stronie lub apce? Zostaw nam wiadomość, odpowiemy szybko. Zależy nam na poznaniu Twojej perspektywy!