Miała ponad 70 lat. Rówieśnicy mówili głównie o odpoczynku, o zasłużonej emeryturze, o zwolnieniu tempa, problemach zdrowotnych. Ale nie ona. Spakowała plecak, założyła buty wspinaczkowe i przygotowała się na zdobycie najwyższego szczytu świata – Mount Everestu. Brzmi niewiarygodnie? Dla Tamae Watanabe to rzeczywistość. W wieku 63 lat stała się najstarszą kobietą, która zdobyła ten legendarny szczyt, a dziesięć lat później, mając już 73 lata, pobiła własny rekord. Poznajmy historię nie tylko niesamowitych wyczynów fizycznych, ale siły ducha, która nie zna granic.
Tamae Watanabe, pochodząca z malowniczej okolicy u stóp góry Fuji, nie spędziła życia jako zawodowa alpinistka. Przez lata pracowała w urzędzie, prowadziła skromne, codzienne życie, pomagając rodzinie na farmie. Jednak to, co wyróżnia ją spośród innych, to niezwykła pasja do gór i niesłabnąca chęć stawiania sobie coraz większych wyzwań. Dla Watanabe wspinaczka to nie była tylko sportowa ambicja – to był sposób na życie, na odkrywanie siebie i świata. Każdy krok na górskim szlaku był dla niej naturalnym przedłużeniem codziennej pracy, jakby wspinanie się na Everest było równie proste, jak zbieranie drewna na opał w rodzinnej wiosce.
Co sprawia, że historia Watanabe tak inspiruje? To, że nie chodzi tu o spektakularne rekordy czy sportowe trofea. Watanabe pokazuje, że niezależnie od wieku czy przeszkód, można żyć pełnią życia, realizując swoje pasje. Jej wspinaczki na Everest – zarówno w wieku 63, jak i 73 lat – są dowodem, że granice istnieją tylko w naszych głowach. Nawet po poważnej kontuzji kręgosłupa, która mogła zakończyć jej karierę wspinaczkową, Watanabe nie poddała się. Odbudowała swoją siłę, wróciła do gór i ponownie zdobyła najwyższy szczyt świata, pokazując, że wiek to tylko liczba.
Poznajmy zatem historię kobiety, która nie bała się marzyć, działać i przesuwać granice możliwości. Tamae Watanabe to żywy dowód na to, że póki żyjemy – możemy spełniać nasze marzenia.
Tamae Watanabe (渡辺玉枝) przyszła na świat w malowniczym zakątku Japonii, w małej wiosce leżącej u stóp potężnej góry Fuji, w Yamanashi 21 listopada 1938 roku. Tam, pośród bujnych lasów i surowych górskich pejzaży się wychowała. Dzieciństwo na farmie to nie było beztroskie bieganie po polach – Tamae od najmłodszych lat pomagała rodzicom w ciężkiej pracy. Wspinanie się po stromych zboczach, by zbierać drewno na opał czy zajmować się zwierzętami było dla niej codziennością. Jej młode ręce, z czasem coraz silniejsze, toczyły boje z naturą, a nogi przyzwyczajały się do wyzwań górzystego terenu. Każdy dzień był próbą wytrzymałości – ale dla Watanabe było to naturalne, wręcz instynktowne.
Chociaż wówczas nie wiedziała, że wspinanie się na górskie zbocza stanie się jej największą pasją, góry były dla niej czymś więcej niż tylko tłem codziennych obowiązków. Stały się miejscem, w którym mogła uciec od zgiełku wioski, poczuć jedność z naturą, a przede wszystkim, odnaleźć własną siłę. Jak sama wspominała w jednym z wywiadów: „Jako dzieci wspinaliśmy się na góry, aby zdobyć drewno na opał. Zimą wspinaliśmy się, aby zbierać drewno na opał. Myślę, że to właśnie wtedy przyzwyczaiłam się do wspinaczki”.
Dopiero wiele lat później, kiedy miała 28 lat, Tamae odkryła, że wspinaczka może być czymś więcej niż tylko codziennym obowiązkiem. Pracując jako bibliotekarka w prefekturze Kanagawa, poznała starszego kolegę z pracy, który opowiadał jej o swoich alpinistycznych przygodach. Fascynujące historie o majestatycznych widokach i trudnych, ale satysfakcjonujących wspinaczkach obudziły w niej nowe pragnienie. "Chciałam spróbować, skoro to było takie ekscytujące" – wspominała później. Jej kolega, widząc jej rosnącą ciekawość, zaprosił ją do klubu alpinistycznego (w którym zresztą była jedyną kobietą).
To był przełomowy moment w jej życiu. Dla Watanabe wspinaczka nie była już wtedy koniecznością czy codziennym trudem – stała się pasją, której od tego momentu poświęciła się bez reszty. Każda kolejna wyprawa była nie tylko wyzwaniem dla ciała, ale i odkrywaniem nowych, nieznanych dotąd przestrzeni w jej umyśle i sercu. Coś, co zaczęło się jako praca na farmie, stało się jej sposobem na życie – z każdym zdobytym szczytem Tamae czuła, jak rośnie w niej siła i jednocześnie pokora wobec natury. Góra Fuji, którą obserwowała codziennie z rodzinnej wioski, była tylko początkiem jej wielkiej, życiowej wspinaczki.
Każda wyprawa Tamae, każdy zdobyty szczyt to historia wykraczająca poza samą wysokość. W górach szukała czegoś więcej niż tylko adrenaliny i spektakularnych widoków. Dla niej liczyła się droga, każdy krok i wyzwania, jakie niosły trudne, niebezpieczne trasy. A tych w swoim życiu pokonała naprawdę wiele – od lodowych ścian Alaski po mroźne szczyty Himalajów.
Wszystko zaczęło się w 1977 roku, kiedy Watanabe postawiła sobie ambitny cel: zdobyć Mount McKinley, najwyższy szczyt Ameryki Północnej. Wchodząc na ten mroźny, pokryty lodem szczyt, nie tylko zmierzyła się z trudnymi warunkami pogodowymi, ale i z własnymi wątpliwościami. Dla wielu alpinistów McKinley (dziś nazywany Denali) jest pierwszym krokiem do wielkich wypraw, ale dla Watanabe był czymś znacznie więcej – przepustką do świata najtrudniejszych gór świata. "Cieszyłam się każdą chwilą tej wspinaczki", wspominała później, podkreślając, że to doświadczenie nauczyło ją, że w alpinistyce nie chodzi tylko o wysokość, ale o wyzwania, jakie niesie trasa.
Kolejne lata przyniosły jej szereg spektakularnych sukcesów. W 1989 roku zdobyła Aconcagua, najwyższy szczyt Ameryki Południowej, walcząc z gwałtownymi wichurami i mroźnym powietrzem Andów. Ale to był dopiero początek jej przygód. W 1991 roku wspięła się na Cho Oyu – szósty co do wysokości szczyt świata, położony na granicy Nepalu i Tybetu. Tam, na wysokości ponad 8 tysięcy metrów, nauczyła się, jak ważna jest cierpliwość i skupienie, gdy każdy krok może decydować o życiu.
W 1998 roku Watanabe zmierzyła się z Gasherbrum II, jednym z najbardziej odległych i niedostępnych szczytów w Pakistanie, a rok później zdobyła Pobeda, najwyższy szczyt Kirgistanu, którego lodowe ściany są równie przerażające, co piękne. Każda z tych wypraw była wyzwaniem nie tylko fizycznym, ale i psychicznym. "Nie chodzi o to, jak wysoko idziesz, ale jak pokonujesz drogę" – te słowa Watanabe stały się jej życiową maksymą, którą kierowała się w każdej górskiej przygodzie.
A jednak największym wyzwaniem miały dopiero nadejść. W 2002 roku, w wieku 63 lat, Tamae Watanabe stanęła na najwyższym szczycie kuli ziemskiej - Mount Evereście. Była najstarszą kobietą, która tego dokonała, ale dla niej rekord nie miał aż takiego znaczenia. "Nie interesuje mnie mój wiek", powiedziała po zdobyciu szczytu. "Chciałam po prostu zobaczyć, czy dam radę." Pokonała nie tylko trudności techniczne, ale i własne ograniczenia, stając się inspiracją dla alpinistów na całym świecie.
Dziesięć lat później, mając 73 lata, Watanabe wróciła na Everest, by ponownie pobić swój własny rekord. Tym razem wspinaczka była jeszcze trudniejsza – silne wiatry, brak tlenu, zmęczenie, a mimo to, po dziesięciu godzinach walki z lodem i śniegiem, stanęła na szczycie świata. Była tam tylko ona, niebo i niezmierzone przestrzenie gór. To był triumf nie tylko siły fizycznej, ale i niezwykłej wytrwałości ducha.
Podwójne zdobycie Mount Everestu w wieku, kiedy większość ludzi myśli o emeryturze, uczyniło z Tamae Watanabe legendę. Jej filozofia życia, pełna pokory i skromności, potrafi inspirować młodsze pokolenia.
Filozofia życia Tamae Watanabe to harmonijne połączenie pokory, wytrwałości i głębokiej radości z prostych, codziennych rzeczy. Watanabe nigdy nie widziała siebie jako wielkiej bohaterki czy rekordzistki, choć jej osiągnięcia w świecie alpinizmu były spektakularne. Dla niej wspinaczka nie była sposobem na zdobywanie sławy, ale naturalnym przedłużeniem pasji, która pochodziła z codziennych obowiązków dzieciństwa.
Watanabe żyła skromnie, zawsze stawiając na prostotę i pokorę. Do 59. roku życia pracowała jako urzędniczka, a wspinaczka była jej pasją realizowaną po godzinach pracy. Nie miała sponsorów, którzy by opłacali jej kosztowne ekspedycje, czy treningi – swoje wyprawy finansowała z własnych oszczędności. Chociaż czasem część sprzętu otrzymała od przyjaciół ze środowiska wspinaczkowego. Jej wyprawy, nawet te na Everest, były skromne, wręcz minimalistyczne – jej zespół liczył tylko kilku wspinaczy i Sherpów (są to wytrzymali przewodnicy i tragarze - autochtoni z regionu Himalajów). Kiedy schodziła z gór, nie celebrowała swoich osiągnięć – wracała do życia jako zwykły obywatel, skromna kobieta z małego japońskiego miasteczka. "Po zejściu z gór staję się zwykłą osobą" – mówiła z uśmiechem.
Jej styl życia wyróżniał się też niezwykłą dyscypliną i konsekwencją. Każdy dzień był wypełniony aktywnością fizyczną – nie tylko treningami wspinaczkowymi, ale też ćwiczeniami. Była także miłośniczką spacerów po okolicznych szczytach wokół góry Fuji, gdzie mieszkała, i to te codzienne wędrówki pomagały jej zachować doskonałą formę fizyczną. Regularne ćwiczenia, zdrowa dieta i aktywność na świeżym powietrzu były jej tajemnicą na utrzymanie ciała w świetnej kondycji, nawet w zaawansowanym wieku.
Watanabe przywiązywała dużą wagę do tego, by żyć w pełnej harmonii z naturą. Uwielbiała przyrodę i z niej czerpała siłę oraz inspirację. Nigdy nie traktowała wspinaczki jako wyścigu czy rywalizacji z innymi. Dla niej chodziło o osobistą satysfakcję, wyzwanie, i duchowy kontakt z naturą. W górach odnajdywała spokój, wyciszenie i prawdziwą radość. "To natura daje mi siłę" – mawiała, podkreślając, że to właśnie w kontakcie z przyrodą odnajduje sens swojego życia.
Jej podejście do życia i wspinaczki było nierozerwalnie związane z głęboką pokorą. Nie była zainteresowana rekordami ani statusem celebrytki. To, co liczyło się dla niej najbardziej, to proces, droga, a nie ostateczny wynik. Jej wytrwałość, zarówno na ścieżkach życia, jak i na górskich szlakach, była inspirowana prostym, ale głębokim przekonaniem – że prawdziwą wartość mają codzienne wyzwania, a nie spektakularne sukcesy.
W 2005 roku Tamae Watanabe, mając za sobą już lata wspinaczkowych sukcesów, stanęła przed największym wyzwaniem swojego życia – i nie była to góra, lecz kontuzja, która mogła na zawsze zakończyć jej przygodę z alpinizmem. W czasie wykonywania codziennych prac w pobliżu swojego domu, Watanabe straciła równowagę i wpadła do pięciometrowego jaru, poważnie uszkadzając kręgosłup. Upadek spowodował zapadnięcie się kręgu lędźwiowego, co dla każdego, a szczególnie dla alpinistki w jej wieku, było poważnym zagrożeniem.
Dla wielu osób taka kontuzja oznaczałaby koniec marzeń o wspinaczce. Ale nie dla Tamae. Mimo bólu i niepewności, z jaką musiała się zmierzyć, nie straciła nadziei. Podczas rehabilitacji, jej siłą napędową stały się słowa lekarza, który po operacji powiedział: "Nie jest wykluczone, że wrócisz do gór, ale będzie to wymagało ogromnego wysiłku”. To krótkie zdanie stało się jej motywacją i światłem w ciemności, które prowadziło ją przez długie miesiące rehabilitacji. Z determinacją, której mogłaby pozazdrościć niejedna młodsza osoba, Watanabe walczyła o każdy krok, o każdy dzień postępu.
Po dwóch latach wytrwałej pracy nad powrotem do formy, Watanabe podjęła decyzję, która dla wielu wydawała się szalona – postanowiła wrócić do wspinaczki. W 2008 roku, na zaproszenie swojej przyjaciółki, Junko Tabei, podjęła próbę zdobycia Huiten Peak, najwyższego szczytu Mongolii. Mimo że była to dla niej pierwsza poważna wspinaczka po kontuzji, Watanabe z pełnym przekonaniem ruszyła na szlak. Sukces, który odniosła na tej wyprawie, dał jej nową nadzieję i pewność, że może wrócić do największych gór świata. To właśnie wtedy poczuła, że jej walka nie poszła na marne, że jej ciało, mimo traumatycznej kontuzji, wciąż ma w sobie siłę, a jej duch – niezłomną wolę walki.
Powrót na szczyty po tak poważnym urazie był dla Watanabe nie tylko fizycznym triumfem, ale też mentalnym dowodem na to, że żadne przeciwności nie są w stanie jej zatrzymać. Ta niezwykła determinacja pozwoliła jej później ponownie zdobyć Mount Everest w wieku 73 lat, przypominając wszystkim, że nawet najtrudniejsze upadki mogą być jedynie przystankiem w drodze na szczyt.
Tamae Watanabe to osoba, której siła nie leży w głębokiej, autentycznej pasji do gór oraz poczuciu bliskości z naturą. Jest kobietą, która nigdy nie goniła za rekordami, choć jej dokonania mogłyby uczynić z niej bohaterkę sportowych nagłówków. Dla Watanabe wspinaczka to nie wyścig o uznanie, lecz wewnętrzna droga do odkrywania siebie. Skromność była zawsze jej znakiem rozpoznawczym – nawet po zdobyciu Mount Everestu dwukrotnie jako najstarsza kobieta w historii, nie skupiała się na tytułach. "Nie interesuje mnie mój wiek" – mówiła z prostotą, tłumacząc, że wspina się dla samego doświadczenia, a nie dla rekordów.
Jej charakter jest jednocześnie pełen pokory i niewiarygodnej siły. Ta siła nie jest tylko fizyczna, choć Watanabe z pewnością pokonała wiele ekstremalnych wyzwań fizycznych. Kluczowe w niej jest to, co można nazwać siłą psychiczną – zdolnością do stawiania czoła przeciwnościom, jakby były one po prostu kolejnym krokiem na ścieżce, którą obrała. Kiedy inni by się poddali, ona ruszała dalej, krok po kroku, jak w czasie swoich wypraw, walcząc z kontuzją kręgosłupa czy niesprzyjającymi warunkami pogodowymi na lodowych zboczach. Jej determinacja to nie tylko cecha, ale leżący u podstaw jej osobowości sposób życia, który nie pozwala się poddać, nawet gdy okoliczności wydają się zniechęcające.
Watanabe posiada także niezwykły dystans do siebie samej. Potrafi śmiać się z własnych doświadczeń i nie traktuje siebie zbyt poważnie, co w alpinistycznym świecie pełnym ambicji nie jest aż takie częste. Nazywa siebie „kozicą” – lekko żartobliwie, ale i z miłością do wysokich miejsc, które uwielbia zdobywać. Ta metafora idealnie oddaje jej naturę: kocha wspinaczkę nie dla sukcesu, ale dla radości bycia wysoko, w miejscach, gdzie inni rzadko docierają, zarówno w sensie fizycznym, jak i emocjonalnym.
Jej poczucie humoru i dystans wobec własnych osiągnięć tworzą obraz osoby głęboko związanej z naturą, z jej prostotą i surowością. Watanabe nie szuka poklasku, ale harmonii z otaczającym ją światem. To właśnie ta harmonia, połączona z niezłomną wolą i miłością do życia, uczyniła ją jedną z najbardziej inspirujących postaci w świecie wspinaczki.
Od Tamae Watanabe możemy nauczyć się, że dbanie o zdrowie i kondycję to nie jednorazowy wysiłek ani złożony zestaw zasad, lecz raczej ciągły proces oparty na harmonii między ciałem, umysłem i środowiskiem. Jej podejście do kondycji nie polegało na narzuceniu sobie intensywnych, męczących programów treningowych, ale na codziennej aktywności, która była naturalnym elementem jej życia. Watanabe wierzyła, że zdrowie to rezultat regularnej, umiarkowanej aktywności – takich jak wędrówki po pobliskich górach, praca fizyczna na farmie czy prowadzenie wycieczek górskich.
Ważne jest także jej zrozumienie własnego ciała i jego potrzeb. Watanabe podchodziła do treningów z intuicyjną mądrością – odpoczywała, kiedy była zmęczona, i dostosowywała tempo wysiłku do swoich możliwości. W ten sposób unikała wyczerpania i kontuzji, zachowując jednocześnie energię na kolejne wyzwania. Pokazuje to, że dbanie o zdrowie może polegać na wsłuchiwaniu się w siebie i zachowywaniu równowagi między odpoczynkiem a aktywnością.
Kolejną cenną lekcją jest to, jak ważną rolę odgrywa umysł w dbaniu o kondycję. Watanabe nie wspinała się, by bić rekordy, lecz dla własnej radości i kontaktu z naturą. Jej motywacja płynęła z wewnętrznej potrzeby, co pomogło jej zachować zdrowie psychiczne i emocjonalną równowagę, nawet w obliczu kontuzji czy starzenia się.
Dziś Tamae Watanabe prowadzi życie, które idealnie wpisuje się w jej filozofię pokory i prostoty. Nadal mieszka w Japonii, w okolicach góry Fuji, gdzie realizuje swoją pasję jako przewodniczka górska. Prowadząc grupy na Fuji i pobliskie szczyty, dzieli się nie tylko swoją wiedzą na temat wspinaczki, ale także miłością do przyrody, którą uważa za esencję swojego życia. Jej doświadczenie, zarówno techniczne, jak i duchowe, przyciąga ludzi, którzy chcą nie tylko zdobyć szczyt, ale również zrozumieć, jak góry mogą wpłynąć na życie człowieka.
Watanabe angażuje się także w inicjatywy związane z ochroną środowiska naturalnego, szczególnie w kontekście gór. Uważa, że kontakt z naturą uczy pokory i odpowiedzialności za świat, który nas otacza, dlatego też propaguje ideę zrównoważonej turystyki górskiej. Dla niej to nie tylko kwestia ochrony ekosystemu, ale również przekazanie młodszym pokoleniom wartości, jaką jest szacunek do przyrody i odpowiedzialne korzystanie z jej dóbr. Pragnie, aby młodzi ludzie nie tylko zdobywali góry, ale także troszczyli się o nie dla przyszłych pokoleń.
Co do dalszych ambicji wspinaczkowych Watanabe, trudno jednoznacznie stwierdzić, czy planuje kolejne wielkie wyprawy. Choć otwarcie mówiła, że wspinała się na Everest dwukrotnie, by zaspokoić własną ciekawość, a nie dla rekordów, to jej duch odkrywcy i miłość do gór mogą sugerować, że nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Choć być może nie planuje ponownie zdobywać ośmiotysięczników, to nie można wykluczyć, że w jej sercu wciąż tli się pragnienie dalszych, choćby mniejszych wypraw, które będą dawały jej poczucie spełnienia.
Sprawdź podobne artykuły:
Odwaga niepokornej Higuchi Ichiyo: Samotny bunt przeciw uciskowi kobiet w Japonii
Nauczyła nas, jakie jest faktycznie życie japońskich gejsz: historia Mineko Iwasaki
Dzika San: Kim tak naprawdę jest księżniczka Mononoke?
Asuka – dzika wrestlerka WWE z Japonii, gamerka i projektantka graficzna
O uczciwości Japończyków: 10 scenek rodzajowych z życia Japonii, pozostawionych bez komentarza
未開 ソビエライ
Pasjonat kultury azjatyckiej z głębokim uznaniem dla różnorodnych filozofii świata. Z wykształcenia psycholog i filolog - koreanista. W sercu programista (gł. na Androida) i gorący entuzjasta technologii, a także praktyk zen i mono no aware. W chwilach spokoju hołduje zdyscyplinowanemu stylowi życia, głęboko wierząc, że wytrwałość, nieustający rozwój osobisty i oddanie się swoim pasjom to mądra droga życia.
"Najpotężniejszą siłą we wszechświecie jest procent składany." - Albert Einstein (prawdopodobnie)
未開 ソビエライ
Pasjonat kultury azjatyckiej z głębokim uznaniem dla różnorodnych filozofii świata. Z wykształcenia psycholog i filolog - koreanista. W sercu programista (gł. na Androida) i gorący entuzjasta technologii, a także praktyk zen i mono no aware. W chwilach spokoju hołduje zdyscyplinowanemu stylowi życia, głęboko wierząc, że wytrwałość, nieustający rozwój osobisty i oddanie się swoim pasjom to mądra droga życia.
"Najpotężniejszą siłą we wszechświecie jest procent składany." - Albert Einstein (prawdopodobnie)
___________________
Chcesz się podzielić swoimi przemyśleniami czy uwagami o stronie lub apce? Zostaw nam wiadomość, odpowiemy szybko. Zależy nam na poznaniu Twojej perspektywy!