Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.
2025/12/17

Zimowe yōkaie – jak Japonia opowiada lęk, gdy zgubisz drogę w śniegu?

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.

 

Zamieć to oddech yōkaiów

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.Zima w Japonii nie zaczyna się od pocztówki, tylko od znikania. Najpierw znika horyzont, potem znika kolor, a na końcu znika pewność, że świat jest jeszcze taki sam jak wczoraj. Na północy, w Tōhoku i na Hokkaidō, śnieg potrafi przykryć drogi nie do poznania; po stronie Morza Japońskiego — w „śnieżnym kraju” od Niigaty w dół — wilgotne wiatry niosą opady tak ciężkie, że odśnieżanie samochodu nie jest, jak u nas, machnięciem szczotką po dachu, tylko prawdziwym odkopywaniem całego pojazdu spod dwumetrowej warstwy mokrej, ciężkiej bieli. Są miejsca, gdzie zima jest jak osobna kraina: zasypane przełęcze, lasy, w których krok brzmi jak wyrok, a biel zgrywa się z ciszą tak, że idąc boimy się nawet pomyśleć czegoś zbyt głośno. W Japonii śnieg nie jest uroczą dekoracją — jest potężnym żywiołem, takim, jak ogień, czy trzęsienie ziemi.

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.I właśnie tam rodzą się zimowe yōkaie: nie jako „barwne, pocieszne stworki”, do których przyzwyczaiła nas trochę popkultura, ale jako autentyczna, japońska myśl mówiąca o tym, o czym trudno mówić wprost. Yōkaie są jak szkice i karykatury lęków, które człowiek nosi w ciele: strachu przed zgubieniem drogi, przed obojętnością świata, przed własnym zmęczeniem, które podpowiada najgorsze skróty. To nie przypadek, że zimowe duchy są tak ostre i ciche zarazem — zimą biel usuwa szczegóły, uspokajając, gdy jednocześnie mróz wyostrza instynkty, budząc niepokój. Kiedy krajobraz jest jednolity, każdy cień staje się znakiem; kiedy ciało marznie, umysł szybciej podsuwa nam zagrożenia i kryjące się za nimi intencje.

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.

Dzisiejszy tekst będzie wędrówką przez takie spotkania — mroźną przez Niigatę, przez białe Tottori, przez samotne lasy Gifu, aż po Zao z całą procesją „śnieżnych potworów”. Każdy przystanek to nie tylko opowieść, ale pytanie: co Japonia rzutuje na śnieg i mróz — karę, samotność, współczucie, ukojenie? A może coś trudniejszego: prawdę, że czasem zimno przychodzi z zewnątrz, a czasem zaczyna się w człowieku dużo wcześniej, zanim spadnie pierwszy śnieg.

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.

 

Japońska zima

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.Japońska zima ma w sobie coś, co natychmiast przestawia wyobraźnię na inny tryb. W wielu miejscach nie jest „chłodną porą roku”, tylko osobnym żywiołem: śnieg potrafi leżeć tak długo i tak wysoko, że krajobraz staje się wręcz niewiarygodny, a człowiek zaczyna iść jakby przez białą pustkę, w której każdy dźwięk jest stłumiony, a każda myśl głośniejsza niż kroki.

 

Są regiony, które same proszą się o miano „śnieżnego kraju” (o Yukiguni pisałem tu: Yukiguni – jakie lekcje życia płyną z japońskiej krainy śniegu?) – górzyste obszary północy, pas wybrzeża Morza Japońskiego, moje osobiście ukochane Hokkaidō, miejsca, gdzie nocą wiatr niesie w sobie drobinki lodu, a zamieć bywa nie tyle pogodą, co ścianą odcinającą świat. Zasypane drogi nie są tam metaforą, lecz codziennością, a samotna gospoda w górach czy przy leśnym trakcie nie brzmi jak literacka dekoracja, tylko jak jedyna możliwa odpowiedź na warunki, w których zbyt łatwo się zgubić. W takiej zimie nie trzeba szukać grozy – groza jest naturalnym cieniem niewysłowionego piękna, które potrafi złapać za serce, a jednocześnie nie obiecuje bezpieczeństwa.

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.I właśnie dlatego zimowe opowieści w Japonii mają „lodowaty oddech”: rodzą się z doświadczenia, że natura potrafi być bezwzględna, a człowiek w śnieżycy staje się kruchy jak marcowy lód na kałuży. W lecie strach często przychodzi w postaci duchów, bo ciepłe noce i festiwale pamięci zmarłych zbliżają wyobraźnię do świata, który zwykle jest „po drugiej stronie”. Zimą jednak dzieje się coś innego. Zimą śmierć nie musi mieć historii, nie musi mieć imienia ani gniewu – bywa po prostu wynikiem wychłodzenia, braku orientacji, utraty sił. I to jest kluczowe: zimowe lęki są bardziej milczące, bardziej „naturalne”, a przez to bardziej nam obce i trudniejsze do oswojenia. Wtedy kultura robi to, co zawsze robi w obliczu rzeczy zbyt wielkich: nadaje im kształt, twarz, ruch, intencję. Z niebezpieczeństwa robi opowieść, z przypadkowości – sens, z lodu – postać, która patrzy na człowieka jak na kogoś, kto zapuścił się zbyt daleko od swoich bezpiecznych, małych domków.

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.W tym miejscu spotykamy zimowe yōkai (więcej o znaczeniu tej nazwy tu: Kanji 妖怪: Yōkai to nie demony z legend, tylko stan, w którym chwiejna rzeczywistość przestaje być oczywista) – nie jako proste „potwory”, ale jako język wyobraźni, którym Japonia od wieków opisuje miejsca styku: między domem a lasem, między oswojonym a dzikim, między tym, co widzialne, a tym, co tylko przeczuwane.

 

Słowo yōkai bywa tłumaczone na wiele sposobów, ale najuczciwiej jest zostawić je w spokoju: ono nie chce mieć odpowiedników w innych językach. W jego szerokim cieniu mieszczą się istoty zwodzące i okrutne, figury śmieszne i złośliwe, byty smutne, poranione, czasem wręcz współczujące – a nawet takie, których absurdalność odejmuje mowę. Zimowe yōkai szczególnie często wyrastają z doświadczeń wspólnoty: z opowieści o zaginionych wędrowcach, o zasypanych ścieżkach, o głodzie i biedzie, o noclegach w miejscach, gdzie od snu dzieli człowieka tylko cienka warstwa futonu i czyjaś dobra wola.

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.Dlatego te historie tak łatwo zaczynają mówić o rzeczach, które nie są już tylko pogodą. Śnieg staje się ekranem, na który rzutuje się samotność; mróz – próbą, która sprawdza, ile w człowieku jest wewnętrznego gorąca, a ile obojętności; zamieć – obrazem dezorientacji, nie tylko w terenie, ale i w życiu. W zimowych opowieściach zaskakująco często wraca motyw prośby i odmowy, ciężaru i współczucia, gościnności i lęku: ktoś staje na szlaku i prosi o pomoc, ktoś słyszy w nocy głos, ktoś widzi postać, której nie powinno być, a jednak jest. I nagle okazuje się, że to nie jest „bajka o duchu”, tylko moralna geometria zimy: co zrobisz, gdy jesteś sam, gdy jest ci zimno, gdy jesteś zmęczony, gdy nikt nie patrzy? Czy przyjmiesz cudzy ciężar, czy odwrócisz wzrok? Czy uwierzysz własnym oczom, czy własnemu strachowi?

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.Ważne jest też to, że japońskie yōkai nie muszą być czystym złem. One bywają jak śnieg: potrafią zachwycić, potrafią zabić, ale nie zawsze z nienawiści. Czasem są bezwzględne jak warunki pogodowe, czasem okrutne jak przypadek, czasem po prostu „obce” – a obcość, zwłaszcza w zimie, jest doświadczeniem pierwotnym. Człowiek w śnieżycy czuje, że świat nie jest zbudowany pod niego, a kultura odpowiada: dobrze, więc opowiedzmy o tym w sposób, który da się zapamiętać. Zróbmy z mrozu kobietę o białej twarzy, która zabiera oddech; z lawiny – starca pędzącego nocą po zboczu; z ciszy lasu – ślady jednej nogi, które urywają się w pustce; z biedy – futon, który nie umie przestać mówić dziecięcym głosem.

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.Yōkai nie są jedynie folklorystycznym albumem osobliwości. Patrząc na nie tylko, jak na barwne, ciekawe, pocieszne opowiastki, bardzo zubażamy naszą percepcję japońskiej kultury. Yōkai  są opowieścią o tym, jak społeczność rozumie ryzyko i winę, jak tłumaczy cierpienie, jak uczy ostrożności, jak próbuje nadać sens temu, że czasem ktoś bliski znika i już nie wraca. Zimowe duchy szczególnie często dotykają spraw najbardziej bolesnych: porzucenia, osamotnienia, ubóstwa, bezdomności, przemocy losu, ale też pragnienia ukojenia, jakie daje biel – tego rodzaju ciszy, w której świat na chwilę przestaje naciskać. W tym sensie zimowe yōkai są paradoksalne: mrożą, ale też porządkują, bo zamieniają chaos doświadczenia w strukturę opowieści.

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.I jeszcze jedno: w Japonii sama przestrzeń bywa nasycona pamięcią. Góra, przełęcz, las, stara droga, zapomniana gospoda – to nie tylko miejsca „gdzieś tam”, ale punkty, w których historia i wyobraźnia nakładają się na siebie jak warstwy śniegu. Zimą to nakładanie jest szczególnie wyraźne, bo śnieg upraszcza świat: usuwa szczegóły, zostawia formy, wydobywa sylwetki. W takim pejzażu łatwiej zobaczyć postać, łatwiej usłyszeć głos, łatwiej uwierzyć w spotkanie, które może być zarazem realne i senne. Oniryczność zimowych opowieści nie jest więc ozdobą – jest naturalnym stanem umysłu, który w ciszy i chłodzie przechodzi w tryb przetrwania, a przy okazji staje się bardziej podatny na symbole.

 

Z tej perspektywy ruszamy w drogę. Pójdziemy przez zimowe miejsca Japonii i być może… kogoś lub coś spotkamy? Zatem – ruszajmy.Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.


Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.

 

Górskie lasy w okolicach Hirosaki

(prowincja Mutsu, region Tōhoku, Północna Japonia)

YUKINKO

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.Śnieżyca w północnych górach Iwaki-san nie ma w sobie nic z pocztówki. Najpierw znika horyzont, potem znika dźwięk poza wyciem wiatru, a zaraz później znika pewność, że idziesz we właściwą stronę. Śnieg przykleja się do rzęs, oddech staje się ciężki i głośny, a ciało wchodzi w ten szczególny tryb, w którym człowiek myśli tylko o tym, żeby dotrzeć do światła, do dachu, do czegokolwiek, co ma ludzką temperaturę.

 

W sytuacji takiej, jak my teraz znajdowało się na przestrzeni wieków wielu podróżników się znajdowało. I wtedy – mogło dojść do spotkania. Postać. Jakby wyłoniła się nie z lasu, tylko z samej bieli – stoi na ścieżce. To kobieta. Nieruchoma. Dziwnie spokojna. Trzyma w ramionach zawiniątko, przy piersi, jak dziecko, owinięte grubą warstwą tkaniny. Odzywa się, prosi nas o coś. Pomiędzy głośnymi uderzeniami lodowatego wiatru słyszymy jej słowa.

 

- 「すみません……少しだけ。この子を、少しの間抱いてくれませんか。」

(Sumimasen… chotto dake. Kono ko o, sukoshi aida daite kuremasen ka.)

-  „Przepraszam… tylko na chwilę. To dziecko. Potrzymajcie je dla mnie na chwilę.”

 

W tej historii nie ma „wygodnej opcji”, bo zimowy folklor Japonii bardzo często nie jest o „złych duchach” polujących na człowieka, tylko o sytuacjach granicznych, w których moralność zderza się z instynktem przetrwania.

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.Jeśli odmówimy, kobieta w rozpaczy może zepchnąć nas z górskiej ścieżki w zasypany wąwóz – śmierć banalnie szybka, bez patosu, po prostu zniknięcie w białej dziurze. Jeśli zgodzimy się i przyjmiemy dziecko na ręce, zaczyna się. Kobieta znika, a my idziemy dalej. Ale zawiniątko staje się coraz cięższe, minuta po minucie, coraz cięższe... Najpierw drętwieją palce, potem ramiona, potem nogi. A kiedy już nie możesz zrobić kroku, śnieg zaczyna osiadać na tobie jak na kamieniu. Nie ma tu krzyku, nie ma walki. Jest tylko to okrutne, fizyczne „nie mogę już” – i mróz, który kończy zdanie za człowieka.

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.To dziecko nazywa się yukinko – „śnieżne dziecko”, zapisywane jako 雪ん子 (czy. ゆきんこ). W opowieściach wygląda jak zwykły maluch: mała ludzka postać zawinięta w grube ubrania, jak dzieci z północnych, górskich rejonów Japonii, gdzie zimą ciało jest zawsze „opakowane”, a odsłonięta skóra szybko uczy pokory. Najważniejsze jest jednak to, że yukinko rzadko występuje samo. Ono pojawia się w ramionach kobiety, zimowego widma, które w wielu legendach jest matką tego dziecka albo przynajmniej jego nieodłącznym cieniem. W tej scenie „matka” jest twarzą prośby, a „dziecko” jest jej prawdą: ciężarem, który człowiek bierze na siebie dobrowolnie, bo w każdej kulturze odruch ochrony dziecka jest czymś podstawowym, niemal automatycznym. I właśnie to – ta automatyczność – zostaje tu bezlitośnie wystawiona na próbę.

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.To, co najbardziej niepokoi w tej historii, to jej precyzyjna konstrukcja psychologiczna. Ona nie pyta: „czy jesteś dobry, czy zły?”, tylko stawia nas w sytuacji, w której „bycie dobrym” ma duży koszt. Współczucie w tej opowieści nie jest uczuciem; jest działaniem. A działanie ma wagę. Dosłownie. Jeśli weźmiesz dziecko, bierzesz na siebie ciężar, który rośnie, aż odcina cię od ruchu, a więc od życia. Jeśli nie weźmiesz – giniesz za odmowę. To brzmi jak pułapka, ale w logice zimowych yōkai pułapka bywa formą prawdy: zima sama jest pułapką dla człowieka, który przecenił siły, uwierzył w drogę, zlekceważył pogodę, wyszedł za późno. Folklor nadaje temu ludzki kształt, bo z kształtem łatwiej rozmawiać niż z bezosobową temperaturą.

 

Eseje o związkach Polski i Japonii na przestrzeni wiekówZwróćmy tu uwagę, jak mocno ta scena dotyka tematów, które w Japonii wracają w opowieściach o duchach-matkach: motywu ubume – kobiety, która umarła w połogu albo z dzieckiem, i która prosi przechodnia, by wziął niemowlę na ręce. To jeden z najbardziej poruszających archetypów japońskiego świata wierzeń, bo miesza w sobie czułość z grozą: dziecko jest niewinne, a jednak kontakt z nim może wciągnąć człowieka w śmierć, chorobę, przekleństwo, w ciężar, którego nie da się unieść. Yukinko jest zimową wersją tej samej struktury – tyle że tu zamiast wilgotnej nocy i gorącego oddechu życia mamy śnieg, który odbiera oddech, i chłód, który zamienia współczucie w test i karę. Ten „test” nie jest więc tylko wymysłem grozy; jest opowieścią o tym, że w sytuacji ekstremalnej człowiek może zginąć zarówno przez okrucieństwo, jak i przez miękkość serca. I że czasem dramat polega na tym, iż nie istnieje decyzja bez kosztu.

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.W jednej z legend, opowiadanej w rejonie Hirosaki w dawnej prowincji Mutsu, pojawia się jednak szczelina w tej beznadziejnej logice. Idzie samuraj przez góry podczas ciężkiego śniegu, spotyka kobietę z dzieckiem i słyszy tę samą prośbę. On zna opowieści. Wie, że w śniegu nie wszystko jest człowiekiem, a prośba nie zawsze jest niewinna. I dlatego — zanim weźmie dziecko — samuraj wyciąga nóż i zaciska go między zębami tak, by ostrze było skierowane w stronę głowy zawiniątka. Wygląda to brutalnie, ale sens jest inny: on nie chce skrzywdzić dziecka, tylko zabezpiecza się na wypadek, gdyby to „dziecko” okazało się podstępnym yōkaiem i próbowało go zabić — nóż ma być jego ostatnią deską ratunku, granicą, która pozwoli mu zachować szansę przezycia jednocześnie nie rezygnując z pomocy dziecku. Potem samuraj bierze zawiniątko na ręce i wytrzymuje rosnący ciężar, nie tracąc czujności. Ten wariant jest ważny, bo pokazuje, że „test” nie musi kończyć się śmiercią: ale do tego potrzeba świadomości ryzyka i sprytu.

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.I tu właśnie zaczyna się najdojrzalszy sens tej opowieści. Yukinko jest dzieckiem śniegu, ale tak naprawdę jest opowieścią o ciężarze, jaki człowiek dźwiga, kiedy nie odwraca wzroku od cudzej bezradności. To dziecko rośnie w wadze, bo w realnym świecie cudze cierpienie też rośnie, gdy próbujesz je pomóc dźwigać; im bardziej się angażujesz, tym bardziej czujesz, jak cię spowalnia, jak odbiera energię, jak zmienia twoje życie. A jednocześnie odmowa – w świecie moralnym, nie tylko folklorystycznym – bywa przepaścią, po której długo nie da się wrócić do siebie. Japońska zima w tej legendzie jest więc nie tylko tłem, ale nauczycielem: mówi, że współczucie jest święte, ale nie może być naiwne; że dobroć bez granic może stać się śmiercią; i że czasem największą mądrością jest umieć pomóc tak, by nie zamarznąć razem z tym, komu pomagasz.

Zimowe yōkaie bywają okrutne, bo zima bywa okrutna. Ale w tej okrutności jest coś uczciwego: nie obiecuje, że świat będzie miękki. Obiecuje, że wybory będą miały wagę. I zostawia człowieka z pytaniem, które jest bardziej życiowe niż jakakolwiek baśń: czy potrafisz unieść cudzy ciężar – nie tylko przez chwilę, w odruchu serca, ale aż do końca drogi, z mrozem na twarzy, ze świadomością ryzyka, z granicą, której nie wolno przekroczyć? Bo jeśli nie – możesz skończyć, jak ten, komu pomagasz.

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.

 

Zbocza nad Yukiguni 

(prefektura Niigata, wybrzeże Morza Japońskiego)

YUKI JIJI

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.

Niigata zimą nie jest „ładna”. Niigata zimą jest prawdziwa — ciężka, cierpliwa, konsekwentna. To ta strona Japonii, która patrzy na Morze Japońskie i przyjmuje na siebie to, co ono przynosi: wilgoć, wiatr, chmury, a potem śnieg, który nie spada jak dekoracja, tylko jak warstwą po warstwie nakładana cisza. W takim „śnieżnym kraju” człowiek uczy się rytmu, którego nie da się negocjować: odśnieżanie, drogi wycinane w białych ścianach (samochody na parkingu bywają przykryte całe śniegiem, parter budynków również), dachy wymagające troski, zmęczenie w barkach i krzyżu, zimowe życie wokół ciepła — małego, domowego, wypracowanego. I właśnie dlatego w Niigacie opowieści o zimie nie potrzebują przesady. Wystarczy, że mówią o tym, co jest.

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.A potem przychodzi wiosenne ocieplenie. Nie „wiosna” w europejskim sensie, tylko ten zdradliwy moment, kiedy słońce staje odrobinę wyżej na horyzoncie, śnieg zaczyna pracować, lód traci swój niewzruszony spokój, a góry przestają być nieruchome. Człowiek idzie wtedy pod zboczami, które pamiętają huk lawin, i w głowie ma tę ludzką myśl: już lepiej, już cieplej, już będzie łatwiej. To myśl nie tyle naiwna, co naturalna — bo każdy z nas, po długim okresie napięcia, pragnie sygnału ulgi. I właśnie w takim momencie, w jednej z opowieści z Niigaty (wspomina się o wiosce Hishiyama), lawina ożywa.

 

Najpierw jest dźwięk: coś jak daleki grzmot, tylko bardziej „ziarnisty”, jakby tysiące drobnych rzeczy poruszyły się naraz. Potem jest ruch: biała kipiel, która nie spływa, lecz pędzi, i nagle człowiek rozumie, że śnieg wcale nie jest miękki, kiedy waży tyle, ile waży góra. I wtedy — jakby w samym sercu tego pędu — widać postać. Starzec. Cały biały: biały strój, biała skóra, białe włosy. Nie „tonie” w lawinie, tylko jakby na niej jechał, jak na dzikim, gigantycznym snowboardzie. To Yuki Jiji — „starzec śniegu” (雪爺), jeździec lawiny, który nie powinien istnieć, a jednak w folklorze istnieje dokładnie tak, jak istnieją wszystkie prawdy zbyt duże, by je zostawić bez imienia.

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.W tej opowieści jego wygląd jest ważny, bo biel bywa tu podwójna. Dla kogoś z zewnątrz biel to czystość i spokój. Dla kogoś, kto żyje w krainie śniegu, biel jest też brakiem kontrastu, brakiem orientacji, brakiem punktu zaczepienia. Biel potrafi uspokoić, ale potrafi też odebrać człowiekowi zdolność oceny: gdzie jest ścieżka, gdzie jest krawędź, gdzie zaczyna się niebezpieczeństwo. Yuki Jiji jest tą bielą, która przybrała kształt. Nie wyskakuje z zarośli jak drapieżnik, nie poluje na krew. On pojawia się w momencie, kiedy człowiek jest gotów uwierzyć, że świat już mu odpuścił.

 

Czasem mówi się o nim jak o męskim cieniu yuki-onna (kobiety śniegu). To ciekawe zestawienie, bo w japońskich zimowych opowieściach płeć nie jest tylko „cechą postaci”, lecz nośnikiem różnych rodzajów zagrożenia. Yuki-onna często działa poprzez bliskość: piękno, oddech, spotkanie „twarzą w twarz”, które kusi, zwodzi, odbiera ciepło dosłownie i metaforycznie. Yuki Jiji jest inny. On jest ruchem masy. Jest siłą, której nie da się przekupić ani uprosić. Jeśli yuki-onna bywa zimnem w relacji, to Yuki Jiji jest zimnem w świecie — bezosobowym, ciężkim, całkowicie niezainteresowanym moją i twoją historią. I dlatego działa tak mocno na wyobraźnię: bo lawina w realnym życiu jest właśnie taka. Nie jest „zła”. Jest niepowstrzymana.

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.W tej samej logice Yuki Jiji bywa też kimś, kto „zwodzi” — sprawia, że wędrowcy tracą orientację, błądzą, a potem kończą jak ci, których śnieg przykrył w milczeniu. To znów nie musi być dosłowna magia. Każdy, kto choć raz szedł w gęstej śnieżycy, wie, jak szybko psychika robi się krucha: widzisz mniej, czujesz więcej, a lęk nie musi krzyczeć — wystarczy, że podpowiada „skręć tu”, „przyspiesz”, „już blisko”. I błąd gotowy. W ten sposób Yuki Jiji staje się opowieścią o tym, że góry nie wybaczają nie tyle złej woli, co złudzeń.

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.I tu dochodzimy do sedna, które czyni z tej postaci coś więcej niż „śnieżnego potwora”. Yuki Jiji jest nauczycielem pokory, ale nie w naiwnym sensie moralitetu. On nie mówi: „bądź skromny, bo to ładne”. On mówi: „bądź skromny, bo inaczej zginiesz”. To jest pokora bardzo japońska w swojej praktyczności: wynikająca z życia obok natury, a nie z abstrakcyjnej cnoty. W kraju, gdzie trzęsienia ziemi, tajfuny, osunięcia, śnieżyce i lawiny są częścią realnego doświadczenia, dojrzałość polega nie na tym, że człowiek „wygrywa” z żywiołem, ale że przestaje udawać, iż ma prawo do zwycięstwa.

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.Jest w Yuki Jiji jeszcze jedna, cicha warstwa: starzec jako czas. Zima w Niigacie jest długa. Uczy cierpliwości, ale też uczy pewnego otępienia — człowiek zaczyna wierzyć, że ten stan trwa wiecznie, że tak już będzie. A potem przychodzi ocieplenie i człowiek, spragniony zmiany, popełnia błąd. Właśnie w takim przejściu — między „jeszcze zimą” a „już wiosną” — kryje się wiele katastrof. Nie dlatego, że człowiek jest głupi, tylko dlatego, że jest zmęczony i chce ulgi. Yuki Jiji przypomina brutalnie: ulga jest potrzebna, ale nie może cię oślepić. Są chwile, kiedy to, co wygląda jak koniec zagrożenia, jest jego najgroźniejszą formą.

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.

 

Gospoda w Tottori

(prefektura Tottori, wybrzeże Morza Japońskiego)

MONOIU FUTON

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.Tottori zimą ma w sobie coś surowego i „północnego”, choć to nie jest najdalsza północ Japonii. Od strony Morza Japońskiego przychodzi wilgotny wiatr, śnieg potrafi sypać ciężko i długo, a noc w tradycyjnej chacie z dachem ze strzechy w stylu Itaibara chizu ma tę specyficzną ciszę, w której wszystko słychać wyraźniej: skrzypienie drewna, oddech, szelest tkaniny na tatami. Trafiamy do takiego miejsca zmęczeni drogą — bez wielkich oczekiwań, z pragnieniem prostego ciepła. Właściciel nie jest bogatym przedsiębiorcą, więc urządza pokoje tym, co udało się zdobyć taniej: z drugiej ręki, od pośredników, z lombardu. To realny gest biedy, a bieda w Japonii — jak wszędzie — ma swój własny zapach: wilgoć, kurz, stare włókna, cudze życie wchłonięte w materiał.

 

Kiedy kładziemy się spać, futon wydaje się tylko futonem: mata, kołdra, posłanie dla ciała, które chce przestać walczyć z zimnem. I wtedy, w środku nocy, pojawia się coś, czego nie da się wytłumaczyć „przewrażliwieniem”. Najpierw są głosy — dziecięce, blisko ucha, jakby z drugiej strony tkaniny. Pytanie pada cicho, prawie troskliwie:

 

「寒いの? お兄ちゃん。」 (Samui no? Onii-chan.)

- „Zimno ci, braciszku?”

 

…i druga odpowiedź, równie cicha, równie zwyczajna…:

 

「ううん……でも、君は寒いでしょ?」 (Uun… demo, kimi wa samui desho?)

- „Nie… ale tobie jest, prawda?”

 

W tym właśnie tkwi siła tej legendy. W bliskości. I w dialogu, który powinien brzmieć jak dom, a brzmi jak coś, co dom utraciło.

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.Człowiek robi wtedy odruchowo to, co robi zawsze, gdy boi się ciemności: naciąga kołdrę na głowę, próbuje odciąć się od dźwięku. Ale tu dźwięk nie jest „w pokoju” — dźwięk jest w samym futonie. Im bardziej się chowasz, tym bardziej głosy są wyraźne, jakby materiał stał się ustami. Przerażenie nie polega na tym, że ktoś atakuje. Polega na tym, że nie da się uciec w sen, bo sen — jedyne schronienie w zimną noc — zostaje odebrany. Wędrowiec ucieka z gospody, potem kolejny, potem kolejny. Właściciel nie rozumie, co się dzieje, aż w końcu prawda przychodzi do niego, gdy sam postanawia przespać się w „przeklętym” pokoju: futon ma swoją historię, a ta historia nie daje mu milczeć.

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.W opowieści, którą zachowała tradycja, futon pochodził od sierot. Dwoje dzieci, wyrzuconych na ulicę po śmierci rodziców, bez pieniędzy na czynsz, bez miejsca, które można by nazwać „naszym”. Ich całym światem ochrony był jeden mizerny futon — jedyna rzecz, jaką miały na tym mrozie. Jeśli pomyśli o tym dłużej, zrozumie się, że ta legenda jest w gruncie rzeczy nie o duchach, tylko o temperaturze życia społecznego. O tym, co dzieje się z dzieckiem, kiedy wspólnota go nie widzi. O tym, jak wygląda zima, kiedy człowiek nie ma nawet tak prostego przywileju jak kołdra. Głosy spod futonu nie pytają o nic wielkiego — pytają tylko o zimno. Bo dla tych dzieci zimno było wszystkim.

 

To jest spotkanie szczególne także dlatego, że nie ma tu klasycznej postaci yōkai, który wychodzi z lasu, ma pazury, maskę albo lodowy oddech. Tu „istotą” jest przedmiot. Stary, codzienny, domowy. Japonia ma wyjątkowo silną wyobraźnię dotyczącą rzeczy: narzędzia, naczynia, ubrania nie są tylko martwą materią, bo długo noszą na sobie ślady ludzkiego dotyku. W wielu opowieściach przedmioty mogą stać się tsukumogami (więcej o nich tutaj: Tsukumogami – dziwaczne demony youkai powstałe z przedmiotów codziennego użytku)— bytami, które „ożywają”, kiedy są długo używane i porzucone, jakby nagromadzony czas zmienił je w coś więcej niż rzecz. Futon z Tottori idzie jeszcze głębiej: on nie jest tylko „stary”, on jest nasiąknięty cierpieniem. I to cierpienie jest tak zwyczajne, tak pozbawione teatralności, że aż niemożliwe do zniesienia.

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.

W tym miejscu legenda staje się bezlitosna, bo dotyka wstydu. Wstyd ten jest cieniem wspólnoty: czymś, co zostaje, kiedy człowiek uświadamia sobie, że tragedia nie wydarzyła się „z powodu złego demona”, ale z powodu obojętności, braku zasobów, braku empatii, czasem zwykłego: „to nie mój problem” - „Kankei nai”. To właśnie dlatego zimowe opowieści potrafią być bardziej gorzkie niż letnie historie o duchach. Latem łatwo powiedzieć: „to świat zmarłych jest blisko”. Zimą trzeba powiedzieć: „to świat żywych bywa zimny”. I futon, który pamięta, jest jak wyrzut sumienia, którego nie da się uciszyć żadnym racjonalnym wyjaśnieniem.

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.

 

Zaśnieżone górskie lasy Hida

(prefektura Gifu, region Chūbu)

YUKI NYŪDŌ

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.W górach Hida, w północnej części prefektury Gifu — tam, gdzie zimą śnieg potrafi przykryć świat tak szczelnie, że poranek wygląda jak czysta kartka — idzie się inaczej. Las jest gęsty, powietrze ma smak lodu, a cisza bywa tak kompletna, że człowiek stara się nawet nie pomyśleć czegoś zbyt głośno. I właśnie wtedy, kiedy wydaje się, że w tej bieli nie ma miejsca na nic więcej, pojawia się znak: w świeżym śniegu, po nocnym opadzie, widać duże wgłębienia — nie ślady pary stóp, nie tropy zwierzęcia, tylko pojedyncze, ciężkie odciski, jakby ktoś skakał na jednej nodze. Idą przez polanę, wchodzą między drzewa… i nagle urywają się w pustce, jakby śnieg połknął tego kogoś.

 

W Hida od dawna mówi się wówczas: to „ślady” Yuki Nyūdō — 雪入道, dosłownie „śnieżnego nyūdō”, śnieżnego „mnicha/ascety” (samo słowo nyūdō w japońskiej tradycji oznaczało człowieka, który „wszedł na drogę” — przyjął życie religijne; w folklorze często staje się tytułem dla postaci wielkich, dziwnych, trochę „jakby z innego świata”). W opowieściach z Hida to zwykle wielki ō-nyūdō — ogromny, mnichopodobny stwór o jednym oku i jednej nodze, który ma się pojawiać nocą podczas śnieżycy albo tuż przed świtem, a jego obecność zdradza właśnie ten nielogiczny wzór wgłębień w dziewiczym, białym puchu.

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.Co ważne: w wielu przekazach Yuki Nyūdō nie musi „atakować”. Nie wyskakuje z krzaków, nie szarpie gardła, nie zostawia po sobie śladów krwi. On zostawia niepewność. Jedno oko — jakby świat patrzył na ciebie w sposób niepełny, ale przenikliwy; jedna noga — jakby coś poruszało się po twoim terenie, nie respektując zasad biologii. Ludzie w Hida powtarzali, że takie ślady pojawiają się po śnieżnej nocy i że dzieci straszono nimi od pokoleń: „nie włócz się”, „nie chodź sam”, „nie idź w góry, kiedy sypie”. To nie jest folklor „dla zabawy” — to jest język bezpieczeństwa, przekazywany w formie, która ma zostać w pamięci. Ktoś może zapomnieć prognozę, ale trudno zapomnieć obraz jednonogiego, zwalistego mnicha, który skacze po lesie przed świtem.

 

W popularnych opisach dopowiada się jeszcze jedną cechę: Yuki Nyūdō ma umieć „rządzić soplami” — jakby lód wiszący na gałęziach i okapach był jego narzędziem. To dopowiedzenie jest psychologicznie trafne, bo sopel jest zimowym odpowiednikiem ostrza: piękny, przezroczysty, milczący — i potencjalnie śmiertelny. Wystarczy wstrząs, wiatr, chwila nieuwagi. Folklor znów robi to, co zawsze: bierze realne ryzyko (lód spadający z wysokości, ostre sople w lesie i przy zabudowaniach) i nadaje mu „sprawcę”, żeby ostrzeżenie stało się bardziej osobiste.

 

Ukiyo-Japan - album refleksji o japońskiej sztuce - Michał SobierajW Hida, zwłaszcza wokół Takayamy i górskich obszarów określanych jako Okuhida, ten yōkai funkcjonuje do dziś jako element lokalnej pamięci. Współcześnie pojawia się nawet w formie rzemieślniczych figurek inspirowanych ustnymi przekazami: surowych, drewnianych, z wyraźnie zaznaczonym okiem i ustami; bywa podkreślane, że czerwień oka i ust ma znaczenie apotropaiczne — ochronne, „odczyniające” zło.

 

To ciekawy szczegół kulturowy, bo pokazuje, jak Japonia potrafi jednocześnie bać się i oswajać: nie przez wyśmianie, ale przez przeniesienie lęku do rzeczy, którą można postawić na półce — jakby powiedzieć światu: „znam cię”.

 

I tu dochodzimy do jądra tej historii: groza Yuki Nyūdō nie jest „kinowa”. Ona jest epistemologiczna — dotyczy poznania. Zimą, w lesie, człowiek opiera się na znakach: śladach, liniach, kierunkach, różnicach. Śnieg te różnice zabiera. Zostawia biel, a biel jest podstępna: jest piękna, ale też zbyt jednolita, by dawać pewność. Kiedy w takiej bieli pojawia się ślad, który nie pasuje do żadnego znanego schematu, umysł robi rzecz bardzo ludzką: dopowiada sens. I właśnie z tego dopowiadania rodzą się yōkai najsubtelniejsze — te, które nie potrzebują krwi, bo karmią się brakiem orientacji.

 

Yuki Nyūdō jest bardzo „zimowy”. Nie jest demonem z teologicznym złem, tylko personifikacją świata, który nie daje pełnych informacji. W tym sensie jest bardziej realistyczny niż większość potworów: przypomina, że człowiek bywa bezbronny nie tylko wobec siły natury, ale wobec własnej potrzeby sensu. W bieli chcemy sensu jeszcze bardziej, bo biel jest jak pustka — a pustka budzi niepokój. Folklor podsuwa więc postać: śnieżnego mnicha, jednonogiego, jednookiego, pojawiającego się przed świtem. I robi to nie po to, by cię oszukać, tylko by twoja wyobraźnia — najstarszy system alarmowy — pracowała uważniej.

 

Jeśli więc w zaśnieżonych lasach Gifu zobaczysz kiedyś te pojedyncze wgłębienia, pamiętaj: najważniejsze w tej legendzie nie jest to, „czy on istnieje”. Najważniejsze jest to, co robi z człowiekiem samo rozważanie przez chwilę takiej możliwości. Jak szybko zaczynasz słuchać ciszy. Jak ostrożnie stawiasz kroki.

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.

 

Góra Zao – obszar pogranicza Yamagaty i Miyagi

(pasmo Zao, region Tōhoku, północna Japonia)

JUHYŌ

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.

 

Wjeżdżamy na górę Zao, a świat pod nami powoli traci codzienną skalę. Kolejka linowa wynosi nas ponad las, ku stacji na grzbiecie – i nagle widać coś, czego nigdy w mieście byśmy nie zobaczyli. Białą armię sylwetek, ustawionych gęsto na stoku, każdą inną, każdą z własnym garbem, karkiem, łbem, jakby ktoś zamienił zwykłe drzewa w pochód zdeformowanych istot. Z daleka naprawdę wyglądają jak potwory. Z bliska okazuje się, że „potwór” jest tu po prostu drzewem – tyle że drzewem, które zima obudowała w coś, co przestaje przypominać botanikę, a zaczyna przypominać mit, taki mocno zmutowany.

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.W Japonii nazywa się je juhyō i zapisuje znakami 樹氷 – dosłownie „drzewny lód”, „lód na drzewach”, „drzewa oblepione lodem”. Zapis jest uczciwy: mówi wprost, że nie ma tu magii w sensie nadprzyrodzonym, jest natomiast magia w sensie fenomenologicznym – wrażenie czegoś niepojętego, które rodzi się, kiedy natura sama zaczyna tworzyć oryginalne rzeźsby. To zjawisko tworzy się w bardzo konkretnych warunkach: zimne wiatry, wilgoć i drobne kropelki wody w powietrzu (często w postaci przechłodzonej mgły), które uderzają w drzewa i natychmiast zamarzają, warstwa po warstwie, aż gałęzie znikają pod grubą skorupą szronu i lodu. Na Zao narasta to tygodniami, a nawet miesiącami, aż całe połacie górskich stoków zamieniają się w las „kreatur”.

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.Dlaczego właśnie na górze Zao? Bo Zao leży w paśmie gór na pograniczu prefektur Yamagata i Miyagi, a jej wyższe partie potrafią przyjąć na siebie kombinację wysokości, zimna i wiatru, która „lepi” lód na drzewach jak glinę. Najczęściej mówi się, że juhyō rosną na górnych stokach, w okolicach tras i punktów widokowych dostępnych z kolejki, a sam „sezon potworów” zaczyna się w grudniu i trwa przez zimę, osiągając największą skalę w środku sezonu (źródła turystyczne podają różne „peaki”, ale sens jest stały: to zjawisko narasta i kulminuje, zanim wiosna zacznie je rozpuszczać).

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.I teraz najważniejsze: to nie jest yōkai w klasycznym znaczeniu. Nie ma jednej legendy o „Juhyō, który zjada wędrowców”, nie ma ustalonej genealogii, nie ma stałego zestawu psot i kar. A jednak ludzie mówią o nich „śnieżne potwory” – i to jest prawda o folklorze, zanim stanie się opowieścią: folklor zaczyna się od spojrzenia. Od tego, że człowiek widzi kształt, którego nie potrafi natychmiast zaszufladkować, więc nadaje mu imię z pogranicza realności i wyobraźni. W języku potocznym „potwór” nie musi oznaczać demona. Czasem oznacza po prostu coś ogromnego, dziwnego, nieprzyzwoicie innego.

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.W dzień te „potwory” są niemal kliniczne w swojej bieli: stoją pod błękitnym niebem jak tysiące niemych figur, każda o innym profilu. Niektóre są masywne, jakby miały szerokie barki; inne cienkie, wydłużone; niektóre sprawiają wrażenie, jakby klęczały; inne jakby miały wyciągnięte ramiona. Część wygląda łagodnie – jak puchate zwierzęta – część wygląda groźnie, bo lód i śnieg potrafią ułożyć się w „twarz”, w coś, co oko natychmiast odczytuje jako wrogie spojrzenie. I tu wchodzimy w psychologię: człowiek ma w sobie głęboki odruch antropomorfizacji, szczególnie w warunkach granicznych. W zimie, kiedy percepcja jest zawężona, a ciało jest nastawione na przetrwanie, umysł szybciej doszukuje się intencji. Kształt robi się znakiem. Znak robi się ostrzeżeniem. Ostrzeżenie robi się „kimś”.

 

Nocą to wszystko przechodzi na inny poziom. Zao słynie z zimowych iluminacji juhyō – w określonych okresach zimy „potwory” są podświetlane, a wtedy naprawdę wyglądają jak pochód z poza-ludzkiego świata: w świetle potrafią być piękne i niepokojące jednocześnie, jak sen, w którym nic cię nie goni, ale i tak się boisz. Jest w tym coś bardzo japońskiego: nie potrzeba opowieści o krwi, żeby zrobić zjawisko „nawiedzone”. Wystarczy światło na bieli i noc, która wyciąga z kształtów ich ukryte twarze.

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.

 

Ukiyo-japan.pl - Michał Sobieraj, notka od autoraA na koniec…

 

Na koniec stoimy na progu jeszcze jednego, ostatniego spotkania — najważniejszego z całej tej zimowej wędrówki. Przed nami Yuki-onna: kobieta śniegu, pani mrozu, istota piękna i nieludzko bezwzględna, która w japońskiej wyobraźni zajmuje miejsce wyjątkowe, bo nie jest tylko „potworem” — jest zimą ubraną w (pół-)ludzką twarz.

 

W przyszłotygodniowym tekście poznamy jej legendy, regionalne warianty, jej obecność w literaturze japońskiej oraz psychologię oddechu, bliskości i chłodu, który potrafi przyjść nie z gór, ale z wnętrza człowieka.

 

Tymczasem, trzymaj się ciepło!

どうぞ暖かくしてお過ごしください。

 

Zimowe yōkaie Japonii: Yuki Jiji, Yukinko, Yuki Nyūdō, mówiący futon z Tottori i „śnieżne potwory” Zao. Folklor, geografia i psychologia lęku zimna, obojętności i zagubienia.

  1. pl
  2. en
Postaw mi kawę na buycoffee.to
Książka o historii kobiet w dawnej Japonii - "Silne kobiety Japonii" autorstwa Michała Sobieraj - twórcy ukiyo-japan.pl
Albumy refleksji o japońskiej sztuce ukiyo-e opatrzone esejami z analizą i interpretacją
Logo Ikigai Manga Dive - strony o Japonii, historii i kulturze japońskiej, mandze i anime

  

    未開    ソビエライ

Postaw mi kawę na buycoffee.to

  Mike Soray

   (Michał Sobieraj)

Zdjęcie Mike Soray (aka Michał Sobieraj)
Logo Soray Apps - appdev, aplikacja na Androida, apki edukacyjne
Logo Ikigai Manga Dive - strony o Japonii, historii i kulturze japońskiej, mandze i anime
Logo Gain Skill Plus - serii aplikacji na Androida, których celem jest budowanie wiedzy i umiejętności na rózne tematy.

  

   

 

 

未開    ソビエライ

 

 Pasjonat kultury azjatyckiej z głębokim uznaniem dla różnorodnych filozofii świata. Z wykształcenia psycholog i filolog - koreanista. W sercu programista (gł. na Androida) i gorący entuzjasta technologii, a także praktyk zen i mono no aware. W chwilach spokoju hołduje zdyscyplinowanemu stylowi życia, głęboko wierząc, że wytrwałość, nieustający rozwój osobisty i oddanie się swoim pasjom to mądra droga życia. Autor książki "Silne kobiety Japonii" (>>zobacz)

 

Osobiste motto:

"Najpotężniejszą siłą we wszechświecie jest procent składany.- Albert Einstein (prawdopodobnie)

Mike Soray

(aka Michał Sobieraj)

Zdjęcie Mike Soray (aka Michał Sobieraj)

Napisz do nas...

Przeczytaj więcej

o nas...

Twój e-mail:
Twoja wiadomość:
WYŚLIJ
WYŚLIJ
Twoja wiadomość została wysłana - dzięki!
Uzupełnij wszystkie obowiązkowe pola!

Ciechanów, Polska

dr.imyon@gmail.com

___________________

inari.smart

Chcesz się podzielić swoimi przemyśleniami czy uwagami o stronie lub apce? Zostaw nam wiadomość, odpowiemy szybko. Zależy nam na poznaniu Twojej perspektywy!