Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.
2025/07/17

Prawdziwe Sengoku – jakie było życie ludzi bez miecza w cieniu samurajskich wojen?

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.

 

Ponure spojrzenie historii

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.Dziś opowiemy sobie o czasie wojen samurajskich Sengoku. Nie będzie epickich bitw, nie będzie pięknych zbroi, nie będzie poezji wojny i śmierci. Każda epoka ma swoje maski. Epoka Sengoku – czas wojny domowej w Japonii, która zalała oceanem krwi cały kraj – nosi dziś maskę chwały. Próbujemy ją zrozumieć przez opowieści o strategii, lojalności i męstwie. I nie ma w tym nic złego – ludzka wyobraźnia potrzebuje bohaterów, tak jak serce potrzebuje rytmu. Nie szkodzi, dopóki mamy świadomość, że to tylko taka umowa, że prawdziwa wojna jest inna. Że pod mitami o honorze kryły się noce spędzane w rowach, dzieci karmione strachem i ciała, których nikt nie chciał pochować. Sengoku nie było tylko okresem rywalizacji wodzów – to był czas całkowitego rozpadu porządku, w którym armie żerowały na własnym społeczeństwie, a życie prostego człowieka miało mniej wartości niż stare, zardzewiałe yari. Opowiedzmy dziś sobie Sengoku – jeszcze raz, ale trochę inaczej.

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.Dzisiejszy tekst nie opowiada o Tokugawie Ieyasu, nie celebruje Ody Nobunagi, nie analizuje epickich bitw. Opowiada o kobietach rozdawanych jako łup wojenny i dzieciach, które sprzedawano portugalskim handlarzom na statki płynące do Makau i Indii. O wieśniakach wcielanych do armii, których bronią były zaostrzone motyki, a żołdem prawo do gwałcenia. O sierotach, które nie miały prawa do łez – bo płacz ściągał uwagę, a uwaga zabijała. O matkach, które ukrywały dzieci w jamach pod podłogą, a potem karały je za hałas z surowością większą niż sama wojna. O ojcach, którzy bili synów tak, jak ich samych bito – nie z okrucieństwa, lecz z przekonania, że tak trzeba. To także opowieść o świątyniach zamienionych w twierdze, o wróżbitach karmiących się strachem, o mnichach, którzy nieśli modlitwy w jednej dłoni, a naginatę w drugiej.

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.Nie chodzi o potępienie czy osąd nad historią. Historia jest taka, jaka jest – i taka bywa wszędzie, nie tylko w Japonii. Chodzi raczej o świadomość. O zrozumienie, że jako wspólnoty – czasem nieświadomie – uzgadniamy, które fragmenty pamięci wyeksponować, a które przemilczeć. To wcale nie musi być złe. Może nawet być potrzebne. Bylebyśmy tylko nie zapominali, że to wybór – a nie cała prawda. Że nowy porządek – w przypadku Japonii to bakufu Tokugawa, pokój epoki Edo – zbudowano nie tylko na reformach, lecz także na milczeniu. Milczeniu o tym, co było. O sierotach bez grobów. O kobietach bez głosu. O tym, że całe społeczeństwo może żyć przez kilka pokoleń w przeświadczeniu, że ludzkie życie jest bezwartościowe. I choć dziś, podczas świąt poświęconych wielkim wodzom, cieszymy się barwnym widowiskiem, warto – bez patosu, ale uczciwie – pamiętać, że za tą opowieścią stoi jeszcze jedna. Ta mniej wygodna. Ale bardziej prawdziwa.

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.

 

Czym był okres Sengoku?

 

Słowo Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.sengoku jidai (戦国時代) oznacza dosłownie „okres walczących królestw” — i choć brzmi jak tytuł heroicznej epopei, to w rzeczywistości kryje za sobą półtora wieku bezlitosnego chaosu, krwi, zdrad i głodu. Termin ten został zapożyczony z chińskiej historiografii, gdzie odnosił się do podobnej ery rywalizujących państw przed zjednoczeniem Chin pod dynastią Qin. W Japonii określa okres trwający od połowy XV do początku XVII wieku, kiedy kraj pogrążył się w brutalnej wojnie domowej — ale nie jednej wojnie, lecz w dziesiątkach nakładających się konfliktów, bitw i oblężeń, rozciągniętych w czasie i przestrzeni jak gęsta pajęczyna przemocy.

 

Genezą tej epoki był rozpad istniejącego porządku. W 1467 roku wybuchła wojna Ōnin — z pozoru lokalna rywalizacja o sukcesję wśród arystokracji, która szybko przekształciła się w spiralę przemocy ogarniającą Kyoto i rozlewającą się na prowincje. Ashikaga Yoshimasa, ówczesny shōgun, nie był zdolny utrzymać kontroli, a rody wojowników (buke) wykorzystały słabość władzy centralnej, by sięgnąć po własne ambicje. Shogunat Ashikaga istniał jeszcze na papierze aż do 1573 roku, ale już wcześniej stracił realny wpływ na prowincjonalnych panów — daimyō — którzy zaczęli traktować własne domeny jak niezależne państwa. I praktycznie – wiele z nich było w tamtym czasie niezależnymi państwami.

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.W wyniku tej anarchii Japonia została rozbita na dziesiątki, a nawet setki rywalizujących ze sobą klanów, z których każdy toczył wojnę o ziemię, zasoby, ludzi i prestiż. Nie było jednej linii frontu — były za to setki drobnych i większych bitw, oblężeń, zdrad sojuszników i masakr cywilów. Od południowe przyczółki Hokkaidō (wtedy Ezo) po południowe Kyushu, wyspy tonęły w niekończącej się wojnie, prowadzonej przez ludzi, którzy często wczoraj byli sojusznikami, a dziś wrogami.

 

Lata mijały, a Japonia zdawała się coraz bardziej zapadać w morzu krwi. Nie istniała żadna instytucja zdolna narzucić pokój. Nie było neutralnego arbitra. Prawo przestało obowiązywać, sądy upadły, rządy shoguna były żartem a cesarz — cóż, cesarz już od dawna nie miał żadnego znaczenia poza ceremonialnym. Każdy pan feudalny sam stanowił prawo w swojej domenie, sam wybierał, komu wolno żyć, a komu trzeba umrzeć. Trwała nie epoka wojen rycerskich, lecz coś znacznie bardziej brutalnego: czas całkowitego rozpadu wspólnoty politycznej i moralnej.

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.Za umowny koniec epoki uważa się zazwyczaj rok 1600 — bitwę pod Sekigaharą, w której Tokugawa Ieyasu pokonał armię lojalistów rodu Toyotomi i otworzył sobie drogę do objęcia tytułu shōguna. Niektórzy historycy wskazują jednak na 1615 rok, gdy wojska Tokugawy zdobyły zamek Osaka i ostatecznie zniszczyły resztki władzy rodu Toyotomi. Wtedy dopiero Japonia została zjednoczona na nowo, choć nie na zasadach dawnych, lecz całkowicie nowych: pod rządami wojskowego reżimu Tokugawa — bakufu — który przez kolejne 250 lat wprowadził pokój, izolację i surową kontrolę społeczną (więcej o tym tu: Co zrobić ze społeczeństwem samurajów znających tylko wojnę i śmierć w czasach pokoju? - sprytne pomysły shogunów Tokugawa).

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.W odróżnieniu od wojny secesyjnej w USA, która stała się fundamentem nowoczesnej amerykańskiej tożsamości i moralnej narracji o wolności, epoka Sengoku w Japonii nie posiada jednej, spójnej interpretacji. Nie jest traktowana jednoznacznie jako czas chwały czy upadku. To raczej rozdarta, pełna ambiwalencji pamięć o epoce, która wydała na świat bohaterów, ale i zbrodniarzy; która stworzyła nowy ład, lecz zrodziła go w łonie potwornej anarchii. Sengoku nie da się zrozumieć bez zrozumienia cierpienia tych, których nigdy nie uczczono pomnikami — chłopów bez nazwisk, kobiet sprzedanych do niewoli, dzieci, które nie dożyły dorosłości. Dla nich to nie był czas chwały.

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.

 

Romantyzacja Sengoku w kulturze Japonii i Zachodu

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.Okres Sengoku, choć historycznie był czasem rozkładu, przemocy i społecznego cierpienia, bywa dziś przedstawiany w zupełnie innym świetle — zarówno w Japonii, jak i na Zachodzie. To, co było chaosem i klęską dla milionów ludzi, zostało przekształcone w mit epoki heroizmu, honoru i estetycznego piękna. Zamiast spalonej wioski i krzyków uciekinierów, widzimy samuraja o czystej duszy, stojącego dumnie w deszczu sakury z zakrwawionym mieczem w dłoni.

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.Współczesna popkultura w znacznym stopniu przyczyniła się do tej romantyzacji. Filmy Akiry Kurosawy, takie jak Siedmiu samurajów czy Kagemusha, zbudowały wzorzec wojownika idealnego — lojalnego, skromnego, poetycko samotnego. Gry video, anime i seriale historyczne często idą tą samą drogą: samuraj jest szlachetny, zbrojny w kodeks, walczy nie dla zysku, lecz dla idei. Tymczasem przekazy źródłowe z epoki, jak listy portugalskich jezuitów, kroniki bitw czy relacje mnichów buddyjskich, malują obraz dalece mniej romantyczny: to była wojna, w której walczyli ludzie. Prawdziwi ludzi. Co więcej, była to głównie wojna podjazdowa, pełna zdrad, podpalania pól, porywania kobiet, masowego rabunku i bezkarnego zabijania. Czyli pod tym względem akurat podobna do średniowiecznych wojen gdziekolwiek indziej – Francji, Polski, czy Chin.

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.Szczególną rolę w mitologizacji tego okresu odgrywa tzw. „mit samuraja” — obraz wojownika jako wzorca honoru i wewnętrznej czystości. I choć nie wzięło się to znikąd, a szkolenie samuraja – z walki, poezji, filozofii było bardzo szerokie, to pamiętajmy jednak, że w rzeczywistości znaczna część wojsk nie była złożona z wyszkolonych wojowników, lecz z chłopów przymusowo wcielonych do oddziałów lub zmuszanych do noszenia zaopatrzenia. Zresztą nawet samuraje wyższego szczebla nie stronili od zdrad, grabieży czy mordów (mimo wykształcenia jednak też byli ludźmi). Bitwy często toczyły się nie o wielkie idee, lecz o kontrolę nad spichlerzem, dopływem wody, rynkiem zbożowym (wręcz definicja wojny pod jakąkolwiek szerokością geograficzną). Rzeczywistość pisała własne scenariusze.Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.

 

Również sama estetyka wojny sengoku uległa idealizacji. Współczesne rekonstrukcje bitew, muzea z wypolerowanymi zbrojami i barwne festiwale sprawiają wrażenie, jakby wojna była stylową ceremonią. Chorągwie rodowe, zbroje lakowane na czerwono, rytuały parzenia herbaty przed bitwą — to wszystko oczywiście istniało na prawdę, ale nie dominowało. Rzeczywistość to błoto pod Kyoto, rany cuchnące gangreną, rozczłonkowane ciała na polach ryżowych i strach w oczach kobiet, których wioska właśnie padła ofiarą łupieżczego najazdu.

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.Wreszcie — istotną rolę odgrywa pamięć zbiorowa. W wielu miejscach Japonii okres Sengoku jest wspominany poprzez festiwale, inscenizacje bitew, lokalne muzea i szkoły tradycyjnego rzemiosła. To naturalny proces kultywowania tożsamości — lokalnej i narodowej — ale niekiedy przeradza się w budowanie mitu. Mieszkańcy Aizuwakamatsu, świętujący bohaterską obronę zamku Tsuruga, nei zawsze myślą przecież o głodzie i masowej śmierci cywilów, które towarzyszyły oblężeniu.

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.Romantyzacja epoki Sengoku to nie tylko skutek popkultury — to także mechanizm obronny zbiorowej pamięci. Łatwiej jest świętować niż żałować. Łatwiej opowiedzieć historię o odwadze, niż przyznać się do narodowej traumy. Ale by naprawdę zrozumieć ten czas, trzeba spojrzeć pod powierzchnię legendy. W błoto, nie w lakę. Nie piszę tego po to, by skrytykować mitologizowanie, świętowanie, czy opowiadanie epickich historii. Nie, to są rzeczy potrzebne i sam lubię tam wracać. Ale ważne jest – by podczas zabawy zawsze pamiętać, mieć gdzieś tam z tyłu głowy bardziej prawdziwe wyobrażenie rzeczywistości. Myślę, że to tylko może wzbogacić. Wracając do tematu…

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.

 

Rozpad społeczeństwa – codzienne życie bez ochrony państwa

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.W czasie gdy możni walczyli o prowincje, chłopi walczyli o przetrwanie. W okresie Sengoku — pozbawionym centralnej władzy, bez wspólnego prawa, bez stałej armii — Japonia pogrążyła się nie tylko w konflikcie zbrojnym, ale w głębokim rozpadzie społecznym. Władza shogunatu Ashikaga rozmyła się, a wraz z nią zniknęła jakakolwiek gwarancja bezpieczeństwa. Na prowincji panowała zasada: silniejszy bierze wszystko.

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.Najbardziej narażoną grupą byli chłopi — stanowiący około 80% społeczeństwa. Żyli w małych wioskach, często ufortyfikowanych płotami z ostrych pali lub niskimi wałami ziemnymi, które nijak nie chroniły przed najazdem konnych łupieżców. Ci, którzy nie mieli czym się bronić, stawali się łatwym celem dla band: grup bezpańskich samurajów (roninów, choć w Sengoku znaczyło to trochę co innego niż w Edo), zbiegłych najemników, a czasem nawet zwykłych głodnych chłopów, którzy odrzucili rolę ofiary. Grabieże, gwałty, porywanie kobiet i dzieci — to była codzienność, nie margines.

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.Brak ochrony ze strony państwa oznaczał, że siłę porządku w terenie stanowili lokalni watażkowie — najczęściej niżsi wasale daimyō lub buntowniczy samurajowie, którzy tworzyli własne prywatne armie. Zdarzało się, że jedna wioska przechodziła kilkakrotnie w ciągu roku z rąk do rąk — wraz ze zmianą herbu na sztandarze zmieniały się także obowiązki chłopów, wysokość danin i ilość oddawanego ryżu. Nawet w środku wojny nakładano na chłopów nowe podatki i obowiązki — od dostarczania koni, przez rekwirowanie żywności, po przymusowy udział w budowie umocnień.

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.Niektóre wsie decydowały się na samoorganizację i zbrojny opór — powstawały oddolne wspólnoty znane jako ikki (więcej tu: Ikkō-ikki: Buddyjscy mnisi budują fortece i prowadzą chłopów do wojny z władcami Japonii Sengoku), w których chłopi, mnisi, kupcy i zbuntowani samuraje wspólnie bronili się przed feudalnym terrorem. Najsłynniejszym przykładem była Liga Ikkō-ikki wspierana przez radykalnych mnichów buddyjskich z sekty Jōdo Shinshū. W ich twierdzach, takich jak Ishiyama Hongan-ji, przez dekady udawało się tworzyć autonomiczne enklawy, gdzie panował względny porządek. Ale nawet te bastiony paday ostatecznie pod oblężeniem Nobunagi, a ich mieszkańców czekały rzezie i konfiskaty.

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.Dla kobiet okres Sengoku oznaczał permanentne zagrożenie. W wielu rejonach Japonii rejestrowano przypadki masowych porwań — kobiety trafiały do obozów wojskowych jako nałożnice, służki lub niewolnice, czasem sprzedawano je do innych prowincji. Pojęcie honoru nie chroniło kobiet z ludu — przeciwnie, często były traktowane jak zdobycz. Dzieci w tym czasie nie znały dzieciństwa – od małego uczono je przetrwania, pracy w polu, krycia się w razie najazdu. Starsze dzieci wcielano do pomocniczych formacji wojskowych lub zmuszano do noszenia sprzętu bojowego.

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.Rzemieślnicy i kupcy, choć czasem nieco bezpieczniejsi w zamkniętych miastach warownych, również żyli w ciągłym ryzyku. Całe osady garncarzy, kowali czy tkaczy przenoszono z jednej domeny do drugiej, gdy zmieniała się władza militarna. Władcy traktowali wykwalifikowanych rzemieślników jak własność strategiczną – szczególnie wytwórców zbroi, broni, strzał czy prochu. Niektórzy z nich cieszyli się względnym dobrobytem, ale tylko dopóki ich pan był u władzy. Po jego upadku – domy palono, ludzi brano w niewolę, osady znikały z mapy.

 

Krajobraz Japonii w okresie Sengoku był pełen uchodźców. Płonące pola ryżowe, zniszczone irygacje, drogi pełne ludzi z tobołkami — to nie romantyczna sceneria epickiej bitwy, ale rzeczywistość dziesiątek tysięcy rodzin, które musiały opuścić swoje domy. Część z nich osiedlała się w dolinach ukrytych w górach, tworząc tymczasowe obozy; inni próbowali przetrwać jako wędrowni robotnicy lub żebracy.Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.

 

Wraz z upadkiem centralnej władzy, załamały się stare struktury społeczne. Świątynie buddyjskie, niegdyś lokalne centra edukacji, kultu i pomocy, często stawały się albo bastionami oporu, albo celem zniszczenia. Władza urzędników shogunatu lub dworu cesarskiego praktycznie nie istniała poza Kyoto. Nawet lokalna administracja uległa rozpadowi – dawne funkcje przejmowali namiestnicy wojskowi i straże lokalnych panów. Dokumenty, zapisy ziemskie, księgi podatkowe – ginęły w ogniu, a razem z nimi prawa i tożsamości ludzi.

Okres Sengoku to czas nie tylko wojny — to czas, gdy Japonia przez półtora wieku żyła bez aparatu państwowego, w stanie rozkładu społecznego. Dla większości ludzi nie istniało pojęcie „ojczyzny” — był tylko kuni (prowincja), czasem nawet tylko mura (wioska). I nie było nikogo, kto by nad tym wszystkim panował. Każdy dzień był walką o życie — i niekoniecznie z mieczem w dłoni.Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.

 

Handel ludźmi i seksualne niewolnictwo


Nieopowiedziana rozpacz epoki wojny

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.W cieniu bitw, strategii i nazwisk wielkich wodzów toczyło się drugie, przemilczane życie okresu Sengoku — życie ciał wystawionych na sprzedaż. W świecie bez prawa i bez ochrony, w którym istnienie prostego człowieka nie miało większej wartości niż worek ryżu, ciało kobiety lub dziecka stawało się towarem — najłatwiejszym do zdobycia łupem wojennym.

 

W listach portugalskich misjonarzy, jak Luís Fróis, pojawiają się opisy handlu żywym towarem — setki, a może tysiące dzieci i kobiet sprzedawano przez japońskich pośredników europejskim kupcom. Trafiały one do portugalskich posiadłości w Makau, Goa, Malace czy nawet na plantacje w Brazylii. Córki biednych rodzin, dziewczynki porwane w trakcie najazdów na wioski, jeńcy wojenni — wszyscy mogli zostać sprzedani. Cena? Czasem kilkanaście monet, czasem worek prochu, czasem długi miecz.

 

Ten proceder miał swoje oblicze również na lokalnym rynku. W portowych miastach, jak Nagasaki, a także w miastach zamkowych i ośrodkach handlu, istniały całe sieci pośredników oferujących „służące”, „towarzyszki”, „dziewki” — wszystko w cudzysłowie, bo pod tymi eufemizmami kryła się brutalna rzeczywistość seksualnego zniewolenia. Kupowano je jako niewolnice domowe, na potrzeby domów uciech, do haremu możnych daimyō. Mężczyźni również trafiali do niewoli, choć częściej jako siła robocza do prac przy fortyfikacjach, noszenia broni czy do wyczerpujących robót rolnych.

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.Większość europejskich misjonarzy przymykało oczy na ten proceder, traktując go jako „mniejsze zło” wobec większej misji nawracania dusz. Inni — jak sam Frois — notowali z oburzeniem, że kupowano i chrzczono niewolników tylko po to, by ich potem bez litości wysyłać za morze.

 

Dla japońskich możnych kupno „służącej” było często elementem prestiżu, oznaką siły — tym bardziej, jeśli była to kobieta z rodu pokonanego wroga. Gwałty były traktowane jako nieodłączny element wojny — nagroda, nie zbrodnia. Porwania kobiet miały też charakter strategiczny: zmuszone do zamążpójścia lub pełnienia roli konkubin mogły z czasem przyczynić się do sojuszy politycznych. Historie takie jak losy żon Ody Nobunagi, Tokugawy Ieyasu czy Toyotomiego Hideyoshiego są dobrze znane — ale setki, tysiące kobiet, których imion nikt nie zapisał, doświadczyły tej samej brutalnej logiki.

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.

Temat niewolnictwa w epoce Sengoku wciąż pozostaje w cieniu, zarówno w japońskiej historiografii, jak i w popkulturze. W filmach i serialach wojna wygląda jak teatr — pełna honorowych starć, szyku, symboliki. A przecież w tym samym czasie kobiety wywożono w skrzyniach, chłopców wiązano liną i wleczono w góry, a ci, którzy przeżyli, mieli tylko jedno: pracować w milczeniu. Tak to już jest, że historia to często nie po prostu pamięć, lecz wybór tego, co chcemy pamiętać.

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.

 

Armie biedoty – kto naprawdę walczył w wojnach Sengoku?

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.Na malowidłach z epoki, na parawanach byōbu i w filmach Kurosawy widać zbrojnych samurajów o dumnej postawie, ich lśniące hełmy z półksiężycem, pancerze ozdobione rodowymi mon. Ale to tylko powierzchnia. Pod nią, pod warstwą lakowych płyt i legendy bushidō (które na dobrą sprawę zyskało swoją nazwę dopiero, gdy Sengoku się skończyło), znajdowała się prawdziwa armia epoki Sengoku: zziębnięci, brudni, zmęczeni ludzie bez nazwisk. Wieśniacy z drewnianym dzidami, chłopcy z nożem do ryżu u boku, starcy niosący ciężkie worki ryżu za oddziałem. To oni stanowili większość armii.

 

W szczytowych momentach największe armie Sengoku liczyły nawet po 30 000–50 000 ludzi. Ale samurajów, w pełnym znaczeniu tego słowa, było wśród nich może 5–10%. Cała reszta to pospolite ruszenie: wieśniacy zmobilizowani przez swoich lokalnych daimyō, rzemieślnicy oderwani od warsztatów, synowie ubogich rodzin, wygnańcy, włóczędzy, dawni przestępcy. Byli zmuszani do walki, wcielani pod groźbą śmierci albo szli dobrowolnie — z desperacji, z chęci zdobycia łupu, z potrzeby przetrwania. Czasem, po prostu, nie było dokąd uciec.

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.Ich uzbrojenie? Prowizoryczne i nierówne. Najczęściej nosili tylko strój zgrzebnych konopii asa i prostą bambusową osłonę na klatkę piersiową. Broń była równie zróżnicowana: yari (włócznie) z żelaznym grotem, prymitywne naginaty, stare łuki, czasem tylko motyka lub długi kij. Tylko nieliczni mieli szansę na użycie miecza — tachi (taka dłuższa katana) była atrybutem klasy wyższej. Od połowy XVI wieku coraz częściej pojawiały się tanie, masowo produkowane teppō — lontowe arkebuzy sprowadzone z Portugalii. Ale nie każdy potrafił je obsługiwać. Często oddawano je w ręce chłopów bez szkolenia, którzy wiedzieli tylko w którą stronę celować, ale nie jak.

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.Armii często towarzyszyły kobiety i dzieci. Nie zawsze jako wojownicy — choć i takie przypadki się zdarzały — ale jako tragarze, kucharki, opiekunki rannych, zbieraczki łupów. Czasem pełniły też rolę zakładniczek, czasem były po prostu obecne, bo nie miały gdzie indziej iść. Po zakończeniu bitwy kobieta mogła być rozdana jako nagroda, a dziecko — sprzedane. Sengoku nie rozróżniało „cywilów” w naszym rozumieniu. Jeśli szedłeś za armią — byłeś jej częścią.

 

Żołdu w klasycznym sensie nie było. W wielu przypadkach jedyną nagrodą za udział w bitwie była możliwość grabieży. Spalone wioski, opuszczone domostwa, ciała poległych — wszystko było „do wzięcia”. Ludzie okradali zwłoki, rozbierali porzucone zbroje, łamali ceramikę, szukając jedzenia. Zdarzało się, że oddziały przymierały głodem i żywiły się korą drzew, a nawet padliną. Niektóre źródła wspominają o przypadkach kanibalizmu, szczególnie w czasie oblężeń.

 

A co z tymi, którzy odmówili walki? W najlepszym razie zostawiano ich w spokoju — w najgorszym: wieszano, zabijano jako tchórzy, sprzedawano handlarzom ludzi. Jeńców często wykorzystywano jako żywe tarcze w kolejnych starciach lub wcielano siłą do nowych armii. Zmieniali barwy nie dlatego, że zdradzali, ale dlatego, że ich życie nie miało żadnego koloru.

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.

 

Religia, magia i nadzieja – duchowość w czasie chaosu
 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.W świecie, w którym upadły autorytety polityczne, a życie straciło wszelki przewidywalny porządek, duchowość stawała się ostatnim schronieniem. Dla ludzi okresu Sengoku religia nie była filozoficzną spekulacją – była narzędziem przetrwania, środkiem uspokojenia duszy w czasie, gdy ciało mogło zginąć o każdej porze dnia i nocy.

 

Szczególne znaczenie zyskał Amidyzm, czyli szkoła Czystej Krainy (Jōdo-shū i Jōdo Shinshū). Jej prosty, głęboko pocieszający przekaz – że każdy człowiek, bez względu na winy czy pochodzenie, może odrodzić się w raju Amidy dzięki prostemu wezwaniu jego imienia – niósł nadzieję rzeszom chłopów i uchodźców. Namu Amida Butsu – sześć sylab wypowiadanych raz za razem w szeptach, śpiewach i krzykach, stawało się jak mantrą dla przerażonych ludzi gromadzących się w buddyjskich świątyniach, które stawały się zarazem miejscami schronienia i twierdzami (więcej o militarnym buddyzmie tu: Mnich z naginatą: militarne oblicze buddyzmu w Japonii Kamakury).

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.Z tych świątyń wyrosła również bardziej bezpośrednia forma religijnej odpowiedzi na chaos – sōhei, mnisi-wojownicy. Zakon wojskowy świątyni Enryaku-ji na górze Hiei czy zbrojne wspólnoty związane z Hongan-ji w Osace organizowały własne armie, broniąc zarówno wiary, jak i wspólnoty wiernych. Nie byli to mnisi specjalizujący się wyłącznie w kontemplacji – wielu z nich nosiło zbroje, operowało łukiem i naginatą, uczestniczyło w oblężeniach i politycznych sojuszach. W przypadku Hongan-ji siły te potrafiły powstrzymać nawet samego Oda Nobunagę, który przez dziesięć lat bezskutecznie próbował złamać ich opór.

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.Jednocześnie, na poziomie codziennego życia, magia i religia mieszały się płynnie. Talizmany (omamori), rytuały ochronne odprawiane przez wiejskich kapłanów shintō i mnichów buddyjskich, prośby do bóstw kami opiekujących się wodą, ryżem, ogniem – wszystko to było zinternalizowane w świadomości zwykłych ludzi. Wierzono, że kształt czaszki dziecka może wskazać jego przyszłość, że złe duchy zagnieżdżają się w chorobie, że nocą przez ruiny przechodzą dusze poległych samurajów. Wybuch epidemii tłumaczono obecnością mściwego onryō, a kometa na niebie miałą być znakiem rychłego końca epoki. Znamy to zbyt dobrze i z naszej rodzimej historii.

 

Przesądy, modlitwy, talizmany, wojownicy z klasztorów i przybysze z Portugalii – wszystko to splatało się w złożoną duchową tkankę Japonii okresu wojny domowej. Świat, który się rozpadał, próbował sam siebie na nowo zakląć, obłaskawić i uleczyć – czy to słowem modlitwy, czy ostrzem mnisiej naginaty.

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.

 

Dzieci wojny – pokolenie wychowane w strachu
 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.W epoce, w której nie było dnia bez przemocy, dzieci nie miały prawa do dzieciństwa. Ich płacz cichł szybko – nie dlatego, że były pocieszane, ale dlatego, że płacz przyciągał uwagę niewłaściwych ludzi. W czasach wojny domowej, kiedy Japończycy nie znali ani jednego pokolenia dorastającego w stabilizacji, dzieci były równocześnie ofiarami i narzędziami chaosu.

 

W spalonych wioskach po wojskowych najazdach znajdowano dzieci skulone pod zwęglonymi futonami. Inne błąkały się po drogach jak bezpańskie psy – sieroty po chłopskich rodzinach wymordowanych za nieposłuszeństwo wobec lokalnego daimyō. W świecie, gdzie przetrwanie zależało od siły i lojalności, dzieci stawały się walutą – sprzedawane jako służący, jako niewolnicy seksualni, jako przyszli żołnierze. Portugalskie i japońskie źródła mówią wprost o dzieciach z Kyūshū wysyłanych na statkach do Makau, Goa i Europy (cywilizacja europejska zawsze lubiła niewolników z odległych krain).

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.Wśród samurajów i ich sług, dzieci nie były chronione przed brutalnością – były przez nią kształtowane. Trzylatki uczyły się trzymać bokken, sześciolatki ćwiczyły proste kata, ośmiolatki potrafiły rozłożyć i złożyć tanegashimę. Dzieciństwo było treningiem. Nie dla rozwoju osobistego, lecz dla służby – klanowi, panu, wojnie. Dziecko, które nie potrafiło milczeć i walczyć, nie miało przyszłości. Chłopców zmuszano do udziału w rzeziach, dziewczynki – do usług dla armii. W dokumentach źródłowych z prowincji Echizen i Mino odnotowano przypadki, gdy dzieci wykorzystywano do noszenia amunicji, zbierania rannych z pola bitwy lub czyszczenia zakrwawionych mieczy.

 

W domach, jeśli w ogóle istniały, czekała nie tyle miłość, co strach. Przemoc domowa była endemiczną codziennością – nie w sensie patologicznym, lecz systemowym. Ojciec, który sam został wychowany biciem, przekazywał to samo swojemu synowi – nie ze złości, lecz z przekonania. Matka, która ukrywała dziecko przed zbirami lub bandą zbrojnych, mogła potem karać je surowo za hałas. Strach nie mijał – stawał się zasadą.

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.

W świecie, gdzie każdy dzień mógł być ostatni, edukacja stała się luksusem dostępnym tylko dzieciom duchownych i rodzin zamożnych kupców w miastach takich jak Sakai, Kyōto czy Nara. Dla reszty dzieci wiedza była przekleństwem – lepiej było nie wiedzieć, ile kosztuje życie, lepiej było nie pamiętać, co oznacza dom.

 

Wielu z tych, którzy przeżyli, weszło w dorosłość już jako okaleczeni – niekoniecznie fizycznie, ale emocjonalnie. Ich świat nie znał beztroski. Zamiast zabawek – kamienie. Zamiast gier – polowania na szczury. Zamiast opowieści na dobranoc – jęki rannych.

To pokolenie stało się fundamentem nowej Japonii: tej zjednoczonej przez Tokugawów. Ale w ich sercach nosili Sengoku – nie jako romantyczną opowieść, lecz jako zimną, nieustępliwą ranę, której nie dało się opatrzyć.

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.

 

Koniec epoki – co naprawdę przyniosło zwycięstwo Tokugawy?
 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.W roku 1600, gdy kurz po bitwie pod Sekigaharą opadł na zroszone krwią pola prowincji Mino, rozpoczęło się coś więcej niż tylko nowy rozdział w kronikach wojny. Zwycięstwo Tokugawy Ieyasu nie po prostu epickim sukcesem – było transformacją. Ogień zamieniono na chłód marmuru. Chaotyczna furia sengoku ustąpiła miejsca żelaznej strukturze epoki Edo.

Zapanował pokój – ale nie wolność. Uporządkowanie kraju oznaczało także uporządkowanie ludzi. Szlachta została zhierarchizowana, chłopi przypisani do ziemi, a samuraje przekształceni w urzędników. Nowy porządek budowano nie tylko na reformach – lecz również na milczeniu. Milczeniu o tym, co było.

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.Bakufu Tokugawy rozpoczęło proces świadomego formowania pamięci – reinterpretując sengoku jako epokę heroizmu, honoru i narodowej siły. Legendy o Nobunadze, Hideyoshim i Ieyasu zaczęto splatać w trójkolorową opowieść o zjednoczeniu. Szorstką, niewygodną prawdę o zgliszczach wiosek, sprzedanych dzieciach, chłopach ginących anonimowo z kijem w ręku – ukryto pod lakierem zbroi i błyskiem miecza.

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.Nie było grobów dla armii biedoty. Nie było imion dla dzieci zrabowanych przez nocne oddziały. Nie było opowieści dla kobiet pędzonych jak bydło po zdobyciu zamku. Historia Japonii napisała swój renesans – ale ci, którzy go zbudowali własnym cierpieniem, nie zostali zaproszeni na stronice kronik.

 

Dziś, gdy oglądamy defilady w zbrojach i festiwale ku czci wielkich generałów, warto choć na moment zamknąć oczy i przywołać w myślach tamtych – bezimiennych. Nie po to, by osądzać przeszłość. Historia jest taka, jaka jest – i taka bywa wszędzie, nie tylko w Japonii. Chodzi raczej o świadomość. O zrozumienie, że jako wspólnoty – czasem nieświadomie – uzgadniamy, które fragmenty pamięci wyeksponować, a które przemilczeć. To wcale nie musi być złe. Może nawet być potrzebne. Bylebyśmy tylko nie zapominali, że to wybór – a nie cała prawda.

 

Sengoku bez mitów: życie zwykłych ludzi w cieniu samurajskich wojen – strach, przemoc, głód i milczenie, o których historia rzadko wspomina.

Zobacz >>

"Silne kobiety Japonii" - zobacz książkę autora strony

  1. pl
  2. en
Książka o historii kobiet w dawnej Japonii - "Silne kobiety Japonii" autorstwa Michała Sobieraj - twórcy ukiyo-japan.pl
Logo Ikigai Manga Dive - strony o Japonii, historii i kulturze japońskiej, mandze i anime

  

    未開    ソビエライ

 

  Mike Soray

   (Michał Sobieraj)

Zdjęcie Mike Soray (aka Michał Sobieraj)
Logo Soray Apps - appdev, aplikacja na Androida, apki edukacyjne
Logo Ikigai Manga Dive - strony o Japonii, historii i kulturze japońskiej, mandze i anime
Logo Gain Skill Plus - serii aplikacji na Androida, których celem jest budowanie wiedzy i umiejętności na rózne tematy.

  

   

 

 

未開    ソビエライ

 

 Pasjonat kultury azjatyckiej z głębokim uznaniem dla różnorodnych filozofii świata. Z wykształcenia psycholog i filolog - koreanista. W sercu programista (gł. na Androida) i gorący entuzjasta technologii, a także praktyk zen i mono no aware. W chwilach spokoju hołduje zdyscyplinowanemu stylowi życia, głęboko wierząc, że wytrwałość, nieustający rozwój osobisty i oddanie się swoim pasjom to mądra droga życia. Autor książki "Silne kobiety Japonii" (>>zobacz)

 

Osobiste motto:

"Najpotężniejszą siłą we wszechświecie jest procent składany.- Albert Einstein (prawdopodobnie)

Mike Soray

(aka Michał Sobieraj)

Zdjęcie Mike Soray (aka Michał Sobieraj)

Napisz do nas...

Przeczytaj więcej

o nas...

Twój e-mail:
Twoja wiadomość:
WYŚLIJ
WYŚLIJ
Twoja wiadomość została wysłana - dzięki!
Uzupełnij wszystkie obowiązkowe pola!

Ciechanów, Polska

dr.imyon@gmail.com

___________________

inari.smart

Chcesz się podzielić swoimi przemyśleniami czy uwagami o stronie lub apce? Zostaw nam wiadomość, odpowiemy szybko. Zależy nam na poznaniu Twojej perspektywy!