„もっと踊ってよ、アメノウズメさん
腕ふり回し、汗かき散らし、
首しならせて、
踊って、踊って、もっと、もっと”
- Takako Arai (新井高子), „Asa o kudasai”,
Chizu o moyasu (『地図を燃やす』), 2013
Gdy świat pogrążył się w mroku, a bogini Słońca Amaterasu zamknęła się w skalnej grocie, zrozpaczone bóstwa zwołały radę. Próbowano wszystkiego – błagań, rytuałów, zaklęć – lecz nic nie działało. Osiemset zatroskanych kami stało strapionych wokół groty niebiańskiej, z której zraniona Amaterasu nie chciała wyjść, pozbawiając tym cały świat życiodajnych promieni słońca. Wtedy na scenę, a właściwie na odwróconą beczkę, wskoczyła ona: naga, roześmiana, niesforna. Ame no Uzume – bogini świtu. Nie była najpotężniejsza. Nie była najważniejsza. Ale to właśnie ona, tańcząc dziko i śmiejąc się bezwstydnie, wyprowadziła Amaterasu z jaskini i przywróciła światu światło. Nie powaga, lecz ekstaza. Nie władza, lecz zabawa. Tego dnia to nie wielka mądrość, lecz święte wygłupy uratowały świat.
Amaterasu, choć czczona jako najważniejsza bogini panteonu, zamyka się w sobie: uosabia kontrolę, poczucie obowiązku i przyzwoitości, zranioną duszę, która nie może już tańczyć. To archetyp kobiety wypalającej się w świetle oczekiwań, powagi i dążenia do społecznie narzucanego ideału. Uzume zaś jest jej przeciwieństwem – dzika, naturalnie cielesna, zmysłowa, radosna. Nie buntuje się, lecz uzdrawia. Jej taniec to katharsis: przypomnienie, że ciało też ma duszę, a świętość może śmiać się do rozpuku.
W mitologii japońskiej kobiecość nie jawi się jako jeden stały ideał, lecz jako dramatycznie rozpięta triada archetypów: matki, wojowniczki i szamanki. W tym ujęciu Izanami – pramatka świata – to Wielka Matka, twórcza i niszcząca zarazem. Amaterasu to dziewicza wojowniczka – zamknięta w swej świetlistej godności, oddzielona od ciała i emocji. A Uzume? Uzume to ten trzeci biegun – dzika, zmysłowa, śmiejąca się, objawiająca się w rytmie, ciele i zbliżeniu. Dla współczesnej badaczki Hirosawy Aiko, Uzume jest czymś więcej niż mitem – jest modelem kobiecej tożsamości XXI wieku. Nie tej, która dostosowuje się do norm, lecz tej, która je przekształca. Uzume nie zabiega o akceptację – ona tworzy nową przestrzeń, w której duchowość nie wyklucza zmysłowości, a czułość może współistnieć z siłą. Hirosawa nazywa to „asertywną receptywnością” (shutaiteki juyōsei): kobiecością nie jako przypisana rola, lecz jako świadomy wybór. Sprawdźmy zatem, czego możemy się jeszcze dziś nauczyć z pradawnej mitologii Japonii!
W japońskim panteonie shintō Ame no Uzume no Mikoto (天宇受売命 lub 天鈿女命) zajmuje miejsce osobliwe i świetliste zarazem – nie jako potężna stwórczyni światów czy wojownicza bogini furii, lecz jako ta, która śmiechem i tańcem przywraca porządek, życie i światło. Wśród tysięcy kami, czyli duchów i bóstw japońskiej religii, Uzume wyróżnia się nie tyle majestatem, co nieposkromioną radością, nieprzyzwoitą odwagą i głęboką mądrością ciała. Jej historia znajduje się w centralnym micie shintō, opisanym w starożytnych kronikach Kojiki (712 r.) i Nihon shoki (720 r.), które stanowią podstawę japońskiej mitologii narodowej.
W micie tym Słońce – bogini Amaterasu – po serii upokorzeń i aktów przemocy ze strony swego brata, boga burz Susanoo, zamyka się w jaskini Ama-no-Iwato, zabierając ze sobą całe światło świata. Niebo i ziemia pogrążają się w ciemności. Świat umiera: rośliny więdną, ludzie cierpią głód, a boski porządek zostaje zawieszony. Wtedy osiemset duchów zgromadzonych przed wejściem do jaskini zbiera się na naradę. Próby perswazji, zaklęcia i błagania zawodzą – Amaterasu nie reaguje.
I właśnie wtedy pojawia się Uzume.
Niepozorna bogini, nie ta „najważniejsza”, nie wojowniczka ani władczyni – lecz tancerka. Improwizuje: stawia przewróconą drewnianą balię jako scenę, wiesza przed jaskinią lśniące lustro i jadeitowe paciorki, po czym zaczyna dziki, wręcz obsceniczny taniec. W rytm bębnów tupie bosymi stopami, kręci biodrami, śmieje się do rozpuku i zdziera z siebie ubrania, odsłaniając piersi i łono, budząc salwy radosnego śmiechu wśród bogów. To święta bezwstydność, wywodząca się z dawnych rytuałów płodności. Ale to nie prowokacja – to katharsis. Gdy Amaterasu, zaciekawiona hałasem i odgłosami rozbawienia, uchyla głowę z jaskini, widzi w lustrze... własny blask. Zdumiona, robi krok, potem drugi – aż bóg silnych rąk (Tajikarao no Kami) zamyka za nią wejście. Światło wraca, porządek zostaje przywrócony. I to nie przez władzę, ale przez śmiech. Nie przez przemoc, lecz przez taniec. Nie przez powagę rady ośmiuset strapionych bóstw, lecz przez nagie harce niesfornej Ame no Uzume.
Ten taniec nie był tylko spontaniczną ekstazą. W tradycji shintō uznaje się go za narodziny kagura – rytualnego tańca ku czci kami. Występujące do dziś w świątyniach shintō przedstawienia kagura odtwarzają tę scenę z udziałem kapłanek miko (jednak już bez nagości), które przekazują pamięć o Uzume z pokolenia na pokolenie. Uzume została zatem patronką świtu (bo to ona obudziła Słońce), śmiechu (bo śmiech uzdrawia), teatru (bo dała początek performance’owi) i płodności (bo ciało, które tańczy, tworzy życie).
W hierarchii shintō pełni też funkcję kami granic – nie tyle tych geograficznych, co egzystencjalnych. Granicy światła i ciemności, radości i żalu, ciała i ducha. Jako towarzyszka boskiego wnuka Amaterasu, Ninigi, Uzume uczestniczy w jego zejściu z niebios na ziemię (tenson kōrin), przekonując strażnika świata Sarutahiko do przepuszczenia boskiego orszaku – nie siłą, lecz uśmiechem, być może nawet flirtując z nim na granicy ziemi i nieba. Z czasem zostaje jego żoną, a ich potomkowie dają początek rodowi Sarume, odpowiedzialnemu za rytuały taneczne i kontakt z kami. W ten sposób Uzume staje się figurą inicjacyjną, przewodniczką przez świat chaosu i cienia.
Jej obecność do dziś można wyczuć w japońskim teatrze nō, w komediowych przedstawieniach kyōgen, w ceremonialnych kagura, ale także w hałaśliwych festiwalach i śmiechu, który niespodziewanie przerywa ciszę – jakby sama Uzume przypominała, że radość to nie luksus, lecz siła samego życia.
Imię Ame no Uzume skrywa w sobie wiele warstw znaczeniowych, łącząc w jedną poetycką całość idee niebiańskiej mocy, kobiecej energii, rytualnej ekspresji i granicy między światami. W starożytnej Japonii, gdzie słowo było magią, a znak – bramą do innego wymiaru, imiona bóstw (kami) nie tylko opisywały ich funkcje, lecz także wyznaczały ich miejsce w kosmosie.
W najczęściej spotykanych źródłach klasycznych imię bogini występuje w dwóch zapisach:
► 天宇受売命 (Ame no Uzume no Mikoto) – zapis z Kojiki
► 天鈿女命 (Ame no Uzume no Mikoto) – zapis z Nihon shoki
Choć odczyty fonetyczne są takie same, różnice w kanji niosą za sobą różne niuanse znaczeniowe, których interpretacja wymaga zarówno wiedzy lingwistycznej, jak i kulturowej.
Pierwszy znak w imieniu, 天, czytany jako ame (w kun’yomi) lub ten (w on’yomi), oznacza niebo, sferę boską, a także świat duchowy. W mitologii shintō, Ame często wskazuje na pochodzenie bóstwa z Takamagahara – „Wysokiej Równiny Niebios”, czyli boskiej siedziby kami. Znak ten niesie też konotację porządku kosmicznego i boskiej harmonii – to przeciwieństwo ciemnego świata Yomi, podziemi, w których zniknęła Izanami (tę historię poznasz tu: Tragedia Izanami i furia Izanagiego w krainie rozkładu – w japońskich mitach stworzenia śmierć zawsze wygrywa).
Tutaj pojawia się pierwsza istotna różnica między wersjami imienia.
► W zapisie 天宇受売命 użyte jest 宇, czyli znak oznaczający sklepienie niebieskie, dach, przestrzeń wszechświata. Ma on związek z ideą kosmicznego zadaszenia, a więc także granicy między niebem a ziemią. Znak ten pojawia się także w słowie uchū (宇宙) – „kosmos”.
► W alternatywnym zapisie z Nihon shoki: 天鈿女命, znak 鈿 (czytany u) jest znacznie rzadszy i bardziej poetycki. Oznacza ozdobę z metalu, inkrustowaną biżuterię, a w kontekście rytualnym – dekorację kobiecą używaną podczas tańca kagura. To aluzja do statusu Uzume jako bogini performansu, przybranej w lśniące akcesoria, które migoczą w blasku rytualnego ognia.
Znak 受 (czytany tutaj jako zu) oznacza przyjmowanie, odbiór, akceptację, a także może być odczytywany symbolicznie jako gotowość do zbliżenia – na przykład duchowego, seksualnego czy rytualnego. W kontekście kobiecym i sakralnym wskazuje na zdolność do inkorporowania niebiańskiej mocy, ale też do otwarcia się na ekstazę, śmiech, życie. To rdzeń całej symboliki Uzume – bogini, która przyjmuje, ale też przekształca.
Tu także mamy dwa warianty:
► 売 – choć dziś oznacza „sprzedawać”, w dawnym japońskim mogło być używane fonetycznie jako odczyt me (kobieta), w archaicznej funkcji. Tego typu zabieg – użycia znaku dla jego wartości fonetycznej, a nie semantycznej – to klasyczna technika w man’yōgana, starojapońskim systemie pisma.
► 女 – znacznie bardziej oczywisty znak na „kobietę”, czytany me lub onna. W wersji z Nihon shoki, gdzie pojawia się jako 鈿女命, podkreśla że Uzume nie tylko przyjmuje boską energię, ale ucieleśnia kobiecość samą w sobie.
► „Kobieta, która przyjmuje niebiańską energię”
→ Ame (niebo) + u (sklepienie, przestrzeń) + zu (przyjąć) + me (kobieta)
→ Archetyp kobiety jako kanału między niebem a światem – medium boskiej ekstazy, przewodniczka świtu i życia.
► „Zdobna kobieta niebios”
→ Z wariantem 鈿 (metalowa ozdoba) – ukazuje Uzume jako artystkę i tancerkę rytualną, której ciało i ruch są jednocześnie ozdobą świata i narzędziem sakralnej przemiany.
► „Ta, która tańczy między niebem a ziemią”
→ Interpretacja metaforyczna, oddająca jej rolę jako liminalnej postaci – kobiety obecnej na granicy światów: świętego i profanum, życia i śmierci, ciała i ducha.
Warto pamiętać, że język Kojiki i Nihon shoki – spisany w VIII wieku – posługuje się archaicznym japońskim oraz często stosuje system man’yōgana, gdzie chińskie znaki służą przede wszystkim jako nośniki dźwięku, a nie znaczenia. Oznacza to, że wiele z kanji używanych w imionach bóstw funkcjonuje w sposób symboliczno-fonetyczny, co czyni ich interpretację wielowarstwową.
Przykład: zapis 鈿女 może być fonetyczny (czytany jako Uzume), ale jednocześnie semantycznie niesie skojarzenia z ozdobą i kobiecością – coś, co idealnie wpisuje się w rolę Uzume jako boskiej tancerki, której ciało i gesty są zarazem sztuką, świętością i aktem transformacji świata. Dzięki tak wieloznacznemu imieniu, Ame no Uzume jest nie tylko postacią mitologiczną, ale i językowym poematem o kobiecości, śmiechu i rytuale.
A teraz przypomnijmy mit...
Legenda o Amaterasu w jaskini i tańcu Ame no Uzume
W zamierzchłych czasach, gdy świat dopiero przyjmował swój kształt, niebem i ziemią władały boskie moce, a na ich czele stała Amaterasu Ōmikami – bogini słońca, światła i porządku, czczona jako najwyższa wśród wszystkich kami. Jej brat, Susanoo no Mikoto, był przeciwieństwem tej harmonii – nieokiełznanym bogiem burz, wichrów i dzikiej siły, którego serce miotały emocje równie gwałtowne, co huragany, którymi władał. Zesłany z niebios za swoje nieposłuszeństwo, Susanoo udał się do siostry, by się pożegnać – lecz nawet jego gesty pełne były zamętu.
W ramach dziwacznego boskiego zakładu Amaterasu i Susanoo zaczęli tworzyć dzieci z darowanych sobie nawzajem boskich przedmiotów – by udowodnić czystość intencji. Lecz Susanoo, jak to miał w zwyczaju, przekroczył granice. Zaczął niszczyć ryżowe pola, zrzucił niebiańską bramę i w końcu, w przypływie furii, wrzucił zdechłego konia – świętego dla Amaterasu – wprost do jej warsztatu tkackiego, powodując śmierć jednej z jej służek. Oburzona i pogrążona w żalu, Amaterasu wycofała się do jaskini zwanej Ama-no-Iwato – skalnej groty w niebie – zamykając za sobą ogromny głaz i odcinając świat od swego światła.
W jednej chwili cały świat pogrążył się w mroku. Nic nie rosło, nic nie kwitło, niebo zawisło ciężko nad ziemią, a bogowie – zrozpaczeni – zebrali się u wejścia do jaskini. Próbowali wszelkich sposobów, by nakłonić Amaterasu do powrotu, lecz żaden nie skutkował. Wtedy wystąpiła ona – Ame no Uzume no Mikoto – bogini świtu, śmiechu i dzikiej radości. Ustawiła przewróconą beczkę jako bęben, wspięła się na nią i zaczęła tańczyć – w sposób szalony, nieprzyzwoity, transowy. Zrzucała części szaty, potrząsała piersiami, śmiała się do rozpuku – a wszystkich bogów ogarnął radosny śmiech, rozległy się oklaski i wiwaty. Zaintrygowana hałasem, Amaterasu ostrożnie uchyliła głaz.
I wtedy właśnie, ujrzawszy swoje własne odbicie w lśniącym lustrze zawieszonym przy wejściu – Amaterasu sądziła, że to nowa bogini słońca – zrobiła krok naprzód. W tej chwili silny bóg stojący z boku odsunął głaz na bok, a światło ponownie zalało niebo i ziemię. Taniec Uzume nie tylko przywrócił dzień, ale też dał początek rytualnemu teatrowi kagura – i zapoczątkował opowieść o kobiecej mocy, która przywraca światu harmonię nie gniewem, lecz śmiechem i odwagą bycia sobą.
Nie był to taniec dla rozrywki. Nie był to także spektakl dla oka (ok, zapewne był, ale nie to było głównym zamierzeniem). Gdy Ame no Uzume – boska kobieta, uosobienie świtu, śmiechu i transu – stanęła przed grotą z zablokowanym wejściem, w której skryła się Amaterasu, jej ruchy nie były tylko ekspresją ciała, lecz aktem rytualnej interwencji w porządek świata (i taki jest cel do dziś rytualnego tańca kagura). Właśnie tam, u wejścia do jaskini, gdzie cały świat pogrążył się w ciemności, narodziła się nie tylko radość, ale i japoński teatr. Z narodzin tego tańca zrodziły się właśnie kagura (神楽) – święta muzyka i taniec, które do dziś są sercem wielu rytuałów shintō.
Kagura, dosłownie „muzyka bogów”, to forma rytualnego tańca wykonywanego w japońskich chramach od setek lat. Jej korzenie sięgają właśnie mitu o Uzume – jej tańca na odwróconej beczce, bębnów, okrzyków, obnażenia piersi i bioder. Ta „nieprzyzwoita” ekstaza nie była obrazą sacrum – była jego siłą napędową. To właśnie poprzez śmiech i cielesność, Uzume wytrąciła bogów z letargu, a Amaterasu – z żałoby. To nie wielka mądrość, ale święte wygłupy odwróciły katastrofę.
Jej ruchy zrodziły archetyp: kapłanka tańcząca w transie, medium pomiędzy światami. Do dziś miko, czyli shintoistyczne kapłanki, wykonują ceremonialne tańce kagura jako wyraz łączności z kami. Rytmiczne gesty, wachlarze, bębny, dzwonki – wszystko to odnosi się do pierwotnego aktu Uzume, który wywiódł świat z cienia.
Uzume nie tylko tańczyła. Wprowadziła się w trans, a jej stopy wybijały rytm na odwróconej beczce niczym na bębnie. Bęben w tradycji japońskiej – jak i w wielu innych kulturach świata – symbolizuje serce rytuału, bijący puls wszechświata. Uderzenia stóp Uzume były biciem serca rodzącego się na nowo świata. Śmiech, który wzbudziła – nie był tylko reakcją na nagi taniec, ale mechanizmem przywracania równowagi. W Japonii śmiech miał moc egzorcyzmującą – odpędzał zło, leczył duszę, przynosił światło (w przeciwieństwie do większości np. chrześcijańskich średniowiecznych wierzeń).
Dlatego uznaje się, że Uzume nie tylko wynalazła taniec, ale zainaugurowała rytualny śmiech jako formę duchowej transformacji. To śmiech stał się bramą między światem cierpienia a światem światła – rodzajem katartycznego egzorcyzmu, który nie potrzebuje słów, lecz rytmu, ciała i odwagi.
W micie Uzume i Amaterasu spotykają się jak dwa bieguny kobiecego bytu: zamknięta w sobie, osamotniona, milcząca bogini słońca i roztańczona, hałaśliwa, zmysłowa bogini świtu. Amaterasu ucieka w mrok, w żałobę, w śmierć świata. Uzume – działa. Nie siłą, nie logicznym przekonywaniem, lecz aktywną ekstazą, która rozbraja mrok. Uzume eksponuje swoje ciało, rozbraja konwenanse, przekracza granice– i właśnie dlatego jest skuteczna.
To przeciwieństwo nie jest negacją, ale dopełnieniem (tak, jak przecież świt nie jest przeciwieństwem słońca – zatem: Uzume jest dopełnieniem Amaterasu). Bez ciszy – ekstaza Uzume byłaby tylko błaznowaniem. Bez śmiechu – ciemność Amaterasu nigdy by nie ustąpiła. Japońska mitologia pokazuje tu coś głębszego niż tylko zabawną opowieść o bogach: równowagę pierwiastków kobiecych, które razem tworzą pełnię – i odwagę śmiechu, który leczy świat.
W japońskich mitach kobiecość bywa ukazywana przez filtr subtelności, ciszy i uległości. W klasycznych tekstach takich jak Kojiki czy Nihon shoki często pojawia się określenie taoyame (手弱女), które tłumaczyć można jako „delikatna kobieta”, a dosłownie – „kobieta o słabych dłoniach”. Słowo to nasycone jest kulturowymi oczekiwaniami: miękkość, pasywność, emocjonalność. Takiej kobiecości przypisuje się wartość, ale zarazem ją ogranicza – jej siła leży w milczeniu, jej moc w tym, by nie działać.
Tymczasem Ame no Uzume, choć w jednym z fragmentów Kojiki sama zostaje nazwana taoyame, wymyka się tej etykiecie całkowicie. Gdy wszyscy bogowie bezradnie stali przed zamkniętą jaskinią Amaterasu, to właśnie ona – nie najsilniejsza, nie najważniejsza hierarchicznie – wystąpiła na pierwszy plan. Zainicjowała działanie. Podeszła do problemu z pozornie „niedozwolonej” strony – przez śmiech, obsceniczność, taniec i cielesność. A jednak to jej gest przyniósł światło z powrotem. W ten sposób Uzume ucieleśnia odwrócenie paradygmatu – jest taoyame, która działa jak ozu-me (kobieta potężna).
W alternatywnej etymologii jej imienia, zapisanej w Kogoshūi, Uzume nosi dawne imię Ame no Ozu-me (天大女命 lub 天鈿女命). Człon ozu może tu oznaczać „wielką”, „mocną”, a w starojapońskim mógł także sugerować „dzikość” czy „nieokiełznaną siłę”. Oto więc Uzume nie jako „kobieta delikatna”, ale kobieta potężna, która nie zaprzecza swojej cielesności, lecz ją uświęca – poprzez rytuał, taniec i działanie.
Ten przełomowy kontrast sprawia, że Uzume staje się archetypem kobiety transformującej – która potrafi łączyć łagodność z siłą, ciepło z inicjatywą, bliskość z przewodzeniem. I w tym sensie nie jest przeciwieństwem taoyame, lecz jej duchową i społeczną ewolucją.
Jest w niej coś, co nie daje się łatwo zaszufladkować. Dla psychoanalityków, Uzume jest figurą tricksterki, świętej bezwstydu – kogoś, kto działa na pograniczu chaosu i porządku, profanum i sacrum. Jej nagość nie jest ani erotyczna, ani komiczna sama w sobie – lecz symboliczna: to akt odzyskania przestrzeni przez ciało, przekroczenie tabu, które paraliżowało bogów. Jej bezwstydność leczy wstyd Amaterasu. Jej śmiech wygania ciemność.
W kulturze japońskiej, gdzie wstyd (haji) często pełni funkcję moralnego regulatora społecznego, Uzume staje się wyjątkiem terapeutycznym. Śmieje się z tego, co niewypowiedziane. Tańczy tam, gdzie obowiązywała cisza. Jest potrzebna właśnie dlatego, że przekracza – nie żeby zburzyć, lecz żeby odnowić.
W mitologii zapisanej na kartach Kojiki i Nihon shoki – dwóch najstarszych japońskich kronik – kobiecość nie jawi się jako jeden stały ideał, lecz jako dramatycznie rozpięta triada archetypów: matki, wojowniczki i szamanki. Taką strukturę zaproponował japoński psycholog i mitoznawca Kawai Hayao, tworząc swoją interpretacyjną mapę kobiecej psyche zakorzenionej w japońskiej mitologii. W tym ujęciu Izanami – pramatka świata – to Wielka Matka, twórcza i niszcząca zarazem. Amaterasu to dziewicza wojowniczka – zamknięta w swej świetlistej godności, oddzielona od ciała i emocji. A Uzume? Uzume to ten trzeci biegun – dzika, zmysłowa, śmiejąca się, objawiająca się w rytmie, ciele i wspólnocie.
Amaterasu – choć czczona jako najważniejsza bogini panteonu – w swojej najbardziej znanej historii symbolicznie odcina się od świata: zamyka się w jaskini, dosłownie i metaforycznie wycofując się z życia. To figura kobiety zduszonej obowiązkiem, zranionej, kontrolującej, która zapomniała, jak tańczy się w świetle dnia. I właśnie tu pojawia się Uzume – jako jej cień. Wszystko, co Amaterasu wypiera: śmiech, bezwstyd, taniec, cielesność, kontakt z instynktem – Uzume uosabia i wyraża. Nie boi się śmiechu, nie wstydzi się ciała, nie tłumi swojej obecności. Wchodzi na scenę jako boska tricksterka, ale jej „niepoważność” ma siłę uzdrawiającą – jak śmiech katharsis, który pozwala znów oddychać.
Uzume nie tylko wyprowadza Amaterasu z jaskini – lecz także pokazuje drogę do wewnętrznej integracji. Symbolicznie: uzdrawia rozszczepioną tożsamość kobiecą, łącząc to, co duchowe i cielesne, poważne i ludyczne, sakralne i zmysłowe. Nie chodzi o powrót do archaicznej dzikości, ale o zgodę na pełnię – o miejsce, gdzie radość, spontaniczność i siła nie wykluczają się nawzajem.
Współczesna badaczka Hirosawa Aiko w swojej analizie psychospołecznej idzie o krok dalej. W Uzume widzi model kobiecej tożsamości XXI wieku – nie tej, która „przystosowuje się” do roli, ale tej, która wybiera. Hirosawa nazywa tę postawę shutaiteki juyōsei (主体的受容性) – „asertywną receptywnością”: to świadomość, że można być czułą i mocną zarazem, że można śmiać się głośno i zarządzać życiem z godnością. Uzume nie walczy o miejsce w systemie – ona tworzy nową przestrzeń, w której cielesność, duchowość i wspólnota tańczą razem. W świecie pełnym presji i podziałów, jej figura staje się coraz bardziej aktualna: jako symbol kobiecości, która nie musi być „idealna”, lecz wystarczająco prawdziwa, by znów wprowadzić światło do jaskini.
Choć Ame no Uzume pochodzi z odległych epok mitologicznych, jej taniec nie przestał rezonować. Wciąż tańczy się go w kagura – rytualnych przedstawieniach shintō, gdzie ciało kapłanki porusza się w rytm bębnów, wachlarzy i dzwonków, na granicy transu i modlitwy. W świątyniach takich jak Taga Taisha czy Amanoiwato Jinja do dziś składa się jej ofiary – nie tylko w postaci ryżu czy sake, ale też śmiechu, pieśni, ruchu. Uzume, choć czasem zepchnięta na margines wobec powagi Amaterasu czy siły Susanoo, pozostała żywa – bo reprezentuje to, czego kultura zawsze potrzebowała, choć często się tego wstydziła.
W rzeczywistości, która coraz bardziej domaga się autentyczności, Uzume jest figurą niezwykle współczesną. Patronka śmiechu i flirtu, ale też duchowego luzu – nie tego powierzchownego, hedonistycznego, ale głębokiego, w zgodzie ze sobą. Patronka przekraczania granic – tych narzucanych przez społeczeństwo, płeć, religię, „dobre wychowanie”. Jej obecność unieważnia napięcie między sacrum a profanum: pokazuje, że śmiech może być modlitwą, a taniec – sposobem na przywrócenie świata do równowagi.
Czy potrzebujemy dziś więcej Uzume? Kobiety, która nie przeprasza za to, że istnieje. Która nie pyta, czy wypada się śmiać. Która nie ukrywa ciała, lecz czyni z niego narzędzie przemiany. Może właśnie dlatego coraz częściej pojawia się na nowo – w mandze, w performance’ach, w teatrze, w rytuałach nowego ruchu duchowego, w kręgach kobiet i na forach aktywistek. Nie jako dekoracyjna bogini, lecz jako archetyp – wolna, dzika, obecna.
未開 ソビエライ
未開 ソビエライ
Pasjonat kultury azjatyckiej z głębokim uznaniem dla różnorodnych filozofii świata. Z wykształcenia psycholog i filolog - koreanista. W sercu programista (gł. na Androida) i gorący entuzjasta technologii, a także praktyk zen i mono no aware. W chwilach spokoju hołduje zdyscyplinowanemu stylowi życia, głęboko wierząc, że wytrwałość, nieustający rozwój osobisty i oddanie się swoim pasjom to mądra droga życia. Autor książki "Silne kobiety Japonii" (>>zobacz)
"Najpotężniejszą siłą we wszechświecie jest procent składany." - Albert Einstein (prawdopodobnie)
___________________
Chcesz się podzielić swoimi przemyśleniami czy uwagami o stronie lub apce? Zostaw nam wiadomość, odpowiemy szybko. Zależy nam na poznaniu Twojej perspektywy!