Wabi sabi (侘寂) to japońska filozofia, która uczy akceptacji niedoskonałości, przemijania i prostoty. „Wabi” odnosi się do piękna skromności i pokory, a „sabi” – do piękna, które rodzi się z upływu czasu, starzenia się i naturalnych zmian. Wabi sabi nie próbuje udawać, że świat jest idealny – przeciwnie, każe dostrzegać autentyczność i wartość w tym, co niedoskonałe, kruche i ulotne. To podejście, które burzy iluzję perfekcji, a zamiast tego przypomina, że życie, tak jak stara, sklejana ceramika kintsugi, jest piękne właśnie przez swoje niedoskonałości.
W ostatnich latach wabi sabi stało się popularne na Zachodzie. Niestety często bywa drastycznie spłycanie. Wcale nie jest to bowiem styl wystroju wnętrz czy moda na naturalne ubrania – to sposób patrzenia na życie, który stoi w kontrze do kultury ciągłego dążenia do perfekcji, obsesji na punkcie „więcej i lepiej” oraz lęku przed przemijaniem. To zaproszenie, by zwolnić, spojrzeć na zwykłe rzeczy z uwagą i zrozumieć, że prawdziwe piękno nie wymaga blasku ani perfekcyjnych szlifów.
Dlaczego tak trudno nam dostrzegać radość w małych chwilach? Bo zostaliśmy nauczeni, że szczęście musi być intensywne, niesamowite, spektakularne. Słuchanie śpiewu ptaków czy jedzenie prostej, sezonowej potrawy wydaje się zbyt małe, by cieszyć. A jednak – to właśnie te chwile, gdy zatrzymujemy się, by poczuć zapach porannej kawy albo dotyk wiatru na twarzy, są prawdziwą esencją życia. My jednak chcemy rzeczy najlepszych, „na maksa”, absolutnie wyjątkowych, „wypasionych” – nic dziwnego, że ciągle chodzimy nieszczęśliwi.
Wabi sabi przypomina: życie nie jest wyścigiem ani projektem wymagającym idealnego wykończenia. Jest niedokończonym procesem – pełnym nierówności, pęknięć i chwil, które czekają na zauważenie. Jak zatem przestać walczyć z samym sobą i nauczyć się żyć w duchu wabi sabi? Sprawdźmy.
Wabi sabi to filozofia, która uczy nas patrzeć na świat przez pryzmat akceptacji – akceptacji niedoskonałości, przemijania i prostoty. Jest jak delikatny szept przypominający, że życie nie musi być idealne. Wabi sabi to odnalezienie harmonii w tym, co niekompletne, ulotne i codzienne, a jednocześnie o głębokiej wartości. Nie wymaga ona rezygnacji ani biernego przyjęcia rzeczywistości, lecz raczej uczy sztuki dostrzegania ukrytego piękna tam, gdzie większość widzi jedynie chaos, starość się czy przyziemność.
W kontraście do zachodnich ideałów perfekcji i konsumpcjonizmu, wabi sabi nie zmusza nas do „ulepszania” wszystkiego, co nas otacza. Zachodnia kultura często gloryfikuje to, co nowe, błyszczące, symetryczne i gładkie. Perfekcyjny wygląd, idealnie zaplanowane kariery czy lśniące wnętrza – to standardy, które rzadko znajdują swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Wabi sabi podważa te wartości, przypominając, że piękno można odnaleźć w przedmiotach noszących ślady upływu czasu, w pęknięciach i nierównościach – w autentyczności, która nie potrzebuje upiększeń ani udawania.
Słowo „wabi” (侘) wywodzi się z oznaczało pierwotnie prostotę i skromność, często związaną z życiem w harmonii z naturą, wskazywało na samotność i melancholię. Z biegiem czasu jednak zaczęło oznaczać też spokój wynikający z ograniczenia pragnień i materialnych ambicji. „Wabi” to docenienie piękna prostych rzeczy, które noszą w sobie esencję codzienności – jak nieociosany drewniany stół czy filiżanka, której nierówny rant przypomina, że została stworzona ręcznie.
Z kolei „sabi” (寂) odnosi się do piękna przemijania, upływu czasu, starzenia się i delikatnego rozkładu, który jest nieodłącznym elementem życia. Pierwotnie wiązało się z takimi znaczeniami, jak „opuszczenie”, „cisza”, „samotność”. „Sabi” kryje w sobie melancholię, ale też szacunek wobec tego, co stare i zużyte. To podziw dla patyny, rdzy, spękanej gliny – dla tych subtelnych znaków życia, które sprawiają, że przedmioty i miejsca mają swoją duszę.
W połączeniu oba te terminy tworzą filozofię, która celebruje to, co ulotne, autentyczne i naturalne. Wabi sabi przypomina, że wszystko – zarówno przedmioty, jak i ludzkie życie – jest w ciągłym procesie zmiany i to właśnie czyni je pięknymi.
Korzenie wabi sabi są głęboko związane z japońską ceremonią picia herbaty (茶の湯 - chanoyū), która pierwotnie miała być prostym rytuałem sprzyjającym uważności i kontemplacji. W XIV wieku ceremonia ta ewoluowała w kierunku bardziej wyrafinowanej i pełnej przepychu praktyki, szczególnie wśród japońskich możnych, w tym shoguna Ashikaga Yoshimitsu. W tym czasie bogate wnętrza i chińska porcelana stały się symbolem statusu i władzy, co było sprzeczne z pierwotnym duchem ceremonii.
Zmiana nastąpiła w XV wieku za sprawą Muraty Shukō, mnicha zen i mistrza ceremonii picia herbaty, który zaproponował powrót do prostoty. Murata uznał, że piękno tkwi w rustykalnych, ręcznie wykonanych naczyniach, które były dalekie od perfekcji, a jednocześnie wyrażały autentyczność i naturalność. To on zdefiniował estetykę, która później stała się podstawą wabi sabi.
Praktycznym i symbolicznym wyrazem tej filozofii jest sztuka kintsugi (więcej o niej tu: kintsugi), czyli naprawiania potłuczonych naczyń za pomocą złotej laki. Kintsugi uczy, że pęknięcia i ślady użytkowania są częścią historii przedmiotu, a ich uwydatnienie – zamiast ukrywania – czyni go jeszcze piękniejszym. Wabi sabi i kintsugi, zakorzenione w buddyjskich koncepcjach przemijania i akceptacji, przypominają, że to, co wydaje się uszkodzone, może stać się źródłem nowego piękna.
Życie zgodne z zasadami wabi sabi to nie tylko filozoficzna teoria, ale przede wszystkim praktyka, która wpływa na każdy aspekt naszej codzienności. To sposób myślenia, który pozwala odnaleźć spokój i radość w świecie pełnym niedoskonałości, nietrwałości i ciągłych zmian. W kolejnych punktach przyjrzymy się jego podstawowym zasadom - jak wabi sabi pomaga:
- zaakceptować siebie
- celebrować chwilę obecną
- upraszczać życie
- dostrzegać mądrość w przemijaniu
- budować głębokie relacje
- i odważnie przyjmować niedoskonałość jako klucz do autentyczności.
Tutaj nic nie jest obowiązkowe, ale każda z tych zasad może być krokiem w kierunku życia pełniejszego i bardziej zgodnego z tym, kim naprawdę jesteśmy. Mniej szarpaniny z ideałami to więcej energii to coś kreatywnego.
Pierwszym krokiem na drodze wabi sabi jest uznanie, że nasze niedoskonałości są integralną częścią naszej tożsamości. To, co postrzegamy jako „wady” – blizny emocjonalne, fizyczne ślady życia, nasze słabości – nie czyni nas mniej wartościowymi. Przeciwnie, to właśnie one nadają naszej historii głębię i piękno. Wabi sabi zachęca, by przestać ukrywać te aspekty siebie i zacząć traktować je jak „złote szwy” w naszej osobowości – jak w sztuce kintsugi, gdzie pęknięcia ceramiki są naprawiane złotem, a przez to stają się jej najbardziej wyjątkowym elementem. I choć stwierdzenie „to co nas nie zabija, czyni silniejszym” nie zawsze jest prawdziwe. Istnieją blizny, które wcale nie czynią nas piękniejszymi, czy silniejszymi, to jednak – rzeczywistość jest tu – czym nam się ona podoba, czy nie. Brak akceptacji deszczu w deszczowy dzień nie uczyni nikogo szczęśliwszym.
W codziennym życiu kintsugi może być metaforą dla naszych doświadczeń. Każda strata, porażka czy trudność zostawia po sobie ślad, ale to właśnie dzięki tym śladom staliśmy się tym, kim teraz jesteśmy. Wabi sabi przypomina nam, że zamiast dążyć do nierealistycznej perfekcji, warto skupić się na autentyczności. Piękno nie tkwi w tym, by być „idealnym,” lecz by być sobą – w pełni, bez maski i strachu przed oceną. Innymi słowy – by spojrzeć na siebie bez wartościowania. Bez ocen – ani tych negatywnych, ani pozytywnych. „Werde, der du bist” – „stań się tym, kim jesteś”. Wabi sabi ma nie jedno wspólne z Fryderykiem Nietzsche.
Dążenie do perfekcji w naszym świecie jest jak walka z własnym cieniem – niekończąca się, wyniszczająca, niemożliwa do wygrania. Wabi sabi proponuje inne podejście: nie bądź perfekcyjny, „stań się tym, kim jesteś”. To oznacza zaakceptowanie siebie w swojej zmienności i niedoskonałości – jako istoty ciągle w procesie, nieukończonej, a przez to żywej i autentycznej. Wabi sabi nie wymaga od nas, byśmy byli „lepsi” według narzuconych standardów, ale byśmy mieli odwagę przyjąć prawdę o sobie. Tylko w tej szczerości wobec siebie można odnaleźć spokój, który nie wynika z walki, lecz z pogodzenia się z tym, co jest.
Wabi sabi (w sprzężona z nim koncepcja mono no aware) uczy, że życie toczy się tu i teraz – nie w przeszłości, której nie można zmienić, ani w przyszłości, której nie sposób przewidzieć. Chwila obecna jest jedynym miejscem, w którym naprawdę żyjemy, a uważność to umiejętność zanurzenia się w niej w pełni. To właśnie w codziennych, pozornie nieistotnych momentach – zapachu porannej kawy, miękkim świetle południa wpadającym przez okno czy dźwięku deszczu pukającego o dach ganku – kryje się prawdziwa esencja życia. Wabi sabi przypomina nam, by nie szukać ekstazy w wielkich wydarzeniach, lecz radości w drobnych doświadczeniach, które często umykają naszej uwadze.
Jedną z inspiracji wabi sabi jest ceremonia picia herbaty – rytuał, który wymaga pełnej obecności w teraźniejszości. Każdy gest, od zagotowania wody po nalanie herbaty do filiżanki, wykonywany jest powoli i z namysłem, celebrując zarówno proces, jak i jego efekt. To ćwiczenie w uważności uczy, że nawet najprostsze czynności mogą być pełne znaczenia, jeśli wykonywane są z uwagą. W naszej codzienności możemy znaleźć własne „ceremonie herbaciane” – czy to codzienny spacer do pracy, pielęgnacja roślin, czy przygotowywanie posiłku. Kluczem jest skupienie na chwili obecnej i traktowanie tych czynności nie jako obowiązków, lecz jako okazji do refleksji i oddechu.
Uważność w duchu wabi sabi to także umiejętność życia w zgodzie z naturą. Jedną z japońskich praktyk, która doskonale ilustruje tę ideę, jest shinrin-yoku – „kąpiele leśne”. To świadome przebywanie w lesie, które nie ma na celu fizycznej aktywności, lecz zanurzenie się w atmosferze drzew, ich zapachach, dźwiękach i rytmach. Kto próbował praktyki mindfulness będzie rozumiał – jest to ćwiczenie na pełnej koncentracji na wszystkich bodźcach dochodzących do zmysłów przebywając w lesie.
Praktyka uważności w duchu wabi sabi nie wymaga od nas specjalnych umiejętności ani wyjątkowych okoliczności. Wystarczy zatrzymać się na chwilę i otworzyć na to, co dzieje się wokół nas. Jednak – nie jest to też umiejętność, która przychodzi ot tak. Jak wszystko, co w życiu wartościowe – wymaga ćwiczeń, ciągłego treningu. Niemniej, wpróbować trudno nie jest – wystarczy zacząć od jednej prostej czynności dziennie – jak świadome parzenie kawy lub kilka minut uważnego obserwowania natury przez okno.
Wabi sabi uczy nas, że prostota nie jest wyłącznie estetycznym wyborem ani modnym trendem, ale głęboką filozofią życia. To nie tyle kwestia posiadania mniej, co umiejętności docenienia tego, co już mamy. W świecie, który nieustannie każe nam gonić za „więcej” – więcej rzeczy, osiągnięć, wrażeń – wabi sabi przypomina o ważnej prawdzie, znanej współczesnej psychologii. A mianowicie, że te „coraz więcej” to spirala, która, by zachować podobny poziom satysfakcji, zmusza nas do szukania coraz intensywniejszych doświadczeń. Zatrzymanie, choćby na chwilę – jest bolesne. Jest to korzystny układ dla wielu sił na świecie – głównie tych coś sprzedających. Ale nigdy – dla samej jednostki.
Prostota nie jest wyrzeczeniem, lecz powrotem do autentyczności, w której odrzucamy to, co zbędne, by zrobić miejsce na to, co naprawdę istotne. Materialny chaos często odzwierciedla stan naszego umysłu. Nadmiar rzeczy – bezużytecznych przedmiotów, zalegających książek, nieprzemyślanych zakupów – tworzy nie tylko bałagan w naszych domach, ale również przeciąża nas emocjonalnie i mentalnie. Minimalizm w duchu wabi sabi nie oznacza jednak pustki czy surowości. To raczej świadome wybieranie przedmiotów, które mają znaczenie – rzeczy z historią, duszą, przedmiotów noszących ślady czasu, które przypominają nam o tym, co naprawdę cenne. Każda rzecz, którą zatrzymujemy, powinna pełnić funkcję – użytkową lub symboliczną – i być czymś, co wzbogaca nasze życie.
Świadome porządkowanie przestrzeni w filozofii wabi sabi staje się praktyką duchową. Pozbywanie się rzeczy, które nie przynoszą nam radości ani użyteczności, jest aktem introspekcji. Każdy przedmiot zaprasza nas do zadania sobie pytania: „Czy to, co trzymam, wspiera moje życie, czy tylko mnie obciąża?” Oczyszczanie przestrzeni to nie tylko fizyczne działanie, ale także proces mentalny – pozwala nam uwolnić się od emocji i wspomnień, które nas przytłaczają. W ten sposób ograniczenie chaosu w świecie zewnętrznym przyczynia się do wewnętrznego spokoju.
Przykładem prostoty w duchu wabi sabi może być wybór przedmiotu, który nosi ślady czasu – jak stary stół z porysowanym blatem czy ręcznie wykonana filiżanka z nierównym rantem. Każdy z tych przedmiotów opowiada historię i przypomina o związkach między nami a światem. Zamiast kupować nowe, idealne rzeczy, wabi sabi zachęca nas do odnajdywania piękna w tym, co już mamy, w tym, co trwa pomimo niedoskonałości.
Wabi sabi opiera się na głębokim zrozumieniu, że wszystko w życiu jest ulotne. Przemijanie – choć jest często źródłem lęku – w rzeczywistości stanowi klucz do odkrycia głębszego sensu istnienia. Japońska koncepcja mono no aware, ściśle związana z wabi sabi, podkreśla melancholijną świadomość tej ulotności. Nie jest to smutek destrukcyjny, ale raczej subtelne wzruszenie, które pojawia się, gdy uświadamiamy sobie, że chwile, przedmioty i ludzie są tak cenne właśnie dlatego, że nie są wieczne. Jak pisał japoński poeta i mnich Saigyō: „Kwiaty wiśni są najpiękniejsze, gdy już prawie opadają”.
W codziennym życiu pielęgnacja roślin może być przypomnieniem o cyklach natury i nieuchronności zmiany. Sadzenie nasion, obserwowanie ich wzrostu, a potem przemijania – gdy liście żółkną i opadają – uczy nas cierpliwości oraz akceptacji. To proces, który nie kończy się na śmierci rośliny, bo jej szczątki odżywiają ziemię, zamykając cykl życia. Jest w tym przypomnienie, że nasze własne życie jest częścią większego rytmu natury, w którym narodziny, zmiana i odejście są nie tylko nieuniknione, ale i piękne. Niby wszyscy wiemy o tym, brzmi to wręcz banalnie. Dlaczego jednak świadomość tego nagle tak uderza z impetem wtedy, gdy pojawi się śmierć w naszym życiu?
Przemijanie widoczne jest także w procesie starzenia się. W kulturze zachodniej często gloryfikuje się młodość, a starość bywa postrzegana jako utrata wartości. Wabi sabi oferuje inne spojrzenie: zmarszczki na twarzy czy siwe włosy to zapis przeżytego życia – świadectwo radości, smutku, doświadczeń i mądrości. W japońskiej literaturze wielokrotnie podkreślano wartość starzenia się.
Ciekawym przykładem na zaakceptowanie starzenia się jest japońska tradycja doceniania przedmiotów z patyną czasu – od popękanych misek herbacianych po starych mistrzów kaligrafii, których pociągnięcia pędzla nabierały charakteru wraz z wiekiem. W kulturze wabi sabi to nie nowość, lecz historia zawarta w przedmiocie czyni go pięknym. Analogicznie nasze ciała i umysły zyskują głębię wraz z upływem czasu.
Przemijanie nie jest wrogiem. Jest nauczycielem, który uczy nas, by żyć pełniej – tu i teraz. To akceptacja, że wszystko, co nas otacza, jest nietrwałe, pozwala docenić chwilę obecną w jej całym pięknie.
Relacje międzyludzkie, podobnie jak życie, są pełne niedoskonałości. Wabi sabi zachęca, by te niedoskonałości przyjmować nie jako przeszkodę, ale jako naturalny i piękny aspekt każdej więzi. Jest na to odrębne, szczególne słowo: uketamo (受けたも), czyli „pokorne przyjęcie” rzeczy takimi, jakie są. W kontekście relacji oznacza to akceptację siebie i innych – nie próbując ich zmieniać, naprawiać czy dostosowywać do naszych oczekiwań. Ta postawa nie jest równoznaczna z biernością, lecz z odwagą, by pozwolić sobie i drugiemu człowiekowi na bycie autentycznym.
W relacjach często pragniemy ideału – partnera, który zawsze rozumie; przyjaciela, który nigdy nie zawiedzie. Jednak wabi sabi uczy, że piękno relacji nie tkwi w ich perfekcji, lecz w ich prawdziwości. Niedoskonałość, konflikt czy nieporozumienie mogą być nie tylko wyzwaniem, ale także przestrzenią do wzrostu. Jak w sztuce kintsugi, pęknięcia w naszych więziach – jeśli są naprawione z troską, otwartością i szczerością – mogą uczynić je silniejszymi i bardziej wartościowymi niż wcześniej (mogą, ale nie muszą! – we wszystkim niezbędny jest umiar).
Autentyczność w relacjach zaczyna się od nas samych. Tylko akceptując siebie, możemy stworzyć przestrzeń, w której inni również czują się akceptowani. Bycie autentycznym nie oznacza jednak braku refleksji nad sobą, ale świadomość swoich słabości, emocji i pragnień – oraz gotowość do ich wyrażania bez obaw przed oceną. Otwartość nie jest łatwa, wymaga bowiem odwagi, by zaryzykować, że nasze prawdziwe „ja” zostanie odrzucone. Ale właśnie w tej szczerości kryje się największa szansa na głębokie, pełne relacje.
Zrozumienie niedoskonałości w relacjach to także pogodzenie się z tym, że żadne więzi nie są trwałe w ich pierwotnej formie. Ludzie się zmieniają, relacje ewoluują. Wabi sabi przypomina, że to przemijanie, te zmiany, są częścią ich piękna.
Wabi sabi przypomina, że życie jest procesem – nieustanną przemianą, bez jasno określonego końca ani ostatecznego „ideału”. W tym kontekście akceptacja własnych błędów nie jest oznaką słabości, lecz dowodem odwagi i mądrości. Niedoskonałość to nie przeszkoda, ale przestrzeń do wzrostu.
Przykładem tej odwagi są wielkie postacie w historii, które znalazły piękno i wartość w swoich porażkach. Yoshida Kenkō, autor „Zapisek dla zabicia czasu”, pisał, że najwięcej można nauczyć się z rzeczy nieukończonych, bo to właśnie ich niedoskonałość i otwartość na interpretację nadaje im sens. W jego oczach niespełnienie czy brak perfekcji były bardziej interesujące i prawdziwe niż idealne dzieła. W podobnym duchu Vincent van Gogh, choć zmagał się z odrzuceniem i krytyką, kontynuował tworzenie, wierząc, że to w aktach niedoskonałości kryje się prawdziwa esencja artystycznego wyrazu.
Odwaga w niedoskonałości oznacza także walkę z lękiem przed oceną. W świecie, który nagradza perfekcję i surowo osądza każdy błąd, trudno jest otworzyć się na własną niekompletność. Ale wabi sabi proponuje inne podejście: zrozumienie, że ludzka wartość nie zależy od zewnętrznej oceny, lecz od wewnętrznej zgodności z samym sobą. Jak pisała Otagaki Rengetsu, poetka i artystka, która sama zmagała się z olbrzymimi tragediami życiowymi: „Piękno to cisza duszy, która przyjmuje siebie taką, jaką jest”. Jej życie, wypełnione stratami i cierpieniem, było zarazem świadectwem siły płynącej z akceptacji (obszernie o jej tragicznym życiu oraz twórczości przeczytasz w naszej książce ==> "Silne kobiety Japonii").
W codziennym życiu wabi sabi może pomóc nam spojrzeć na błędy jak na ślady, które budują naszą tożsamość. Czy to zawodowa pomyłka, która zmusza nas do refleksji, czy trudne relacje, które uczą cierpliwości i empatii, każde niedoskonałe doświadczenie może stać się „złotym szwem” w naszej osobowości. Podobnie jak w sztuce kintsugi, błędy nie są czymś, co trzeba ukrywać, ale czymś, co nadaje naszej historii wyjątkowego charakteru.
Wabi sabi nie wymaga, byśmy przestali się rozwijać, ale byśmy zmienili perspektywę – od porównywania się z nierealistycznymi standardami do autentycznego rozwoju zgodnie z własnym tempem. Odwaga w niedoskonałości to także zgoda na to, że jesteśmy „w procesie” – zawsze zmieniający się, nigdy nieukończeni, i przez to autentycznie żywi. To zaproszenie, by żyć bez strachu przed błędami i przyjąć życie takim, jakie jest – surowe, piękne i pełne możliwości.
Wabi sabi, choć jest filozofią szeroko traktującą o naszych postawach wobec życia, nie wymaga wielkich gestów ani radykalnych zmian. Jego esencją jest prostota – możliwość wprowadzenia drobnych praktyk, które z czasem przenikają wszystkie aspekty życia. To wierność codziennym chwilom, ich celebracja i świadoma obecność, które pozwalają w pełni doświadczyć piękna życia.
Praktykowanie wabi sabi można zacząć od drobnych rytuałów. Poranna kawa czy herbata mogą stać się naszą codzienną ceremonią, momentem zatrzymania i skupienia. Wystarczy poświęcić chwilę, by zauważyć jej aromat, ciepło filiżanki w dłoniach, przyjemność płynącą z samego aktu picia. Podobnie, samotne patrzenie na chmury czy nasłuchiwanie deszczu stukającego o okno mogą stać się symbolicznymi „kąpielami” w chwili obecnej. To nie aktywność, ale uwaga, z jaką je wykonujemy, czyni te momenty wyjątkowymi.
Czerpanie radości z małych rzeczy to sedno tej filozofii. Jedzenie sezonowych potraw, słuchanie śpiewu ptaków, dotyk wiatru na twarzy – wszystko to uczy nas, że piękno jest zawsze wokół, jeśli tylko damy sobie czas, by je dostrzec.
Sprawdź podobne artykuły:
Kintsugi – aby życiowe blizny były dumą i złotem człowieka
Wabi Sabi: Japońska estetyka niedoskonałości
Cisza bezkresnej bieli – zimowe haiku lustrem duszy
Japoński ogród Karesansui jest lustrem, w którym zobaczysz siebie
Goshin „Obrońca ducha” – bonsai jako las w donicy opowiadający o życiu, rodzinie i naturze
未開 ソビエライ
Pasjonat kultury azjatyckiej z głębokim uznaniem dla różnorodnych filozofii świata. Z wykształcenia psycholog i filolog - koreanista. W sercu programista (gł. na Androida) i gorący entuzjasta technologii, a także praktyk zen i mono no aware. W chwilach spokoju hołduje zdyscyplinowanemu stylowi życia, głęboko wierząc, że wytrwałość, nieustający rozwój osobisty i oddanie się swoim pasjom to mądra droga życia. Autor książki "Silne kobiety Japonii" (>>zobacz)
Osobiste motto:
"Najpotężniejszą siłą we wszechświecie jest procent składany." - Albert Einstein (prawdopodobnie)
未開 ソビエライ
Pasjonat kultury azjatyckiej z głębokim uznaniem dla różnorodnych filozofii świata. Z wykształcenia psycholog i filolog - koreanista. W sercu programista (gł. na Androida) i gorący entuzjasta technologii, a także praktyk zen i mono no aware. W chwilach spokoju hołduje zdyscyplinowanemu stylowi życia, głęboko wierząc, że wytrwałość, nieustający rozwój osobisty i oddanie się swoim pasjom to mądra droga życia. Autor książki "Silne kobiety Japonii" (>>zobacz)
"Najpotężniejszą siłą we wszechświecie jest procent składany." - Albert Einstein (prawdopodobnie)
___________________
Chcesz się podzielić swoimi przemyśleniami czy uwagami o stronie lub apce? Zostaw nam wiadomość, odpowiemy szybko. Zależy nam na poznaniu Twojej perspektywy!